Darth GROM napisał(a):
Ale większość fanów o tym wie i mimo to ignorują. Dlaczego należałoby się zastanowić? Powodów jest parę, najważniejsze to wydane książki, komiksy, oraz gry, które razem tworzą tzw. EU. Fani czują nieodpartą potrzebę by utrzymać spójność świata SW za wszelką cenę.
Wohohoho ale żeś pojechał Gromie. To nie tak. Fani, którzy tak ubóstwiają SW czują, że im to co zobaczyli w filmach nie wystarczało. Chcieli i będą chcieli więcej historii, więcej bohaterów. Dla pomysłodawcy (GL) jest to świetny układ, gdyż dzięki temu może:
a) zarobić
b) pokazać więcej lokacji, historii, bohaterów z jego pomysłu.
Dzięki temu reklamuje znowu swoje filmy, znajduje nową publikę i wiadomo maszyna się kręci.
Większość fanatyków EU, są miłośnikami książek i komiksów, każdy z nich kupił, co najmniej po kilka sztuk do swojej kolekcji, są i tacy, co mają wszystkie wydania. Wiadomo poświęcili sporo czasu by to przeczytać. Gdzie, więc powstaje problem? Bierze się stąd, że ci fani uważają, że jeśli GL wydał te produkty, to muszą być one spójne między sobą, bo inaczej ich czas poświęcony przez te wszystkie lata na czytanie i wydane pieniądze pójdą na marne. Każdy powie GL wydał takie produkty i skasował pieniądze, to muszą być one spójne historycznie, bo inaczej, to wszystko bez sensu i należy go powiesić.
Kurczę płacę to i chyba mam prawo wymagać, nieprawdaż?
Otóż nie, nigdzie nie jest określone w licencji, czy prawach konsumenta, że produkty z logo SW muszą być spójne między sobą, a co za tym idzie, to konsument podejmuje decyzję o zakupie. Jeśli mu produkt nie odpowiada, to nie kupuje. Rynek weryfikuje, czy obrana strategia firmy jest słuszna, czy nie. Jak widać w przypadku SW się sprawdza, bo ludzie to kupują.
Błąd. Po pierwsze każdy produkt ( teraz na ruszt bierzemy książki i komiksy no i opowiadania) by mógł postawić sobie znaczek SW musi wykupić licencję. A cóż takiego jest zawarte w tej licencji? Ano nic innego jak porozumienie między stronami, że Papcio Lucas daje Ci możliwość wykorzystania jego postaci, uniwersum i wszystkiego co widzieliśmy w filmach. Pamiętaj, że wszystko co jest związane z SW jest mocno nazwijmy to "zatrejdowane". Dzięki takiemu kontraktowi, Lucas deleguje swoje prawa do opowieści w ręce wydawnictwa, a konkretnie autora książki, komiksu, opowiadania. Wszystko co wyjdzie spod pióra takiego twórcy jest już oficjalnie tworem Lucasa.
Nikomu GL nie powiedział kupujcie książki i komiksy, bo jest to dalsza spójna historia filmów kinowych. Nigdzie nie ma dokumentu, który by to gwarantował. On stworzył produkty bazujące na tej tematyce, bo jest to część obranej drogi, którą rozpoczął wraz z nakręceniem ANH i trwa do teraz. Skoro jest popyt będzie i podaż, więc SW dalej jest na fali i wydaje kolejne produkty, ale czy to kupimy zależy tylko od nas samych, to nasz wybór. Zaś całe ryzyko ponosi GL, bo to on straci pieniądze, jeśli coś źle zrobi. Jak widać dobrze sobie radzi nękany jedynie przez zazdrosnych ludzi, ale tak to już jest, ale to temat na inną historię.
Gromie, słuchaj gdyby nie EU, a właściwie reaktywacja fanostwa SW wraz z wydaniem Dark Empire oraz Trylogią Thrawna to nie wiem czy powstałyby prequele oraz ten cały bajzel jaki mamy teraz. Pewnie, nikt nie każe. Czyż ja komuś zarzucam, że skoro oglądał tylko filmy jest gorszym fanem ode mnie? Nie. Ale musisz przyznać, że dzięki EU możemy się zatapiać w fenomenie wszechświata stworzonego przez GL, a którego ogromu nie mógł pokazać czy to z finansowych czy też technicznych powodów.
