TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Bitwa o Hypori

Zbyszek O_o 2010-07-03 13:25:00

Zbyszek O_o

avek

Rejestracja: 2009-12-18

Ostatnia wizyta: 2013-07-14

Skąd:

Oto fragment książki, którą piszę. Każdy wie jak wyglądają Clone Wars więc chciałem tę bitwę trochę urealistycznić. Oceny i uwagi będą mile widziane.

I
Yoda wraz z Windu ubrani w tradycyjne szaty Jedi, przechadzając się sie po świątyni Jedi rozmawiają o bieżących sprawach republiki.
Nie jest dobrze – powiedział Yoda smutnym głosem.
Przez naszą nieuwagę dopuściliśmy do budowy kolejnej fabryki droidów – odparł Windu.
Hmmm wysłać kolejnych Jedi musimy, nasze wojska coraz bardziej rozproszone są – odpowiedział stary Mistrz – jak najszybciej z radą to omówić musimy, siły Dooku powstrzymać trzeba, inaczej mroczne czasy dla Republiki nadejdą – dodał po chwili.
Windu zmarszczył brwi i podążył przed siebie szybszym krokiem.
W pomieszczeniu Rady znajdowało się dwanaście foteli, jednak część z nich była pusta. Przez wielkie okna można było dostrzec ocean budowli znajdujących się wokół Świątyni.
Tymczasem na posiedzeniu Rady Jedi odbywają się rozmowy na temat przyszłego ataku na fabrykę.
Barrek przesłał nam już dokładne koordynaty fabryki droidów – powiedział Windu siedząc z rękoma opartymi o kolana i splecionymi palcami.
Mistrz Mundi poprowadzić atak może – odrzekł Yoda spoglądając na niego
Dobrze mistrzu Yodo – odrzekł Cereanin - Sugeruje, aby więcej Jedi wysłać na tę misje.
Drugiego Geonosis nie chcemy, za dużo Jedi straciliśmy już – odparł zmartwiony Yoda
Mój oddział nie jest kompletny dopiero formujemy jednostkę – ponownie odezwał się Mundi spoglądając na Wielkiego mistrza jakby czekał na jego odpowiedz.
Tę niezręczną cisze przerywa głos Shaak Ti – Twoje oddziały są lepiej wyszkolone od innych klonów.
Mimo to powinniśmy wysłać większą liczbę Jedi – powiedział Windu
Yoda spojrzał w podłogę – zgodzić z tobą Mistrzu Windu się musze – po chwili skierował wzrok na Shaak Ti – Mistrzyni Ti i kilku rycerzy z tobą na Hypori wyślemy.
Więc postanowione – odrzekł Windu – powiadomić kanclerza o tym jeszcze musimy.
Tym zajmę się Ja - oznajmił Yoda.
Do tego zadania po naradzie z Mace’m Windu i Ki-Adi-Mundi’m Yoda przydzielił również trzech Rycerzy Jedi Twi’lekankę Aalyę Securę, Whiphida K’Kruhk’a oraz Cereanina Tarr’a Seirr’a.
Kilka godzin później Shaak Ti wraz z K’Kruhk’iem siedziała w jednym z pomieszczeń świątyni Jedi. Nie wyróżniało się ono niczym szczególnym spośród innych znajdujących się w świątyni. Siedząc na okrągłych fotelach oddawali się medytacji. Whiphid nie był jeszcze bardzo doświadczonym Jedi, lecz jego siła i umiejętności walki mieczem były duże. Medytując starał się w pełni skoncentrować na czekającym go zadaniu. Shaak Ti, mimo młodego wieku przewyższała w mocy i walce na miecze świetlne wielu doświadczonych mistrzów Jedi. Swoje umiejętności udowodniła w Bitwie o Geonosis i obronie Kamino. Togrutanka zasiadała w radzie już od czterech lat zastępując w niej Yaddle. Wiedziała, ze nadchodząca bitwa znów pochłonie wiele ofiar, mimo to nie odczuwała strachu przed nadchodzącą potyczką ze Separatystami.
Tymczasem Ki-Adi-Mundi i Aalya Secura obserwują przygotowania do przyszłego starcia z siłami Konfederacji Niezależnych Systemów. Obok nich Seirr siedząc na skrzyni z zaopatrzeniem przygląda się jak maszyny kroczące i inny sprzęt Republiki jest załadowywany na krążowniki typu Acclamator. Po chwili w stronę Cereanina i Twi’lekanki podchodzi jeden z klonów.
Kończymy przygotowania, za chwile będziemy gotowi do startu Panie Generale – zwrócił się Komandor Bacara do Mundi’ego.
Komandor Bacara w młodości odbył szkolenie na komandosa ARC, po którym został dowódcą XXI Korpusu „Nova”. Z pośród innych Galaktycznych Marines wyróżniała go kama oraz pauldron.
Świetnie Komandorze – z zadowoleniem odparł Mundi – skontaktuj się z Shaak Ti i powiadom ją, że za chwile startujemy.
Tak jest! – odrzekł komandor Bacara
Dwaj Cereanie i Twi’lekanka oddalili się w kierunku Acclamator’ów.
W pomieszczeniu, w którym znajdowała się Shaak Ti i K’Kruhk rozległ się dźwięk komunikatora. Mistrzyni Jedi sięgnęła po komunikator, z którego wystrzelił promień niebieskiego światła przedstawiający postać żołnierza klona.
Chciałem przekazać, aby pani wraz z Generałem K’Kruhk’iem stawiła się natychmiast u generała Mundi’ego – powiedział Komandor Bacara.
Zaraz tam będziemy – Togrutanka odpowiedziała bez namysłu podnosząc się z fotela.

