TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Galaktyczne Rozbicie - Opowiadanie

BoT 2010-12-16 21:29:00

BoT

avek

Rejestracja: 2010-12-07

Ostatnia wizyta: 2011-01-29

Skąd: Niepołomice

Proszę o komentarze i oceny. To jest dopiero wstęp, więc nie ma tu prawie żadnej akcji, pod tym względem rozdział drugi będzie lepszy, zamierzam też, jeżeli jest to opowiadanie coś warte i będę je kontynuował, każdy wątek w osobnym rozdziale, nie tak jak tu. Życzę miłej lektury jak ktoś zechce przeczytać. ;D

Wstęp:

Cisza przed burzą

Rok 383 ABY. Wewnętrzne Rubieże. Bestine IV.

Znowu ci konfederaci! Blokują kolejny system, aż dziw bierze skąd mają tyle tych statków. Czemu Republikę interesuje ta planetka? Nie ma ona żadnego znaczenia strategicznego, mieszka tu ledwie 64 miliony mieszkańców, którzy i tak wspierają Federację, tak Federację która trzyma się kilku systemów, we wewnętrznych rubieżach! Bezsensem jest atakować tą planetę, co to da Republice? Nie uzyskamy żadnych korzyści. Czy są tu stocznie? Nie tylko, multum dryfujących w powietrzu szczątków, po ostatniej bitwie z Huttami! Fabryki broni, korporacje produkujące lekarstwa? Marzenia… W tym systemie nic nie ma! Tylko osiem bezużytecznych planet…
-Admirale Zayssie Sygryphie!
-Słucham.
-Oceniliśmy liczebność wrogiej floty, proszę, wszystkie dane zebrałem na tym urządzeniu, zresztą fajny sprz…
-Cicho! Staram się wymyślić jak tu pokonać tą armię, a ty mi komentujesz, że fajny sprzęt!? Idź już, poruczniku Oniro, i już mnie nie denerwuj…
Dwadzieścia trzy krążowniki klasy Providence III, na każdym po 12 eskadr myśliwców T-115, trochę podstarzałe, jednak i tak ogromna siła ognia, oprócz tego kilka… Accamalatorów? Skąd oni je wzięli, chyba ze złomowiska. O, możliwe że z Raxus Prime, widać ulepszyli je o parę lekkich działek, jednak łatwo sobie z nimi poradzimy. Mam plan.
-Kapitanie! każ załadować pociski nuklearne! Gdzie jest dowódca myśliwców! Do wszystkich jednostek! Przygotować eskadry lekkich myśliwców A-02! Załadować pociski nuklearne! Powtarzam do wszystkich jednostek!
-Ale admirale, mamy tylko tuzin statków… Jak mamy wygrać?
-Mam plan, kapitanie, zobaczysz, wygramy tę bitwę!
-Za 30 minut będziemy gotowi! – krzyknął podoficer przez komunikator.
-W porządku… Gdzie ten dowódca!?
-Jestem, admirale! Melduje się dowódca 17. Skrzydła drugiej Floty Armii Republiki Andre Fleich!
-Co tak długo! Każ przygotować się do startu twoim ludziom! Macie ustawić się w kliny po 12 myśliwców, po dwie formacje na każdy statek, uzbrojcie się w rakiety przeciwmyśliwskie i to chyba tyle… życzę powodzenia pułkowniku.
-Dziękuje, admirale, już idę przygotować pilotów!

***

Jądro Galaktyki. Coruscant. Siedziba Szkarłatnych Rycerzy.

