TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Towarzyskie

Czasy przedinternetowe

Mistrz Seller 2010-12-13 21:11:00

Mistrz Seller

avek

Rejestracja: 2006-11-24

Ostatnia wizyta: 2022-02-10

Skąd: Skierniewice

Czyli o tym jak sobie radziliśmy jako fani zanim mieliśmy Internet.
Ja wyszukiwałem różne informacje o SW w Teletygodniu. Zbierałem je do albumu. Zbierałem też karty z płatków śniadaniowych (niestety zawsze brakowało mi jednego ) . Kupowałem Chiochpsy, by zdobyć Startuetki (tam po raz pierwszy dowiedziałem się o ewokach w RotJ). Czekałem też na kolejną emisje sagi w OT. Gdy wyemitowali ja na polsacie nagrałem je na VHSy. Tak samo zrobiłem z 4 filmami dokumentalnymi (Dawno temu. Historia GW, Mitologia GW, Historia ILM i Świat wg GW). Gdy dowiedziałem się, że na discovery będzie Świat według gwiezdnych wojen, to włączałem Discovery przed pełnymi godzinami, by obejrzeć zapowiedź zapowiedź tego filmu.
Pamiętam też numer Playa poświęcony grom komputerowym SW. Tam po raz pierwszy przeczytałem o KOtOR. moja reakcja to:
-E beznadzieja powinni zrobić jakąś grę w czasach filmowych.
Budowałem różne pojazdy z sagi za pomocą Lego. (wypisałem je w temacie Co sami zrobiliście z klocków Lego)
W 2004 byliśmy z klasą w bibliotece. Zobaczyłem dużą ilość książek SW. Wtedy nie wiedziałem, że ich jest aż tyle. Wypożyczyłem wtedy Mroczne widmo. Potem była trylogia Thrawna i inne książki.
W tym samym roku widziałem w tesco komiksy na podstawie trylogii thrawna, ale wtedy myślałem, że komiksy są dziecinne.
W 2005 roku przed premierą RotS kupiłem numer Filmu, gdzie był dodatek o SW. Wtedy usłyszałem po raz pierwszy o 501 legionie. Później kupiłem wydanie specjalne PC Hit o SW, gdzie dołączono demo Republic Commando. W samą grę zagrałem później i uważam, ze jest ona świetna, choć do KotOR się nie umywa. Zacząłem zbierać komiksy wydawane przez mandragorę. Początkowo nie kupiłem Taga i Binka. Naprawiłem ten błąd, gdy przeczytałem na bastionie, ze to dobry komiks. Gdy kupiłem część I, w kiosku nie było już drugiej. Bałem się, że nigdy nie uda mi się zdobyć części II - Jak to dziś śmiesznie brzmi. Zwłaszcza, że komiksy mandragory można było później zdobyć bardzo łatwo.
Potem pod koniec 2006 wreszcie doczekałem się internetu w domu. To było 4 lata temu.

LINK
  • I zapomniałem

    Mistrz Seller 2010-12-13 21:16:00

    Mistrz Seller

    avek

    Rejestracja: 2006-11-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-10

    Skąd: Skierniewice

    o najważniejszym 5 lat temu na gwiazdkę dostałem KotORa to było coś. Marzyłem o tym od początku 2003, gdy przeczytałem recenzje tej gry w Komputer świat Gry.
    To była piękna chwila. KotOR jest teraz moja ulubioną grą komputerową.

    LINK
  • ...

    Tremayne 2010-12-13 21:25:00

    Tremayne

    avek

    Rejestracja: 2003-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-08-21

    Skąd: Katowice

    stary, ja w `97 musiałem jeździć za granicę, żeby zdobyć cokolwiek bardziej z sw, choćby zeszyt głupi. o internecie można było sobie pomarzyć.

    wole nie myśleć co musieli robić ludzie w latach 80`.

    LINK
  • Przed Internetem

    Appo 2010-12-13 21:26:00

    Appo

    avek

    Rejestracja: 2007-05-20

    Ostatnia wizyta: 2013-01-10

    Skąd: Wrocław

    było miliard godzin HoMM 3 w singlu i na hot seat <3

    Ah... jako fani... nie mam nic ciekawego do powiedzenia w tej kwestii. Jestem na to za młody

    LINK
  • ja jak nie

    Lord Sidious 2010-12-13 21:27:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Wrocław

    miałem netu, to wchodziłem na forum w pracy, czytałem posty, zapisywałem sobie na kartce tematy a w domu pisałem posty w na komputerze bez neta. A jak już był net to je wkleiłem.

    LINK
    • err

      Horus 2010-12-13 21:51:00

      Horus

      avek

      Rejestracja: 2006-04-15

      Ostatnia wizyta: 2024-08-10

      Skąd: Zabrze

      LS wymiatasz poważnie mówię, kurcze posty na kartce, potem w kompie bez neta itd., łał, mnie by się nawet teraz nie chciało, a co dopiero na początku drogi fana.

      LINK
  • Czasy przedinternetowe.

    BartekGibek 2010-12-13 21:33:00

    BartekGibek

    avek

    Rejestracja: 2008-07-09

    Ostatnia wizyta: 2022-09-21

    Skąd: Bystrzyca Kłodzka

    W pewien sposób były piękniejsze niż te obecne. Pamiętam jak w 2 klasie podstawówki zbierałem z Chitosów i Laysów Tazosy. Wtedy nawet nie wiedziałem co to SW Na szczęście w jakiś sposób udało mi się uzbierać wszystkie 50 Mam też album, chociaż nie wiem skąd Innego razu, też jak miałem osiem lat(chyba) przechandlowałem komiks "Batman vs. Predator" za "Dark Empire". Nie żałuję tego w ogóle. Później ojciec kupił mi "Dark Empire II". Dalej nie wiedziałem co to SW, ale komiks bardzo mi się podobał Aż w końcu ta magiczna chwila, kiedy obejrzałem mój pierwszy film SW. To było akurat TPM i leciało na Polsacie. AotC jeszcze nie było, więc później od razu poleciała OT. To było cudowne Później skołowanie Jedi Outcasta i Jedi Academy. Potem recenzja KotORa, też w Komputer Świat Gry i marzenia o kompie który to udźwignie. Ale w końcu się udało I do tej pory kocham tę grę. W międzyczasie, już po obejrzeniu filmów, było czytanie książek w hipermarketach. Pierwsze jakie przeczytałem to "Gwiazda po gwieździe" i "Mandaloriańska zbroja". Ach ten szok, że Boba przeżył Wtedy jeszcze słabo było u mnie z chronologią, więc jakoś nie skojarzyłem że Boba z "Dark Empire" to ten sam Boba co w OT Stare dobre czasy