II
Piątka Jedi i żołnierz klon przebywa w obszernym pomieszczeniu krążownika, w którym panuje półmrok. Na środku znajdował się okrągły stół, nad którym był wyświetlany ogromny hologram przedstawiający jednostki separatystów na powierzchni Hypori.
Nasze oddziały wylądują tutaj – powiedział Ki-Adi-Mundi wskazując miejsce na hologramie – poza zasięgiem artylerii i oddziałów broniących fabryki. Po desancie rozdzielimy się na dwie grupy. Ja i Komandor Bacara będziemy powstrzymywać ataki Separatystów. Druga grupa z Aaylą na czele poprowadzi natarcie na fabrykę – gdy zakończył swą wypowiedź skierował swój wzrok na Securę oczekując potwierdzenia.
Mistrzu Mundi, mamy zbyt mało żołnierzy by dzielić ich na dwie grupy – zaniepokoiła się Twi’lekanka.
Musimy zaryzykować – odparł Mundi.
Bombardowanie fabryki nic nie da, ponieważ znajduje się pod ziemią – powiedział Bacara naciskając w tym momencie przycisk na stole komunikacyjnym.
Na hologramie ukazał się trójwymiarowy przekrój fabryki droidów.
Rakiety i bomby nie przebiją skał – kontynuował Bacara – musimy wejść do fabryki i podłożyć ładunki wybuchowe w kluczowych punktach – wskazując palcem kilka miejsc na hologramie – Eksplozje powinny spowodować zawalenie się fabryki.
Wewnątrz fabryki nie powinniśmy mieć problemów z droidami – dodał K’Kruhk.
Mistrz Barrek ze swoim padawanem czekają na nas w fabryce – oznajmił Seirr – musimy do niego dotrzeć i połączyć swe siły.
Chyba nie będziecie mieć z tym problemu? – zapytał Mundi z lekkim uśmiechem, spoglądając na zebranych.
Więc mogę już przekazać rozkazy reszcie oddziału Panie Generale? – zapytał Klon obracając się w stronę Mundi’ego.
Tak Komandorze – szybko odpowiedział Cereanin.
Gdy żołnierz Klon oddalał się w stronę wyjścia usłyszał głos Shaak Ti.
Niech moc będzie z Wami.
W tym samym czasie Togrutanka naciskając jeden z przycisków na stole komunikacyjnym wyłączyła hologram. Bacara nie wiedział jeszcze, że wszyscy Jedi powtarzają te słowa przed każdą misją.
Po chwili Ki-Adi-Mundi udał się na mostek Krążownika, a pozostali Jedi skierowali się w stronę hangarów. Podążając wolnym krokiem Cereanin rozmyślał o niedawno zakończonej odprawie. Mimo informacji jakich dostarczył im wywiad nie był w pełni przekonany, czy to będzie szybkie zwycięstwo Republiki. A jeżeli to pułapka, której celem jest zwabienie i pozbawienie życia kolejnych Jedi. Stojąc nieruchomo przez kilka chwil patrzył przed siebie nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół Niego.
W hangarach przygotowania do rozpoczęcia desantu dobiegały końca. Wokół maszyn kroczących i kanonierek typu LAAT zbierały się grupy żołnierzy klonów i pilotów. Mechanicy w pośpiechu uzupełniali amunicję i paliwo gwiezdnych myśliwców. Z oddali można było usłyszeć rozmowy Klonów, świergoty droidów astro-mechanicznych i inne hałasy unoszące się w całym hangarze. Dla wszystkich Galaktycznych Marines była to pierwsza misja, która miała sprawdzić, nie tylko ich umiejętności bojowe ale także współpracę z rycerzami Jedi.
Zamyślony Mundi nawet nie zauważył, że okręty Republiki wyszły z nadprzestrzeni. Ocknął się dopiero gdy jeden z członków załogi powiadomił go o tym.
Panie Generale już jesteśmy na miejscu. Nasze radary nie wykryły żadnych okrętów nieprzyjaciela – oznajmił Kapitan Pellaeon.
Dobrze Kapitanie – odparł Mistrz Jedi.
Podejrzanie to wygląda żeby pozostawić planetę bez ochrony. Chyba nie spodziewają się naszego ataku – kontynuował Kapitan.
Wiadomość o braku okrętów Separatystów nieco poprawiła samopoczucie Mundi’ego.
Obyś miał racje – odrzekł Cereanin – Przygotować okręty do desantu.
Tak jest Generale. Jeżeli będzie wam potrzebna pomoc prześlijcie współrzędne celów, udzielimy wam wsparcia ogniowego – zaproponował Pellaeon.
Jeszcze będziesz miał okazje z nimi walczyć – uśmiechną się Cereanin wypowiadając te słowa.
Gilad Pellaeon razem z Ki-Adi-Mundi’m skierowali wzrok w stronę jednego z Acclamtor’ów, z hangaru którego wyleciały dwie eskadry gwiezdnych myśliwców typu Torrent. Jedna skierowała się w stronę Hypori, druga pozostała patrolując przestrzeń wokół krążowników. Po chwili Acclamator’y skierowały dzioby w stronę planety i rozpoczęły lot w jej kierunku.