Jest jeszcze druga strona medalu. Należy sobie zadać pytanie, czy jest w ogóle możliwe zachować spójność w całym uniwersum SW? Odpowiedz jest tylko jedna, nie, nie da się zachować spójności.
Moja opinia jest taka. Pewnie, że się da. A od czego do jasnej anielki jest ten cały strażnik holocronu? A jeżeli on nie wystarcza, to myślę, że GL spokojnie stać na zatrudnienie paru osób (jeśli nie całego sztabu, a myślę,że przydało by się).
Spójność. Wielu czepia się o klony w trylogii Thrawna. Chciałbym wszystkim powiedzieć, że Zahn w momencie pisania tej trylogii nie wiedział z czym GL wyskoczy w EP2. Nie wiem nawet czy sam GL wiedział czy będzie kręcił prequele. Tak więc musimy na to patrzeć przez przestrzeń czasu. Tak samo z resztą jak i na niesławne Spotkanie na Mimban. Książka ta powstała, kiedy nie wiadomo jeszcze było czy EPV powstanie. Stąd te dziwne akcje.
O ile z pierwszymi protoplastami tak ich nazwijmy EU mogą być jakieś niesnacki, o tyle każde kolejne powinny się ustosunkowywać zarówno do filmów jak i do tego co powstało do tej pory.
Dlaczego, mianowicie, dlatego, że urosło to zjawisko do takich rozmiarów, że nie ma żadnej możliwości by tą spójność zachować? By to zobrazować, wyobraź sobie ulice małego miasta, na których jeździ sześć samochodów, o kolizję było by bardzo trudno. A teraz wprowadź do ruchu sto tysięcy pojazdów, doprowadzenie do kolizji byłoby tylko kwestią czasu. Dokładnie tak stało się z SW, każdy nowy produkt wprowadzał jakiś element chaosu, a ponieważ produktów jest już bardzo duża ilość, a każdy ma innego ojca, to o kolizję nie trudno.
Tak jak napisałem wyżej. Da się. Na pewno dało by się znaleźć grupę zapaleńców, którzy by powiedzieli co można a czego nie można zrobić. Im więcej osób tym lepszy efekt, dzięki czemu można by było wyeliminować to o co się teraz wszyscy rzucają- śmierć Piell`a (sorry, ten jedi ginie w książce po EP3, Papcio może kogoś innego uśmiercimy? Może tego całego Koth`a? Wprawdzie ginie w kanonierce, ale coś pokręcimy, że się wywinął. Potem nie jest wykorzystywany, więc mamy czystą drogę) jak i moim zdaniem całe TCW (Papcio słuchaj generalnie to praktycznie całe wojny klonów zostały opowiedziane; jest kilka miesięcy wolnych; tu zostały wykorzystane postacie takie a takie, tu działo się to i to; to co robimy? Możemy przecież pokazać co się działo między tym a tym bo jest furtka itd.... ). Jasne, nie było by to łatwe, śmiem twierdzić piekielnie ciężkie, ale możliwe. Jak najbardziej.
Dziś fanatyczne dbanie o spójność nie ma większego sensu, bo tej nie ma już od bardzo dawna i już nigdy nie będzie. Jakie to ma implikacje? A no takie, że nie ma większego sensu zawracać sobie głowy spójnością w EU, ważne by fakty historyczne w produkcjach telewizyjnych nie kolidowały z kanonem filmowym, bo tylko, to da się kontrolować. Spójność EU, to utopijna fikcja już od bardzo dawna.
Czyli co sikamy na to wszystko co było wcześniej? Wciskamy to do szuflady zatytułowanej Parallel Universe? Nie wiem czy czytasz komiksy spoza SW. W Marvelu ale przede wszystkim DC próbowano tego i to wiele razy. Do czego doszło? Ano, że było już kilka rebootów całego uniwersum i nawet czyszczenie na potęgę nic nie dało. Dlatego między innymi przestałem czytać komiksy DC...no ile można ludziska.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, mianowicie, czy istnieje na rynku inny produkt, który byłby tych rozmiarów, co SW, a był spójnym światem. Odpowiedz jest również prosta, nie ma takiego produktu, czyli nawet w tej materii nie ma precedensu. Więc, po co zaprzątać sobie tym głowę? Nie ma żadnej korzyści, tylko bólu głowy można się nabawić i nerwy zszargać. Z mojej długoletniej perspektywy jest tylko jedna opcja, kanon dotyczy tylko filmów kinowych i seriali telewizyjnych, zaś, EU jest pięknie wykreowanym światem, który również bardzo kocham, ale brak spójności z kanonem filmowym mi nie przeszkadza.
