-3x02 - ARC Troopers
Każdy dobry wojenny film werbunkowy dzieli się na dwie części. Najpierw mamy szkolenie, później zaś bitwę, podczas której bohaterowie udowadniają, że mają guts i potrafią dokopać wrogom wolności, demokracji i Wuja Sama. W przypadku otwarcia sezonu trzeciego TCW jest podobnie.
Pierwsze dwa odcinki to takie klołnłorsowe "Wzgórze złamanych serc". Znów zaliczamy skok w czasie. Echo i Fives powracają na Kamino po akcji na Rishi ("Rookies"). Niestety Heavy nie będzie w stanie odebrać swego medalu od 99. Powód błahy (bo jak pamiętamy) - nie żyje. Tymczasem CIS planuje szturm na planetę celem przerwania produkcji klonów. Dostajemy więc bitwę. Trzecią bodaj o Kamino. Bitwę naprawdę widowiskową, chociaż nie jest to klasa "Landing at Point Rain". Chociaż wiadomo, że Separki poniosą dotkliwą klęskę, to po seansie miałem wrażenie, że przegrali w mniej idiotyczny, niż w przypadku poprzednich odcinków sposób. Znakomicie wypada tu sekwencja kosmiczna. Flota Republiki jest naprawdę liczna (chociaż jak zauważył Stele, znów same Venatory), a na jej czele ponownie (argh!) Yularen. Podobnie rzecz ma się siłami separatystycznymi (wreszcie "Niewidzialna ręka"? Chyba tak, aczkolwiek Wookiee - póki co- twierdzi, że jest to jednostka inna niż Providence). Sceny bitwy w przestrzeni są zacnie zaaranżowane, ARC-170 dostały więcej czasu antenowego, wszystkie eksplozje są tak malownicze, jak tylko malownicza może być śmierć, ruchawka i pożoga. Niemniej jednak jest to tylko dodatek do starcia w Tipoca City.
A tu jest co oglądać! Nowe modele droidów to fajna odskocznia od ciągłego mielenia B1 i B2. Atak Tridentów na miasto mocno kojarzy mi się ze scenami z japońskich monster movies (po Zillo twórcy chyba to polubili). Ostrzeliwanie ich z granatników z kamerą podążającą za pociskiem - klasyk! Ale tu świetnie pasuje. Shaak Ti wreszcie ma więcej do roboty na ekranie i może pomachać mieczem. Sekwencje batalistyczne nie są aż tak dobrze zrealizowane, jak w przypadku "Landing...", ale stoją na wysokim (jak na TCW) poziomie. Wrażenie robi zwłaszcza scena niszczenia komór klonujących. Poza tym starcia na platformach jako żywo przywodzą na myśl bardziej pierwszy "Battlefront", niż "Republic #50". Rada płynąca z TCW dla żołnierzy japońskich Sił Samoobrony: hotel kapsułowy może służyć za foxhole
Duży plus za zgrabnie napisane dialogi. Ventress i Grievous uroczo się sprzeczają. Chociaż specyficzną chemię, jaka daje się wyczuć w tej rozmowie wolałbym w konwersacji między nią a Obim. Zaś ostania wymiana zdań między Rattatakanką a Wybrańcem jest klimatyczna niczym słynna rozmowa Bonda i Aurica Goldfingera przy stole z laserem.
Pojedynki między Asajj a Anakinem oraz Generałem G. i Kenobim bez większej rewelacji. Walka na sypiącej się platformie to taki Mustafar a rebours, zamiast lawy mamy wodę.
Przedmówcy zachwycają się początek spoilera sceną śmierci 99 koniec spoilera. Ja nie jestem aż tak entuzjastyczny, ba! powiedziałbym nawet rozczarowany. Jak pisałem w wątku o s03e01 to kapitalna postać. Oczywiście jego losy musiały się tak zakończyć, jak się zakończyły, początek spoilera uśmiercono go koniec spoilera bez polotu. Chóry? Szok u towarzyszy broni? Spełnienie na twarzy 99? Typowe klisze (brakowało tylko: - Powiedzcie moim braciom, że ich kocham - Sam im to powiesz). Tyle tylko, że tak ciekawy osobnik zasłużył na początek spoilera zejście śmiertelne na polu chwały w bardziej widowiskowy sposób niż postrzał w plecy. Gdyby tak czołgał się bez kończyn urwanych przez granat, aby ostatkiem sił osłaniać młodych kadetów...err...nie ten serial. Niemniej jednak twórcy mogli się wysilić koniec spoilera.
Tytuł odcinka jest mylący. Kto oczekiwał równie kozackich akcji jak te, które ARC wyprawiali na Muunilinście w serialu Tartakovsky`ego, ten się zawiedzie. Advance Recon Commandos w tym odcinku giną i nic więcej (jeden w bardzo, ale to bardzo wysmakowany sposób). Tytułowi ARC Troopers to nie ci, o których myślimy, niestety...Liczę jednak, że jeszcze zobaczymy w tym sezonie ARCów, wykonujących akcję na miarę SAS i GSG-9.
A woda? Było jej zdecydowanie więcej, ale nadal nie wywołuje u mnie szczękopadu. Ładna, nie powiem...
Ogółem:
Ocena: odcinek widowiskowy, akcja wartka, fajne dialogi, ale takiego wrażenia jak poprzednik nie robi. Boli potraktowanie ARC po macoszemu. Niemniej jednak jak na TCW poziom wcale wysoki, więc wystawiam ósemkę.
s03e01 - 8/10
Season so far: 18/2 = 9/10