III
Hypori znajdowała się w pobliżu Geonosis. Twarde podłoże skalne pokrywało całą powierzchnię planety, nie miała rdzennych mieszkańców, zwierząt a nawet roślinności. Brak gór zmusił Geonosian do budowy ogromnej podziemnej fabryki. Takie umiejscowienie zapewniało jej doskonały kamuflaż oraz ochronę przed atakami. Jedynymi otworami były kominy, szyby wentylacyjne a także mechaniczne wrota. Wyposażenie odlewni i warsztatów produkujących części droidów było wysoce zautomatyzowane, lecz wymagało pewnego nadzoru i ciągłych dostaw surowców, których regularne dostawy zapewniały nieprzerwany tok produkcji. Wewnątrz znajdowało się setki taśm, przenośników i montażowni zdolnych do produkcji setek droidów dziennie. Geonosianie byli jedynymi istotami, które znajdowały się w fabryce, kontrolowali, monitorowali i pomagali w produkcji i transporcie droidów.
Do pomieszczenia, w którym znajdował się Generał Grievous przybiegł jeden z droidów OOM.
Generale wiadomość od Hrabiego Dooku – wykrzyknął droid, trzymając komunikator w trójpalczastej dłoni.
Grievous bez namysłu wyrwał komunikator z dłoni droida, odwracając się do niego plecami. Gdy nacisnął przycisk uruchamiający komunikator, z wyświetlacza wystrzelił niebieski obraz przedstawiający Dooku.
Generale, dostałem informacje od mego Mistrza, że flota Republiki powinna zbliżać się do Hypori – rozpoczął Hrabia z Serenno.
Doskonale – odrzekł Grievous zachrypniętym głosem - wszystko idzie zgodnie z moim planem.
Nie bądź tego taki pewny, siłami Republiki dowodzi Mistrz Ki-Adi-Mundi – spokojnie odparł Lord Sithów.
I tak wszystkich zabije! – wykrzykną cyborg.
Nie przeceniaj swoich umiejętności generale - ciągnął dalej Dooku.
Na Geonosis nie miałem problemu z żadnym Jedi – odpowiedział nerwowo Grievous.
Potwierdzisz swoje umiejętności zabijając mistrza Mundi’ego – kontynuował hrabia nie ustępując Generałowi.
W tej chwili Grievous zmiażdżył komunikator w mechanicznej dłoni.
Zaatakować ich okręty – zwrócił się do droida.
Generale ale… - rozpoczął niepewnie droid OOM.
Grievous odwrócił się w jego stronę.
Rozkazałeś wysłać flotę do najbliższego systemu – powiedział droid niepewnym głosem.
Sprowadź ich z powrotem! Natychmiast!
A co z dwójką Jedi, których zauważyli Geonosianie?
Z nimi rozprawie się sam – zakończył Kaleesh’ianin, udając się w stronę wyjścia.

LINK
  • ...

    Stele 2010-07-03 14:15:00

    Stele

    avek

    Rejestracja: 2010-01-04

    Ostatnia wizyta: 2019-12-19

    Skąd: Wrocław

    Opisy w czasie teraźniejszym? Dziwny zabieg stylistyczny. Przy tradycyjnej trzecioosobowej narracji całkowicie zbędny... Dodatkowo te opisy jakieś takie suche. Początkowo wręcz bardziej pasujące do dramatu. Dalej się w nie nie zagłębiałem.

    Z rady Jedi robisz jakichś idiotów, co nie widzą co robić. Zero zdecydowania w kwestiach Yody. Jak chciałeś jakoś usprawiedliwić wysłanie tylu Jedi w jedno miejsce, zawsze mogłeś wykorzystać Palpiego.

    Mando-żargon przy opisie klona. Travis nie czytałem, mimo to domyśliłem się o co chodzi, ale komentarz by tu nie zaszkodził.

    Co do bombardowania, kilka turbolaserowych salw przed desantem jeszcze nigdy nie zaszkodziło. Mogę się założyć, że spotkają na dole jakąś zasadzkę wroga/ukryte działa. Wyjątkowo zaniedbany element w sadze, mogący zmienić losy wielu potyczek. ...albo po prostu jako imperialista mam prywatną sympatię do rozwiązywania problemów za pomocą Base Delta Zero.

    Wydaje mi się, że z Grievousa robisz łamagę na miarę TCW. To Hypori! Jego wielkie wejście! "Ich taktyka jest bez zarzutu!" A u ciebie mamy nadpobudliwego cyborga, odsyłającego flotę nie wiadomo gdzie. I to jeszcze nie w celu zastawienia pułapki, lecz tak o.

    Zła odmiana Kaleesha. No właśnie, Kaleesha, a nie Kaleeshianina. I apostrof stawia się tylko w przypadku wyrazu zakończonego samogłoską.

    Dajesz dalej. Liczę na porządną bitwę kosmiczną, wartą przeczytania.

    LINK
    • ...

      Zbyszek O_o 2010-07-08 12:41:00

      Zbyszek O_o

      avek

      Rejestracja: 2009-12-18

      Ostatnia wizyta: 2013-07-14

      Skąd:

      Opisy jeszcze planuje rozbudować bo z tym nie powinno być problemu, a co do Grievousa to nie miałem jeszcze żadnego pomysłu na jego plan więc z konieczności zakończyłem rozdział na siłę.
      Nawiasem mówiąc zrobiłem sobie teraz przerwę od SW bo dorwałem LEGO Harry Potter może mnie oświeci ^^

      LINK
  • poprawione

    Zbyszek O_o 2010-07-29 12:14:00

    Zbyszek O_o

    avek

    Rejestracja: 2009-12-18

    Ostatnia wizyta: 2013-07-14

    Skąd:

    wprowadziłem do tamtego małe poprawki i wyszło cuś takiego, w obróbce nam jeszcze trochę i w najbliższym czasie powinienem dorzucić więcej.

