-3x01 - Clone Cadets
Atteeentioooon!
Trzecia seria TCW wystartowała i to z przytupem. Twórcy znów postanowili pobawić się kinem gatunkowym. Tym razem padło na film werbunkowy. Efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. "Clone Cadets" to jeden z znakomity odcinek, jeden spośród kilku najlepszych w dotychczasowej historii tego projektu. Sam nie wiem, ale kiedy po zakończeniu standardowego wprowadzenia, w którym Tom Kane znów bawi się w Chestera Wilmota, kamera z lotu ptaka zbliżała się do sali treningowej już wiedziałem, że s03e01 ma olbrzymi potencjał. Liczyłem po cichu, że twórcy nie zmarnują tego w pozostałej części odcinka. Nie zmarnowali. Powiem więcej: moim skromnym zdaniem to najlepsze dotychczas otwarcie sezonu, wypada lepiej niż (świetny przecież) "Ambush", a to już naprawdę coś.
Co my tu mamy? Oto drużyna Domino znana z "Rookies" szkoli się na Kamino pod okiem dwu łowców nagród i Shaak Ti. Wyniki mają - oględnie mówiąc- mało zadowalające, więc wybuchają między nimi scysje. A jak wiadomo, załoga czołg...tfu...drużyna żołnierzy klonów musi być jak palce jednej ręki. Pod względem fabularnym nie ma tu żadnej rewelacji. Cały odcinek aż kipi od schematów, do których przyzwyczaiło nas kino werbunkowe, zwłaszcza spod znaku "Stars and Stripes". Żołnierze mający skrajnie różne charaktery w końcu zgrają się jak na prawdziwy oddział przystało, nawiązując przy tym iście bratersko-klonowe relacje, które wcześniej z gracją zaprezentowano w "Rookies". Bo to, że w końcu zaliczą test na symulatorze (który jest klasycznym CTF) jest oczywiste od samego początku. Do wiadra klisz dodajmy twardego i szorstkiego, ale w głębi serca kibicującego klonom łowcę nagród, który jest odpowiednikiem drill seargeanta (gdyby jeszcze ostro dał mordę jak R. Lee Ermey to już bym całkowicie rozpłynął się w zachwytach), cierpliwego dowódcę (Shaak Ti) i
posuniętego w leciech mentora, czyli klona-konserwatora znanego jako 99. Ta postać jest perełką tego odcinka. Stary, przygarbiony klon, wyśmiewany przez twardych trooperów, który mimo służby w oddziałach sprzątających również ma swój udział w wysiłku wojennym, a oprócz usuwania bałaganu po ćwiczeniach służy również dobrą radą i mądrym słowem. Ludzie z Lucasfilm Animation złagodzili nieco pomysły Karen Traviss, która (bodaj w "Bezpośrednim kontakcie") napisała, że wadliwe i nie radzące sobie klony były eliminowane. W TCW są zsyłanie do służby tyłowej, co moim zdaniem ma więcej sensu niż ich eksterminacja (aczkolwiek w rozmowie między Shaak Ti i premierem Su jest nawiązanie do idei eliminowania, za to również plusik). Kurcze, przez cały seans miałem nieodparte wrażenie, że do roli 99 jak ulał pasowałby Robert Duvall. Przy okazji tej postaci należy zwrócić uwagę na istotną poprawę wizualną modeli bohaterów pod względem szczegółowości. Ninety-nine jest nie tylko przygarbiony i pomarszczony, ale ma również opadnięty kącik ust jak po wylewie i plamy wątrobowe. Poprawiła się również animacja, co doskonale widać w ruchach szaty noszonej przez Shaak Ti. Chyba w żadnym z odcinków serialu nie było takiego stężenia bombastycznych gadek o braterstwie broni klonów i ich wspólnej misji. Traviss powinna być zadowolona Dodajmy do tego pompatyczną ścieżkę dźwiękową, której znacznie bliżej do takich utworów Williamsa ( http://www.youtube.com/watch?v=8QXB5vbajFk , http://www.youtube.com/watch?v=MW3h2-QcHl4 ) niż do SW. Ale to nie są w żadnym wypadku wady. Wszystko to doskonale podkreśla klimat tego odcinka i jego konsekwentną stylizację na werbunkowe kino wojenne. Szczerze to myślałem, że klony krzykną "Wolverines!" po zdobyciu cytadeli. W ostatniej scenie brakowało tylko powiewającego w tle sztandaru z republikańskim bendu. Ze wszystkich odcinków, w których twórcy bawią się schematami kinematograficznymi ten wypada zdecydowanie najlepiej. Awesome.
Cieszy również ukazanie codziennego życia klonów na Kamino. Ich kwatery sypialne wyglądają jak hotele kapsułowe w Japonii. Zadebiutowali również komandosi ARC w zbrojach fazy eee...1.5. Wreszcie w klasycznym amerykańskim filmie o dzielnych G.I.`s nie może zabraknąć humoru. Tu w zabawny sposób dowiadujemy się skąd klony wzięły swoje ksywki. Mamy tu wreszcie pierwsze (naciągane ale niech tam) nawiązanie do OT, które obiecywał Filoni. Łowcy są z ras Arcona i Siniteen, które pierwszy raz zobaczyliśmy w ANH.
Aha, słynna woda. Nie było jej tu zbyt wiele, ale...w pierwszym odcinku bez wielkiej rewelacji.
Ogółem:
Ocena: dobra może na wyrost, bo stylizacja odcinka mnie totalnie ujęła, ale...daję dychę.
s03e01 - 10/10
Season so far: 10/10
At ease!