    LINK
  • Ha

    masterjade 2010-12-13 21:35:00

    masterjade

    avek

    Rejestracja: 2005-09-28

    Ostatnia wizyta: 2019-10-23

    Skąd: Gdynia

    Ja pamiętam wykupywanie lizaków Chupa-chups, w których były naklejki SW (to było z okazji edycji specjalnej Starej Trylogii). Wyklejałam nimi lodówkę (niestety- ta lodówka poszła już na złom wraz ze wszystkimi naklejkami... snifff).
    Przed netem, hmmm - jako kilkuletni brzdąc obejrzałam w TV Starą Trylogię. Niektóre sceny zapadły mi w pamięć i tkwiły tam uśpione do czasu aż w jakiejś książce fantasy wydanej przez Amber zobaczyłam zapowiedź Trylogii Thrawna. Wtedy otworzyła się jakaś klapka: "Gwiezdne Wojny!, o, to było fajne!" (chociaż wielu rzeczy już nie pamiętałam, np. tego, że Vader jest ojcem Luke`a - więc miałam ponowną niespodziankę przy odkrywaniu tego). Potem na obozie spotkałam dziewczynę, która czytała Trylogię Thrawna i Cienie Imperium, opowiadała mi o nich i jeszcze bardziej zaostrzyła mi apetyt. (Swoją drogą - uzywała ksywki Mara Jade, a ja po przeczytaniu Trylogii Thrawna też bardzo polubiłam Marę aż w końcu pokłóciłysmy się o prawo do ksywki hehe - oczywiście korespondencyjnie). No właśnie - to był czas pisania listów (maile to była jeszcze dość mglista abstrakcja). Do znajomych, którzy mniej lub bardziej interesowali się SW pisałam listy (a oni do mnie). Wysyłaliśmy sobie nasze rysunki postaci ze SW. Ech, łezka. Za swoje skromne oszczędności+pieniądze ze sprzedazy starych podręczników kupiłam Dziedzica Imperium i Ciemną Stronę Mocy. Potem poszłam do pracy na plantacji malin, żeby zarobić na Ostatni Rozkaz (pierwsze smodzielnie zarobione pieniądze poszły na Gwiezdne Wojny, heh ). W mojej bibliotece szkolnej było trochę książek SW. Szkoda, że odkryłam to już po skończeniu podstawówki... Ale od czego są znajome bibliotekarki. Zapisałam się do szkolnej biblioteki jako absolwentka, żeby pożyczać Gwiezdne Wojny. Wtedy jeszcze wszystkie te książki, które przynosiłam do domu czytał też mój Tata. Pamiętam jak w bólach przebijaliśmy się przez takie "dzieua" jak Spotkanie na Mimban, czy Planeta Zmierzchu (zwłaszcza to). Przed premierą Mrocznego Widma kupowałam prawie wszystkie gazety i magazyny filmowe, jeśli tylko była tam mowa o filmie lub jakieś zdjęcia z niego. Podobnie (choć na nieco mniejszą skalę) było przed premierą Ataku Klonów.
    A krótko po Ataku Klonów pojawił się w mym życiu Internet...
    Ech, wspomnień czar... Łezka się w oku kręci .

    LINK
    • Post Scriptum

      masterjade 2010-12-13 23:28:00

      masterjade

      avek

      Rejestracja: 2005-09-28

      Ostatnia wizyta: 2019-10-23

      Skąd: Gdynia

      Zapomniałam dodać jak to z przyjaciółką pierwszy raz pożyczyłyśmy sobie z wypożyczalni Starą Trylogię na VHS (tę stara starą, nie SE, bo tej jeszcze nie było) - brzydką kopię z zakłóceniami, na którą i tak gapiłyśmy się przez pół nocy z rozdziawionymi buziami, a drugie pół komentowałyśmy. Potem pożyczałyśmy ja tyle razy, że aż zrobiła się ... jeszcze brzydsza.
      Potem pamiętam jeszcze zaskoczenie w SE, kiedy na koniec "powrotu Jedi" nie było "Yub Nub" tylko jakiś inny utwór (Ewok Celebration, ale wtedy nie znałyśmy tej nazwy), który bardzo się nam spodobał i nazwałyśmy go "Ewoks hits"
      Kilka lat z rzędu robiłyśmy sobie Sylwestra ze SW (tj. nocny maraton Starej Trylogii Gwiezdnych Wojen).
      A i pamiętam jeszcze z tych czasów, jak byłam na wymianie szkolnej w Norymberdze i miałam z dziewczyną, u której rodziny mieszkałam iść do kina. Tak długo kombinowałam (tj. pod rozmaitymi pretekstami odrzucałam inne filmy), aż poszłyśmy na Mroczne Widmo (które ja już wcześniej 2 razy w kinie widziałam) - i to do jedynego kina w mieście, gdzie film był wyświetlany w wersji oryginalnej (bez dubbingu, w Dojczlandzie niemal wszechobecnego). To było takie maleńkie kameralne kino, prawie jak gdański "Neptun", ech ("Neptuna" chyba tez już zresztą nie ma, podobnie jak kina "Bajka" w Gdańsku Wrzeszczu, gdzie byłam na Mrocznym Widmie po raz ostatni, zanim zniknęło z kin )

      LINK
  • ...

    X-Yuri 2010-12-13 21:48:00

    X-Yuri

    avek

    Rejestracja: 2004-12-22

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd:

    Zbieralem Tazosy z okazji SE, ale to staaare dzieje. : P

    Ale bardziej `swiadome` fanostwo, jak juz interesowalem sie akzda pierdolka o SW, zaowocowalo tym http://www.youtube.com/watch?v=OtkUOT0F2rY <3 Swoja droga bardwo fajnie sie czyta obecnie niektore wycinki prasowe, ich rozmijanie sie z prawda... ; p

    Swoja droga, czasy przed-netowe mioaly jedna charakterystyczna ceche -> niewiele trzeba bylo zeby mnie ucieszyc -,-

    Wole obecny, swobodny dostep do wiekszosci SW informacji.

    LINK
  • ...

    japhy 2010-12-13 21:54:00

    japhy

    avek

    Rejestracja: 2010-12-11

    Ostatnia wizyta: 2020-07-25

    Skąd: Poznań

    Czasy przedinternetowe to oczywiście Tazos z Cheetosów i budowanie z nich Gwiazdy Śmierci oraz Tie-Wingów, figurki z Chio-Chips choć to już dużo późniejsze czasy, bodaj trzecia albo czwarta klasa podstawówki.

