Zdecydowanie najlepszy odcinek tego sezonu, nie zawaham się powiedzieć, że jeden z lepszych w tym serialu.
Plusy:
+ ciekawa sceneria, bardzo dobrze wyszła Umbara,
+ nie za dużo Anakina i spółki,
+ wreszcie nie walczą z samymi głupimi droidami,
+ nie ma już tych chaotycznych walk, jak na Kalamarze,
+ pierwszy raz spodobał mi się Rex wyrażający własne zdanie - zawsze mnie to denerwowało, ale tym razem miał rację,
+ najlepsza wg mnie scena w TCW - lądowanie na Umbarze.
Minusy:
- "Wszyscy, kryć się!" - i biegną dalej bez osłony, prosto w ogień wroga,
- lądowanie na Umbarze, mimo, że mi się podobało: lecą w chaotycznym ogniu, wszędzie wybuchy, lasery - ale drzwi kanonierek ze względów bezpieczeństwa muszą być otwarte!
- zero czujności, wróg jest wszędzie, a Anakin i klony tak sobie gawędzą, siedzą, bez hełmów i już,
- tak jak napisał Stele - śmiesznie wygląda ten hologram,
- klony zmęczone po 12 godzinach marszu? No jakoś nie chce mi się w to wierzyć,
- przyjeżdża Krell i dziwią się klony, że każe im na baczność stać i nie kwestionować rozkazów. A przepraszam, do czego były szkolone?
Mieszane uczucia:
+/- nowy Jedi mi się średnio podoba, z jednej strony jakiś taki głupawy, nie pomaga swoim tylko stoi i patrzy jak na szkoleniu na Kamino, choć sam powiedział: "To nie jest szkolenie na Kamino". Traktuje klony jak mięso armatnie, co mi się niezbyt podoba. Z drugiej strony to kozak, dwa podwójne miecze... Poza tym rządzi żelazną ręką i nie trzeba słuchać tych głupich żartów Anakina i Ahsoki.
Sporo tych minusów wypisałem, ale dla tego serialu to standard, więc nie biorę tego pod uwagę przy ocenianiu.
Oceniam odcinek na 9/10 - bardzo dobry, ale, jak zawsze, mogło być lepiej.