Po udanej obronie stacji kosmicznej na Breental, Kyle Katarn zaczął myśleć że żaden malutki krok nie przybliży ich, do zwycięstwa z Imperium. Jego ludzie myśleli że to już koniec Wielkiej Wojny. Jednak mylili się. I to bardzo. Imperium ani myślało o poddaniu się po tej klęsce. Lecz niektórzy Rycerze Jedi byli innego zdania. Co prawda Nowa Republika zabezpieczyła się, lecz dla Imperium to nie wystarcza. Prowokują Jedi, że są tchórzami, nie aktakując. Lecz oni postanowili zostać przy starych tradycjach. Nie znaczy to, że boją sie atakować, lecz Jedi nigdy pierwszy nie atakuje. Ale Kyle Katarn i jego kompani złamali tą regułę...
-Czyli co robimy Kyle?- zapytał Ben Koul-Nie wypada nam, Jedi, atakować Imperium, nawet jak to jest Imperium
-Wsadź gdzieś te swoje stare reguły, pomyśl co jest dla ciebie ważniejsze, wolność czy reguły starożytnych Jedi?-zapytał z wyraźną pogardą Pallin
-Jednak umrzemy z honorem-odpowiedział dumny ze swojej wypowiedzi-Nie jesteś obrońcą swojego narodu Pallin?
-Przestańcie kłócić się o mój wybór. Tak się stanie i koniec, klamka zapadła, musimy chronić własne życie. Nie wiem, może tego pożałujemy ale pamiętajcie, człowiek musi umrzeć z honorem. Jeśli nie umrze, jego śmierć pójdzie na marne-pouczył Bena i Pallina Katarn. W jego głosie wyczuć można było strach, spowodowany kontrowersyjnym wyborem. Nie wiedział że może to przynieść kłopoty. Na nic nie zważając wyruszył w ciemny korytarz prowadzący do sali konferencyjnej.
Na sali było tłoczno. Każdy człowiek chciał zobaczyć przekaz od Komandora Dodonny, głównego dowodcę strony bojowej Nowej Republiki. Miał on nowe plany łazika AG-787. Jednak coś zakłuciło przekaz. Coś nie podobnego do normalnego zakłucenia. Było to coś podobnego do specjalnego zniszczenia. W tym samym czasie momentalnie na sali pękły żarówki i elektrowody. Ludzię zaczeli się płoszyć, wyglądali jak mrówki uciekające ze zniszczonego mrowiska. Kyle został na sali. Sprawdził żarówki, czy na prawdę pękły. Gdy podchodził do stanowiska z energią, światło szybko się włączyło. Na stole podświeciło się błękitny odcień. Kyle usłyszał zakłopotany głos. Głos wydawał mu się nie z tego świata. Odwrócił się i ujżał ducha legendarnego wojownika Luke`a Skywalkera. Wydawał mu się wymysłem, lecz włączone światło o czymś świadczyło.
-Słuchaj tylko głosu samego siebie, nie kieruj się decyzjami innych, pamiętaj że twój wybór będzie najlepszy dla Ciebie samego- odezwał się tajemniczy duch. Kyle uwierzył w te słowa. Duch prędko znikł a w Kyle`u narodziła się nadzieja, nadzieja na wolność.
Wyruszył szybkim krokiem do Hangaru. Po drodze spotkał Pallina podśmiewającego się z niego. Nie zwarzając na Pallina, szedł dalej. W drodze obmyślał jakimi myśliwcami można byłoby zaatakować Imperium. Myśl nurtowała go bardzo.
-Przygotujcie X-Wingi- powiedział do dowódców grup Kyle
-Że co Kyle?!-zapytał z niedowierzaniem Ben-Te graty? Nie wytrzymają nacisku prędkości
-Ty się o to nie martw, wiem co robię- odpowiedział szybko, jakby ze strachem Katarn. Przeszedł cały hangar. Zauważył wiele zakłopotanych twarzy, jakby zmęczonych tą Wojną, jak i też szczęśliwych i pogodnych, wyruszających na dopiero pierwszy lot.
Kyle z zakłopotaniem podszedł do Helluea Gonna, dowódcy Czerwonej Eskadry.
