TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

Wpis #4 - problemy z klonami

Burzol 2012-01-17 23:00:00

Burzol

avek

Rejestracja: 2003-10-14

Ostatnia wizyta: 2024-11-22

Skąd: Poznań

Witam. Dzisiejszy, zupełnie niespodziewany, wpis nie będzie miał żadnego konkretnego przesłania. Poprzednio tak bardzo nastawiłem się na nauczanie, że potrzebowałem aż ponad roku przerwy, żeby tu wrócić, dlatego dziś mam po prostu ochotę na dość osobiste wspomnienie, a jednocześnie przemyślenie, jednego z najważniejszych i najdziwniejszych filmów sagi.

Bo też, widzicie, mam naprawdę poważny problem z „Atakiem klonów”, który zdaje się być jednocześnie najlepszym i najgorszym epizodem ze wszystkich. Ostatnio przypomniało mi się to przy jednej z fejsbukowych wymiany zdań, w której napisałem, że kinowe SW w 3D to będzie cudowne przeżycie, widowisko, które chce zobaczyć każdy fan...ale nie tą koszmarną scenę kominkową! Bo to tak jest, że epizod drugi ma chyba najwięcej i najbardziej dotkliwych minusów ze wszystkich filmów sagi, najwięcej niezręczności dialogowych i montażowych. Jednocześnie czuję się dziwnie krytykując ten film, bo AOTC to moje młodzieńtswo, to był mój szczególnie zaangażowany początek z Gwiezdnymi Wojnami, a także początek Bastionu, z którego ściągałem najnowsze spoilery, a przy szybszym internecie nawet zwiastuny (z naciskiem na ten trailer: http://youtu.be/9C-fZCLsISA), momentami to jest najlepszy film sagi.

Cały film pełen jest scen wypełnionych niezręcznymi tekstami, cały scenariusz wypełniony jest zdaniami, którymi nie mówią normalni ludzie, choć oczywiście dziwnym językiem, z pewnego punktu widzenia, napisana jest cała saga, jednak w Ataku klonów szczególnie to widać. No, a kulminacją tych nieszczęść są koszmarne sceny między Anakinem i Padme, co jedno to gorsze od drugiego, sceny omawiane już przez wielu chyba wystarczająco szeroko (wszak nie należy kopać leżącego). Miłość to jednak nie jest jedyny powód, dla którego mam problem z AOTC, film osłabia też nazbyt skomplikowana intryga. Z jakiegoś dziwnego powodu Lucas postanowił do filmu wstawić nazwisko Sifodyas, które brzmi zadziwiająco blisko do Sidiousa, ale nim nie jest. Dżordż zrobił z tej postaci zagadkę, która mogłaby być MacGuffinem całego filmu, ale nie jest, mogłaby też być wyjaśniona dopiero w następnym filmie....ale zamiast tego zostaje całkowicie zignorowana i pominięta. Cała ta sprawa z resztą śmierdzi: ani Obi, ani Rada Jedi nie przejmuje się starym Mistrzem Jedi i klonami, które rzekomo zamówił, Obi podąża z resztą za Jangiem nieco na ślepo, nie wiedzieć czemu nie kojarząc Janga z Dooku, ani Dooku z Sifem (choć ci byli ponoć przyjaciółmi), nikt nie przejmuje się też specjalnie tajemniczym Tyrranusem, choć ten staje się potem mglistą postacią ściganą przez Quinlana Vosa...ale to już kwestia EU, gdzie kwestię Sajfodjasa w dość prosty sposób wyjaśnił Luceno...co nie zmienia faktu, że w filmie zupełnie nie potrzeba w ogóle nie ma dla niego miejsca.

Ale Atak klonów ma też przecież mnóstwo plusów, tyle fenomenalnych momentów i prawdopodobnie najciekawsze postacie z prequeli: klony i Kaminoanie, Dexter, a w tle nawet Aayla, nie mówiąc o Kenobim, czy oczywiście Jango Fettcie, którego w okresie premiery darzyłem największą sympatią, a w przeszłości poświęciłem nawet całą stronę internetową. Film najmocniejszy jest chyba na finał, tylu Jedi na arenie i ten Mace Windu i jego epickie wejście, w sumie dość krótka ale widowiskowa bitwa o Geonosis, oraz znakomity finałowy pojedynek i hrabia Dooku ze swoim unikatowym mieczem świetlnym. Hrabia to naprawdę interesująca postać, ktoś napisał kiedyś, że Dooku to postać napisana pod Christophera Lee, żeby za bardzo nie musiał grać, a tylko był sobą na planie, ale to na ekranie naprawdę działa. Znakomity jest też Yoda, który wymiata w sposób w pewnym sensie kontrowersyjny, ale epicki zarazem, z tym swoim dobrym tekstem na wejście i mroczną miną, wydaje się, że pojedynek był konieczny, bo tak ładnie tłumaczu słowa Yody z Imperium kontratakuje. Jak tak wymieniam, można by wywnioskować, że Epizod 2 to głównie jednak widowisko...i pewnym sensie tak jest. Ten film dokonuje na poziomie samej wizualnej epickości rzeczy świetnych. Z resztą nie tylko wizualnie, ale i dźwiękowo: jak wspominam swój ulubiony efekt dźwiękowy, czyli wybuchowe ładunki sejsmiczne uruchamiane przez Fetta podczas pościgu w pasie asteroid, to do dziś przechodzą mnie ciarki, to doskonale brzmiało na sali kinowej. Ale przy tej całej widowiskowości poznajemy też dalsze losy Wybrańca i jego żmudną drogę do mrocznego finału...i być może również to mi w filmie przeszkadza i jednocześnie pomaga - że całość prowadzi do tysięcy różnych, dobrych i złych rzeczy, które zebrane są razem w Wojny Klonów...ale też w Zemstę Sithów, która, po wstępnym popremierowym haju, naprawdę mnie zawiodła.