    Pierwsze książki możliwe, że były już w czasach internetowych, ale kiedy nie wiedziałem o istnieniu takich poratli jak martwy dziś ICO i Holonet, oraz Bastion, gdyż na pierwszym zarejestrowałem się w 2003 roku, na Bastionie - dopiero tera a z książek były to: Trylogia Thrawna i Wektor Pierwszy, oraz parę kolejnych części NEJ. Jako pierwsze poszły na ruszt komiksy kupione w zaprzyjaźnionej księgarni, która pozbywała się zbędnej "makulatury" i kupiłem Egmontowe komiksy w twardej oprawie za zetę od sztuki.

    Ale to też pierwsze gry z serii SW, zwłaszcza Rogue Squadron 3d - swoją drogą, pamiętam, że wciągnęła mnie jak mało co. Wyszedł potem jakiś podobny do tego symulator? Bo X-Wing Alliance chyba jest
    nowsze...

    Były też, jak zawsze - kasety VHS ze Starą Trylogią, które zajeździłem na śmierć.

    LINK
  • ...

    ogór 2010-12-13 22:38:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Bielsko-Biała

    Gdy do kin wchodziła Edycja Specjalna miałem siedem lat i byłem w zerówce, więc takiemu dzieciakowi było mało potrzebne do szczęścia. Człowiek był zadowolony z jednego głupiego Tazosa, którego znalazł a jak dostał na nie album to już był wniebowzięty. Lubiłem też sobie rysować statki kosmiczne i postacie z filmów, jak każdy mały dzieciak w przedszkolu

    Informacje najczęściej czerpałem z przeróżnych gazet, do dziś mam wycinki w segregatorze, po który sięgam sobie czasem, gdy chce sobie przypomnieć początki fanostwa i fascynacji Gwiezdnymi Wojnami. Potem nadszedł rok 1999 i premiera "Mrocznego widma". Dopiero po tym wydarzeniu nastąpił pewien "boom", jeśli chodzi o moje zainteresowanie. Przede wszystkim w mojej kolekcji zaczęły się pojawiać albumy z EI oraz komiksy, które czytałem w kółko. Szczególnie mam sentyment do słownika obrazkowego i niesamowitych przekrojów z EI, które dostałem od babci i dziadka na urodziny a były moimi pierwszymi albumami/książkami Potem były "Ucznie Jedi" i inne.

    Później koło roku 2002 odnalazłem Bastion, Imperial City Online oraz bodajże Star Wars Endor (które chyba potem wyewoluowało w w The Outer Rim o ile się nie mylę). Z niezwykłymi wypiekami na twarzy czytałem najświeższe informacje o powstających filmach, spoilery chłonąłem na tony Na Bastionie zarejestrowałem się bodajże w 2004 roku, ale nie pisałem za dużo (można powiedzieć, że wcale), bardziej wolałem przeczytać informacje o EIII lub inne ciekawe newsy.

    Gdy nie było internetu w stałej formie większość informacji czerpałem z przeróżnych gazet, szczególnie wertowałem takie pisma jak "Film" czy "Cinema" będąc w kiosku. Cieszę się, że początki mojej przygody z SW były pozbawione dostępu do internetu. Dzięki temu olbrzymią radość sprawiało mi poznawanie świata Gwiezdnych Wojen, byłem zadowolony gdy dowiedziałem się czegoś nowego czytając n-ty raz "Przewodnik encyklopedyczny" wypożyczony z miejskiej biblioteki Internet nie jest zły, ale zabija tą całą magię, która wypełniała moje dzieciństwo. Bo teraz wszystko możemy mieć podane jak na tacy, streszczenia książek/komiksów, biografie bohaterów, o których polski czytelnik może nie wiedzieć, gdyż tytuły, w których się pojawiają nie zostały wydane na tacy.

    Cóż, jednak z drugiej strony każde czasy rządzą się swoimi regułami, dzisiaj jest internet, nie wiemy co będzie za kilka lat stanowić główne medium poznawania uniwersum SW

    Ech, wspomnienia <3

    LINK
  • ...

    Vaknell 2010-12-13 22:44:00

    Vaknell

    avek

    Rejestracja: 2008-10-31

    Ostatnia wizyta: 2020-02-28

    Skąd: Kolbuszowa

    W sumie to dostęp do internetu uczynił ze mnie w pełni fana, gdy zacząłem szerzej poznawać ten świat, wchodzić na Bastion, czytać różne artykuły...

    Zanim pojawił się w moim domu internet to SW było czymś takim tajemniczym i niedostępnym, jako że dzieckiem jeszcze byłem można powiedzieć. Pamiętam jak kolega przyniósł kiedyś w zamierzchłej podstawówce album z naklejkami ze Starej Trylogii... To było coś. Potem oglądało się TPM i AotC na kasetach, dyskutowało o Starej Trylogii podczas powrotów ze szkoły, czekało się na jej kolejną emisję w tv (a akurat wtedy zepsuła mi się antena i oglądałem na tak paskudnie śnieżącym ekranie... ). Używać internetu do zgłębiania fanowstwa zacząłem jakoś w okresie przed premierą Zemsty. I wszystko zaczęło być na wyciągnięcie ręki

    LINK
  • to było coś takiego?

    Lord Bart 2010-12-13 23:06:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Nie nie jestem dzieckiem techniki, też kiedyś nie miałem neta. Problem w tym, że niewiele z tego czasu pamiętam. Dla mnie internet jest najważniejszym wynalazkiem wieku XX i aż dziw, że Berners-Lee i Cailliau nie dostali jeszcze Nobla... nie wiem, może z dziedziny fizyki by ich podciągnąć??

    Co było jak nie było neta? Więcej książek, więcej kina, więcej seksu lol rotfl die
    Aaaaa SW? To gówno

    No cóż... zbierałem książki (więcej książek), oglądałem filmy na VHS (więcej kina) no i posuwałem moją MG od SWRPG (więcej seksu)


    Poważnie to nie róbmy z neta wielkiego halo. Ja o piłce wiedziałem np. niewiele mniej niż teraz bo zaczytywałem się w pismach sportowych, oglądałem programy itp.

    Chociaż teraz wydaje się to trochę dziwne... ale jakoś nie cierpiałem

    LINK
    • Re: to było coś takiego?

