A właściwie, to poszedłby do szkoły, gdyby konta internetowe miały obowiązek szkolny. Tak się składa bowiem, że dzisiaj mija 7 lat od dnia w którym zarejestrowałem się na Bastionie, a 7 lat to już wiek szkolny. Nie znaczy to, że Rusis wcześniej nie istniał, co to to nie. Sam nick pojawił się gdzieś pod koniec lat ’90, a w sieci pod nim zacząłem się udzielać gdzieś na przełomie roku 2000/2001 na liście dyskusyjnej SWPL. Ale jesteśmy na Bastionie i jako, że to właśnie na Bastionie mija mi 7 latek to na tym się skupić chciałem. Poniżej troszkę moich wspomnień na temat lat spędzonych z tym serwisem, troszkę przemyśleń na temat obecnej mojej sytuacji. Chętnych do lektury, zapraszam.
28 lutego 2004 roku zarejestrowałem się na Bastionie, sam serwis znałem jednak dużo wcześniej. Znałem ale.. nie przepadałem za nim i preferowałem.. ICO. Tak, ironią losu jest fakt, że po latach zostałem adminem serwisu za którym nie przepadałem a moje sympatie serwisowe zmieniły się o 180 stopni. Dlaczego Bastionu nie darzyłem sympatią? Zacząć należałoby od tego jak w czasach gdy Bastion powstawał wyglądał powszechnie dostęp do Internetu. Koszty dostępu, jak na obecne standardy były niebotycznie wysokie, o stałym łączu większość osób mogła tylko pomarzyć, a korzystało się przeważnie z modemów z których się łączyło z internetem blokując tym samym linię telefoniczną. Naliczanie za każdy impuls połączenia potrafiło generować spore rachunki, a prędkość była niespecjalnie porywająca. Pamiętam, że korzystałem wtedy z modemu potrafiącego przy dobrych wiatrach wyciągnąć 56 kb/s. Co to ma do mojego ówczesnego nielubienia Bastionu? Na serwis co jakiś czas zaglądałem od momentu jego powstania, śledziłem przede wszystkim stronę główną, na forum nie wchodząc. Pamiętam jednak, że Bastion wczytywał mi się przeraźliwie wolno w tamtych czasach. Biorąc pod uwagę koszty połączeń i prędkość dostępu wchodziłem zatem na Bastion tylko sporadycznie, częściej wybierając o wiele szybsze wtedy ICO. Właśnie prędkość działania, czy też jej brak, zdecydowała, że nie chciałem się rejestrować w serwisie, z którego bym raczej nie korzystał.
Tak sobie spokojnie czas płynął, aż nadszedł rok 2004, a dokładniej 28 lutego roku 2004. Nie wiem ilu z Was dokładnie pamięta dzień w którym się zarejestrowało na tym serwisie, ja pamiętam ale to raczej nie z uwagi na samą rejestrację. 28 lutego 2004 odbyło się pierwsze spotkanie fanów Gwiezdnych Wojen we Wrocławiu. Wydarzenie, które w znaczącym stopniu wpłynęło na moje życie. Z częścią ludzi, których poznałem wtedy i w kolejnych miesiącach do tej pory utrzymuję mniej lub bardziej regularny kontakt, niektórych mogę szczerze nazwać swoimi przyjaciółmi.. ale wróćmy do tematu, bo o Bastionie miała być mowa. Na spotkaniu jak się okazało byli ludzie, którzy w jakimś stopniu się właśnie na Bastionie udzielali. Wychodząc ze spotkania wiedziałem już, że będę chciał z nimi nie tylko raz w miesiącu podyskutować ale również zrobić to częściej za pośrednictwem sieci. Pierwszą rzeczą zatem, którą zrobiłem po powrocie do domu była rejestracja na Bastionie, rejestracja poniekąd zrobiona na przyszłość. Wtedy bowiem wciąż jeszcze korzystałem z modemu i wiedziałem, że nie będę w stanie z serwisu sensownie korzystać ale wiedziałem również, że wcześniej czy później obniżki cen dostępu do internetu i postęp technologiczny ten fakt zmienią i na tą okazję chciałem być przygotowany. Niecałe pół roku później uzyskałem stały dostęp do internetu i z Bastionu zacząłem korzystać regularnie. Przez długi czas co prawda ograniczałem się tylko do czytania newsów i tekstów, a na forum udzielałem głównie w tematach Wrocławskich ale i to się zmieniło.
