Cześć! To znowu ja xD A razem ze mną moje opowiadanie, które już prawie skończyłem. Oto rozdział I. Zapraszam i proszę o ocenę

Rozdział 1
Raport
Centrum Agencji Kosmicznej, godz. 11, rok 5067

Był ciepły dzień. Normalny w lato. Jednak coś go odróżniało od innych. Atmosfera była tak zagęszczona, że można było ją dostrzec. Jakby unosiła się w powietrzu. Tak przynajmniej myślał Aron.
- Jak sytuacja na Marsie?
- Dobra - odparł młody chłopak. - Na razie nie zdołali podejść pod siedzibę Neurninów.
- Abo nie chcą - powiedział sam do siebie mężczyzną stojący przed wielki hologramowym wyświetlaczem. Był wysoki i szczupły, miał kręcone włosy a rysy jego twarzy były ostro zarysowane. Nie był przeciętnym mieszkańcem Ziemi. Wyróżniał się.
- Komisja do spraw Innych Ras na linii - krzyknął ktoś z głębi sali.
- Przekierować do Arona.
- Tak jest. - Krzyk odbił się echem po sali. Dużej sali o kształcie prostokąta. Na ścianie równoległej do wejścia był wyświetlacz hologramowy, a przed nim w kilku rzędach poustawiane biurka. Na każdym stał jeden komputer, a na co drugim jednostka łącza i mniejszy wyświetlacz.
- Charles - na wyświetlaczu pojawiła się warz starszego mężczyzny. - Jaka jest sytuacja? Czemu satelity na Marsie nie odpowiadają?
- Bo są w zasięgu działania pola zakłócającego okrętów Robotów Nanitowych. - Mężczyzna przed wyświetlaczem podszedł do biurka Arona. Nacisnął dwa przyciski i podszedł do wyświetlacza. - Wysyłam Wam raporty z siedziby Neurninów - po czym odwrócił się i pokazał młodzieńcowi zaciśnięta pięść.
- Koniec transmisji - powiedział Aron. Spojrzał na generała. - Oberwie się panu za to.
Ten tylko się uśmiechnął i odparł:
- Emerytura już za rok. Wytrzymam. - Po czym wyszedł zaparzyć sobie kawę.
Aron śnił, że jest na innej planecie w innym układzie planetarnym. Śnił, że walczy w wojnie, broni niewinnych i zwycięża zło. Dostaje medale za poświęcenie, odwagę i oddanie. Jest bohaterem, o tak. Bohaterem.
Ktoś szturchnął go w bok i wyszeptał:
- Te, śpiąca królewna. Coś Ci pika na ekranie.
Chłopak podniósł głowę, spojrzał na przyjaciela z niekrytą złością i skierował wzrok na ekran.
- Ta, straszne. Przyszedł kolejny raport z Marsa. - Zaczął ściągać raport z Głównej Satelity. - Wkurza mnie ta robota.
- Mnie też. Chętnie polatałbym sobie po próżni - powiedział chłopak, który go obudził. Miał na imię Anthony i przyjaźnił się z Aronem od dziecka. Był średniego wzrostu, z czarnymi włosami i piwnymi oczyma. On był przeciętnym mieszkańcem Ziemi.
- Tak, ale wstrzymali loty przez tą wojnę bo: "zagrożenie ze strony Robotów Nanitowych jest zbyt wielkie".
- Pieprzone maszyny - odparł Anthony. Był całkowitym przeciwieństwem swego przyjaciela. Wygadany i pełen energii.
- Mogliśmy je zostawić w tym układzie, a nie brać na Ziemie. - Aron był inny Cichy i skryty, niepozorny. Ale kiedy już zaczął mówić nie mógł przestać. - A teraz mamy za swoje. Cholerne maszyny chcą nas zniszczyć.
- Zasrane...
- Jeżeli dokończysz to wlecisz - chłopak usłyszał za sobą basowy głos.
Generał Charles przyszedł ze świeżo zaparzoną kawą. Usiadł przy swoim biurku tuż obok wyświetlacza i zaczął powoli delektować się napojem.
- Generale - Aron spojrzał na mężczyznę. - Lepiej niech pan odłoży kawę.
- O co Ci do cholery chodzi? - Odstawił kawę i podszedł do chłopaka. - Raport z Marsa? Rzuć na wyświetlacz.
Na ekranie pojawił się dokument spisany w języku Neurninów.
- Włączam tłumaczenie - Anthony wcisnął dwa przyciski na swoim panelu. - Już.
Ekran pociemniał po czym wrócił do dawnej formy. Litery zaczęły przemieniać się w zrozumiałe dla ludzi. Po minucie raport był gotowy.
- Powiększam - przyjaciel Anthoniego przesunął coś na swoim panelu dotykowym.
Raport był gotowy do odczytania. Charles zaczął czytać, po czym obrócił się, spojrzał po twarzach swoich podwładnych i krzyknął:
- Otwieramy szampana! Zwycięstwo!
W sali zaczęto krzyczeć, wiwatować. Gdzieniegdzie dało się słyszeć obelgi na Roboty Nanitowe, gdzie indziej płacz radości. Mężczyzna podbiegł do biurka Arona.
- Wstrzymaj się z wysyłaniem raportu do Rządu, wpierw powiadomię KdsIR - po tych słowach wybiegł rozpromieniony.
Aron podszedł do jego biurka i wziął filiżankę z kawą. Anthony popatrzył się na niego.
- No co. Jeszcze ciepła, po co ma się marnować? - spytał Aron. Zauważył lekkie rozbawienie na twarzy przyjaciela. Ktoś otworzył szampana, ktoś przyniósł kieliszki. Zaczęto rozlewać trunki. Ostatnim co zapamiętał Aron była twarz jakieś brunetki. Po tym urwał mu się obraz.