Kyle Squirt powoli zmierzał korytarzem ku Sali Zgromadzeń. Był to wyskoki, zamyślony człowiek z długimi falującymi włosami, dobrze zbudowany, miał około dwudziestu lat. Był on Szkarłatnym Rycerzem, wrażliwym na moc, zakładał czerwoną zbroję płytową, tak jak wszyscy rycerze z tego zakonu. Mijał on ogromne ozdobne filary, oraz dziesiątki ogródków z fontanami, szedł tą trasą już wiele razy, lecz za każdym razem podziwiał ją. W końcu dotarł do ogromnych złoconych drzwi; otworzyły się automatycznie; było to wejście do sali w której przesiadywała rada: dziesięciu ludzi oraz dwóch Twi’leków. Siedzący naprzeciwko wejścia Wielki Mistrz rozpoczął rozmowę:
-Dobrze że zechciałeś przybyć! Mamy dla ciebie niezwykle ważną misję we Wewnętrznych Rubieżach, na planecie zwanej Affa, musisz wyruszyć dzisiaj, szczegóły są na tym dysku.
-Kto wyrusza ze mną?
-Eoras Diggle, znasz go na pewno, oraz oprócz niego trzech rycerzy Jedi.
-Co!? Jeśli Słoik jedzie to ja nie, z tym idiotą nie wytrzymam…
-A co mnie to obchodzi! To rozkaz! Już prawie nikt nie słucha rady! I czym to się kończy? Masakra na Bespinie, porażka na Hoth czy ta bitwa o Aurgassan IV? To niezwykle ważna misja dla Republiki!
-Dobrze, niech tak będzie.
-Z pewnością czekają już na ciebie w wielkim holu, pośpiesz się!
Rycerz opuścił salę i powolnym krokiem ruszył ku temu pomieszczeniu, mijał posągi oraz kwiatowe ozdoby, aż dotarł do wind. Zjechał do holu. Czekał tam już Eoras Digle w pancerzu.
-Siema! Kyle, dawno cię nie widziałem! To jest taka ważna misja, cholera, ale jestem…
-Zamknij mordę!
-Morda to mój przyjaciel! Zrobił może parę wykrętów, ale co z tego, jest w porządku! Nie mieszaj do tego moich przy…
-Jesteś nie dość, że jesteś głupi to jeszcze głuchy! Genialnie, ten idiota spieprzy całą misję!
-Aaa, o to chodziło… Ale nie nazywaj mnie idiotą!
-Ach, chłopcy, przestańcie się kłócić. To takie dziecinne! – z rogu wyszła czarnowłosa, wysoka, dość młoda kobieta w srebrnym pancerzu, Rycerka Jedi.
-A ty co tu robisz! Nie wtrącaj się w nasze sprawy!
-Myślałam że wyruszam z rycerzami, a nie bachorami. Ah, chodźmy lepiej na lądowisko, czekają na nas.
-Ale ty jesteś sztywna, wyluzuj…
Kurde, ona mi się tak podoba… Rycerze Jedi nie mogą zakładać rodzin, szkoda, ale po stroju wygląda… Hm, na rewanżystkę, a oni nie przestrzegają tak kodeksu… jest nadzieja… w sumie jest ich trochę, podobno walczą na froncie tak jak my… Ale czemu wyruszamy na Affa’e? Co to za misja? Chyba popatrzę na mój notatnik: miliard mieszkańców, eksportuje roboty protokolarne i takie tym podobne. Ciekawe, mamy obserwować biznesmena Federacji na jego planecie…
-Chodź szybciej! Strasznie się wleczesz! – Kyle usłyszał jej słodki głos.
-Już was dogonię!
Przy statku stał niebiesko skóry mistrz rasy duro oraz jego padawan kalamarianin.
-Witam was! Nazywam się Cei Bakks, a to mój padawan Perit Rix.
-Ja jestem Kyle Squirt szkarłatny rycerz, a to jest Słoik.
-Nie jestem Słoik, tylko Eoras Dig…
-Ja się nazywam Edessa Winter, rycerz Jedi.
-Miło mi was poznać! Zapraszam na statek!
-Ah, zapomniałem ubrań, muszę podskoczyć do jakiegoś odzieżowego, będzie szybciej niż jak wrócę do mojego pokoju!
-Słoiku, odkręć się, bo to co wyprawiasz to dno. – Stwierdził Kyle.
-Nie przesadzaj, mamy jeszcze czas, idź Słoiku. – rzekł mistrz.
Statek był całkiem duży, kompletnie niepodobny do innych statków Republiki. Podłużny w kształcie elipsy, ucięty z tyłu w połowie długości, w kadłubie miał zamontowane lekkie działka, po dwa jonowe i platerowe. Porządny hipernapęd, ogólnie bardzo dobry model, jednak mało zwrotny. Po półgodziny, przybył Diggle z torbą pełną zakupów.
-Kupiłem, przy okazji trochę żarcia, chipsy i trochę ciastek no i dwie piękne kaczki na rożno…
-A po co nam kaczka w kosmosie? Idioto!
-No, nie pomyślałem, trudno…
-Akurat na tym statku jest grill pokładowy, a tak się składa że ja lubię kaczkę. – powiedział Durosjanin.
-Grill pokładowy, kto wymyślił taki idiotyzm?
-Wcale to nie jest idiotyzm! To ma być statek pasażerski, lekko usprawniony
-Taaa, na pewno, lecimy już lepiej!
Sami wariaci! W co ja się w pakowałem!? Czuję, że mój przyjaciel, Admirałek jest w potrzebie i zaraz zadzwoni! I za to Cię kocham Moco, czy jak się zwiesz!