      Abe 2010-12-14 12:09:00

      Abe

      avek

      Rejestracja: 2006-05-20

      Ostatnia wizyta: 2023-08-08

      Skąd: Rzeszów

      Lord Bart napisał(a):
      aż dziw, że Berners-Lee i Cailliau nie dostali jeszcze Nobla... nie wiem, może z dziedziny fizyki by ich podciągnąć??
      ________
      Nawet jakby dało się podciągnąć pod fizykę to i tak nagrody Nobla są przydzielane za odkrycia, nie za wynalazki . Po drugie za internet powinniśmy dziękować nie jemu, ale ARPIE (w czasach kiedy Berners-Lee ssał jeszcze cycka matki), za Internet Departamentowi Obrony USA i tamtejszemu środowisku akademickiemu (później też europejskiemu). A dla samego Toma za WWW jak najbardziej hołdy się należą . Co do internetu to tak kompletnie na marginesie (a może nie, chętnie będę czytał posty z tego wątku) powiem jeszcze, że jest baaaardzo niedoceniany i ludzie naprawdę nie mają pojęcia z czego korzystają i jakie to ma możliwości w porównaniu do tego do czego najczęściej się tego używa - rozrywka. To tak jakby kupić Ferrari i nie jeździć, tylko bawić się biegami w garażu. Ale to historia na inny, bardzo długi, temat .

      LINK
      • ciężko się

        Lord Bart 2010-12-14 20:38:00

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        NIE spierać co uznamy za narodziny... hmm poczęcie neta. Dla mnie akurat WWW jest tą datą, tym wydarzeniem.

        Natomiast co do bagatelizowania Sieci... cóż. Może tak jest ponieważ dzisiaj to już norma w zachowaniach międzyludzkich, biznesowych, rozrywce właśnie.
        Dlatego jest jak jest... chyba

        LINK
  • Przed internetem

    Balav 2010-12-13 23:15:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Ależ będę oryginalny - przed nastaniem sieci zbierałem oczywiście tazo z chipsów Frito-Lay (i naklejki z gum Kent & lizaków Chupa Chups). Wtedy jednak moja wiedza o SW była skromna. Ogarniałem ogólnie co? kto? gdzie? jak? z kim? i dlaczego?, ale gubiłem się w szczegółach, myślałem np., że wojownik w zielonym hełmie z plecakiem rakietowym (tak, chodzi o Bobę F.) jest zwolennikiem Rebelii. Wtedy też z językiem angielskim nie byłem aż tak zaznajomiony jak dziś (uczyłem się z Cartoon Network, bo w szkole rozmawialiśmy na lekcjach o owls and rabbits), toteż uważałem, iż Jedi wymawia się "dżedi", nie zaś poprawnie, czyli "dżeedai". Jako, że nie wybrałem się do kina na OT SE w `97 (nigdy sobie tego nie wybaczę) toteż, aż do `99 wymawiałem nazwę zakonu błędnie.

    W roku 1999 byłem już totalnie nakręcony na "Mroczne widmo" i szukałem wszystkiego, co traktowało o filmie, głównie w prasie. Specjalne wydanie specjalne Vivy poświęcone TPM czytałem chyba z kilkadziesiąt razy, zanim obejrzałem film, podobnie jak inne wycinki z gazet.

    Gdy obejrzałem w Canal Plus Oryginalną Trylogię sytuacja się powtórzyła. Pozostałe części NT przypadły już na okres online, bo wiadomości szukałem w sieci podczas zajęć informatyki w szkole, chociaż nadal prasa (miesięcznik "Film", wycinki z "Wyborczej", magazyn "Kult" o Ep. II, gdzie znalazły się przedruki plakatów z OT, dwa z nich - TESB i RotJ - do dziś dumnie wiszą na ścianie w pokoju obok posterów do "Bullita" i "Scarface" oraz "London Calling" The Clash) i TV wiodła prym, a także pierwsze książki SW, które czytałem wówczas, uprzednio wypożyczywszy je z biblioteki (m.in. Thrawn i "Przewodnik encyklopedyczny" Slavicska, który wiele mi rzeczy rozjaśnił). Także w okresie przedinternetowym na półce zawitała (zakupiona we wrocławskim empiku za złotych 29) "Behind the Magic". To była magia, dosłownie (dodatkowo podnosiła znajomość języka królów). Do dziś jest jednym z najjaśniejszych elementów mojej skromnej kolekcji i mam doń wielki sentyment.

    W 2005 pod strzechą zawitał net i wszystko stało się łatwiejsze. Oficjalna, ICO, potem Ossus i Wookieepedia, no i Bastion, kolejne powieści i książki, Saga w domu (najpierw nagrana na VHS, potem wersji DVD) ale i tak moje fanostwo weszło na wyższy poziom dopiero wraz z aktywizacją się tutaj i nawiązaniem kontaktów z innymi ludźmi podzielającymi moją pasję.

    LINK
  • ...

    Melethron 2010-12-13 23:50:00

    Melethron

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Court of Gods

    Mnie na szczęście ten problem nie dotyczy, gdyż jako fan SW zawsze miałem internet. Wynika to głównie z tego, że późno zapoznałem się z uniwersum, także technika już do mnie dotarła Pamiętam za to podnietę o LOTRa, gdy nie miałem neta <3

    LINK
  • Oj oj to bylo dawno...

    Jok 2010-12-14 11:50:00

    Jok

    avek

    Rejestracja: 2004-06-23

    Ostatnia wizyta: 2015-03-26

    Skąd: Busko Zdrój

    wszystko zaczelo sie w 1995 kiedy brat przyniosl mi kasete z "Gwiezdnymi Wojnami" - jeszcze nie jako ANH. niestety nie było Imperium Kontraatakuje wiec mialem przerwe. Zreszta az do 1997 kiedy znowu poszedlem do kina (w wieku 10 lat) obejrzalem ponownie nowa wersje ANH oczywiscie z bratem (musial mi czytac napisy bo nie nadarzalem), ale TESB nie załapałem sie znowu do kina bo seans w moim wygwizdowie sie nie odbył w wyznaczonym terminie :< na ROTJ za to bylem w kinie. W tym samym chyba roku nadrobilem na HVS TESB W tym samym czasie zakupowalem równolegle do Spider-Mana, SW = Mroczne Imperium Wtedy tez wyciagnalem z piwnicy stare zabawki bo bracie (mial z kilka podrobek z lat 80tych). Niestety ani Snowtroopera ani IG-88 nie poznalem i do dzis tych figurek nie odnalazlem - a wiem ze sa XD. Sam rowniez zakupowalem podrobki (fatalne z ktoych odlazila farba albo sie przecieraly) i od czasu do czasu albo brat albo rodzice kupowali mi oryginal Kennera oczywiscie z klockow lego powstawaly wlasne X-wingi, Tie itg itg. Najlpiej pamietam wygladal AT-ST, a Vader mial twarz czarnego robota i helm rycerza Robilismy z kuzynem tez modele z komiksu
    mialem moze z roczna przerwe miedzy koncowka 1998 a 1999 kiedy to 1 kwietnia brat mi powiedzial o nowej trylogii. Oczywiscie potraktowalem to jako zart, ale zobaczylem numer filmu w kiosku i wszystko powrocilo.
    W tym czasie mialem juz kilka ksiazek - z tata mialem umowe ze za kazda przeczytana inna ksiazke bede dostawal jedna z SW w 1999 w sierpniu w Świecie komiksu - zobaczylem reklame komiksu Gwiezdne-Wojny komiks i znowu wszystko kupowalem na bierzaco zbieralem wszelkie gadgety. Od ciotki z holandii dostalem nawet figurke Jabby zygajaca zabami, ktora u nas nie byla dostepna :<
    Niestety wszystko cichlo az to Ataku klonow, ale na chwile przed jego premiera w 2003 dostalem komputer z internetem i wtedy zaczolem wchodzic na IOC a takze chwile pozniej na Holo. I tak zaczela sie epoka internetu ;o

