Cóż troszku się naczekaliśmy na ostatni rozdział historii o Kirze Kanosie - 12 lat o ile dobrze policzyłem!
Czy warto było czekać? Za wcześnie by na to pytanie odpowiedzieć, lecz same okładki numerów autorstwa Dave`a Dormana`a robią wrażenie (jak zwykle z resztą).
Co do numeru 1. Dawno już nie widzieliśmy pierwszej strony z żółtymi napisami typowymi dla OT! Gdy tylko to zobaczyłem pomyślałem sobie- nie jest źle!
początek spoilera
Po akcji ze statkiem autorzy przenoszą nas sekundę po zakończeniu "The Third Time Pays for All" -właściwie to nawet szkoda, że tych 8 stron brakuje, ale pewnie będą w trejdzie Kir Kanos znowu w roli Kenixa Kila robi rozpierduchę, którą zatrzymuje dopiero pojawienie się na scenie Boby Fett`a. Fett z innymi łowcami nagród eskortują Kanosa do tajnej placówki "Odrodzonego Imperium", gdzie prócz nowego loga widzimy przerobione maszyny latające z Wojen Klonów- mam nadzieję, że jakoś ładnie rozwiną ten wątek (chociaż i tak wiemy, że plan spali na panewce )
Tymczasem na Coruscant widzimy Leię z dziećmi oraz posiedzenia rady Nowej Republiki- Mirith wygląda jak Jean Grey z Runu Morissona z optic blastem Cyclopsa Generalnie wątek z Nową Republiką/ Leia+ dzieciaki strasznie mnie znudził.
Ostatnią lokacją, którą widzimy w komiksie to Yavin 4. Zakapturzony Luke wpada podczas treningu swoich adeptów by pokazać im na czym polega forma Ataru. Nie wiem skąd Luke ma 2 miecze, ale jest jeszcze większym badassem niż zwykle xD Na koniec spotyka mnie (nas!) miła niespodzianka, gdyż pojawia się dawno niewidziana i chyba nawet zapomniana upadła Jedi: Vima-da-Boda! Ostrzega Skywalkera przed człowiekiem o imieniu Devian. koniec spoilera
Podsumowując... w końcu!!!! Ile można było czekać!
Szczerze mówiąc ciężko jest mi nieobiektywnie oceniać tą serię, gdyż jest to moja ulubiona ze wszystkich stworzonych ze znaczkiem SW; mimo wszystko postaram się; Po pierwsze gratulacje, że komiks jest tworzony, przez oryginalny zespół- wielu osobom się nie spodobała kreska, ale była ona kwintesencją tej serii- więc świetnie, że znowu pan G. rysuje! Nie wyobrażałbym sobie tego tytułu w innych rękach. Dobrze, że w Dark Horse`ie to zrozumieli
Scenariusz na razie jest taki sobie; mam nadzieję, że nie popełnią tutaj błędu Jedi: The Dark Side i nie będą nas męczyli 4 bezsensownymi numerami by w ostatnim w końcu ruszyć akcję. Oceniając scenariusz niestety trzeba mieć na uwadze to, że główne założenia (prócz nieuchronnego starcia Kanos- Skywalker) znacznie się zmieniły, poprzednie serie były bardziej skupione na Imperium z małymi domieszkami Nowej Republiki. Teraz jest inaczej, mam nadzieję, że wrócą do starego schematu. Również nie wiem, jak wy, ale na razie nie odczułem by Kanos był głównym bohaterem serii, pewnie miał serię walk, gdzieś go wleką, ale to wygląda jakby był postacią drugoplanową. To mi się zdecydowanie nie podoba, powinni coś z tym zrobić.
Rysunki- kurczę widać, że kreska już nie ta sama co kiedyś :/ Tzn wszystko wygląda podobnie, ale nie wiem, nie czuję tego. Nie wiem jakim cudem (i czy to nie jest aby przypadkiem wina skanu), ale historia z Dark Horse Presents #1 wyglądała o niebo lepiej aniżeli ten numer. Także kolorystyka i ostrość się znacznie zmieniły...na gorsze:/ Ehh gdyby tylko mogli względnie zaraz po CE II robić III to pewnie nie było by takich problemów - ale to są już moje marzenia ściętej głowy więc zostawiam to.
Ogólna ocena : 6/10
I czekam na kolejny numer!!