    I
    Yoda wraz z Windu ubrani w tradycyjne szaty Jedi, przechadzając się po świątyni Jedi rozmawiali o bieżących sprawach republiki. Po chwili udali się szybszym krokiem na posiedzenie Rady. W pomieszczeniu Rady znajdowało się dwanaście foteli, jednak większość z nich była teraz pusta. Przez wielkie okna można było dostrzec ocean budowli znajdujących się wokół Świątyni.
    Tymczasem wewnątrz odbywały się rozmowy na temat przyszłego ataku na fabrykę.
    - Nie jest dobrze – powiedział Yoda smutnym głosem.
    - Przez naszą nieuwagę dopuściliśmy do budowy kolejnej fabryki droidów – odparł Windu siedząc z rękoma opartymi o kolana i splecionymi palcami.
    - Nasze wojska coraz bardziej rozproszone są, siły Dooku powstrzymać trzeba. Wysłać kolejnych Jedi na tę wojnę musimy.
    - Barrek przesłał nam już dokładne koordynaty fabryki droidów – kontynuował Windu.
    - Mistrz Mundi atak poprowadzić może – odrzekł Yoda spoglądając na niego.
    - Dobrze mistrzu Yodo, moje oddziały są gotowe do walki – odpowiedział Cereanin, spoglądając na Wielkiego mistrza. – Może wraz zemną uda się Aayla Secura, bardzo dobrze radzi sobie jako dowódca.
    Mistrz Windu przytaknął kiwnięciem głowy.
    - Niech tak będzie. Secura uda się z tobą – odpowiedział stary Mistrz.
    - Postanowione – odrzekł Windu. – musimy powiadomić kanclerza.
    - Tym zajmę się Ja - oznajmił Yoda.
    Mistrzowie zaczęli powoli opuszczać pomieszczenie Rady. Każdy udał się w wiadomym dla siebie kierunku, natomiast Yoda poszedł do gabinetu Wielkiego Kanclerza. W gabinecie znajdował się ogromny fotel Kanclerza, za którym było podłużne okno. Widok z niego nie był niczym nadzwyczajnym – masa budynków niewiele różniących się od siebie. Jednak zachody słońca były już widokiem, przy którym można było spędzać wiele czasu. Cztery mniejsze fotele ustawione wzdłuż stołu były przygotowane dla gości. Od czasu rozpoczęcia wojny coraz częściej byli nimi rycerze Jedi. Jednak Kanclerz nie zaniedbywał spraw Republiki, poświęcał dużo czasu na rozmowy z senatorami. Często krążyły plotki skąd bierze tyle energii by uporać się z tym wszystkim. Bordowy kolor ścian, na których wisiały półki z ozdobami dopełniał kunsztu i elegancji w jakim było wykonane całe wnętrze. Palpatine przebywał tam właśnie z innymi senatorami. Nagle otworzyły się drzwi, w których ukazał się mistrz Yoda.
    - Witaj mistrzu Yodo – odezwał się Kanclerz. – właśnie rozmawialiśmy o zaostrzeniu środków bezpieczeństwa w senacie.
    - Ja w innej sprawie, o wiele ważniejszej – odparł Yoda.
    Palpatine zaczął nagle wypraszać zgromadzonych senatorów co spowodowało u nich niesmak i zdezorientowanie. Zaczęli przebąkiwać, jak mogą zostać wyproszeni w trakcie rozmów bez żadnego uprzedzenia. Kanclerz poczuł się oburzony tymi głosami, lecz nie zważał na to i usiadł do rozmowy z Yodą.
    - Musisz mieć bardzo ważną sprawę Mistrzu skoro przerywasz moje spotkanie – rozpoczął Palpatine.
    - Tak Kanclerzu dowiedzieliśmy się o fabryce droidów na Hypori.
    - Następna fabryka? – na twarzy Palpatine’a pojawiło się zdziwienie.
    - Dwóch Jedi zlokalizowało ją na Odległych Rubieżach. Potrzebujemy Pana pozwolenia na atak.
    - Z tym nie będzie żadnego problemu. Jakie siły zamierzacie wysłać? – zapytał Kanclerz z ukrytą radością.
    - Mistrza Mundiego i Securę zdecydowaliśmy tam wysłać, ale większej ilości okrętów do ataku potrzebujemy.
    - Zgadzam się z tobą Mistrzu Yodo, lecz czy nie rozsądniej byłoby wysłać większą liczbę Jedi do tego zadania. Przecież doskonale się spisali podczas bitwy o Geonosis. Mielibyśmy pewność, że fabryka na pewno zostanie zniszczona.
    - Nie ma potrzeby więcej Jedi wysyłać, żołnierze Klony dobrze wyszkoleni są. Na Geonosis prawie dwustu Jedi życie straciło. Dziesiątki młodych Padawanów – odrzekł z oburzeniem Yoda.
    Lecz Kanclerz nie ustępował, wydawał się być coraz bardziej pewny siebie.
    - W pełni Cię rozumiem Mistrzu, ale co powiedzą Senatorowie gdy dowiedzą się, o wysłaniu okrętów z Coruscant. Nie możemy pozostawić stolicy galaktyki bez obrony.
    - Wysyłać więcej Jedi nie powinniśmy. Senatorowie nie mogą o tym ataku dowiedzieć się.
    Kanclerz wstał z olbrzymiego fotela i obrócił się plecami do Yody, wpatrywał się przez wielkie okno w niebo rozciągające się nad Coruscant.
    - Separatyści ciągle dysponują dużą siłą – odrzekł z niepokojem Palpatine – Jeżeli wyślemy więcej okrętów mogą to wykorzystać i uderzyć na stolicę galaktyki.
    Yoda jednak nie zważał na jago przekonania.
    - Na wysłanie tych okrętów zgodę potrzebujemy.
    - Dobrze Mistrzu Yodo wyślę okręty pod warunkiem, że poleci tam więcej Jedi. Nie chcę dopuścić do kolejnych strat. Jednak nadal uważam, że nie powinniśmy osłabiać obrony Coruscant i Jądra Galaktyki.
    Joda spojrzał w podłogę, sposępniał na twarzy, zamyślił się nad czymś. Po chwili odezwał się smutnym głosem.
    - Niech tak będzie. Więcej Jedi wyślemy, senatorowie nie powinni dowiedzieć się o tej misji.
    Kanclerz ucieszył się w duchu. Nie okazywał jednak swej radości, wiedział że musi wysłać okręty. Zaczął się zastanawiać, którzy Jedi mogli by wziąć udział w tej misji. Gdy Yoda zmierzał w stronę wyjścia usłyszał głos Palpatine’a.
    - Mistrzu, sugeruje żeby wysłać Mistrzynie Ti. Świetnie spisała się na Geonosis i Kamino. Myślę, że znów doskonale sobie poradzi.
    - Dobrze Kanclerzu Mistrzyni Ti też uda się na Hypori – odpowiedział coraz bardziej niespokojny Yoda. - Również Anakin Skywalker jest bardzo zdolnym Jedi, mógłby…
    Jednak Yoda szybko mu przerwał.
    - Mistrz Kenobi i Skywalker są na Muunilist. Nie będziemy tracić czasu na sprowadzenie ich.
    - Wielka szkoda. – odrzekł ze smutkiem Kanclerz.
    Yoda opuścił gabinet. Palpatine odwrócił się w stronę okien i rozmyślał ile okrętów może przydzielić do tej misji. Po naradzie z Mace’em Windu i Ki-Adi-Mundim Yoda przydzielił również do tego zadania dwóch Rycerzy Jedi Whiphida K’Kruhka oraz Cereanina Tarra Seirra.
    Kilka godzin później Ki-Adi-Mundi i Aayla Secura obserwowali przygotowania do przyszłego starcia z siłami Konfederacji Niezależnych Systemów. Obok nich Seirr siedząc na skrzyni z zaopatrzeniem przyglądał się jak maszyny kroczące i inny sprzęt Republiki jest załadowywany na krążowniki typu Acclamator. Po chwili w stronę Cereanina i Twi’lekanki podszedł jeden z klonów.
    - Kończymy przygotowania, za chwile będziemy gotowi do startu Panie Generale – zwrócił się Komandor Bacara do Mundiego.
    - Świetnie Komandorze – z zadowoleniem odparł Mundi. – skontaktuj się z Shaak Ti i powiadom ją, że za chwile startujemy.
    - Tak jest!
    Dwaj Cereanie i Twi’lekanka oddalili się w kierunku Acclamatorów.
    Tymczasem Shaak Ti wraz z K’Kruhkiem siedziała w jednym z pomieszczeń świątyni Jedi. Nie wyróżniało się ono niczym szczególnym spośród innych znajdujących się w świątyni. Siedząc na okrągłych fotelach oddawali się medytacji. Whiphid nie był jeszcze bardzo doświadczonym Jedi, lecz jego siła i umiejętności walki mieczem były duże. Medytując starał się w pełni skoncentrować na czekającym go zadaniu. Shaak Ti, mimo młodego wieku przewyższała w mocy i walce wielu doświadczonych mistrzów Jedi. Swoje umiejętności udowodniła w Bitwie o Geonosis i obronie Kamino. Togrutanka zasiadała w radzie już od czterech lat zastępując w niej Yaddle. Wiedziała, ze nadchodząca bitwa znów pochłonie wiele ofiar, mimo to nie odczuwała strachu przed nadchodzącą potyczką ze Separatystami.
    Nagle rozległ się dźwięk komunikatora. Mistrzyni Jedi sięgnęła po komunikator, z którego wystrzelił promień niebieskiego światła przedstawiający postać żołnierza klona.
    - Mam rozkaz przekazać, aby Pani wraz z Generałem K’Kruhkiem stawiła się natychmiast u generała -Mundiego – powiedział Komandor Bacara.
    - Zaraz tam będziemy – Togrutanka odpowiedziała bez namysłu podnosząc się z fotela. 