    LINK
    • P.S

      Jok 2010-12-14 11:56:00

      Jok

      avek

      Rejestracja: 2004-06-23

      Ostatnia wizyta: 2015-03-26

      Skąd: Busko Zdrój

      acha oczywiscie byla tez wielka z kuzynem wojna o Tazosy poniewaz kazdy chcial miec pelen album a 50 żeton byl czestrzy niz ten z Imperatorem...
      tak te czasy byly piekniejsze niz dzisiejsze :< wtedy myslalem ze Tuscen jest zielony (bo taki byl na tazo).
      Pamietam tez ze w 1997 rysowalem wlasny komiks SW gdzie dotarlem do momentu przylotu na gwiazde smierci, (ale zupelnie pominalem pare istotnych detali jak Greeda,a rozmowa hana z Jabba zmiescila sie na jednym kadrze XD ) pomysl ten realizowalem jeszcze w 99 ale wtedy juz przerysowywalem postacie z prawdziwych komiksow i naklejek czy z kadrow filmowych. Niestety juz nie dotarlem nigdy tak daleko jak za pierwszym razem. Scenariuszem do komiksu byla ksiazka wiec znalazlo sie kilka momentow nie zawartych w filmie XD. Niestety VHSow wlasnych dorobilem sie dopiero w 2002 i to w sumie nnawet nie byly oryginaly a nagrywane z kanalu Plus. Tylko mame ublagalem by wziela telefon z Ery bo do noki dodawali Mroczne Widmo.

      Ale mi sie na wspominki wzielo ;(

      LINK
  • Trzeba

    Rusis 2010-12-14 13:06:00

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Wrocław

    by się cofnąć tak z dekadę..

    Jeśli chodzi o SW w czasach gdy jeszcze nie miałem internetu to przede wszystkim zainteresowanie rozwijałem poprzez rejonową bibliotekę. Miałem niesamowite szczęście wtedy, bo w mojej bibliotece były prawie wszystkie pozycje, jakie się ukazały. Sprawiało to, że raz w tygodniu odwiedzałem bibliotekę w celu dokonania wymiany. Regularnie przestali sprowadzać je dopiero w czasach gdy sam zacząłem już wszystko kupować, więc wtedy mnie już niewiele to obchodziło

    Poza biblioteką były to głównie czasopisma i gazety, często kupowałem je wiedząc że mają coś wspólnego z SW, acz o tym się dowiadywałem głównie z okładki i pobieżnego przejrzenia danego numeru - nie było takiego luksusu jak teraz, dzięki internetowi, że jeszcze przed wydaniem wiem, co i kiedy będzie . Szczególnie w okolicy premiery "Mrocznego Widma" sporo tego zostało wydane (a wtedy już byłem od kilku lat "pożarty" przez ten świat), nawet kilka numerów specjalnych. Pamiętam do dziś, że znaleźć czasem w kioskach można było nawet magazyny sprowadzone zza zachodniej granicy - w całości poświęcone SW - tylko dlatego, że sprzedawcy liczyli na sukces marki.

    Wielu z Was wspomina tu Tazosy, muszę powiedzieć, że jakoś nigdy mnie one akurat nie jarały Do tej pory w kolekcji mam tylko jednego, którego w czasach ich popularności przypadkiem znalazłem.

    A co potem? Gdzieś w drugiej połowie 2000 roku uzyskałem dostęp do internetu i swoje zainteresowania zacząłem poszerzać za jego pośrednictwem. To były czasy Epoka list dyskusyjnych i ściągania stron na dysk, po to aby je przeczytać offline i na maile odpisać również offline - później się łączyło i wysyłało za jednym zamachem kilkanaście, bo cena impulsu połączenia była zabójcza, stąd nie dało się "siedzieć" non-stop. Ale to opowieść na inny temat chyba

    LINK
  • Czasy przedinternetowe

    SroQ 2010-12-14 15:34:00

    SroQ

    avek

    Rejestracja: 2008-09-16

    Ostatnia wizyta: 2019-12-01

    Skąd: Sopot

    Przypadły mi na lata 1997 do +/- 2004.
    Początek wiaze sie z wejściem do kin Edycji Specjalnej- zbierałem wtedy Tazosy, na bazarze zaś kupowałem ostatnie egzemplarze PRL-owskich podróbek figurek Kennera (do dziś gdzieś mam Leie, Vadera i Death Star Troopera)- gdy dostalem na święta oryginalnego Luke`a Skywalkera z Power of the Force 2 o mało nie oszalałem z radości
    Można smiało powiedziec, że były to naprawde magiczne czasy- nie miałeś nic podanego na tacy, musiałeś wszystkiego szukać, a znalezienie dawało mnóstwo radochy. Nie wiem, czy tylko ja miałem taki syndrom, ale przeglądając w kioskach czasopisma automatycznie szukałem jakiejś wzmianki o SW, żeby je kupić (no dobra, naciągnąc na kilka złotych rodzinę ;D)i zachomikować. Potem do kin zbliżała się NT, wiec zapalony poszukiwacz wzmianek w gazetach wpadał w niekłamaną euforię. I nie tylko w gazetach, bo SW było nagle wszechobecne- promocje w Chipsach, Plakaty Pepsi zawalające sklepy (mam takowy do dziś), artykuły szkolne, zabawki (nie przespałem jedną noc, nie mogąc sie doczekać faktu, ze jutro kupie sobie młodego Obi-Wana xD), gry, ciągle spekulacje z kumplami i kuzynami co tak własciwie zobaczymy w Epizodzie I ("Ja już go widzialem, tam Obi Wan wciąz zyje i walczy z Vaderem na takim ogrooomnym statku !", "Jaaa, ten diabeł ma podwójny miecz świetlny, mowie ci, to będzie miazga !" ). Wtedy tez kupowało sie regularnie SW komiks (wtedy jeszcze właściwie GW Komiks), chociaż przyznaję bez bicia, że jako 7-letni dzieciak nie rozumiałem o co biega w wiekszości historii. Ale były starwarsowe i było fajnie. Potem przy okazji Ataku Klonów szał był już troche mniejszy, chociaz dla uzbierania kolekcji nalogowo pochłaniałem Chio Chipsy (Startuetki) i płatki śniadaniowe (karty 3D). Były jeszcze jakieś wafelki (Star Foods chyba) z naklejkami do albumu, ale nie pamietam dokładnie.
    Gdy tak się przyglądam tamtym czasom, wspominam je z rozrzewieniem. Kiedyś zamiłowanie do SW wymagało o wiele wiecej nakładów poszukiwań w celu pielęgnowania swojego hobby. Niw wątpię, że zaczynajacy obecnie będa wspominać z równą nostalgią aktualne lata, ale to mój post i w pełni świadomy na duchu bede do upadłego gloryfikował ere przedinternetową

