Słowem wstępu, czuję od ciebie zajadły mhrok pod moim adresem, choć ty mnie ni ziębisz ni grzejesz, nie wiem czy dlatego, bo wydaje ci się, że kozaczysz i lansujesz na tym forum z powodu długiego stażu(gdzie w realu zapewne jest szarym Kowalskim, stąd pewnie wieloletni zapał na tym portalu), czy innych popierdółek, czy masz jakieś inne urojone pobudki, nie wiem i w sumie nic mnie to nie obchodzi, bo dla mnie jesteś takim samym userem, jak pozostali użytkownicy tego forum.
„odpowiem ci w klimacie, w jakim ty odpowiadasz innym:, czyt. napiszę kilka zdań, które uważam za jedyne słuszne i nie przyjmę żadnego sprzeciwu”
Dziwne, bo dokładnie, to samo można powiedzieć o tobie, zwłaszcza, kiedy mówisz o sobie w osobie trzeciej lol., toż to mania wielkości w czystej postaci. Tu mała dygresja ja nie narzucam komuś by mi nie odpowiadał na moją wypowiedz, bo to głupie jest. Po to z kimś dyskutuję by druga strona mogła się wypowiedzieć i tylko od niej zależy na ile merytorycznie, w przeciwnym razie dyskusja nie ma żadnego sensu. Jak mniemam próbujesz być złośliwy, bo z punktu założyłeś, że i tak ci odpowiem, jakkolwiek takie bzdety na mnie nie działają, a świadczą tylko o twojej kulturze, ale mnie nic do tego?
„Darth Maul nie przeżył upadku w szybie reaktora, 32 BBY, Naboo.”
Tego nie możesz stwierdzić ze 100% pewnością, więc, to nie jest argument, a tylko twoje domniemanie.
„Więcej, zakładam że nim doleciał na samo dno, był już martwy - bo Obi-Wan Kenobi rozciął go, kurwa, na pół.”
Właśnie w tym tkwi problem, zakładasz, a to nie jest dowód, przynajmniej w sądzie tak byś usłyszał.
„Tego nie przeżyłby prawdopodobnie nawet najpotężniejszy z Sithów: czy to Darth Bane, czy to Exar Kun, Darth Sidious czy Darth Plagueis.”
Widzisz użycie słowa „prawdopodobnie”, jest również domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu, co również nie jest argumentem, z całą pewnością sąd tego argumentu by nie uznał. Na marginesie nie można stwierdzić ze 100% pewnością, że tak jest, ponieważ mówimy o postaciach fikcyjnych, oraz fikcyjnych umiejętnościach, a to wyklucza rzetelne dowody i porównania. Jak złudne jest twoje podejście świadczy fakt, że Sidious zabił swego mistrza, który z pewnością był potężniejszy od swego adepta? Dlatego też opowieści, kto lepiej władał mocą i jakie to miało konsekwencje, w odniesieniu do postaci fikcyjnych jest mało rzeczowe i krótko mówiąc bez sensu. Natomiast takie rozważania są fajne dla nastoletnich nerdów, choć z logiką i rzeczywistością nie ma to nic wspólnego.
„nie był Lordem Sithów - przez całe swoje życie był trenowany przez Sidiousa jako osiłek, ktoś od brudnej roboty którą Sidious i Plagueis nie mogli się zająć.”
Te słowa można odnieść do każdego ucznia Sith, który był szkolony według „prawa dwóch’, Maul, Tyranus, Vader, każdy z nich był od brudnej roboty na usługach Sidiuosa, tak, więc argument całkowicie nietrafiony. Tym bardziej, że Sidious szkoląc Maula nie zdawał sobie sprawy o istnieniu Anakina i jego potencjale i ofkoz Luka, bo to, że Tyranus był tylko marionetką jest oczywiste. Zatem jak na tym tle wygląda Ventress, była pokojówką? Nadmienię, że w filmie nic o niej się nie wspomina i to nikomu nie przeszkadza, typowy przykład wybiórczego pojmowania faktów.
„Tak więc Maul nie był szkolony na prawdziwego Lorda Sithów.”
Tjja dziwne, bo co innego podaje Wiki i jak się okazuje kanon filmowy GL.
„Odpowiadając jeszcze na pierwszą część twojego pytania: oczywiście, że jest to zły pomysł. Maksymalnie zły, gorszy niż zmiana historii Ventress, Grievousa”
Hm nie przeszkadza ci, że w NT nikt nie słyszał o Ventress(co, spadłą z księżyca?), a przeszkadza, że w II i III epizodzie nikt nie wspomina o żywym Maulu, brak konsekwencji w tym rozumowaniu.
Twierdzisz, że Maul, to tylko taki pionek osiłek, a nie True Sith, ale równocześnie przeszkadza ci, że ze Zgrywusa, który akurat jest tylko pionkiem osiłkiem w planach Sidiousa robią w TCW ciamajdę, dziwne.
„Maul to taki TCW`owy nokaut w stronę fanów”
Typowa populistyczna gadka, mów za siebie, a nie za innych, ja też jestem fanem i dla mnie powrót Maula w TCW, to najlepszy pomysł tego serialu, zawsze marzyłem żeby powrócił i o ile w EU, było to mało przekonujące, to w filmie staje się rzeczywistością, a nie tylko kolejnym wariantem.