    II
    Hypori znajdowała się w pobliżu Geonosis. Twarde podłoże skalne pokrywało całą powierzchnię planety, nie miała rdzennych mieszkańców, zwierząt a nawet roślinności. Brak gór zmusił Geonosian do budowy ogromnej podziemnej fabryki. Takie umiejscowienie zapewniało jej doskonały kamuflaż oraz ochronę przed atakami. Jedynymi otworami były kominy, szyby wentylacyjne a także mechaniczne wrota. Wyposażenie odlewni i warsztatów produkujących części droidów było wysoce zautomatyzowane, lecz wymagało pewnego nadzoru i ciągłych dostaw surowców, których regularne dostawy zapewniały nieprzerwany tok produkcji. Wewnątrz znajdowały się setki taśm, przenośników i montażowni zdolnych do produkcji setek droidów dziennie. Geonosianie byli jedynymi żywymi istotami, które znajdowały się w fabryce, kontrolowali, monitorowali i pomagali w produkcji i transporcie droidów.
    Do pomieszczenia, w którym znajdował się Generał Grievous przybiegł jeden z droidów OOM.
    Generale wiadomość od Hrabiego Dooku – wykrzyknął droid, trzymając komunikator w trójpalczastej dłoni.
    Grievous bez namysłu wyrwał komunikator z dłoni droida, odwracając się do niego plecami. Gdy nacisnął przycisk uruchamiający komunikator, z wyświetlacza wystrzelił niebieski obraz przedstawiający Dooku.
    - Generale, dostałem nowe informacje od mego Mistrza, flota Republiki zbliża się do Hypori – rozpoczął Hrabia z Serenno.
    - Doskonale Panie – odrzekł Grievous zachrypniętym głosem - Wszystko idzie zgodnie z moim planem.
    - Nie bądź tego taki pewny, siłami Republiki dowodzi Mistrz Ki-Adi-Mundi – spokojnie odparł Lord Sithów, jakby chciał sprowokować Grievousa.
    - Na Geonosis nie miałem problemu z żadnym Jedi.
    - Nie przeceniaj swoich umiejętności Generale. Potwierdzisz swoje umiejętności zabijając mistrza Mundiego – kontynuował hrabia nie ustępując cyborgowi.
    - Jak sobie życzysz mój Panie.
    W tym momencie Grievous wyłączył komunikator. Po chwili odwrócił się w stronę droida OOM.
    - Sprowadzić pierwszą grupę okrętów z Rodii do sektora dwa-siedem-trzy – zwrócił się do droida.
    - Tak jest. A co z dwójką Jedi, których zauważyli Geonosianie?
    - Z nimi rozprawie się osobiście.

