Po dłuższej przerwie powracam do bloga.

Jest w amerykańskiej telewizji NBC program, który od wielu już lat stoi w panteonie amerykańskiej komedii. Mowa oczywiście o "Saturday Night Live". Ten program dał światu tak znanych komików jak bracia Belushi, Dan Aykroyd, Chevy Chase, Dana Carvey, Mike Myers, Chris Farley, Will Ferrell, Jane Curtin, Eddie Murphy, Bill Murray czy ostatnio Tina Fey. Żarty były inteligentne i proste, wysublimowane i na granicy dobrego smaku, często ją przekraczały, ale zawsze było naprawdę śmiesznie. Można by o SNL napisać kilka opasłych tomiszczy, ale ja chciałem wspomnieć o jednym aspekcie. Część znanych serii skeczy wyszła bowiem poza ramy telewizji i dała podwaliny pod kinowe filmy. Wystarczy wspomnieć "The Blues Brothers" i "Blues Brothers 2000" Johna Landisa, czy też oba "Światy Wayne`a". Były to wielkie przeboje, a zarazem filmy zachowujące ducha telewizyjnych pierwowzorów. Ostatnio do wymienionej wyżej listy nazwisk dołączył Will Forte i jego "MacGruber". Z jakim skutkiem?

MacGruber, reż. Jorma Taccone, USA 2010

[img]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/7/7f/Macgruber_poster.jpg[/img]

Przyznaję się bez bicia: uwielbiam emitowane w "Saturday Night Live" od 2007 roku skecze o MacGruberze, które są przednią parodią serialu o przygodach Angusa MacGyvera. Jest tak zarówno dlatego, iż są one po prostu diabelnie śmieszne, zawsze oparte na tym samym (ale modyfikowanym) schemacie, chwilami bardzo absurdalne i świetnie grane, zwłaszcza przez mistrzowsko wcielającego się w MacGrubera Willa Forte (jest też współpomysłodawcą tej postaci). Inny powód jest taki, że będąc w podstawówce nie znosiłem serialu o przygodach tego bubka MacGyvera, który był w istocie harcerzykiem bez ikry i gdzież mu było do członków "Drużyny A" (tym większy mam szacunek do Richarda Deana Andersona, który w SNL z dużym dystansem śmieje się z tej postaci, która okazała się...ojcem MacGrubera). Tyle tylko, że to co sprawdza się w trwającym minutę lub półtorej skeczu nie zawsze musi z sukcesem wypalić w trwającym półtorej godziny filmie. I nieważne, że za napisanie scenariusza do pełnometrażowego MacGrubera zabrali się twórcy skeczy z SNL z Forte i Taccone na czele. Nieważne, że w filmie pojawiają się znane z SNL Maja Rudolph jako Casey Sullivan oraz Kristen Wiig w roli Vicki St. Elmo, nieważne, że do obsady dorzucono Ryana Phillipe`a, Powersa Boothe, pół tuzina znanych wrestlerów i mocno posuniętego w kilogramach Vala Kilmera jako arcywroga MacGrubera, niejako Dietera von Cunth (już po tym nazwisku widać z jakim typem humoru mamy w filmie do czynienia). Pełnometrażowe przygody MacGrubera to sromotna porażka.

[img]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/0/01/MacGruber.jpg[/img]

Fabułka jest tu oczywiście pretekstowa i nie ma sensu jej streszczać. MacGruber ma zbawić świat. Will Forte dwoi się i troi, aby zapewnić widzowi ból brzucha ze śmiechu, ale większość pary idzie w gwizdek. Wina leży w okropnie słabym scenariuszu. Niestety twórców stać było jedyne na wymęczenie masy marnych kloacznych żartów i jedynie kilku śmiesznych i pozostających na poziomie gagów. Oglądając odnosiłem wrażenie, iż scenarzystów (Forte, Taccone, John Solomon) rajcowało pisanie o wyrywaniu gardeł i paradowaniu z porem wsadzonym w odbyt, a
cała ekipa musiała mieć ubaw podczas zdjęć, tyle tylko, że zapomniano o widzach. Niestety, mało jest w tym filmie oryginalnego MacGrubera. Postawiono na prostacki humor, żarty latają nisko, ale niestety nie z częstotliwością serii z karabinu maszynowego, raczej strzałów z rewolweru. Sama obecność Willa Forte nie wystarcza, aby wywołać salwy śmiechu. Pamiętam jedną z serii skeczy, gdzie MacGruber współpracował z synem (Shia LaBeauf), który był gejem. Było tam sporo podtekstów seksualnych i żartów opartych na homofobii MacGrubera, ale twórcy wyszli z tego obronną ręką. Było śmiesznie, ale nie żenująco. W czasie seansu filmu kinowego zażenowanie ogarnia często.

