Temat już nieco wysechł, zgadza się, ale tak jak napisał Aq, obejrzałem "The Prisoner". Na dodatek dwa razy. I chyba niepotrzebnie.
Po pierwszym oglądnięciu wszystkich odcinków byłem wprost zachwycony.
* Mamy bardzo ciekawą historię, trzymającą w napięciu, bowiem wszystko zmierza do okrycia tajemnicy, czym jest Wioska i dlaczego Numer 6 się w niej znalazł.
* Mamy ciekawą muzykę, pewien motyw bardzo mi się podobał, ale nie zadam sobie teraz trudu aby znaleźć jego tytuł.
* Mamy kilka dobrych postaci, jak charyzmatyczny Numer 2 i tajemniczy Numer 11-12.
* Mamy w końcu ARCYCIEKAWY FINAŁ i ARCYCIEKAWE ROZWIĄZANIE zagadki. Niewątpliwie mieszające w głowie i dające do myślenia. Fantastyczne. Cudowne. I tak dalej...
Za pierwszym oglądaniem finał przyćmił mi nieco ogólny osąd.
No cóż, troszkę się pomyliłem, serial jest dobry, ale nie genialny. Doszedłem do tego wniosku po drugim seansie, kiedy wraz ze znajomymi obejrzeliśmy wszystkie odcinki pod rząd. Dodam, że to wyłącznie moje wnioski, oni mieli zlasowane mózgi tak jak ja za pierwszym razem.
- Główny bohater jest tak NIJAKI, że aż ręce opadają. Jim Caviezel tak straszliwie nie potrafi grać, że gdy oglądałem "The Prisoner" za drugim razem, znając już finał, to co działo się na ekranie mało mnie interesowało. Bohater "wykreowany" (a raczej "niewykreowany") przez Caviezela jest tak bezpłciowy i sztuczny, że jego losem nie da się za bardzo przejąć. Jest mi kompletnie obojętny, nie czuję do niego żadnego przywiązania. I ta jego mina jakby miał... Ach, nieważne.
- Numer 2. Chociaż aktor do tej roli idealny, a sama postać rzeczywiście, jak wspomniałem, charyzmatyczna, to z przykrością stwierdzam, że przez nią serial stał się PRZEGADANY. Owszem, wiele z tych rzeczy, które 2 mówi, jest naprawdę intrygująca, ale podczas "hurtowego" oglądania wszystkich odcinków zauważyłem, że wielokrotnie się powtarza. I że mówi, oprócz tego że z sensem, także bez sensu, często, byleby tylko mówić.
W ogólnym rozrachunku, uważam, że byłoby o wiele lepiej, gdyby "The Prisoner" był zwyczajnie 2-godzinnym filmem telewizyjnym albo kinowym. Chociaż można powiedzieć, że ma tylko te sześć odcinków, to po drugim seansie nie jestem w stanie oprzeć się wrażeniu, że i tak strasznie niektóre rzeczy przeciągali. Tak naprawdę tą wspaniałą opowieść spokojnie dałoby się zmieścić w 120 minutach.
Podsumowując: jest dobrze, ale mogło być lepiej. Bez Caviezela, bez takiego słowotoku Numer 2, w innym formacie.
I to byłoby coś idealnego.