    III
    Piątka Jedi i żołnierz klon przebywali w obszernym pomieszczeniu Levelera - okrętu flagowego kapitana Pellaeona, w którym panował półmrok. Na środku znajdował się okrągły stół, nad którym był wyświetlany ogromny hologram przedstawiający jednostki separatystów na powierzchni Hypori.
    - Nasze oddziały wylądują tutaj – powiedział Ki-Adi-Mundi wskazując miejsce na hologramie. – poza zasięgiem artylerii i oddziałów broniących fabryki. Po desancie rozdzielimy się na dwie grupy. Ja i Komandor Bacara będziemy powstrzymywać ataki Separatystów. Druga grupa z Aaylą na czele poprowadzi natarcie na fabrykę – gdy zakończył swą wypowiedź skierował swój wzrok na Securę oczekując potwierdzenia.
    - Mistrzu Mundi, mamy zbyt mało żołnierzy by dzielić ich na dwie grupy – zaniepokoiła się Twi’lekanka.
    - Musimy zaryzykować – odparł Mundi.
    - Bombardowanie fabryki nic nie da, ponieważ znajduje się pod ziemią – wtrącił się Bacara naciskając w tym momencie przycisk na stole komunikacyjnym.
    Na hologramie ukazał się trójwymiarowy przekrój fabryki droidów.
    - Rakiety i bomby nie przebiją skał, musimy wejść do fabryki i podłożyć ładunki wybuchowe w kluczowych punktach – wskazując palcem kilka miejsc na hologramie. – Eksplozje powinny spowodować zawalenie się fabryki.
    - Mistrz Barrek ze swoim padawanem czekają na nas w fabryce – dodał Seirr. – musimy najpierw do niego dotrzeć.
    - Z tym nie powinno być żadnego problemu. – stwierdził Mundi z lekkim uśmiechem, spoglądając na zebranych. - Komandorze możesz już przekazać rozkazy reszcie oddziału.
    - Tak Generale.
    Gdy Klon oddalał się w stronę wyjścia usłyszał głos Shaak Ti.
    - Niech moc będzie z Wami.
    W tym samym czasie Togrutanka naciskając jeden z przycisków na stole komunikacyjnym wyłączyła hologram. Bacara nie wiedział jeszcze, że wszyscy Jedi powtarzają te słowa przed każdą misją.
    Po krótkiej chwili Ki-Adi-Mundi udał się na mostek Krążownika, a pozostali Jedi skierowali się w stronę hangarów. Podążając wolnym krokiem Cereanin rozmyślał o niedawno zakończonej odprawie. Mimo informacji jakich dostarczył im wywiad nie był w pełni przekonany, czy to będzie szybkie zwycięstwo Republiki. A jeżeli to pułapka, której celem jest zwabienie i pozbawienie życia kolejnych Jedi. Stojąc nieruchomo przez kilka chwil patrzył przed siebie nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół Niego. Zamyślony Mundi nawet nie zauważył, że okręty Republiki wyszły z nadprzestrzeni. Ocknął się dopiero gdy jeden z członków załogi powiadomił go o tym.
    - Panie Generale już jesteśmy na miejscu.– oznajmił Kapitan Pellaeon.
    - Dobrze Kapitanie.
    - Nasze radary nie wykryły żadnych okrętów nieprzyjaciela, chyba nie spodziewają się naszego ataku.
    Wiadomość o braku okrętów Separatystów nieco poprawiła samopoczucie Mundiego.
    - Obyś miał racje – odrzekł po chwili Cereanin. – Przygotować okręty do desantu.
    - Tak jest Generale. Jeżeli będzie wam potrzebna pomoc prześlijcie współrzędne celów, udzielimy wam wsparcia ogniowego – zaproponował Pellaeon z zadowoleniem.
    Jeszcze nie raz będziesz z nimi walczył – uśmiechną się Mistrz Jedi wypowiadając te słowa.
    Gilad Pellaeon razem z Ki-Adi-Mundim skierowali wzrok w stronę jednego z Acclamatorów, z hangaru którego wyleciały dwie eskadry gwiezdnych myśliwców typu Torrent. Jedna skierowała się w stronę Hypori, druga pozostała patrolując przestrzeń wokół krążowników. Po chwili Acclamatory skierowały dzioby w stronę planety i rozpoczęły lot w jej kierunku.
    Tymczasem w hangarach przygotowania do rozpoczęcia desantu dobiegały końca. Wokół maszyn kroczących i kanonierek typu LAAT zbierały się grupy żołnierzy klonów i pilotów. Mechanicy w pośpiechu kończyli uzupełniać amunicję i paliwo gwiezdnych myśliwców. Z oddali można było usłyszeć rozmowy Klonów, świergoty droidów astro-mechanicznych i inne hałasy unoszące się w całym hangarze. Dla wszystkich Galaktycznych Marines była to pierwsza misja, która miała sprawdzić, nie tylko ich umiejętności bojowe ale także współpracę z rycerzami Jedi. Secura siedząc na skrzydle swojej Delty, o ile nazwać to można było skrzydłem, rozmawiała z grupką pilotów na temat ich zadania i zaleceń do wykonania. Większość z nich nigdy nie brała udziału w walkach, od początku służby stacjonowali na Coruscant wykonując jedynie patrole bojowe. Nie mieli okazji do przetestowania swoich umiejętności w walce i nabyć tak cennego doświadczenia, które nie raz ocali im własne życie lub ich towarzyszy. Gdy piloci rozchodzili się do swoich maszyn z oddali obserwowali ich inni Jedi.
    Tymczasem grupa Torrentów lecąca w stronę Hypori obniżyła pułap aby ujrzeć powierzchnie planety. Nagle zobaczyli w oddali myśliwce Separatystów. Dowódca grupy zgłosił się do okrętu dowodzenia.
    - Zauważyliśmy grupę około pięćdziesięciu sępów.
    - Trzymajcie się na odległość, zaraz wyślemy wam posiłki – odpowiedział jeden z członków załogi Levelera.
    Po chwili z hangarów okrętów wyleciały kolejne grupy myśliwców, zaczęły pojawiać się też pierwsze grupy bombowców. Myśliwce eskorty ciągle krążyły w niewielkiej odległości od nich. Żołnierze wchodzili do kanonierek i maszyn kroczących, piloci uruchamiali silniki swoich maszyn po czym zamykali się w kokpitach. Grupa Torrentów prowadzona przez Securę zmierzała w kierunku myśliwców nieprzyjaciela. Droidy zawsze miały przewagę liczebną nad myśliwcami republiki, czyżby teraz było inaczej?