***

Onirok II. Głębokie Jądro. Koszary drużyny Thesh-12.

Słońce rzucało piękną poświatę na planetą całkowicie pokrytą trawą, gdzieniegdzie znajdowały się małe stawy, a nawet jeziorka. Jednak w tej planecie było coś szczególnego. Została bowiem stworzona przez ludzi, i z suchego globu, bez atmosfery, wody roślin, zamieniła się w zielony glob. Spełniała ona funkcje ogromnego centrum szkoleniowego Armii oraz Marynarki Republiki. W dokach spoczywały tysiące niszczycieli, fregat i setki tysięcy myśliwców, cała planeta była usiana generatorami pola, schronami, budynkami wojskowymi, na planecie nie było prawie żadnych zwierząt, z wyjątkiem milionów królików i polującymi na nie strillami.
-Hej, nowy obudź się! – krzyknął Osiemnastka, dowódca drużyny Thesh-12
-Już wstaję!
-Jak ci się tu podoba, Cade Omnifirze?
-Tu się nie da oddychać! Ile tu jest procent tlenu?
-Koło osiemnastu. Wiesz to jest tak specjalnie wymyślone aby żołnierze mieli więcej krwinek, a to po to żeby szybciej dostarczać tlen do mięśni, a i tak to początek! Potem będzie jakieś chemiczne wzmacnianie kości, obniżanie temperatury ciała, szczepienia na wszystkie choroby w galaktyce, tak abyś był wytrzymalszy i przetrwał na każdym możliwym globie… Ale pośpiesz i zjedz śniadanie! A zgadnij co jest?
-Królik z chlebem, ewentualnie pasztet z królika, a może wędzony królik? Zawsze w siódmy dzień tygodnia jest królik, w szósty też no i piąty, a w czwarty co? Królik! To samo w każdy dzień! Rzygam królikiem! To jest nudne!
-Wiesz ty tu jesteś od tygodnia ,a ja i moja drużyna od roku! Nie narzekaj! Po drugie armii to wychodzi na plus, chyba nawet je eksportują! Idź zjedz, umyj się i na trening!
-Dobra, już schodzę!
Nienawidzę tej planety! Same króliki, treningi! Zobaczę co dziś mam. O, siłownia, bieganie, potem obiad, a co może być na obiad? Królik w warzywach! Mniam dawno nie jadłem królika, potem mam biegi, strzelnica i wspinaczka i kolacja! Ah, tylko co będzie na kolację?!Pewnie niespodzianka! Królik w galarecie! Dobra muszę już iść! Cade wstał i ubrał pomarańczową koszulę i spodnie w tym samym kolorze. Szybko zszedł na dół i przyłączył się do śniadania. Pomieszczenie w którym jedli posiłek było spore, a przez szklaną ścianę wpadały promienie słoneczne. Drużyna siedziała przy dużym stole, na którym leżał upieczony królik.
-Witaj drużyno!
-Cześć, nowy! - odpowiedziała mu reszta drużyny, C’Qualinia, Rither oraz Dorien.
-Kto chce dzisiejszy przysmak? - powiedział ironicznie osiemnastka – A ty ,nowy, masz dzisiaj jakieś szczepienia, miałem ci wczoraj powiedzieć ale wypadło mi to z głowy. Ej ty! Gruby, nie obżeraj się tak!