Jakieś wnioski? Cóż, na koniec mogę napisać tylko, że i tak: nie mogę doczekać się obejrzenia "Ataku Klonów 3D".

LINK
  • Widzisz

    Boris tBD 2012-01-17 23:48:00

    Boris tBD

    avek

    Rejestracja: 2001-09-17

    Ostatnia wizyta: 2020-04-14

    Skąd: Piaseczno

    intryga w NT jest tak zawiła że sam jej autor się dał zwieść Ciemnej Stronie i po prostu się w tym wszystkim - przeliczając w międzyczasie mamonę - kolokwialnie pisząc pogubił... Co tu dużo pisać, jest epicko, jest hucznie i bombastycznie (wybuchowo i efekciarsko, rozbłyski i refleksy...) ale gówno się dupala nie trzyma... I jasne extra zobaczyć klony w 3D ale nie zmienia to sprawy że zamiast sagi mamy 3 d (dupa dupa dupa)...

    LINK
  • Re: Wpis #4 - problemy z klonami

    Darth Kasa 2012-01-17 23:49:00

    Darth Kasa

    avek

    Rejestracja: 2009-01-25

    Ostatnia wizyta: 2023-01-20

    Skąd:

    Burzol napisał(a):
    Z resztą nie tylko wizualnie, ale i dźwiękowo: jak wspominam swój ulubiony efekt dźwiękowy, czyli wybuchowe ładunki sejsmiczne uruchamiane przez Fetta podczas pościgu w pasie asteroid, to do dziś przechodzą mnie ciarki
    ________
    Mam dokładnie to samo, za każdym razem, kiedy mają wybuchnąć, chwytam za pilot i podgłaśniam - myślę, że najlepsza w tym dźwięku jest paradoksalnie ta chwila ciszy przed nim, stwarza takie napięcie - widać początek wybuchu, ale wciąż czeka się na bum. Gdybym miał mieć autograf Bena Burtta, to chyba na płycie z nagranym tym dźwiękiem

    I też nie mogę doczekać się tego filmu w trzech wymiarach, tak samo jak każdego innego. Mimo tego, że uważam go za najgorszy w całej sadze, to jednak warto będzie zobaczyć choćby scenę pościgu w pasie asteroid czy walkę na Geonosis. Sam pojedynek z Dooku dawno mi się już przestał podobać, od kiedy zaczęły mnie irytować wszystkie te finezyjne akrobacje, niewyobrażalne np. na średniowiecznym polu walki. Niby realia inne, ale toporny styl Dartha Vadera nie ma dla mnie sobie równych. O ile w TPM rekompensowała to świetna choreografia Parka, o tyle w AotC komputerowy Yoda mnie nie rusza.

    No i nie mniej istotny jest fakt, że ostatnio w kinie na Gwiezdnych Wojnach byłem przy okazji premiery Zemsty Sithów, a miałem wtedy 11 lat i jest to niestety jedyny seans SW, który jako tako pamiętam. Dobrze byłoby przypomnieć sobie ten klimat, choć oczywiście postrzeganie tych efektów specjalnych i grzmiącego dźwięku w ciemnej sali musiało być silniejsze te 7 lat temu (czy 10 w przypadku Ataku). Obawiam się tylko tego, że Helios (piszę o nim, bo w Olsztynie nie ma konkurencji) ujmie mi dużą część przyjemności, olewając trailer i nie racząc zadbać o takie smaczki, jak niedawno prezentowany na Bastionie filmik wyświetlany przy zakładaniu okularów. Niektórzy się dziwią, że byłbym skłonny cieszyć się kilkudziesięcio sekundowym klipem, ale tak po prostu mam. Jak mnie jeszcze spróbują wygonić z końcowych napisów, co jest sytuacją smutną i autentyczną, która spotkała mnie przy Iron Manie 2 (a tam była przecież dodatkowa scena, więc przynajmniej pod koniec mogłem spojrzeć w oczy obsłudze kina z satysfakcją), to naprawdę stracę resztki szacunku do tej sieci.

    Wielkie wrażenia jednak dopiero przy ANH, a prawdziwy przedsmak przy Zemście Sithów - ta część jest jak dla mnie jedyną z prequeli, która nie obfituje w sceny typu kominkowej (mam na myśli poziom żenady, która ogarnia widza przy ich oglądaniu, a nie wątek miłosny - choć na dobrą sprawę to on najbardziej psuje Ep. III, tak samo jak część II; na szczęście jednak nie zajmuje tu tyle czasu) i będzie, nie mam co do tego wątpliwości, fantastycznym seansem.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..