    LINK
  • U mnie

    Boris the Black Dog 2010-12-14 18:14:00

    Boris the Black Dog

    avek

    Rejestracja: 2008-08-11

    Ostatnia wizyta: 2016-02-08

    Skąd:

    zaczeło się na poważnie o godzinie 17:30 pewnego czwartku, 7 października 1999 roku gdzie w nie istniejącym już na dzień dzisiejszy kinie "Pionier" w Strzelcach Op. zobaczyłem TPM, choć z SW miałem styczność w kinie już w 1987 roku .

    Dostęp do internetu uzyskałem w 2002 roku, nawiasem mówiąc na 6 dni przed odpaleniem Bastionu na który trafiłem na przełomie marca, lutego. Dostęp był modemowy, trwało to tak do roku chyba 2005.

    A wcześniej to na informatyce w szkole, u kolegi, głównie były to strony z których narodził się Bastion/ICO.

    A poza netowo przede wszystkim prasa, książki, komiksy egmontu i gry. Wszystko było strasznie chaotyczne i niepoukładane. Kto widział chronologię, a nawet to i tak było to nie do ogarnięcia. Czasy wspominam miło, miały swój urok początku przygody z SW.

    Tak naprawdę to jestem fanem o zbyt małym stażu aby umieć rozdzielić na okres bez netu, bo nawet gdy nie miałem go w domu był on dostępny już na skalę, która pozwalała na może nie nieograniczone ale na pewno swobodne posługiwanie się tym narzędziem.

    LINK
  • Kiedy miałam więcej czasu...

    Kasis 2010-12-15 21:13:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Rzeszów

    Tak mogę chyba krótko określić tamtą erę Choć z ręką na sercu przyznaję, że nim wsiąkłam na Bastionie, to mniej czasu spędzałam przed kompem, a teraz jakaś uzależniona od neta baba siedzi na moim krześle :/

    Ale co tam, dobry temat wspominkowy nie jest zły

    W sumie to zgadzam się z wieloma przedpisaczami, że wtedy każdy drobiazg bardziej cieszył, był wielką zdobyczą. Liczyła się nawet reklama "Inwazji Mocy" RMF FM z motywami SW z gazety Wszystkie wycinki skwapliwie gromadziłam, a wiele niezbędnych informacji zapisywałam (jak np. te zapisywane po omacku w kinie na seansach). I też zbierałam Tazosy Wycinki z gazet to mi zresztą znosiły wszystkie koleżanki (miałam niektóre artykuły w kilku egzemplarzach). Jeden z najstarszych, który miałam, recenzja z gazety Telewizyjnej z czarno-białym zdjęciem Luke`a i Yody, był dla mnie niczym relikwia, która pozwalała mi przenieść się w czasie do tego dnia gdy jako pięciolatka po raz pierwszy ujrzałam epizod IV i V. Byłam bardzo wyczulona na SW, jak było w zasięgu wzroku, to zawsze wyłapałam. Chadzałam do wypożyczalni kaset video (choć nie miałam go) i szukałam kaset z SW by oglądać zdjęcia i czytać opis. Emocjonowałam się ilekroć ujrzałam w jakiejś kreskówce/filmie cokolwiek co wyglądało na inspirowane Gwiezdnymi Wojnami.
    W 1997 roku wraz z SE wszystko nabrało rozmachu, a moje zainteresowanie zaczęło się gwałtownie rozwijać. Czytałam dostępne książki z bibliotek, lub te które kupiłam / kupili mi rodzice. Hodowałam sobie w domu współfana - młodszego brata, razem odgrywaliśmy z użyciem LEGO całe filmy. Byłam przeszczęśliwa, gdy rodzice kupili Trylogię na video. Chłonęłam wszystko co tylko o SW znalazłam. Tak to mniej więcej wyglądało...
    Kiedy po raz pierwszy skorzystałam z internetu (u taty w pracy) to "Star Wars" było jedną z pierwszych fraz wpisanych przeze mnie w wyszukiwarce. Trafiłam wtedy na TFN i oficjalną.
    Do tego wszystkiego dodałabym jeszcze jedną charakterystyczną dla mnie cechę tamtych czasów: tęsknotę za innymi fanami, którzy dzieliliby moją pasję. Zawsze wiedziałam, że gdzieś tam są i strasznie chciałam ich poznać. W tamtych czasach moje zainteresowanie SW dzieliłam tylko z młodszym bratem. A jedna koleżanka z klasy w podstawówce kupiła też album z naklejkami i się wymieniałyśmy nimi. Chyba zrobiła to tylko dla zabawy w wymianę, bo w momencie gdy kupowała album i pierwsze naklejki nie znała jeszcze filmów. Potem kiedy miałam już VHSy to obejrzała trylogię, ale nigdy fanką nie została. Jednak zawsze cierpliwie słuchała, gdy chciałam poopowiadać o SW I kiedy poszłyśmy do liceum (akurat do jednej klasy), to właśnie do niej komentowałam coś z bitwy o Hoth, kiedy usłyszała to Doris, też uwielbiająca SW i tak zaczęła się moja przyjaźń z inną fanką :] To był rok 1998 i razem dzieliłyśmy się naszymi skromnymi kolekcjami, mogłyśmy we dwie dyskutować i snuć gwiezdnowojenne fantazje. No i ekscytować nadchodzącym "Mrocznym widmem". To były fajne czasy :] Kiedy w 2000 roku zaczęła się moja przygoda z innymi fanami SW i RAMem pojawiło się automatycznie więcej źródeł starwarsowego stuffu, wiedzy, no i część z chłopaków miała już wtedy ineternet. Wszystko zaczęło się zmieniać i to wtedy świat SW przestał być taki łatwy do ogarnięcia i rozszerzył się niemiłosiernie