-Oczywiście sierżancie! Jednak ten królik jest wyjątkowo smaczny i nie chce aby reszta drużyny go zjadła, to by było marnotraw...
-Dorien, nie wkurzaj mnie, ja też chciałbym trochę tego pysznego jedzonka!
-Powinniśmy już iść! Siłownia czeka! I weźcie sobie napoje izotoniczne!
Nagle zadzwonił komunikator:
-Pilna wiadomość! Załóżcie pancerze i ruszcie dupy na niszczyciel numer 3492 Reszta drużyn czeka na was!
-O co chodzi!? Czemu tak nagle!? I czemu akurat my! Na całej planecie jest 40 milionów żołnierzy!
-Wyrusza cała 27. Flota i oprócz tego kilka innych. Prawie milion żołnierzy! Zamknąć się! Musimy iść! Czeka nas prawdziwa batalia!
-To ja już wolę obżerać się królikami…
-Załóżcie pancerze, mają prawdziwe problemy na Felucji, chyba Konfederacja i ten jej fruwający złom!
Omnifir poszedł do pokoju. Ubrał na siebie czerwoną czternastoczęściową zbroję, przygotował granaty; przypiął je do pasa. Z szafy wyjął długi blaster DC-40. Z prawej stroni broni świeciły się liczby: osiem, zero, zero, pokazujące ilość pocisków. Dużo, ale i tak na trybie automatycznym jeden magazynek zużywał się w kilkadziesiąt sekund. Po uzbrojeniu się wyszedł z budynku, reszta oddziału czekała na niego. Zmierzali ku dokom przez miasto, całkowicie wojskowe. Mijali spieszących w różne strony żołnierzy. Po wejściu na statek spotkali drużynę Aurek-12 stojącą przy przenośnych dziłach.
-Siema starzy! – Zaczął rozmowę sierżant Kliss Vau, dowódca Aureków-dwunastki – I ty nowy też!
-Witaj!
-Idźcie do kajut, za godzinę startujemy, z tego co wiem.
-Wiesz coś o Felucji i czemu tam ruszamy!?
-Wiem tyle co wy, pewnie nowa baza konfederatów! A, zapomniałem powiedzieć że lecimy jedną kanonierką! Będzie ciekawie.
-Z pewnością, czyli spotkamy się w piekle!
-Tak… No to pa! Spadam do kajuty.
To będzie moja druga misja… Mam nadzieję, że nic nie zepsuje. Chociaż wolę już te króliki niż to żarcie bitewne, podobno jest ohydne, pożyjemy, zobaczymy. Póki co będę musiał postarać się przeżyć na Felucji.

LINK
  • ...

    _darth alan_ 2010-12-17 06:19:00

    _darth alan_

    avek

    Rejestracja: 2008-08-22

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd:

    A więc napisze ci tak aby cię nie zniechęcić:
    Lepsze od ostatniego opowiadania które czytałem na bastionie(lepiej jak nie napisze jakie). Popracuj trochę nad dialogami.
    Na razie czekam na dalszą część.

    LINK
  • Dalsza Część - rozdział I

    BoT 2010-12-27 21:10:00

    BoT

    avek

    Rejestracja: 2010-12-07

    Ostatnia wizyta: 2011-01-29

    Skąd: Niepołomice

    Proszę o więcej ocen!
    Na razie tylko jedna osoba oceniła i nie wiem czy warto pisać dla jednej osoby...
    Ale póki co zamieszczam kolejną część.