[img]http://2.bp.blogspot.com/_jTUyLq8vqQY/S_q31QtYLYI/AAAAAAAAA4E/eCqpXX7Oecg/s1600/MacGruber+Sunglasses+Will+Forte.jpg[/img]

Są plusy? Tak. Kilka rzeczy się tu udało. Jest parę naprawdę śmiesznych momentów, chociażby czołówka z przerobioną piosenką tytułową ze skeczy( http://www.youtube.com/watch?v=zuoB0Z46JIg ), bo w każdym z kolejnych odcinków tekst main theme był odpowiednio zmieniany, aby wiązał się z fabułą ( http://www.youtube.com/watch?v=c-nTHdlB28M&feature=related ). W zasadzie w tych chwilach filmu, w których twórcy najmocniej nawiązują do serii skeczy jest najzabawniej i najmniej żenująco. Najlepiej wyszła tu jedna z finałowych scen, w której MacGruber robi to, co potrafi "najlepiej", czyli rozbraja bombę. Twórcy z humorem potrafili też nawiązać do faktu, iż serial o MacGyverze kręcono w latach 80. i konsekwentnie (ale ciepło) śmieją się z estetyki tamtej dekady. Sceny, w których płk Faith wyciąga MacGrubera z klasztoru w Ameryce Południowej to czytelne nawiązanie do "Rambo III". Kapitalna jest tu scena, w której Forte wsiada po latach do swego samochodu. W serii szybko montowanych kadrów widzimy krwisto czerwony lakier, chromowane końcówki wydechu. Tyle tylko, że to nie jest Ferrari, ani Lamborghini, którego oczekiwalibyśmy po takim twardzielu, ale Mazda MX-5 Miata. Zaraz potem MacGruber zmienia muzykę z radia z ciężkiego rocka, na romantyczną power balladę. Dla takiego maniaka lat 80. jak ja to właśnie ścieżka dźwiękowa wyrasta na największy atut. Są tu Gerry Rafferty z "Baker Street", Toto z "Rosanna", Eddie Money z "Take Me Home Tonight", a przede wszystkim Emerson, Lake & Powell z fenomenalnym "Touch & Go" ( http://www.youtube.com/watch?v=rd8MdhX3KrI ). Generalnie jednak plusów niewiele, a wad wagon kolejowy.

Pełnometrażowy "MacGruber" to wielki zawód. Z serii skeczy wyciśnięto mało zabawne żarty oparte na prostackich podtekstach seksualnych i masie F-words.

3/10

Na plakacie tego filmu widnieje wycinek z recenzji magazynu "The Atlantic", który głosi, iż "MacGruber" to najlepsza komedia akcji od czasów "Gliniarza z Beverly Hills". Taa... Chociaż odkąd przeczytałem, że guru krytyków filmowych Roger Ebert uznał "Zapowiedź" Proyasa z mającym cały czas ten sam cierpiętniczy wyraz twarzy Cage`em w roli głównej, za jeden z najlepszych filmów SF, które widział, to nic mnie już nie zdziwi.

Zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=8JRVJdFFk9E

Kilka skeczy z SNL:

http://www.popcorner.pl/popcorner/1,81588,7475567,MacGruber___parodia_MacGyvera_coraz_blizej_premiery.html (Popcorner wreszcie się na coś przydał).