Temat z gatunku historycznych, chyba dawno nie było takiej dyskusji. Znaczy z gatunku raczej historii alternatywnej, ale przez wielu bardzo lubianej - mówię tu o miłośnikach Europa Universalis czy serii Total War.
Tak sobie ostatnio poczytywałem książkę Wołoszańskiego "Wojna Miłość Zdrada" i tam jest fragment o propozycjach składanych ministrowi spraw zagranicznych Józefowi Beckowi przez Joachima von Ribbentropa.
Chyba każdy zna to z lekcji historii: Gdańsk dla Niemiec i budowa eksterytorialnego pasa komunikacyjnego (autostrada+linia kolejowa) łączącego Prusy Zachodnie ze Wschodnimi.
W zamian dostalibyśmy podobną trasę biegnącą przez niemiecki już Gdańsk, wolny port w tym mieście, rynek zbytu na polskie towary oraz przedłużenie na 25 lat paktu o nieagresji z 1934.
Poza tym raił nam pozytywne wizje po przyłączeniu się do paktu antykominternowskiego (Niemcy-Japonia, potem Włochy, potem inne) oraz oddawał kawałek (wtedy jeszcze) wolnej Czechosłowacji.
Oczywiście jak wiemy Beck prowadził politykę ślizgania się między ZSRR a Rzeszą i nic z tego nie wyszło.
Chociaż Polacy niezbyt honorowo uszczknęli sobie Zaolzie przy rozbiorze Czechosłowacji, ale to już inna bajka...
Co by zatem było gdyby (znając dzisiejsze losy Europy) Polska dogadał się z Niemcami?
Pozwoliła im zająć Francję, może Hiszpanię, może wygrać w Afryce i trzymać w szachu Anglię. A potem razem z Niemcami uderzyła na znienawidzonego bolszewika, może drugi raz goszcząc kawalerią w Moskwie?
Czy byłoby to aż takie złe, zważywszy na to jak po wojnie układały się losy Francji, Niemiec, Polski, Włoch czy chyba najbardziej poszkodowanej Japonii?
Czy po prostu nic by się nie zmieniło, bo nieważne czy byliśmy zacni i pognębieni czy bylibyśmy źli i udupieni to i tak by nas ukarali... ale czy stojąc po stronie Niemiec kara nie byłaby słabsza?