Wszystko rozumiem, ale sześć filmów ( TCW był pilotem, wprawdzie kinowym ale co tam) plus całe TCW nijak się ma do wielkości EU nie TCW`owatego (ach te neologizmy). Fanom to może i nie wystarcza.
Dlatego dla mnie grzech główny, to mit, który nie odbiera mi radości z oglądania TCW. Czysty fun, czyli zabawa.
Przyznam się, że też tak starałem się oglądać TCW. Z przymrużeniem oka. Mando zniosłem, wkurzyli mnie z finałem sezonu 2 i tym co zrobili z Fettem. Teraz na domiar złego wskrzesili Maula, pozmieniali Dathomirę, (chylę ukłony za to,że skorzystali z historii Asajj, naprawdę), teraz plemię Maula jest całe wytatułowane, degradacja Tarkina do kapitana no i wspomniany wcześniej Piell.
Wkurza mnie wybiórczość odnoszenia się do EU. Po pokazać Delta Squad mogli, fajnie (brawa), ale przecież ich nie uśmiercą no bo przecież oni są w kultowej grze, więc jak? Sam Filloni przyznał, że trzeba ostrożnie wprowadzać postacie z EU (zrobił to z Delta Squadem) po czym rzuca bombę jaką jest śmierć Piella. Więc co czymi grę SW bardziej hmm nie chcę użyć tego przeklętego słowa kanoniczą, czy też źródłodajną od książki Noce Coruscant? To, że Filloni jest fanem gry, a tej książki nawet nie przeczytał? Nie no dla mnie jest to żenada.
Kolejnym z grzechów głównych, jest forma serialu, czyli fakt, że jest skierowany do młodszej widowni, ale czy na pewno? Pytanie jak najbardziej na miejscu, gdyż dziwnym trafem zdecydowana większość fanów, którzy zarzucają infantylność TCW nadal ten serial oglądają, a kończy się już trzeci sezon, czyli upłynęło wystarczająco dużo czasu, by przestać się męczyć, dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi jest wiele, ale najważniejsza jest taka, ciekawość, tak właśnie ciekawość. Każdy fan chce wiedzieć, jak najwięcej o swoim hobby, ten serial jest niezbędny by tą wiedzę posiąść. Problem polega na tym, że oglądają, to, co sami sobie obrzydzają wyimaginowanymi problemami.
Ten serial ma już 3 sezony co się przekłada na 3 lata. Mówili, że ten sezon będzie bardziej mroczny, ale ja tego nie zauważyłem. Nie mówię, by miała się lać krew na lewo i prawo, bo tego nigdy nie zobaczymy, ale oczekiwałem więcej mroku od Anakina. Nie wspominając już o Dooku, Asajj i Grevsie.
Najczęściej krytyka odnosi się do braku logiki w fabule, mówią, przecież można to było zrobić tak, czy tak naśmiewając się z reżysera, tylko jak tu dogodzić skoro każdy, by rozwiązał fabułę inaczej. Wszystkim się nie da dogodzić, to jest nie możliwe, dlatego często są tak rozbieżne oceny odcinków. Tu trzeba nadmienić, że mogę podważyć logikę fabuły w każdym produkcie z EU, czy to książce, czy komiksie, ponieważ stworzyć produkt idealny dla wszystkich się nie da.
Nie da się, to prawda. Ale mając dostęp do fanów, do wookiepedii, do pieniędzy tak by zatrudnić jakiegoś lepszego scenarzystę można by się pokusić o próbę. W tym sezonie próbowano pokazać akcję w senacie, co okazało się błędem. Większość fanów uznała, że te odcinki wiały nudą. Mnie się to podobało, gdyby znowu tylko podnieść poprzeczkę (leciutko) scenariuszy. Wraz z kolejnymi sezonami fani rosną, nawet te dzieciaczki, dlatego też można by się postarać pokazywać coraz poważniejsze, śmielsze tematy. Polityka w tym sezonie była śmiałą, lecz nie udaną próbą.
