Dalsze dziwne przygody C-3PO i R2-D2. Uciekając w Y-Wingu podczas ataku Separatystów, droidy odwiedzają planetę Balnab, na której mieszka lud Patitów. Trafiają też na statek piracki, gdzie zmuszone są walczyć na arenie gladiatorów.

odcinek dobry, jakoś bardzo się nie wyróżniał. Fajnie, że pojawił się Plo Koon, z Adi też nie namieszali jakoś specjalnie. Myślałem, że jak piraci są Weequayami to i Hondo się pojawi - no nic, pewnie jeszcze będzie. Dobre było z demokracją
A teraz dwa tygodnie przerwy.

Kolejna część przygód sławnej pary droidów które w wyniku pechowego dla nich wydarzenia wybrały się myśliwcem w podróż po galaktyce gdzie na planetach na których wylądowali musieli jakoś dogadać się z autochtonami co spowodowało parę komicznych sytuacji.
Dla mnie najważniejszymi wadami tego odcinka są zbyt szybka akcja która pędzi jak szalona oraz absurdalny pomysł z piecem hutniczym na krążowniku CIS-u oraz brak mojej ulubionej postaci drugoplanowej tego serialu Hondo Ohnaki.
Natomiast do zalet zaliczę humor, nowe rasy obcych choć sam miałem zastrzeżenia co do gatunku liliputów, wykorzystanie motywów z Podróży Gulivera oraz z Czarnoksiężnika z Oz, pojawienie się Plo Koona oraz Adi Galli, spodobały mi sie też przedstawione planety których widoki zaparły mi dech w piersiach widać że graficy wykonali kawał solidnej pracy świetnie oddając obcość oraz dzikość tych planet.
Odcinek dobry ale ocenić go sprawia mi kłopot ale po zastanowieniu sie nad oceną uważam że -4/6 będzie rzetelna oceną.
Szkoda tylko że teraz będzie tygodniowa przerwa w emisji serialu.
Co do motta odcinka będącego cytatem z klasycznej wypowiedzi Kenobiego uważam że nijak miało się do akcji odcinka co również chyba można uznać za wadę odcinka.

Koniec Big Hay-Zu był taki niepoprawny.
Przy lądowaniu na drugiej planecie nie wiadomo skąd pojawiła się nagle drabinka przy Y-wingu, na której brak tak Threepio narzekał.
"Being silence is one of my specialities"
Pit-droidy o zwiększonej inteligencji, które opanowały wioskę. Świetne. Tylko po przypiekaniu liliputów silnikiem jonowym, ci sami wysadzili się w powietrze. Ta bajka jest istotnie brutalna.
Okręt piratów trochę przypomina z wyglądu myśliwiec Tocsan/Toscan, gdy ma rozłożone skrzydła. W sumie nie wiem, po co coś o takim rozmiarze, miałoby mieć zmienną geometrię płatów.
Śmieszne miejsce wybrali u Threepia na gniazdo zasilające, ale niech im będzie.
Droid-gladiator przypomina mi tego z areny na Rattataku ze starego CW. Filonie pewnie tego odcinka też nie oglądał, ale może ktoś z ekipy...
Kadłub o grubości 5 cm? Dobra, to piracki złom. Może ring był w jakimś dospawanym kontenerze. Niewinni Weekqueye również polecieli w przestrzeń. Odcinek jednak już pokazał, że z życiem się nie cacka. Reszta zresztą zaraz buchnęła.
Gallia nie ucierpiała. Grievous ponownie uciekł.

Odcinek zabawny, żwawy, bardzo starwarsowy i nie wprowadzający absolutnie żadnych elementów fantasy. Najlepszy z sezonu i bez przetrawienia jeden z najlepszych w TCW ever.