    Rozdział 1:

    Między młotem i kowadłem.

    Wewnętrzne rubieże. Bestine IV.

    Jest ich trzykrotnie więcej, cóż poradzę sobie, ale poniosę straty. Dwanaście okrętów to jednak za mało, do tego wrogowie mają działa protonowe... Widziałem je w akcji, to była potęga... ale może osłony wytrzymają? Nie wiem... Popatrzył na załogę przekładającą moc z silników do dział. Ach, ten stary trik, sam go wprowadziłem... To były czasy, trynaście lat temu...
    -Admirale!- wyrwał go z zamyślenia kapitan statku flagowego „Bojownik” - Nieprzyjaciel przygotowywuje się do natarcia...
    -Przygotujcie stanowisko obrony laserowej!
    -Ale przecież...
    -Cicho! Chcesz rozpaść się na atomy razem z całym niszczycielem? - wyjaśnił mu admirał – Zaraz wystrzelą z dział rakiety protonowe, musimy je strącić zanim w nas uderzą! Widziałem co potrafią!
    -Dobrze, zaraz rozkażę ludziom przygotować tą obronę...
    -Przejmujesz chwilowo dowodzenie kapitanie1 I tak wrócę za minutę muszę się z kimś skontaktować.
    Admirał szedł powoli ku swojemu pokoju. Otworzył drzwi wstukując kod zabezpieczający, wyciągnął holokomunikator z szuflady. Wpisał odpowiednie dane i po paru sekundach usłyszał znajomy głos swojego przyjaciela.
    -Witaj admirałku! Wiedziałem, że chcesz się ze mną skontaktować, a jak tam u ciebie leci?
    -Dobrze, ale to bez znaczenia.
    -No nie powiedziałbym, wiesz co? Mam misją w systemie Affa, a ty jesteś nad Bestine? Tak?
    -Tak. Mnie też to dziwi, czyżby szykowała się jakaś kampania?
    -Chyba tak, wiem że konfederaci czegoś szukają i pustoszą światy Federacji, a oni nie mogą nic zrobić. W sumie to się nie dziwię mają coś koło setki pancerników i chronią stolicy, Ord Cheker, czy jakoś tak to się zwało, ale nie wiem nic więcej.
    -Tak, to jest co najmniej dziwne, i czemu republika się w to wtrąca?
    -Pewnie chodzi o jakieś zasoby albo kopalnie należące do Federacji.
    -Może masz rację, ja muszę kończyć bitwa przede mną. Aha, skontaktuj się z uszami, może wiedzą coś więcej.
    -Tak, dobry pomysł. Do zobaczenia!
    -Do zobaczenia.
    Admirał wyłączył sprzęt i rozciągnął się. Zamknął drzwi i szybko wrócił na mostek, komunikator zostawił w kieszeni. Nagle zatrzęsło całym statkiem, ogromny wybuch osmolił dziób statku. Kolejne pociski mkną przez pustkę, pozostawiając za sobą żółty ślad.
    -Admirale, co mamy robić! - krzyknął jakiś oficer, zanim pocisk uderzył niszcząc połowę mostku i zabijając nieszczęsnego mężczyznę.
    Kapitanie! - Krzyknął admirał – wystrzel te pociski nuklearne! Ich osłony nie wytrzymają! Reszta niech ucieka! Biegnijcie na promy! Myśliwce niech nie oszczędzają wroga! Rozwalić cały ten złom!
    Dziura po torpedzie zatkała się tablicą kontrolną, ale po chwili znowu potężny wybuch zatrzęsł statkiem i wyrwał kawał silnika unieruchamiając całą jednostkę. Eskadra wrogich myśliwców całkowicie przeciążyła osłony raz po raz strzelając w kadłub.
    -Admirale! Osłony wskazują dwadzieścia procent, mamy poważnie uszkodzone silniki i lewe turbolasery. A za nami wyskoczyło z nadprzestrzeni przynajmniej pół tysiąca statków!
    -Co! Przecież oni nas zmiotą! ewakuować wszystkie jednostki!
    -Nie chce pana przestraszyć, ale nasz okręt ani „Śmiałek” nie ma sprawnych silników! - powiedział widocznie przerażony kapitan – Ale jest i dobra wiadomość! Osłony wracają do normy, a Accamalatory zostały całkowicie zniszczone, reszta floty blokującej planetę też jest w opłakanym stanie!
    -Niech pozostałe jednostki i myśliwce skaczą w nadprzestrzeń! My natomiast będziemy ich osłaniać! Skupić ostrzał na najbliższym krążowniku! Zniszczymy go w kilka minut!
    Flota konfederacji powoli likwidowała jeden okręt za drugim, przynajmniej cztery były w częściach, pozostałe ni miał osłon, wyjątkiem był niszczyciel który właśnie kadłubem wbił się w jedną jednostkę klasy Providence III, a resztki zmiótł turbolasermi. Sprytny gość – pomyślał admirał Havoc, kapitan jednego z okrętów który właśnie zmagał się z eskadrą myśliwców – trzy statki uciekły i przynajmniej dziesięć razy tyle myśliwców, a my? Straciliśmy prawie dwa tuziny okrętów...
