Wczoraj kupiłem, dzisiaj przeczytałem. Mimo, iż fabułę znałem już od dawna (czytałem oryginalną wersję) to i tak komiks sprawił mi nie lada frajdę. Twórcami tej pozycji są John Ostrander i Jan Duursema. Chyba mój ulubiony duet twórców. Bardzo lubię rysunki Duursemy ze względu na klimat, jaki wprowadzają do serii. Ale wróćmy do najważniejszego - fabuły. John Ostrander znowu się popisał. Stworzył komiks, który można czytać parę razy i za każdym razem się nie nudzi. Oczywiście głównym wątkiem były przygody Cade`a i spółki. Bardzo się ucieszyłem, gdy zostało ogłoszone, że Cade wróci na Tatooine, "domową" planetę rodu. Odwiedzając miejsce, w którym Anakin i Luke dorastali oczywiście Cade`a nie mógł nie odwiedzić duch Luke`a. Bardzo lubię komiksy, które powracają do wydarzeń z Nowej Nadziei, a tutaj dostaliśmy prawie dokładną scenę z filmu. Następnym bardzo ważnym wątkiem jest młoda kapitan Yage. Dostała misję wytropić Cade`a i zabrać go na Coruscant. Jakoś osobiście nie przypadła mi do gustu nowa rola młodej kapitan. O wiele bardziej lubiłem ją dowodzącą oddziałem statków. Następnie mamy Czarne Słońce, organizację znaną każdemu fanowi bardzo dobrze. W tym komiksie Cade znowu wchodzi w porachunki z C.S. i czego można było się spodziewać, szef C.S. nasłał na Cade`a grupę zabójców, a dokładniej trzech : ).
Chyba powinienem już przestać spoilerować i przejść do następnej historii ;P , która się w całości skupia na Mandalorianinie, Hondo Carrowi (wcześniej pokazał się w hisotrii "Noob"). Ten krótki zeszyt jest w pewnym sensie odpoczynkiem od głównych wątków, jakimi są Cade i Sithowie. I niestety miałem takie uczucie go czytając. Rysunki są o wiele gorsze, a na szczęście nadal klimatyczne. Co do fabuły... Nigdy nie lubiłem oceniać jedno-zeszytowych historii, gdyż ciężko jest napisać dobrą fabułę na tylko 22 strony. Więc to sobie odpuszczę.
Ogólnie komiks w całości oceniam na 7/10. Czekam na następny tom, który ukaże się w marcu