Grievous juz naprawiony i lsniacy.
Patrzac jak r2d2 sobie radzi w ywingu zastanawiam sie czemu republika tez nie przesiadla sie na "droidfighters" zamiast marnowac clony.
A ta wierzyczka ywinga (ktora jest z tego co pamietam sterowana tylko dzieki copilotowi) przez magiczny sposob niszczy droida ale TYLKO jesli ten leci przed nimi. Natomiast jak lecial za nimi to r2d2 nie mogl jej uzyc by strzelac do tylu. Oj nie....

BTw, zawsze sie zastanawialem jak nowe rasy "nieodkryte" mowia w basic, maja elektryczna bron i potrafia naprawiac wielkie statki (a sadzac po planecie to taka tania kopia Felucci?)

a ta drabinka na drugiej planecie! hahahaha. zastanawiam sie czy to easter egg czy glupota (sklaniam sie ku tej drugiej opcji)

Najlepsza czesc odcinka! Pitdroids! Ale z tego co pamietam to one nie maja syntetyzatorow mowy...
"Get your own organics"

A grievous (caly zdrowy po gungankach) jest wszedzie w galaktyce! (zostal sklonowany?) raz na naboo, teraz przez przypadek kolo planety 1 pozniej planety 2 pozniej za piratami. Eh...
Poszycie statku ma 5 mm?
Wklada sie do pieca "zyjace" droidy, czemu je nei wylaczyc i wrzycic koparkami?

Dlaczego Gallia walczyła z Grievousem? Przecież na Boz Pity była wyraźnie zaskoczona zadając pytanie: "Bayts, co to jest?" Jak uciekła z niewoli? Sama, bez niczyjej pomocy?

Kilka takich dziwnych rzeczy, np. droidy stojące w środku ognia oczywiście nie dostały z blasterów; Y-wing spadał, spadał, spadał, uderzył o ziemię z olbrzymią prędkością i po tym nie miał nawet wgniecenia (WTF?). No tak, w TCW to standard...

Ja rozumiem, że droidy miały farta, ale niektóre sytuacje były wręcz absurdalne.

Wszędzie, gdzie pojawiały się droidy to doprowadzały do jakichś kataklizmów: a to rozpłaszczony władca liliputów, a to sami się powysadzali, a to Separatyści wszystkich zniszczyli. Ale to akurat na plus.

Mi się ten odcinek szczerze mówiąc strasznie nie podobał, nie wiem dlaczego, lepsze miałem odczucia co do poprzedniej banalnej historii.

Ocena: 5/10.

Nie wiem czy się starzeję i robię się coś jakby poważniejszy, czy po prostu ten serial staje się coraz bardziej debilny i dziecinny. Nie rozumiem po co twórcy robią odcinki o tej dwójce robotów, które są wciskane do każdej możliwej pozycji SW. Jak widzę C-3PO to mam zamiar laptopa przez okno wyrzucić, a jak zacznie gadać to mam mini wylew. Wolę już chyba odcinki o Gunganach bo tam mogę narzekać tylko na debilizm. W ogóle co to za pomysł żeby dwójce robotów posiadającej największe szczęście w galaktyce dać taką aurę, że przyciągają same nieszczęścia? Śmierć wodza liliputów była zabawna, to prawda, ale sposób wywołania klęski na kolejnej planecie dosyć głupi. Już pomijam fakt, że zrządzeniem losy Separatyści zaatakowali piratów, którzy akurat przetrzymywali tę dwójkę. A jak już się ta dwójka dostała na okręt Grievousa to ten został pokonany i uciekł. Całkiem marginalnie poruszę temat Adi Galli, która chyba nie powinna walczyć z Grievousem...