    LINK
  • Kolejne rozdziały

    Zbyszek O_o 2010-08-17 11:53:00

    Zbyszek O_o

    avek

    Rejestracja: 2009-12-18

    Ostatnia wizyta: 2013-07-14

    Skąd:

    -IV
    Grupy myśliwców Republiki i Separatystów zbliżały się do siebie na kursie zbliżeniowym.
    - Rozluźnić formacje - rzekła Secura do pilotów.
    - Tak jest – odpowiedzieli.
    Formacja zaczęła się poszerzać.
    - Weź swoją grupę i nas osłaniajcie - powiedziała do pilota dowodzącego jedną z eskadr.
    - Tak jest.
    Kilkanaście Torrentów wzbiło się do góry pozostając za główną grupą. Sępy operowały grupami w przeciwieństwie do klonów, którzy potrafili działać w pojedynkę. Secura strzelała nie patrząc na przyrządy celownicze, oddawała się woli mocy co przynosiło bardzo dobre efekty, zestrzeliwała po dwa lub trzy myśliwce jedną salwą. Klony także wpisywały po kilka trafień na swoje konta. Dwa Torrenty zapaliły się trafione przez Sępy, inny został trafiony kawałkiem myśliwca i zamienił się w kulę ognia. Gdy myśliwce zaczęły wchodzić w walkę kołową, druga grupa, pełniąca funkcje osłony włączyła się do walki, zestrzeliwując bez problemu kilkanaście Sępów. Oprogramowanie Sępów było już przestarzałe i słabo nadawało się do walki z nowoczesnymi maszynami sterowanymi przez żywych pilotów. Chociaż miały zaprogramowane podstawowe manewry oraz uniki, nie potrafiły myśleć i uczyć się tak, jak klony. Brakowało im także możliwości przewidzenia tego co może zrobić przeciwnik, głównie dlatego, że wcześniej służyły do ochrony okrętów Federacji Handlowej przed piratami, którzy nie mogli wystawić do jednej walki kilkudziesięciu czy kilkuset myśliwców. Jedyną zaletą była ich ogromna ilość. Teraz gdy Sępów było tyle co myśliwców Republiki, łatwo stawały się ich łupem. Klony starały się pomagać swoim towarzyszom w niebezpieczeństwie, dzięki czemu myśliwce Konfederacji z łatwością dostawały się pod ich ogień, mimo, że piloci nie byli tego uczeni, ani też nie dostawali takich rozkazów. Prawdopodobnie były to geny Jango Fetta, który postąpił by w podobny sposób. Kilka Torrentów, za którymi ciągnęły się ciemne smugi dymu zaczęło opuszczać walkę,. Twi’lekanka zwinnie omijała inne myśliwce, unikając ognia Sępów i co chwila posyłając wrogie maszyny na ziemie. Po chwili odezwała się do jednego z klonów.
    - Sponge przejmij dowództwo.
    - Tak jest – szybko odpowiedział.
    Jej myśliwiec szybko opuścił walczące maszyny i skierował się do miejsca, w którym miał wylądować desant. Na niebie dało się zauważyć sznur kanonierek lecących w kierunku powierzchni planety, eskortowanych przez myśliwce. Y-wingi rozpoczynały bombardowanie wrogich oddziałów, dziesiątkowali pojazdy separatystów o wiele droższe i groźniejsze od zwykłych droidów bojowych, zrzucając na nie swoje śmiercionośne ładunki. Z podziemnych hangarów wylatywały kolejne Sępy, jednak chwilę po starcie były związywane walką przez myśliwce Republiki. Czasem któremuś z nich udawało się uciec od Torrentów i zaatakować bombowce, lecz bez żadnych widocznych skutków. Y-wingi latały w dość ciasnych formacjach co pozwalało bombardować duże obszary, jak i zapewniało im lepszą osłonę z wieżyczek zamontowanych za kabinami pilotów. Przez formacje bombowców przelatywały strzały z pojazdów Separatystów, lecz z mizernym skutkiem. Nie były one przystosowane do prowadzenia ognia przeciwlotniczego, tylko OM-9 zdołały zestrzelić kilkanaście bombowców już na samym początku, lecz na nieszczęście Separatystów, stały się pierwszymi celami republikańskich maszyn. Kolejne siły Republiki kierowały się w stronę skalistego podłoża Planety. Gdy wyładowały pierwsze kanonierki, z ładowni wybiegły klony, pokrzykując na siebie i ustawiając się tak, aby zapewnić sobie lepszą osłonę. Na ich szczęście lądowali poza zasięgiem broni Separatystów, tylko od czasu do czasu w ich stronę leciały pociski z pojazdów, które nie zostały jeszcze zniszczone przez bombowce w pierwszej fazie bombardowania, które teraz miały zapewniać im bezpośrednie wsparcie z powietrza. Pierwsze AT-TE zaczęły pojawiać się na ziemi, natychmiast po osadzeniu i odczepieniu z transportowych kanonierek LAAT/c, rozpoczęły ostrzał pojazdów Separatystów. Z jednej z kanonierek wyskoczył Ki-Adi-Mundi z włączonym mieczem świetlnym, którego niebieskie ostrze wyróżniało się na tle pustynnego krajobrazu, Bacara oraz inne klony ze swoimi blasterami DC-15A, zapewniające im większy zasięg aniżeli krótka wersja tej broni. Na niebie były dziesiątki kanonierek lecące ku ich pozycji. Mundi spojrzał na Bacarę, który w tej chwili był zajęty „ustawianiem” swoich podwładnych, w młodości bowiem odbył szkolenie na komandosa ARC, po którym został dowódcą XXI Korpusu „Nova”.
