Widzę, że rozgorzałą tutaj dyskusja nad aborcją i jej moralną kwestią, czy jest to moralne czy nie, na temat podstaw takiego czy innego poglądu, nad tym, czy mordując nienarodzone dziecko/usuwając ciążę, zniżamy się do poziomu zwierząt.
Jednakże, bez względu na moralność/niemoralność tego typu działań, ludzie BĘDĄ TO ROBIĆ.
Dlaczego?
Dlatego, że są amoralni? Też, ale to zbyt proste.
Większość ludzi, popełniających tego typu działanie, po prostu usuwa(,,zabijając go", bądź negując jego zainteresowanie światem) z swego świata jedną z ważniejszych podstaw myślenia o aborcji jako czymś niemoralnym, podstawę naszej moralności - Boga.
(czy się komuś to podoba, czy nie, to w pierwszych cywilizacjach tak argumentowano między innymi potrzebę zachowania wartosci moralnych, będących także spoidłem społeczeństwa[w tamtych czasach - dzis potrafimy to sobie racjonalnie wytłumaczyć, co trzeba podkreślić, bo rozwój nauki ożywił znacznie dyskusję o aborcji.])
Gott ist todt, jak to mawiał Nietsche
Mimo, że wielu z nas wierzy w Boga, to jednak jego archetyp ojca, sprawiedliwie każącego, jakoś się ulotnił z naszego myślenia o świecie.Uważamy, że jeżeli kara nie może nadejść tu i teraz, w tym stanie, to tej władzy nie ma.A prawdy tak do końca nie znamy
To była moja refleksja nad światem.Teraz aborcja bezpośrednio.
Moje zdanie na temat aborcji jest takie, że jeżeli naprawde chcemy zapobiegać aborcji, to zakazy tutaj nic nie dadzą -> zabieg za granicą, ,,regulacja miesiączki", itp.Należy wybrać po prostu taką formę prawną, która da najbardziej optymalny wynik.Paradoksalnie, pozostawienie takiego prawa, połączone z odpowiednią kampanią, działaniami, może dać optymalniejszy skutek.Do kogoś przecież może dojdzie ta kampania.
Nie sztuką jest karać, a wychowywać.