...zmaltretowany życiem, ale jedziem, bo potem mogę o tym zapomnieć tudzież nie mieć czasu:
1) Czyli szafa gra - nazwa Formy VI to Niman i tu się chyba zgadzamy.
Paradoksalnie nie. Tzn. Niman to nazwa techniki walki, charakterystycznej dla Formy VI, ale sam w sobie nie jest Formą VI. Tak, jak Shien i Djem So są technikami Formy V, ale żadna z nich za nazwę Formy V uchodzić nie może (ściślej: może, ale wtedy kanon rypie się na łeb, na szyję, a tego właśnie staramy się uniknąć). Z Nimanem jest tak, że faktycznie, był w zasadzie tożsamy z Formą VI (tak, jak Shii-Cho z Formą I), ale jest ta subtelna różnica między Drogą Rancora, a Nimanem, że pierwsze jest Formą, drugie techniką. Tyle na razie.
2) Wg tego co tam pisze wszyscy Padawani opanowywali podstawy Nimanu
Tam nie jest powiedziane, że wszyscy, lecz że wielu. Niby nic, ale trzeba pilnować szczegółów, bo mogą nas gdzieś jeszcze przypadkiem zaprowadzić.
3) W porządku, skoro Niman jest stylem zrównoważonym, a z jednym mieczem służy do krojenia bułek, to dlaczego Coleman Trebor próbował z jednym mieczem?
Myślę, że klucz do rozwiązania tej zagadki leży w tym, co stoi w charakterystyce Nimanu, a także w dyskusji wciąż zakałapućkanych wookieepedystów. Chodzi generalnie o to, że tak Forma VI, jak i VII, to jedyne filozofie gdzieś tam korzystające z dorobku technik wcześniejszych, a dokładnie I, II, IV i V, o ile mnie pamięć nie myli (to jest akurat do sprawdzenia). Wiemy skądinąd (a mianowicie z KOTORa 2, na co powołują się rzeczeni wookieepedyści), że Forma VI dobrze wykorzystana potrafi zamiatać (nazwa Droga Rancora nie wzięła się znikąd). Jednocześnie stanowi styl dyplomatów, jest zatem wyważona i stosunkowo spokojna. Niezła alternatywa dla tych, którzy nie mają czasu ani chęci studiować technik Formy VII, i jeszcze w dodatku daje podstawę do walki dwoma mieczami... sam miód.
A teraz wejdziemy Jedi do głów. Lecą na Geonosis, świadomi tego, że przyjdzie im stanąć do walki z prawdziwym, licznym i śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. We`re keepers of peace, not soldiers.... Ostatni raz walczyli przy okazji rajdu na Świątynię Jedi, dokonanego przez Yinchorri, a i to nie wszyscy, a w dodatku dawno. Co robić? Nie wszyscy byli przecież rasowymi fighterami, doskonalącymi sztukę fechtunku do poziomu mistrzowskiego; wielu, tak, jak Trebor, było bardziej mediatorami i dyplomatami. Kit Fisto sięgnął po Shii-Cho, bo był w tym mistrzem, Agen Kolar po Djem So, bo też w tej technice kozaczył, Aayla po Ataru, Mace po Vaapad... a reszta albo bezpieczne Soresu, albo Djem So, w ostateczności Ataru... albo najsilniejszą technikę, jaką mieli na podorędziu. A więc Niman.
I teraz sobie wybierz wersję, bo mam dwie i obie równie wiarygodne.
Wersja pierwsza: fama Nimanu była wyolbrzymiona, a raczej zasłużona, ale na dwa miecze. I taki Joclad Danva dawał radę, bo w dwa ostrza był uzbrojon. Wielu podjęło decyzję o walce Nimanem już na miejscu, mając przy sobie tylko ten jeden miecz. Kto grał w JA, ten wie, że tam jest tak, iż jeden miecz ma rolę prymarnie ofensywną, drugi prymarnie defensywną, sporadycznie idzie za pierwszym, generalnie działają niezależnie, jak ręce dobrego perkusisty. Mając jeden miecz, albo atak, albo obrona; a główna ręka z reguły była atakującą, toteż Jedi byli w ten sposób wyjątkowo odkryci i zdali sobie z tego sprawę poniewczasie.
Teoria druga, w zasadzie komplementarna: Niman jest zabójczy, szczególnie zabójczy na dwa miecze, ale ma jedną, paskudną wadę. Idąc za charakterystykami Form w KOTORze 2 (podaję specyfię Nimanu za wookieepedystami, więc nie biorę za nią pełnej odpowiedzialności), Nimanek ma ten sam feler, co Makashi: kiepsko sobie radzi z odbijaniem blasterowych błyskawic. W JA ogólnie jest tak, że drugi miecz poszerza kąt odbicia, ale ja wiem, czy ułatwia defensywę...? W każdym razie jak balans między atakiem a obroną ma być zachowany, obrona musi być podparta drugim ostrzem. A chłopaki drugiego ostrza z domu nie wzięli (bo po co? Na treningach w Świątyni Niman zamiatał...). No i znowu się przejechali.
4) Ale: skoro uznamy, że jednak to styl dwumieczowy jest osobnym stylem pod Formą VI,
Znów powołam się na Vaapad w wykonaniu Sory Bulqa. Miecz i miecz krótki, w sumie dwa miecze, no, 1,75... ale i tak więcej, niż jeden. Mace, Quinlan czy Depa - jeden miecz. A to cały czas Vaapad. Wniosek: nie można zakładać a priori, że rodzaj i ilość oręża determinuje technikę; będzie tak w Jar`kai, gdzie jeden z myków polega na połączeniu broni w dziwny sposób, ale to jest niejako specyfika techniki; jej rezultat, nie wyznacznik.
5) Wtedy też nie wiem, czy Hett, który jak wiemy potrafił zagłębić się w walce jak mało kto, walczył Nimanem czy Jar`Kai...
Jak patrzę na Hetta, to mam wrażenie, że był to człowiek makabrycznie wręcz opanowany. Ewentualna dzikość wiązać się mogła z tuskeńskim dziedzictwem, jednak nie musi ona stanowić o wyborze Formy czy techniki; Anakin też wielokrotnie się unosił, a nie znaczy to, że walczył Juyo. Tholme ma w sobie dużo mroku, a Formy VII ani rusz... z drugiej strony nie każdy, kto swoją zażartość wykorzystywał w polu, w Formę VII się zagłębiał. Nie podejrzewam o to ani Skorra, ani Kaana, ani Volfe Kaarko... tutaj chodzi po mojemu o filozofię dominującą; u Hetta mimo wszystko moim zdaniem króluje równowaga i opanowanie. Wystarczy spojrzeć, jak przyjmuje śmierć swoich towarzyszy...
to kto walczył Nimanem dwumieczowym?
Po mojemu Hett. Anakin na Geonosis, może Joclad Danva, Serra Keto, Kol Skywalker, Kavar... no i na jeden miecz całkiem sporo nieszczęśników z Geonosis. W Jar`kai zobaczymy Jenga Drogę, Asajj Ventress, Boca (oboje wydziwiali z orężem), może też Komari Vosa (wszak miecze Asajj nie łączyły się dlatego, że posmarowała je klejem, tylko musiały być tak zbudowane).
Tyle ja.