    Admirał razem z kapitanem i paroma żołnierzami biegł do promu. Wcześniej ewakuował statek i zaprogramował skok w nadprzestrzeń w środek armii Konfederacji, żeby poniosła ona jak największe straty, silniki były uszkodzone ale mimo wszystko pozwalały na skok z połową prędkości światła, za mało aby uciec, wystarczająco dużo aby rozpylić w był inną jednostkę. Niszczycielem co chwila trzęsło, od statku odpadały ogromne fragmenty. Grupka uciekinierów wbiegła d okrągłego promu, kilka myśliwców podleciało, aby osłaniać ucieczkę. Jeden z pilotów, Andre, miał osłaniać odwrót ale zaskoczyły go dwie eskadry myśliwców. Załadował ostatnią torpedę i wystrzelił prosto w silnik jakiegoś archaicznego myśliwca, zostały z niego tylko kawałeczki. Szybko zmienił tryb walki spodnie działo turbolaserowe, wystarczyły dwa posiski aby strącić myśliwiec typu U wprost na inną maszynę tego typu. Zniszczyłem już siedem myśliwców – pomyślał – ale zostało jeszcze parę! Wleciał wprost w flotę wroga, postanowił się przez nią przebić. Strzelał jak oszalały, dał całą moc do lekkich laserów, likwidował pojedyncze turbolasery, działa jonowe i frachtowce wroga. Uśmiechnął się szyderczo przelatując przez resztki koreliańskiej korwety. Kiedy wyleciał za blokadę ustawił koordynaty prosto na Coruscant.
    Deszcz pocisków z działa masowego zasypał prom Republik, wgniatając jego pancerz i rozrywając poszycie, ale mimo wszystko prom uciekł w przestrzeń kosmiczną, wprost na Ord Cheker. Ostatnia jednostka republikańska szyła z dział jonowych wprost na mandaloriański krążownik, który odpowiadał rakietami oraz ostrzałem z dział masowych. Załoga statku z przerażeniem patrzyła na zniszczony kadłub i słabnące osłony.
    -Kapitanie musimy się poddać, nie wygramy – powiedział z błaganiem w głosie pierwszy oficer.
    -Nie, zostaniemy – pokręcił głową kapitan – i strącimy jak najwięcej tego złomu.
    -Ale... - Kolejna salwa zagłuszyła żołnierza, a ogromny wybuch rozerwał rufę statku. Odpowiedział jej ostrzał z dział, które już całkiem wyłączyły tarcze krążownika. Kapitan krzyczał coś do obrony laserowej która strzeliła w mostek mandaloriańskiego okrętu, rozsadzając go.
    -Jeden okręt mniej - powiedział zadowolony kapitan.
    -Ale zginiemy!
    -Tak! Ustawić koordynaty na Coruscant!
    Jednocześnie dwa statki skoczyły w nadprzestrzeń powodując ogromne straty w armii Konfederatów.
    -Uch, to było okropne - odsapnął admirał – Jakie straty ponieśli Konfederaci?
    -Czterdzieści siedem krążowników i przynajmniej dziesięć razy tyle myśliwców, w porównaniu do nas ponieśli pięciokrotnie większe straty.
    -Co!? To, to niemożliwe!
    -Możliwe... nasz statek uderzył i zniszczył przynajmniej kilka okrętów, tak jak „Zbawca”.
    -Ale załoga „Zbawcy” poległa? Tak?
    -Według danych z tej satelity, tak, niestety tak.
    -Czyli została mi jedna szósta floty...
    -Tak, a do tego zaraz wpadniemy prosto w łapska Federacji.
    -Takie życie. - powiedział z zażenowaniem w głosie porucznik Oniro – byłem w gorszych sytuacjach, poza tym i tak nas nie zauważą i spokojnie skoczymy w kierunku Coruscant.
    -Nie o to chodzi, tym się nie przejmuje... To po prostu pierwsza bitwa, którą przegrałem... od trzynastu lat!
    -Weź się w garść, nie miałeś szans, przyzwyczaj się, ja służe w wojsku dwadzieścia cztery lata, i przegrałem nie raz, zrozum to że nie mogłeś wygrać!
    -Tak ale nawet sprawnie się nie wycofałem, tylu ludzi zginęło!
    -Nie przejmuj się, dostaniesz nowe siły i zemścisz się!
    -A jak mnie wywalą?
    -To przyłączysz się do innej strony konfliktu, jesteś najlepszy ze swojego rodzaju i wszyscy cię przyjmą.
    To jest myśl, pocieszał się głowie admirał. Może jak go wywalą przyłączy się do kogo? Do kogo!? Do Resztek Trzeciego Imperium! Tak to jest myśl, to jest myśl!

