Linie zaopatrzeniowe są na wojnie więcej niż istotne. Cóż nam po potężnej armii i wspaniałym uzbrojeniu, skoro nie mamy czym naszych żołnierzy wyżywić, broni naładować, a sprzętu zatankować. Na problemie rozciągniętych linii zaopatrzeniowych poległo wiele wojsk w historii ludzkości, by wymienić chociażby Rommla w Pn. Afryce i zachodnich Aliantów we Francji. NA liniach zaopatrzeniowych wyłożyła się również ekipa odpowiedzialna za realizację TCW, która po zaserwowaniu dwu smakowitych kąsków w zeszłym tygodniu, teraz podaje nam danie dnia: czyli zmiksowane odpadki z dodatkiem przypraw, które może i jest smaczne, ale na pewno nie wykwintne.
Twórcy powtarzają stare błędy: wprowadzają nowe (dodajmy interesujące postaci), aby w tym samym odcinków pozbawić je życia. Ginie niktoański Jedi Ima-Gun Di (przyznaję, w sposób przywodzący na myśl Termopile, a więc zacnie), na pokładzie krążownika szlag trafia republikańskiego admirała Dao (jak dobrze liczę, jest to dopiero trzeci tak wysoki rangą oficer floty, jaki został wprowadzony w serialu). Nie miał chłopak szczęścia, z taki nazwiskiem (to chyba anagram D.O.A - Dead On Arrival) nie mógł pożyć długo. Szkoda jednak, że obiecujące postaci są marnowane. Pozytywnego wrażenia nie robi również fabuła. Wynik rozmów trójstronnych Toydaria - Republika - Federacja Handlowa był przesądzony z góry, zwłaszcza że finał odcinka musiał prowadzić do "Ambush". Interesująco prezentuje się projekt planety Toydarian( jedno pytanie: po co im korytarze z płaskimi podłogami, skoro i tak latają, a offworlderzy są niemile widziani, więc nie powinni mieć wstępu do budynków), a także zarysowane realia polityczne (skład rządu, monarchia konstytucyjna). To tło jest ciekawsze niż główny wątek. A Jar Jar? O dziwo, całkiem w porządku. Nie przeszarżowany tak jak w pierwszym sezonie i nawet zabawny. Poprawiły się znów efekty cząsteczkowe. Chmura pyłu była bardzo efektowna.
To jeden z takich odcinków TCW, o których trudno cokolwiek więcej napisać. Nie jest całkowitą porażką, ale też nie wywołuje pienia pochwalnych peanów na swoją cześć. Ot, średnie stany średnie. O ile do moich ulubionych odcinków tego serialu wracałem, o tyle 3x03 już raczej obejrzę. Nie jest zły. Jest gorszy - nijaki.
Obiecane nawiązania do OT. Owszem, są. Ale raczej niewielkie i bezpieczne. W poprzednich odcinkach dostaliśmy przedstawicieli dwu "kantynowych" ras. Teraz z kolei mamy koreliańską korwetę. Wookiee uważa, że to jest CR90, a więc Tantive IV, jak wynika z malowania kadłuba. Jeśli tak jest w istocie, to mamy naprawdę fajne nawiązanie do ANH. Ale,ale... czy Bail nie powinien w trakcie wojen klonów używać modelu CR70, a konkretnie Sundered Heart? No chyba, że jako wicekról Alderaana ma więcej niż jeden okręt do dyspozycji. To byłoby logiczne. Aha, no tak, w następnym odcinku ma byc Greedo. Mam tylko nadzieję, że będzie to Greedo the Elder, ale z voiceovera w zajawce wynika raczej to, czego się obawiam: to będzie "ten" Greedo.
Ogółem: oglądało się miło, bez większego zgrzytania zębami, chwilami nawet wciągało, ale to niestety nic szczególnego.
Ocena 3x03: 6/10
Season so far: 24/3 = 8/10.