Wiele niezbyt pochlebnych słów wypowiedziały już osoby w tym wątku na temat październikowego SWK. Jednak nadszedł czas aby zająć się lekturą tego numeru. Niestety muszę zgodzić się z tym, że jest to najsłabszy numer SWK w historii.
Komiksy z Chewbaccą podsumuję razem gdyż są one dość krótkie. Tym razem dzielnego wookiego wspominają Wedge, Lando i Leia. Delikatnie mówiąc komiksowe wspomnienia o Chewiem w żadnej historii nie wybijały się ponad przeciętność. Podobnie jest i tym razem. Historia Wegde`a jest dość komiczna przez co jej odbiór jest dość dobry. Z początku może wydawać się dość absurdalna jednak kiedy wczujemy się w konwencję będziemy mieć lekki ubaw. Opowieść Landa jest chyba najsłabsza z tych 3, jednak dzięki humorystycznym rysunkom miło się na nią patrzy. Na koniec zostało to co najlepsze czyli wspomnienia Leii. Leia przyznaje się, że zawsze była zazdrosna o Wookiego. Pomimo tego co zrobił dla jej rodziny, ratując nie raz jej dzieci zawsze uważała, że dla jej męża Chewie był zawsze ważniejszy. Siła tej krótkiej opowieści tkwi w tym, że jest bardzo życiowa. Nieraz dopiero po śmierci bliskiej osoby zdajemy sobie sprawę, że nie traktowaliśmy jej tak na to zasługiwała a gdy zdajemy sobie z tego sprawę jest już za późno. Opwieść: Wegde`a 6/10, Landa 5/10 i Leii 7/10 (ocena byłaby wyższa gdyby nie przeciętne rysunki).
Piraci z Gwiazdy Śmierci - na ten tego komiksu nie będę się rozpisywał gdyż na to nie zasługuje. Fabuła jest słaba i oklepana do bólu a rysunki przypominają karykaturę niektórych kreskówek z CN. Zdecydowanie nikomu nie polecam. 1/10
Jak widać cały numer jest bardzo przeciętny, wręcz słaby. Jedynym plusem jest fakt, że kolejny numer słabszy być nie może