    LINK
    • Sorry

      BoT 2010-12-28 21:51:00

      BoT

      avek

      Rejestracja: 2010-12-07

      Ostatnia wizyta: 2011-01-29

      Skąd: Niepołomice

      Nie do końca to obrobiłem, mój błąd. :c Dlatego są tam takie idiotyczne błędy jak zmienianie czasu narracji i interpunkcja też słabo. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że pisałem w Notatniku. ;/ Nie było mnie w domu, jutro poprawię i wkleję nową wersję.

      LINK
      • ...

        Stele 2010-12-29 10:00:00

        Stele

        avek

        Rejestracja: 2010-01-04

        Ostatnia wizyta: 2019-12-19

        Skąd: Wrocław

        Ciesz się z małej ilości komentarzy. To jest bastion. Im ich więcej, tym opowiadanie gorsze.

        Popraw. Popraw. Sporo błędów się wkradło w tą drugą część.

        Ord Cośtam jako stolica frakcji? No w sumie one zazwyczaj leżały na przecięciach szlaków nadprzestrzennych, więc i na stolice się na upartego nadają.

        Bestine kompletnie bezużyteczne? W okresie klasycznym były tam stocznie i rozwinięty przemysł elektrotechniczny. Nie słyszałem o żadnym kataklizmie w tym układzie w znanym okresie historii. Masz jednak kilkaset lat zapasu. Poza tym wszystkie planety układu miały swoje nazwy, a Bestine miała tylko dwa księżyce, więc i ta opcja odpada. Takie nerdowskie czepialstwo.

        Providence, Acclamator... Trochę kreatywności. Albo CW, albo wysil się na własne okręty a jako złom dawaj te z dziedzictwa.

        LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..