    W tej chwili nawet nie jestem pewna od kiedy mieliśmy w domu internet, na pewno już po premierze Ataku klonów. W każdym bądź razie, miło wspominam tamte czasy i lubię czasami przejrzeć swoje pamiątki, a zwłaszcza pierwsze starwarsowe zeszyty z wycinkami - moje skarby, czy pierwsze rysunki. Na szczęście świat Gwiezdnych Wojen nadal potrafi dostarczyć mi tego niesamowitego dreszczyku i emocji, które towarzyszyły mi wtedy często

    LINK
  • Pamiętam,

    Cosmos 2010-12-25 15:03:00

    Cosmos

    avek

    Rejestracja: 2010-01-28

    Ostatnia wizyta: 2018-09-13

    Skąd: Zewsząd

    jak w 2000 roku (wtedy byłem jeszcze małym, siedmioletnim brzdącem) przyjechało do mnie rodzeństwo cioteczne ze Stanów i przywiozło mi kilka zestawów LEGO, wśród których były m.in. zestawy "Obi-Wan i Luke w ścigaczu" (scena, gdy Ben ratuje Skywalkera na pustyni) oraz scena na drugiej DS, gdy Vader rozmawia z Imperatorem w sali tronowej. Jako, że rok wcześniej opowiadali mi o Mrocznym Widmie, to zastanawiałem się, co to za postaci. rodzeństwo cioteczne wytłumaczyło mi, że były jeszcze 3 filmy przed TPM. Wtedy bardzo mnie jarały klocki LEGO i to z nich czerpałem swoją wiedzę o SW przed internetem.

    Żadnych tazosów nie zbierałem, ponieważ uważałem chipsy za "trujące paskudztwo" (co zresztą do teraz mi pozostało).

    Jednak w 2003 roku został mi podłączony internet, więc długo nie byłem "fanem bez internetu".

    LINK
  • Piękne czasy ;)

    Matek 2010-12-28 13:59:00

    Matek

    avek

    Rejestracja: 2004-10-04

    Ostatnia wizyta: 2018-06-22

    Skąd: Skierniewice

    Ach, nie zapomnę jakim skarbem w tamtych czasach, był chociażby durny Star Warsowy dodatek do gazety wyborczej, który dali na parę miesięcy, przed premierą Mrocznego Widma Aż się łezka w oku kręci !

    Nie chcę się powtarzać, bo pisałem co nieco o tym temacie w topicu o 30leciu ESB, ale : kasety ze świętą trylogią, które należały do mojego ojca, zniszczyły się, gdy miałem z 5 latek. Tak więc utraciłem kontakt z SW, a przez przeróżne popłuczyny po OT, które puszczał Polsat, uznawałem je za "jakieś bzdurne filmy". Jednak latem 1998, kiedy to miałem 9 lat, stary wypożyczył OT, i się zakochałem. Niemalże błagałem Boga, by powstały nowe części. No i niewiele po tym, jak poznałem OT, w dzienniku telewizyjnym powiedzieli o Mrocznym Widmie. Pamiętam ten moment jak dzisiaj, siedziałem na chustawce, i czytałem właśnie ten wspomniany dodatek z wyborczej, i ciągle myślałem "szkoda że to tylko 3 części ... może jeszcze zrobią 4-kę ..." I w tym momencie starzy wołają mnie do domu, a tam w dzienniku scena z Obi Wanem i Jar Jarem na mokradłach Naboo. W 1szej chwili nie uwierzyłem rodzicom, że to nowe SW, byłem pewny że robia sobie ze mnie jaja, z powodu mojej nowej fascynacji ... Jednak po chwili prezenter potwierdził, to, co uznałem za niemożliwe, a ja stałem z otwarta buzią jak debil ... tak, czasy przedinternetowe potrafiły być piękne ... (btw aż sam się sobie dziwię, że zostałem ateistą. Przecież parę minut przed tym momentem błagałem Boga o nowe SW )

    Stałe łącze miałęm dopiero od końca gimnazjum w 2003 albo 2004. I chyba najpiękniejsze jest to, kiedy odkrywasz, że to co było kultowe dla Ciebie, jest i dla wielu innych ludzi o ile o SW to akurat było dla mnie pewne (bo nerdy były obecne w popkulturze ), to jednak dziwiło mnie (pozytywnie) że wiele filmów z mojego dziecinstwa (nawet horrory klasy , anime , komiksy itp są uwielbiane przez wiele innych osób na świecie, powstają fanfiki, fankluby , fanfilmy ...

    Wielkim odkryciem było też dla mnie znalezienie tego forum Moją pierwszą książką z SW był Wektor Pierwszy, w związku z czym pokochałem NEJ i Yuuzhan. Znajdując forum, myślałem że bedzie na nim pisało może z 20-30 osób, a o YV słyszało może z 5 z nich ... a tu proszę NEJ miało oddzielna kategorię, i mnóstwo szczegółowych tematów Byłem oszołomiony

    Z nastaniem internetu zakończyły się pewne cudowne czasy zbieractwa wycinków, nagrywania kaset itp ... ale nie ma co żałować Niektórzy moga twierdzić że jako nerdy jesteśmy teraz zblazowani - wszystko na talerzu, łatwa komunikacja z innymi geekami ... ale czy to nie lepiej ? Mimo że magii już zabrakło ?

    A tak swoją drogą, gdybym miał wybrać który okres był najmagiczniejszy dla mnie, jako geeka, to nie wybrał bym czasów przed-internetowych, ani tych teraz, gdy net stał się powszechny. Wybrałbym te, kiedy net już był, ale ciągle był nowością, i wiele rzeczy się odkrywało ... zresztą tak naprawdę już opisałem dlaczego tak uważam

    LINK
  • Tytuł posta.

