W czasie przedmaturalnej gorączki trzeba się trochę oderwać od rzeczywistości i odlecieć w nieznaną galaktykę. Tym razem wylądowałem na Lanteeb aby wraz z Anakin i Obi-Wanem odkryć kolejną zabawkę sepków.
Po przedniej książce Karen Miller nastawiłem się na wolną akcję, wiele rozmów i jeszcze więcej przemyśleń. Krótko mówiąc poważny dramat egzystencjalny. I właśnie to dostałem. Akcji praktycznie tu nie ma, to bardziej wojna w ukryciu, bez spektakularnych wyczynów dzielnych rycerzy Jedi i epickich bitew. Wprowadzenie do głównego wątku jest równie długie jak w "Dzikiej przestrzeni". Mnie osobiście to nie przeszkadza gdyż autorce udało się pokazać trochę życie "w przerwie" od wojny (scena kolacji u Baila Organy to po prostu majstersztyk). Doskonale ukazane zostały relacje głównej dwójki bohaterów. Anakin i Obi-Wan są najbliższymi sobie przyjaciółmi lecz czasami stoją po przeciwnych stronach barykady. Potrafią się razem śmiać, potrafią się kłócić. Właśnie po takich dziełach z EU, oglądając ROTS jeszcze bardziej jest mi przykro z powodu tego co się stało. Jak życie często potraf zamienić wielkich przyjaciół w śmiertelnych wrogów. Ciekawie również zwieszone zostały losy pani doktor, której życie nieźle daje popalić po której stronie by nie stanęła.
Po premierze książki wśród opinii jakie się pojawiało wiele mówiło że książka jest tak nudna, że gambitem można nazwać przebrnięcie przez nią. Według mnie jest to gruba przesada. Po książkach z okresu NR gdzie bohaterowie byli spłyceni tak bardzo jak tylko się dało teraz otrzymujemy coś przeciwnego: to bohater i jego problemy są najważniejsze. Ja to kupuję
7/10