Półtora roku mi zajęło oswajanie się z klimatem Bastionu, z użytkownikami. Po tym czasie zacząłem coraz częściej wychodzić na forum poza obręb działu Wrocławskiego i nawiedzać inne działy. Przez te półtora roku poznałem sporą część aktywnych wtedy forumowiczów, czy to poprzez czytanie forum, czy regionalne spotkania (tu głównie stara wielka eLka – Poznań, Wrocław, Śląsk), czy konwenty. Poznałem i nie ukrywam, polubiłem. W dużej mierze to właśnie spotkania na żywo wzmagały moją chęć udzielania się na forum, pogłębiania i kontynuowania wielu dyskusji. I tak mniej więcej od połowy 2005 roku do początku 2008 udzielałem się na forum dosyć intensywnie, ba, napisałem w tym czasie ponad połowę ze wszystkich swoich postów. A potem? Potem przyszedł kryzys. Tak jak spotkania na żywo i konwenty nakręcały mnie do częstszego udzielania się na forum, tak i w pewnym momencie mnie skutecznie do tego zniechęciły. Problemy we Wrocławskim fandomie, sprawiły, że nie tylko odciąłem się w dużej mierze od fanów na żywo ale również i w sieci nie bardzo miałem ochotę na dyskusję, ot ograniczyłem się do niezbędnego minimum – tematów Bastionowych i tych które naprawdę mnie najbardziej interesowały. Z perspektywy czasu uważam, że to wycofanie się z życia formowego było błędem, bo po dwóch latach przerwy jaką sobie zafundowałem straciłem na forum rozeznanie. Pojawiło się sporo osób, których nie znałem, po których nie wiedziałem czego się spodziewać, zniknęło wielu starych znajomych, z którymi lubiłem dyskutować bądź czytać ich posty. Klimat forum się zmienił, a ja chcąc wrócić do częstszego pisania na nim nie potrafiłem już się odnaleźć. I mimo iż gdzieś od początku 2010 staram się pisać w miarę regularnie, to jest to tylko cień mojego dawniejszego forumowania. Wątpię aby te czasy wróciły, bo i już spora część z tych osób się nie udziela i nie ma tyle wesołego chaosu (nie mylić ze spamem) i dyskusje są mniej merytoryczne (wystarczy porównać długość postów w tematach książkowych czy filmowych), przez co nie znajduję tyle powodów do pisania co kiedyś. Nie mówię, że forum jest gorsze, jest po prostu inne niż było. A ta inność niekoniecznie mi odpowiada. Ale pisanie na forum dalej sprawia mi przyjemność i mimo iż rzadziej, to wciąż potrafię znaleźć tematy, które mnie zainteresują i które z przyjemnością śledzę. Mam nadzieję, że szybko to się nie zmieni.
W tak zwanym międzyczasie, w roku 2006, gdy moja aktywność na Bastionie była największa przeszła mi przez głowę pewna myśl. Skoro często korzystam z tego serwisu, lubię go, to może i od siebie coś dołożyć, tak aby nie tylko czerpać z niego. Jedyna rzecz, do której uważałem, że mogę się wtedy przydać to pomoc przy kwestiach technicznych, które na Bastionie lekko leżały. I we wrześniu 2006 roku dołączyłem do Bastionowej ekipy. Przez długi czas zajmowałem się głównie sprawami technicznymi i moderacją, pierwszego swojego newsa napisałem po ponad pół roku.. na prima aprilis w 2007 (/news.php?8311). Dopiero na początku 2008 zacząłem regularnie newsować i zająłem się kolekcjonerstwem, w którym w newsach do tej pory mnie najczęściej widać. Zbieżność dat z wycofaniem się z forum nie jest przypadkowa. O ile chciałem ograniczyć swój kontakt z fandomem o tyle SW dalej mnie interesowało tak samo mocno, swoje zainteresowanie spożytkowałem zatem w inny sposób – zamiast pisać posty na forum, pisałem newsy. Fakt jednak, że przestałem regularnie pisać na forum wiązał się również z tym, że zacząłem rzadziej się zajmować jego moderowaniem. Od drugiej połowy 2008 (przyjęcia Barta w szeregi moderacji, a później w 2010 Yuriego) moderuję już sporadycznie, wciąż jak coś mi się trafi to wytnę ale, że i nie czytam już wszystkich postów (ba.. czytam może z 20%) to i mało trafiam.
Siedem lat mi na Bastionie minęło, siedem lat zabawy, całkiem przyjemnej. Prawie 2 tyś postów, niecałe 500 newsów. Wiele znajomości zawartych, niektóre przeniesione z neta do rzeczywistości, inne w drugą stronę. Wiele godzin przyjemnie spędzonych na dyskusjach, czy pracy nad serwisem. Godzin, które sprawiają, że jako fan mogę się realizować w troszkę większym wymiarze niż tylko odbierając twórczość innych (zarówno tą kanoniczną, jak i fanowską). Co będzie dalej? Mniejsza ilość czasu sprawić może, że ograniczę kiedyś swoją działalność redakcyjną ale raczej nie w najbliższym czasie. Biorąc pod uwagę, że moje zainteresowanie SW mimo upływających lat nie zgasło (choć intensywność w różnych okresach różna była) to w najbliższych latach raczej i forum nie zostawię kompletnie, tylko wciąż będę w tych nielicznych interesujących mnie tematach na forum pisał od czasu do czasu. Bastion przez te siedem lat stał się ważnym elementem w najważniejszym dla mnie hobby – SW. A co za tym idzie stał się również cząstką mojego życia, pozwalając w pewien sposób się oderwać od rzeczywistości i zrelaksować podczas pisania kolejnego posta czy newsa. Oby się to jeszcze przez długi czas nie zmieniło.