-Słyszałem wiele o Komandorze- powiedział do Helluea-Wiem że dobrze wybrałem, ustalając Pana na Dowódcę jednej z eskadry
-Proszę mnie nie przeceniać- odpowiedział Komandor-Niech Pan popatrzy na te smutne twarze. Czy nie wtapiąją Pana w zakłopotanie i nieszczęśliwość?
-Już jestem zakłopotany-odpowiedział zdenerwowany Kyle. Wyraźnie nie spodobał mu się komentarz Czerwonego Dowódcy.
Po kilku godzinach X-Wingi wyleciały, niosąc za sobą głęboką smugę dymu. Przed pilotami znajdowała się ciemna przestrzeń...
-Niebieski dwa, słyszysz mnie?-zapytał się Ben Koul
-Tak Ben,jasno i wyraźnie-odpowiedział Frei Geer. X-Wingi leciały jeszcze ze złączonymi płatami,lecz gdy przybliżyli się do Berchest, płaty rozkłożyły się i ukazał się znak X ustawiony z płatów X-Winga.
-Czerwoni, ustawcie szyk-odezwał się głos w radiu Pallina-mogą was łatwo zobaczyć, ustawcie się równo!
-Tak Dowódco-odpowiedział posłusznie Pallin do radia.
X-Wingi z niebieskim paskiem leciały w szybkim tępie przed Czerwoną Eskadrą. Kyle zaniepokoił się słysząc szumiące odgłosy w radiu. Nie zwracając uwagi na to leciał przed siebie. Po chwili eskadry były już pod planetą Berchest.
-Włączcie tylne reaktory!-odezwał się Kyle do dwóch eskadr. X-Wingi zbliżyły się do tajnej bazy Imperium. Wyglądała jak latająca bańka mydlana ustawiona na powierzchni ziemi. Jednak była to osłona przygotowana przez Imperium. Kyle przygotował kilka rakiet protonowych, i wycelował jedną w główny reaktor atomowy. Rakieta wystrzeliła. Pomimo celnego strzału reaktor nie zniszczył się. Wręcz przeciwnie. Reaktor powiększył swoją siłę.
-Strzelanie w reaktory nam nie pomoże-krzyknął w mikrofon Kyle-spróbujcie znaleźć czuły punkt
-Dowódco, TIE wystartowały-zameldował Frei-Gonię jednego, spróbuję go wyeleminować
-Masz jednego na ogonie Ben!-krzyknął Kyle-Uważaj na niego!
Działka TIE z prędkością światła wystrzeliły w stronę Bena Koula, a ten zamienił się w wielką kulę ognia. Katarn nie łudził się, że Ben przeżył. Leciał dalej.
-Pallin uważaj na północy, wieża strzela-Frei ostrzegł Pallina. Pallin posłuchał rad Geera, i szybko zniszczył pierwszą wieżyczkę.
-Mam czuły punkt!-krzyknął Frei-strzelajcie w obrączki reaktorów
-Tak Frei, masz rację, juuuhuuu-krzyknął Pallin-Jeden reaktor już jest mój
Pallin strzelił w obrączkę, a prawa strona bąbla ochraniającego stację wybuchła.
-Mamy jeszcze lewą-krzyknął Kyle do mikrofonu-Tylko jedna!
Katarn poleciał do lewego reaktora i strzelił w obręcz. Reaktor wybuchł razem z lewą częścią bąbla.
-Koniec z reaktorami!!-krzyknął do mikrofonu Jedi-Juuuuhuuuuu!!
Jednak to nie było koniec kłopotów. Kłopoty dopiero się zaczęły.
-Co teraz Kyle?-zapytał się Frei-Imperium ucieka
-Złazimy na dół-odpowiedział Katarn, lądując X-Wingiem na lądowisku Imperialnym. Lądowały także krążownik. Z krążownika wysunęła się eskadra klonów. Szturmem wbiegła do głównego pokoju Komandora Dowodzącego tą stacją.
-Aresztujemy Pana za szkody wyrządzone Nowej Republice-odezwał się Klon Komandor.
-Straż!-krzyknął Komandor Dutti. Strzały wysunęły się z blsterów Klonów a na stacji rozpoczęła się bitwa.
Ciąg dalszy nastąpi...
**********************************************************************
Zastanowiłem się nad pisaniem opowiadań w świecie SW i wymyśliłem coś takiego. Chyba wyszło mi lepiej...