    Onoma 2010-12-28 15:02:00

    Onoma

    avek

    Rejestracja: 2007-12-06

    Ostatnia wizyta: 2024-01-06

    Skąd: Dołuje

    Ja w sumie nie byłem fanem bez internetu długo, jeśli w ogóle byłem.
    SW polubiłem w 2006 roku, a już wtedy miałem jakiśtam dostęp do internetu, tylko że nie u siebie a u babci. A że jestem ofiara, i nie potrafię szukać, bardzo długo nie wiedziałem o stronach o SW. O czasach przed ich odkryciem w sumie nie ma co się długo rozpisywać: pod wpływem gry Battlefront II na Xboxa, zainteresowałem się tymi wszystkimi wspaniałymi światami pokazanymi w grze, wkrótce na wakacjach nad morzem kupiłem w taniej książce "Słowniczek najpopularniejszych zwrotów..." (pierwsza moja książka SW), wkrótce ukazała się gra Lego Star Wars II... Potem moje zainteresowanie SW ograniczało się głównie do tych dwóch gier i jednej książki (potem przybyło ich jeszcze kilka).
    No a w wakacje 2007 w ośrodku wypoczynkowym w Dziwnowie natrafiłem na stary numer "CyberMychy", poświęcony grom SW. Było opisane kilkadziesiąt gier SW, a w specjalnej rubryce na dwie strony... były pokazane strony SW: Sluis Van, ICO, (jakieś jeszcze kilka ale nie pamiętam) no i Bastion! Tak tu trafiłem i w tym momencie się kończy okres fanostwa bez internetu. Przy czym w początkowym okresie bardziej mnie interesowało Sluis Van, z opisami tych wszystkich statków, rewelacja! Dopiero potem przeszedłem na Bastion, gdzie na forum najbardziej zainteresował mnie dział humorystyczny i stare tematy sprzed kilku lat.
    Tak to mniej więcej wyglądało, niezbyt ciekawie. Nie wiem który okres był lepszy. Chyba najbardziej ten, kiedy dopiero odkryłem ICO, Bastion i SV, jak wszystko było nowością, wszystko było takie.. ciekawe.

    LINK
  • Ciekawe czasy!

    Sky 2010-12-28 16:43:00

    Sky

    avek

    Rejestracja: 2003-03-24

    Ostatnia wizyta: 2021-02-11

    Skąd: Wrocław

    W kontekście SW pamiętam kilka ciekawych rzeczy.

    Komputer miałem w domu jakoś od 5 klasy szkoły podstawowej, czyli będzie to bodajże 1999 rok albo w tych okolicach. Wtedy też mieliśmy, choć chyba nie od samego początku, szczątkowy INTERNET - przez modem. Godzina połączenia z siecią kosztowała nieco ponad 6 zł! Szybkość internetu była tak żałosna, że ledwo wystarczała na przeglądanie stron internetowych. Mimo to cieszyłem się jak głupi i wchodziłem na godzinę/dwie jakoś dwa razy w tygodniu.

    Po 1999 roku, czyli po premierze "Mrocznego widma", od którego zaczęła się moja przygoda ze SW, szukałem wszelkich informacji na temat Epizodu II. Wielokrotnie wchodziłem więc na ICO (wtedy chyba nie wiedziałem jeszcze o Bastionie) i aby zaoszczędzić na czasie, klikałem newsy o E2 i kopiowałem je wszystkie po kolei do pliku tekstowego Word, by móc je sobie później na spokojnie przeczytać. Najczęściej także je drukowałem - do dzisiaj gdzieś walają mi się stosy kartek A4 z newsami, niekiedy naprawdę wymyślnymi, z Epizodu II.

    Jakoś w tym okresie byłem zafascynowany fanfilmami SW, a zwłaszcza polskim "Epizod XIII - Ostateczna Próba". Z podniosłych zapowiedzi wynikało, że to będzie naprawdę COŚ, na dodatek oznaczone jako "Epizod XIII", także tym bardziej się jarałem. Wiedziałem, że to nieoficjalne, ale miałem ogromne oczekiwania. Nie zdawałem sobie wtedy w ogóle sprawy z tego, jak wyglądają fanfilmy, bo nigdy wcześniej żadnego nie widziałem. Myślałem, że są na poziomie oryginalnych epizodów. W każdym razie, pamiętam mój ogromny sukces z tamtego okresu: ściągnięcie krótkiego filmiku promocyjnego z E13 o wadze 2 MB - zajęło to trochę ponad godzinę. Był to ogromny sukces, gdyż próbowałem to ściągnąć kilka razy, ale nie dość, że transfer był tragedią, to za każdym razem proces ściągania zacinał się. Z tego co pamiętam, to był chyba testowy rendering jakiegoś stwora a`la Hutt, który trwał kilkanaście sekund.

    Jak sobie pomyślę, że teraz ściągam z sieci rzeczy z prędkością 300kb na sekundę...

    LINK
    • Re: Ciekawe czasy!

      Lord Bart 2010-12-28 20:18:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      Sky napisał(a):
      Godzina połączenia z siecią kosztowała nieco ponad 6 zł!
      ________

      No chyba, że odwiedzałeś inne strony hyhyhyh czar wspomnień

      LINK
    • Re: Ciekawe czasy!

      ogór 2010-12-28 20:48:00

      ogór

      avek

      Rejestracja: 2004-02-20

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Bielsko-Biała

      Sky napisał(a):
      Jakoś w tym okresie byłem zafascynowany fanfilmami SW, a zwłaszcza polskim "Epizod XIII - Ostateczna Próba". Z podniosłych zapowiedzi wynikało, że to będzie naprawdę COŚ, na dodatek oznaczone jako "Epizod XIII", także tym bardziej się jarałem.
      ________

      W jakimś programie na Polsacie było nawet o "tajnikach produkcji" tego fanfilmu. Pokazywali jak ćwiczą walki na miecze świetlne, opowiadali o efektach. Nawet gdzieś na którejś kasecie video mam to pewnie nagrane. Kiedyś każda wzmianka o SW w tv, gazecie itp. to było coś, gdy internet dopiero raczkował w Polsce.

      LINK
  • Ja

    Skylan 2010-12-28 20:43:00

    Skylan

    avek

    Rejestracja: 2010-08-06

    Ostatnia wizyta: 2013-08-05

    Skąd:

    Jak ja zaczołem potrzebować netu to już był

    LINK
  • Stare, dobre(?) czasy

    Kasis 2013-02-14 21:04:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Rzeszów

    Pod wpływem tego tematu i porządków w starwarsowych gratach, napisałam kilka zdań i wrzuciłam nawet zdjęcia moich pamiątek z tamtych czasów
    /b.php?nr=550924

    Oczywiście dużo sentymentu mam dla czasów gdy odkrywałam Gwiezdne Wojny, a zdobycie każdej, choćby najmniejszej, informacji wymagało więcej zachodu i dawało więcej satysfakcji niż dziś.
    Jednak sentymenty, sentymentami, wspomnienia, wspomnieniami, ale cieszę się z tych wszystkich możliwości, które dał mi, jako fance SW, internet*. Ilość materiałów, wiedzy, informacji jest przeolbrzymia. A co dla mnie jest bardzo ważne, internet pozwolił mi spotkać tak wielu fanów w wirtualnej przestrzeni i co lepsze na żywo.
    W tamtych czasach naprawdę bardzo tęskniłam do innych osób, mających takie same zainteresowania.

    *Zabrał mi też dużo życia, ale cóż... coś za coś

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..