Ile śmiechu mam, gdy czytam recenzje zatwardziałych malkontentów i ich wycięte z komiksu wywody, oderwane od rzeczywistości, co jest logiczne, a co nie i jak wystarczyłoby zrobić by logika została zachowana, a czego durny reżyser nie zrobił. Lista skarg i zażaleń jest dłuższa niż broda św. Mikołaja. Prześcigają się w zniechęcaniu czytających recenzje fanów do oglądania, bo kto przy zdrowych zmysłach chciałby oglądać taki bubel, no paradoksalnie ci, co krytykują i tu koło się zamyka?
Tak jak powiedziałem. Ja oglądam by zobaczyć co tym razem spierniczą w świecie SW. Nie wypowiadam się już prawie wogóle na ten temat, no chyba, że rzeczywiście coś schrzanią konkretnie. A jak zrobią coś na poziomie to i potrafię pochwalić. Tak też było z odcinkiem o Assaj.
Ja wiem, że to jest serial skierowany głównie do dzieci, ale to mu chyba nie przeszkadza by był w miarę logiczny, nieprawdaż? Dlatego też przeboleję wiele, nawet i droidy wychodzące z lawy, ale holokontakt ze świątynią Jedi z jednej z najbardziej ufortyfikowanych światów Sepków to już nie.
Oglądają tylko po to by krytykować, nonsens w czystej postaci. Ja oglądam, TCW, bo sprawia mi, to wielką frajdę i jest częścią mojej pasji, a przecież ten serial ma tyle zalet, że nie warto dzielić włos na czworo. Tylko fun w czystej postaci.
Niepowtarzalną zaletą TCW jest to, że gromadzi fanów. Czego jak czego ale nie mogę mu tego odmówić. Reszta została już tyle razy przegadana, że nawet nie chce mi się pisać. Przyznam jednak, iż miło jest zobaczyć co tydzień znajome uniwersum
Co dziwne ci sami ludzie, co zarzucają infantylność fabularną TCW deklarują, że CW Tarkowskiego im się podoba i co znamienne w CW im to nie przeszkadza, głównie, dlatego, że było pierwsze. To jest dopiero paradoks, bo CW Tarkowskiego fabularnie jest na poziomie przedszkola, taka jest już jego konwencja, czego dowodem jest też długość trawina odcinków, czyli pięć minut, a to, dlatego, że dzieci w tym wieku nie mogą dłużej utrzymać skupienia. Co dziwne ci sami fani utrzymują, że to serial Tarkowskiego jest kanoniczny, mimo, że łączny czas trwania, CW równa się kilku zaledwie częścią TCW.
Chwileczkę. CW Tarkowskiego też miało swoje minusy i myślę, że zostały wiele razy wypunktowane. Pytanie czy wolałbym oglądać CW w technice TCW? Pewnie, no ale cieszę się z tego co dostałem, w takiej a nie innej formie. Wiesz,dłuższy czas trwania nie znaczy od razu lepszy. My staramy się patrzeć na jakość fabularną a nie czas. Poza tym TCW jest pod patronatem GL tak więc powinniśmy i staramy się cały czas to robić stawiać większe wymagania względem tego produktu.
Na deser zostawiłem grzech pierworodny, czyli znienawidzoną i zabitą na wiele sposobów w umysłach zwyrodniałych fanów Ahsoke Tano.
A mnie to szczyka już co z nią zrobią, byleby tylko w miarę się zachowywała, nie robiła z Anakina wymoczka, przecież to on ma grać pierwsze skrzypce, a nie jego padawanka.
Moim zdaniem Ahsoka Tano, jest jedną z najlepszych i charyzmatycznych postaci dodanych do świata SW w ostatnim czasie. Jedno jest pewne, jeśli kiedyś przyjdzie jej zginąć, to me serce ogarnie taki sam wielki smutek, gdy spalono ciało Anakina w ROTJ.
Cóż to jest Twoje zdanie. Masz do niego prawo i nic mi do tego. Niech każdemu się podoba co mu się tak rzewnie zechce.
Czy TCW mogłoby być podobnie zrobione do cinematic z TOR? Pewnie, że mogłoby, tyle, że nie jest, więc nie łamię sobie tym głowy i płynę na fali.
I o to się tak wkurzam na papcię. Naprawdę mógłby, a z pewnością serial miałby większą publikę, no to takie coś to każdemu oczy zadowala, nie ważne czy SW czy też nie.
Dobra pora wracać na studia