Jak nazwa wskazuje: czołg-droid(lub niekoniecznie, po prostu czołg) Sojuszu Korporacyjnego.
Jak dla mnie jeden z najciekawszych, najdziwniejszych i najtrudniejszych pojazdów z Gwiezdnych Wojen. Po raz pierwszy jak je zobaczyłem, a była to któraś z reklam ROTS, skojarzyły mi się ze słoniami, lub tolkienowskimi Mumakilami. Później wpadł mi w łapy model do klejenia tego czołgu z AMT/Ertl. Wszystko niby ładnie...gdyby nie to, że nie dali w instrukcji kolorów, jak go pomalować. A wbrew pozorom, takie pojazdy o jednolitych kolorach maluje się naj-trud-niej. Zwłaszcza, że te wszystkie odcienie szarości, miedzi czy mosiądzu bywały bardzo różne. Przy malowaniu modelu wzorowałem się na zdjęciach z filmów i BF 2, gdzie(na szczęście) wszelakie odcienie były nieźle widoczne. Owszem, trafiały się zdjęcia, gdzie czołg wyglądał całkowicie jednolicie...ale wyglądało to strasznie ubogo.
Koniec końców, ten pojazd był jednym z powodów, które zniechęciły mnie do starwarsowego modelarstwa. I w zasadzie modelarstwa w ogóle.
Drugą sprawą, która mnie intryguje to to, czy ten czołg to droid, czy może pojazd sterowany od środka. Ostatnimi czasy trafiam na poszlaki świadczące o tym, że to jednak pojazd sterowany od środka:
1. Model-zabawka czołgu sprzedawana w sklepach z zabawkami, chyba hasbrowska, wdłg. której główne koło-bęben było otwierane, a w nim znajdowała się jednoosobowa kabina do sterowania czołgiem.
2. Sam magazyn, dokładniej ciekawostki na ostatniej stronie:
Pytanie 1: Na czym polegała fundamentalna zmiana w wyglądzie droida-czołgu Sojuszu Korporacyjnego, którą wprowadzono podczas realizacji Epizodu III Zemsta Sithów?
Odpowiedź: W bitwie o Kashyyyk droidy-czołgi były sterowane przez inne droidy bojowe, które siedziały w kokpitach.
No to mamy problem
Natomiast model dołączony do magazynu prezentuje się porządnie. Jeśli chodzi o kształty, to jest sporo szczegółów, do tego model jest duży, umieszczony w dużej gablotce. Natomiast problem jest z kołami napędzającymi gąsienice: jedno jest faktycznie prawdziwe, ale pozostałe są jakby odciśnięte w formie, zamiast faktycznie być.
Osobna sprawa jest z kolorystyką: dominuje głównie jeden, metaliczny kolor(nie powiem teraz jaki, bo nie pamiętam jak się one nazywały), ale mamy czerwony na fotoreceptorach, oraz inny w przypadku bębna/głównego koła. Natomiast fatalnie są zrobione gąsienice: na odpierdol, na jeden kolor, podczas w gdy w realu są one mieszanką szarych, czarnych i białych barw(przy malowaniu kiedyś było to przeraźliwie czasochłonne).
Z magazynem dużo gorzej, powiem więcej: to najgorszy magazyn dołączony do kolekcji. Z jednej strony mamy niezłe artykuły o czołgu, o bitwach z nim(nawet EU) a także o Passelu Argente - choć zabrakło mi tutaj info o tym, że swego czasu był jednym z przywódców Sektora Wspólnego, a jest to ciekawostka życiorysowa.
Natomiast z drugiej strony artykuły kompletnie od czapy: Śmigacz bagienny ISP, miasto Otoh Gunga na Naboo, Shaak Ti, oraz mitologia Vadera i znaczenie jego w SW.
Innymi słowy: po modelu oceniając całkiem przyzwoicie, a po magazynie fatalnie.
Następny numer sobie odpuszczę, jako że będzie w nim samochód Zam Wesell - kolejny zwyczajny pojazd po aucie z Bespina, autobusie z Coruscant czy motorze Owena Larsa. Gdyby chociaż kiedyś dali cabrio Baila Organy albo jakąś limuzynę sprzed Opery Galaktycznej to bym...