Odcinek oceniam na 3/10 i jako jedyny tutaj, cieszę się że będzie dwutygodniowa przerwa od serialu

był utrzymany w innym klimacie niż zwykle, ale był zabawny i sympatyczny. Skojarzył mi się z króciutkim komiksem, w którym R2 mający czekać przed jakąś knajpą, czy sklepem na 3PO i swojego właściciela, przeżywa szereg niesamowitych przygód, by w końcu trafić z powrotem na miejsce zaraz przed powrotem tamtej dwójki. Tu mamy bardzo podobny schemat. Mnie to akurat bawiło, choć przyznaję, że 2 odcinki ciurkiem w tym stylu wystarczą, bo czekam na jakąś ciekawą akcję z klonami. Podobała mi się bitwa na samym początku, nawiązania do „Nowej nadziei” i akcje R2 w myśliwcu. W ogóle podobał mi się motyw tej „istotnej” historii dziejącej się zaraz obok (Republika kontra Separatyści), która jednak była tu jedynie tłem, jakimś pobocznym wątkiem. Zabawne było wprowadzanie demokracji przez 3PO i tyrania małych pit-droidów. Rozbroił mnie taki detal, jak widoczna przez cały czas plama na korpusie R2. Ten bajkowy klimat, przypominał tu czasami bajki braci Grimm Ale najbardziej ubawił mnie chyba załamany Wolffe na końcu odcinka :]

Mnie w porównaniu do np. Melethrona. odcinek bardzo się podobał. Poprzedni był nudny, bo przez pierwsze 10 minut tylko gadali, a później dopiero coś się działo. A tu akcja szybko szła. Nawet za szybko no ale to przez to, że jeden odcinek trwa zaledwie 20 minut. Bardzo podobały mi się nawiązania do innych dzieł, C-3PO i R2 byli świetni (zachowują się podobnie jak w sadze). To z tymi podróżami to taki motyw trochę z Odyseji. Szkoda, że Grievous uciekł, ale na szczęście w ogólnej bitwie na początku wygrał CIS. Fakt jest faktem, że w Obsesji Adi jest zielona gdy widzi Grievka, no ale już się w TCW spotkali nad Saleucami, więc po prostu trzeba zrobić Retcon. Odcinek miał fajny klimat i nie namieszał w kanonie, znajdzie się w (małej) liście fajnych odcinków w TCW.
9/10

Przyjrzałem się ponownie tej Y-wingowej drabince. Gdy przylatują do liliputów, drabiny nie ma, na co Threepio narzeka. Po naprawieniu statku, w magiczny sposób się pojawia (5 szczebli). Nie wygląda na nijak przytwierdzoną do kadłuba, ani nie widać schowka na nią. Ujęcie kończy się, jak Artoo przeprowadza rozruch silników. W następnym mamy start i drabinki już nie widać.
Na Balnabie drabina już jest bez gadania i do tego znacznie dłuższa (9 szczebli), jako że Y-wing równo stoi na wszystkich łapach. Taki stan utrzymuje się już do końca.

Uznałem, że nadszedł wreszcie czas na obejrzenie i ocenienie.
No więc tak, odcinek wg mnie pozytywny i całkiem zabawny. Mam tylko nadzieję, że C-3PO prędko się znów nie pojawi (nie wiem jeszcze co będzie w kolejnych odcinkach, które czekają na dysku). Chwilami wiało nudą, ale wyszło bardziej realistycznie niż w poprzednim epizodzie o Aleen. Bardzo fajnie wyszło obalenie przez droidy dwóch tyranów

Na minus strasznie uproszczone i poskracane zakończenie oraz parę wpadek, np. z drabinką, na co jednak nie zwróciłem uwagi podczas oglądania, oraz ta z językiem istot na prymitywnych planetach (chociaż w polskich filmach Niemcy też mówią po polsku, chociaż niby mówią po niemiecku ).

