Nie od dziś każdy szanujący się fan hejtuje The Clone Wars. Powodów jest wiele:
- Przekoksiona 14-latka bez trudu robiąca skoki na 30 metrów, przebijająca się przez bataliony droidów niczym nóż przez masło (roztopione) i ogólnie robiąca rzeczy, których nie powstydziliby się niektórzy członkowie Rady Jedi.
- Kultura wojowników, którzy kiedyś podbili pół galaktyki, a teraz zostali pacyfistami i jedyne z czym walczą, to korupcja przy eksporcie herbaty.
- Pani senator z niewiele znaczącej planety, która dziwnym trafem jest obecna przy większości wydarzeń mających duży wpływ na całą Galaktykę lubiąca również od czasu do czasu wziąć udział w jakiejś bitwie
- Psucie kanonu. O tak. Opisywanie na nowo różnych bitew, które już miały miejsce. Niekonieczne zmienianie ich na lepsze. A najlepsze, a zarazem najgorsze w tym wszystkim jest to, że to, co jest opisane w TCW jest kanoniczne.
I nie chodzi tylko o to, że taki super moment w tym wielkim Uniwersum, mający wielki wpływ na wszystkie filmy został… bajką dla dzieci. Chodzi o to, że na życzenie pana George’a Lucasa historie, nierzadko wspaniałe, które miały miejsce w tym czasie zostały postawione pod znakiem zapytania. I o tym będzie ten wpis.
Gdy powstała Stara Trylogia, Uniwersum Gwiezdnych Wojen zaczęło się rozrastać. Dostaliśmy pierwsze książki i komiksy, tzw. „dalsze przygody Luke’a Skywalkera” – jak było reklamowane „Spotkanie na Mimbar”. Przełom przyszedł oczywiście z Trylogią Thrawna, gdzie zostaliśmy zalani nowymi postaciami, miejscami i historiami. Narodziło się Expanded Universe (EU).
Dziś, po ponad trzydziestu latach od powstania „Nowej Nadziei” Historia w Gwiezdnych Wojnach rozciąga się mniej więcej od 25.000 lat przed Nowa Nadzieją do 137 po niej. Niektóre momenty w dziejach Galaktyki są bardzo dobrze opisane (jak właśnie np. Wojny Klonów) tak, że wydawałoby się: nic dodać, nic ująć. Inne (jak np. okres między Dziedzictwem Mocy, a przygodami Cade’a Skyewalkera) są wciąż wielką białą plamą.
Należy tu wspomnieć, że wszystko to jest w jakimś stopniu pochodną dzieła Lucasa. On to zaaprobował, a nawet w niektórych miejscach się do tego dostosował (wiedzieliście, że Coruscant miało się nazywać w „Mrocznym Widmie” Had Abandon, lecz nazywa się Corucant, bo Flanelowiec dostosował się do książek Timothy’ego Zahna). Ale raczej się w tym swoim EU nie zagłębiał.
Powstało dużo wspaniałych (i nie-wspaniałych) historii. Również Wojny Klonów zostały opisane przez 11 książek i chyba połowę serii komiksowej „Republic”.
I co się wtedy stało? Czy Lucasfilm zaczął mieć kłopoty z kasą? Czy Lucas postanowił wrócić do tworzenia „Gwiezdnych Wojen”? Dokładnie nie wiem. W każdym razie powstał serial (i film) The Clone Wars i zaczęło się (i trwa do dziś) hejtowanie. Powodów jest dużo, a te, które wymieniłem na początku to tylko kilka.
Osoby uważające się za fanów zaczęły dużej mierze tworzyć tą historię od nowa, mając, powiedzmy szczerze, gdzieś to, co już powstało.
Co z tego, że Grievous prawie zabił dwóch członków Rady Jedi (i kilku „zwykłych” Jedi) na Hypori, skoro teraz nie umie zabić czternastolatki?
Co z tego, że Quinlan Vos prawie całą wojnę spędził szpiegując Hrabiego Dooku, skoro teraz nagle jest generałem?
Co z tego, że od pięciuset lat Siostry Nocy (te złe) i Czarodziejki z Dathomiry (te dobre) walczą ze sobą i nie dają Jedi odzyskać ich statku szkoleniowego (Chu’unthor czy jakoś tak), skoro teraz wpuszczają dwóch Jedi, żeby mogli szpiegować jakiegoś Zabraka? I skąd tam się wzięli Bracia Nocy?
Co z tego, że Even Piell miesiąc po Rozkazie 66 hasał sobie w najlepsze po Coruscant, skoro my potrzebujemy, żeby zagryzły go jakieś „psowilki”?
I co najważniejsze: Co z tego, że Darth Maul został przecięty w połowie i spadł w głęboką przepaść, skoro teraz żyje sobie wesoło w Zewnętrznych Rubieżach?
Panie Lucas, to Uniwersum to głównie pana grajdołek, niech pan sobie tam robi, co chce. Ja się tylko pytam: skoro pozwolił Pan stworzyć innym ludziom w tym Uniwersum swoje historie, to czemu się Pan teraz od tego wszystkiego odcina i te historie… neguje?
Czy twórcy TCW naprawdę nie mogli posiedzieć parę godzin dłużej na Wookieepedii, tylko nie znając jakiejś historii musieli tworzyć ją od nowa?
Dlaczego na stronie starwars.com znajdziemy biografię Ahsoki Tano i Kapitana Rexa, ale już na przykład Revana, Dartha Krayta czy choćby nawet Jacena Solo już nie? To też są ważne części Pańskiego Uniwersum! Czemu się Pan od nich odcina?
Musi być jakiś powód a ja nie chcę myśleć, że chodzi tylko o kilka dolców więcej…