W zeszły weekend odbyła się kolejna edycja tego konwentu. Już informacje pojawiające się przed konwentem zapowiadały organizacyjną katastrofę. Jednak miałem nadzieje, że mimo wszystko będzie dobrze.
Czwartek
Przybyłem do SGGW około 15 i jeszcze nie rozpoczęto akredytacji uczestników konwentu (miała sie zacząć o 14). Gdybym nie był twórcom punktu programu to czekałbym w długiej kolejce. Potem pojechałem na salę noclegową. Znajdowała sie ona w zupełnie innej części miasta (Ochota). Pierwsze dotarcie na salę noclegową zajęło mi 2 godziny. Przez to iż w informatorze nie zamieszczono dokładnej drogi do przystanku z którego odjeżdżał autobus na Ochotę. Nie zamieszczono też adresu ani nazwy szkoły, w której była sala noclegowa. Na prawdę zgubienie sie w obcym mieście podczas deszczu nie jest czymś co każdy chciałby przeżyć.
Po powrocie do SGGW okazało się, że na terenie konwentu nie ma baru konwentowego, ani żadnego innego miejsca gdzie można coś zjeść. Co ciekawe na stronie konwentu zapewniano, że w okolicy jest pełno fastfoodów. Jedyny spożywczy w okolicy był czynny do 21. Potem znalezienie czegoś do picia stało się wyzwaniem większym niż znalezienie Świętego Grala. W dodatku punkty programu zaczynały się od 18 a kończyły o 22.
Piątek i Sobota
Większość interesujących prelekcji została odwołana, albo były słabe. 2 Swowe punkty programu sie nie odbyły. Odbyła się za to prelekcja Follecka o Lego Star Wars i była ona najlepszą prelekcja konwentu.
Jeśli chodzi o s.f. to program ubogi i mało ciekawy. Ponieważ nie było nic ciekawszego to większość czasu spędziłem na Treksferze (nie żebym był fanem, po prostu lepszy rydz niż nic).
Budynek był strasznie wielki. Korytarze były do siebie podobne i łatwo się było zgubić. W dodatku w przeciwieństwie do zeszłego roku korytarze były praktycznie puste -nie było z kim pogadać. Klimatu konwentu w ogóle tu nie było.
Niedziela
W niedzielę odbyła się moja prelekcja. Po której wróciłem do domu.
Podsumowanie
Plusy
-Gra w mafię
-prelekcja o Lego Star Wars
-Krótkie spotkanie Nadiru
-Ponowne spotkanie Sculy, trekkerki, którą poznałem na Avangardzie 6
Minusy
-sala noclegowa na Ochocie powodująca iż każdego dnia musiałem użerać sie z komunikacja miejską.
-Brak bloku SW
-Brak atrakcji związanych z interesującymi mnie uniwersami s.f.
-Niski poziom niektórych prelekcji
-wpisywanie do planu prelekcji nie pewnych
-Brak w pobliżu konwentu miejsca, gdzie można zjeść normalne danie obiadowe.
-Brak najistotniejszych informacji w informatorze (np. brak informacji o ratownikach medycznych)
-Beznadziejna lokalizacja. Korytarze puste, nie ma z kim pogadać.
-Brak klimatu konwentu
-Brak nocnych atrakcji
-Żeby się nie nudzić musiałem brać udział w Treksferze (nic ciekawszego nie było)
-Strasznie mało fanów SW
Konwent był beznadziejny. Został beznadziejnie zorganizowany. W życiu nie pojadę na żadną Avangardę. Zdecydowanie konwent nie warty przyjeżdżania.