„zmiana wydźwięku rzeczy w kanonie najświętszej, czyli filmu.”
Powrót Maula nie koliduje z kanonem filmowym, jakkolwiek mówienie o nim, jako najświętszym dokładnie obrazuje, jak fanatycznie podchodzisz do zagadnienia, żeby nie powiedzieć infantylnie „Wolnoć Tomku w swoim domku”, co fakt, to fakt.
"Takie ostateczne pokazanie jak bardzo mają nas gdzieś, jak bardzo jest to uniwersum tworzone w celu zarabiania $$$ a nie tworzenia produktu o wysokiej jakości. Naturalnie rozumiem że ktoś tam chce sobie natrzepać piniąszków, ale nie w ten sposób, nie kosztem integralności sagi której poświęciłem połowę życia."
Wszystko jest robione dla kasy, filmy, książki, komiksy, zabawki, muzyka, dlaczego, to tak wam trudno zrozumieć i zaakceptować, ty do pracy nie chodzisz za darmo, choć w twoim przypadku mogę się mylić i Barta, też?
„Naturalnie rozumiem że ktoś tam chce sobie natrzepać piniąszków, ale nie w ten sposób, nie kosztem integralności sagi której poświęciłem połowę życia.”
Ja poświęciłem SW 3/4 życia i co z tego, twój wolny wybór, nikt cię nie zmusza, GL nic ci nie jest winny. On produkuje, ty kupujesz wolny rynek, jak ci nie pasuje, to olej to.
„Ta informacja nie załamała mnie ani nawet nie zasmuciła, bardziej: rozśmieszyła, bo już dawno wyjebałem się na całe TCW.”
Śmiech, to zawsze jakiś pozytyw, niby nic, ale zawsze.
„Dla mnie TCW i fakty w nich wymyślone nie istnieją, długo mnie ten serial bolał, ale jednak nie zdołał zabić mojego fanostwa. W krytycznym momencie mój umysł wyparł go z pamięci niczym traumatyczne wspomnienia”
Tego nikt ci nie broni, tylko, po co wałkujesz, to już cztery lata, nie szkoda ci prądu?
„W Star Wars wciąż powstają wspaniałe rzeczy, jak niektóre książki (Revan, Darth Plagueis), komiksy (Crimson Empire III, Dark Times, Dawn of the Jedi), czy chociażby TOR w który co prawda nie gram, ale który uważam za zjawisko pozytywne. I na tych częściach Gwiezdnych wojen się koncentruję, takie potworki jak TCW czy TFU ignorując.”
Fajnie, że chociaż coś cię cieszy, jednak pamiętaj, że niektóre produkty istnieją dzięki, tym najbardziej komercyjnym, tak, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
„Na koniec parę słów do ciebie. Zapewne na tym etapie lektury tego posta zacząłeś już sobie układać długaśną, pełną osobistych wycieczek, szpanowania i podkreślania stopnia swojego fanowstwa odpowiedź, tak więc pomyślałem że uczcie byłoby napisać ci: odpuść sobie.”
Nie wiem czy się zdziwisz, ale do twojej wypowiedzi podszedłem ze stoickim spokojem, bo niby, dlaczego miałbym się podniecać? Ja moich postów nie układam wcześniej w głowie, nie mam takiej potrzeby, jestem krasomówcą, więc odpowiedzi pojawiają się odruchowo, argumenty zresztą też, ofkoz powiesz, że to banał, kogo to obchodzi, warto wtedy sprawdzić na żywo, czy się mylę.
„Nie zmienisz mojego zdania ani podejścia tak jak ja nie zmienię twojego, proponuję ci spędzić ten czas na czymś przyjemniejszym niż odpisywanie mi.”
Droczysz się ze mną, dobrze wiesz, że odpisywanie ci i tobie podobnym userom, to dla mnie czysta przyjemność, to chyba oczywiste?
Widzisz nad interpretujesz moje wypowiedzi, bo ja nikogo zdania nie mam zamiaru zmieniać, podaję tylko swoje argumenty, tylko od adwersarza zależy, czy on poda adekwatnie dobre i merytoryczne. Bo jak słyszę wypowiedzi w stylu, „To jest śet, bo jest nie zgodne z kanonem, zwłaszcza w przypadku, gdy mówca sam ma poważne problemy z jego interpretacją, wywołuje u mnie błogi śmiech i oczywiście reakcję.
„Jeśli jednak czujesz ten przymus, pamiętaj o dwóch rzeczach: nie obchodzi mnie to co napiszesz”
I vice versa, tyle, że ja jestem fajterem.
„oraz: cokolwiek wymyślisz, nie odpiszę ci - bo wiem że dyskusja z tobą nie ma sensu i nie zamierzam się w takową dać wciągnąć, tak jak połowa tego forum.”
Nie uważasz, że to głupie wywoływać wojnę, by zaraz się poddać bez walki?
Pamiętaj o jednym, w dyskusji nie powołuj się na innych, tylko licz na siebie, bo okazujesz słabość w argumencie, a to z góry stawia cię na straconej pozycji, ponieważ, to, że większość coś twierdzi nie jest równoznaczne z tym, że to twierdzenie jest prawdziwe