Ocena: 7/10

Średnia sezonu: 6.08/10

Co do odcinka (bo nie napisałem w tym temacie komentarza odnośnie odcinka) - nie był to wcale udany odcinek, a odwrotnie, lecz niestety nie przemyślałem i za szybko wyceniłem ocenę 10, a wolałbym 5/10. Więc zacznijmy od początku: początek był świetny, a po tym początku tylko myśl o tym, że dalej może być tylko lepiej, a naprawdę było gorzej. Sama walka Grievous`a i Adi Galli była krótka, aczkolwiek niezła. Bitwa w kosmosie jak i na statku była okej, ale nie był to główny wątek odcinka, bo głównym wątkiem odcinka była "przygoda" C-3PO i R2-D2, przez co początek danego odcinka stał się troszeczkę gorszy. Potem nasze ukochane droidy odlatują w Y-WING`u na planetę Patitów, a właściwie liliputów, bo są tacy mali. I oni, takie maluchy powaliły i związały cięższe i większe od siebie droidy. To po prostu paranoja. Potem głupie demokratyczne głosowanie "liliputów", które i tak im nie wyszło, po śmierci ich "ukochanego" przywódcy. A nasze droidy trafiają na inną planetę, gdzie porywają je Balnabowie. Balnabowie prowadzą je do swego "dowódcy", który okazuje się być zwykłym hologramem, co każdy oglądający się już tego z pewnością domyślił, włącznie ze mną. A ten hologram był sterowany przez bandę małych pit droidów. A Balnabowie to niby rasa rozumna, nie ? Przez ten cały czas ty głupki sądziły, że to prawdziwy, duży dowódca Balnab, a nie hologram. Nasze kochane droidy uciekają, a właściwie chcą uciekać, bo do żadnej ucieczki z planety nie doszło. Na nieszczęście bateria im się wyładowywuje. I na dodatek jakimś cudem znajdują się tam piraci. A potem na ich statku odbywają się zawody droidów. Pomysł taki sobie, nie mówię, że zupełnie bez sensu, ale zobaczcie - w końcu piraci się takimi rzeczami nie zajmują, no i sami sobie robią stratę, bo niszczą bądź co bądź już swoje droidy. To także szczyt głupoty. Dobra, na kolejne nieszczęście długo czekać nie trzeba było, bo zjawia się Grievous ze swoją armią droidów. Później nasze droidy zjawiają się na ich statku, i później co, niezwykły ratunek Plo Koona. Czemu to zawsze Plo, jest przecież tak wielu Jedi np. Aayla Secura, która swoją drogą dawno się nie pojawiła, Kit Fisto, Shaak Ti itp. Lubię Plo, ale już bez przesady, tak?

Ocena odcinka: 5/10

Nieciekawie wyszło . A co do dubbingu polskiego, to nie było aż tak źle, co jest oczywiście plusem . Niech Moc będzie z Wami.

Nie wiem co Filoni palił wymyślając ten i poprzedni odcinek, ale to na pewno nie były papierosy.

Okropne, stracone 40 minut mojego życia - nie wiem nawet, czy nie gorsze od "Shadow Warriora". Absurd goni absurd.

1/10 za Wolffe`a - jedyną w miarę normalną postać.

O, dobrze że jest temat. Jestem zszokowany bezsensem tego odcinka, najpierw trafili do tych mikrusów, gdzie zagościli na parę chwil, potem już było równie głupio. Ten odcinek zasługuję jednak na parę dobrych słów, głównie za szczerość, bo on przynajmniej sam w sobie przyznaje, że jest adresowany dla dzieci... Najlepiej tych z forsą, którzy kupią jeszcze gadżety.
Na poważnie - nie chcę słyszeć, że było to nawiązanie do "Podróży Guliwera", bo nie zdzierżę.

I po prawdzie wszystko już zostało napisane wyżej. Cały sezon czwarty jest jakiś taki bez szału. Poprzednie też do wybitnych nie należały, ale ten się pod tym względem wybija Drabinki czepiał się nie będę, za to muszę przyznać, że oba ostatnie odcinki były strasznie absurdalne. Za bardzo jak na mój gust. Grevious nie ma nic lepszego do roboty, tylko polowaćna piratów. Znowu Plo Koon(no ileż można?) i strasznie irytujący 3PO(w sadze mnie w ogóle nie irytował, a tu miałem ochotę rzucić czymś w monitor).
Ogólnie 5/10, przy czym dwa oczka do góry za Wolffe`a.