    - Przesuńcie do przodu te maszyny! – wrzeszczał, jakby nie używał komunikatora wbudowanego w swój hełm, a chciał mieć pewność, że wszyscy na pewno go usłyszą, wskazując wyprostowaną ręką miejsce przed sobą. - Ten teren nie nadaje się do obrony, niema żadnych osłon - skierował teraz swój głos w stronę Mundiego.
    - Będą nam musiały wystarczyć te pojazdy – odpowiedział spokojnie Jedi.
    - Niestety tak – odparł, przykładając lornetkę do swojego hełmu.
    Rozglądał się powoli, jednak po chwili dostrzegł droidy obok których, zobaczył eksplodującego AAT.
    - Niezły strzał – krzyknął w stronę klona, obsługującego główne działo AT-TE.
    Był to jego pierwszy celny strzał oddany z prawdziwego sprzętu, a nie ćwiczony na symulatorach. Dało się też słyszeć strzały z innych AT-TE i krzyki klonów.
    - Mogliby jakoś wymalować te droidy, widać je na kilka kilometrów – powiedział znów Bacara odwracając się w stronę Cereanina, trzymając oburącz lornetkę TT-4 na wysokości klatki piersiowej. - Nam też przydał by się kamuflaż, bo w białym wszędzie jesteśmy widoczni – kontynuował, spoglądając na swój idealnie wypolerowany pancerz.
    - To nie zależy ode mnie, ja jestem tylko dowódcą – odparł Mundi z uśmiechem na twarzy – ale zobaczę co da się z tym zrobić.
    Bacara przytakną głową i wezwał któregoś klona do siebie.
    Niespodziewanie dla Republiki z nad przestrzeni wyszła flota Separatystów, złożona z dwudziestu Munificentów i czterech Recusantów. Z hangarów ich okrętów startowało setki myśliwców.
    - Generale musicie się pośpieszyć z tym desantem, sprowadzili okręty – powiedział Pellaeon przez komunikator do Mundiego.
    - Robimy co w naszej mocy Kapitanie – odpowiedział spokojnie Cereanin.
    - Mam dla nich małą niespodziankę – rzekł Pellaeon z uśmiechem na twarzy i rozłączył się.
    Bacara i Mundi nie wiedzieli o co mu chodzi, nie wspomniał im nic o zainstalowanych na Levelerze wyrzutniach ciężkich pocisków, które bez problemu powinny zniszczyć mniejsze okręty lub w miarę szczęścia, poważnie uszkodzić większe.
    - Na razie muszą nam wystarczyć bombowce – wtrącił Bacara. - Skontaktuj się z pilotami Y-wingów i wyznacz im nowe cele - rozkazał klonowi, którego wcześniej przywołał, podając mu w tym momencie swoją lornetkę.
    - Tak jest! – błyskawicznie odparł klon.
    Dziesiątki Torrentów startowało z Acclamatorów, flota Separatystów powoli zbliżała się do floty Republiki. Y-wingi w dalszym ciągu bombardowały pojazdy na powierzchni planety, kolejne Sępy zbliżały się do maszyn Republiki, co powodowało kolejne starcia. Z łatwością dało się teraz zauważać coraz większą przewagę liczebną Separatystów, mimo początkowych szacunków małej liczby ich oddziałów. Kilkunastu Sępom udało się zaatakować Kanonierki, kilka z nich zostało zestrzelonych lub poważnie uszkodzonych. Piloci Torrentów mieli coraz większe problemy z duża ilością Sępów. Część bombowców republiki zawróciła, kierując się w stronę floty Separatystów. Acclamatory utworzyły formacje do ataku lecz nie kwapiły się do niego. Gdy Konfederaci powoli zbliżali się do floty Republiki, Mundi wraz z pozostałą trójką Jedi przegrupowywali się już na skalistej powierzchni planety. Kolejne transportowce ciągle lądowały, przywożąc dziesiątki żołnierzy klonów i różnego rodzaju maszyn kroczących. Rozpoczęły się walki na lądzie. Gdy Jeden z klonów stojących obok Bacary, podawał pilotom współrzędne celów, nagle wszyscy usłyszeli ogromny huk. Kilkunastu z nich spoglądało w niebo. Huk zdawał by się tak ogromny, jakby zderzyły się okręty, nie było jednak żadnych śladów na niebie poza dwiema grubymi smugami łączącymi okręty Separatystów i Republiki. Po chwili usłyszeli kolejny huk, dało się też zauważyć potężną eksplozje w okrętach Separatystów.
    - Co to było? - zapytał Bacara Mundiego.
    - Nie mam pojęcia Komandorze.
    Usłyszeli kolejne eksplozje, tym razem dochodzące z ziemi, jak i o wiele głośniejsze odgłosy Y-wingów przelatujących nad ich głowami. Na niebie pojawiły się kolejne transportowce Republiki, które po chwili lądowały nieopodal ich pozycji. Ciężki sprzęt zapewniał im ogień zaporowy przed droidami, większość pojazdów Separatystów została zniszczona przez pierwsze naloty. Błyskawice blasterowych strzałów przelatywały nad toczącą się walką, co kilka sekund można było też dostrzec przelatujące myśliwce Separatystów, ścigane przez Torrenty. Były niewiele szybsze od maszyn Republiki, więc piloci niemieli problem z ich doścignięciem. Po chwili Mundi zauważył Deltę ostrzeliwującą z niezwykłą precyzją nawet małe grupy droidów na ziemi, klony o takiej precyzji mogły jedynie pomarzyć. Wiedział, że to Aayla, wiedział też, że będzie zwlekać z lądowaniem do ostatniej chwili. Znał dobrze Saesee Tina, który też wolał prowadzić walki powietrzne, niż dowodzić okrętami czy oddziałami lądowymi, chociaż był znakomitym taktykiem. Delta wykonywała już kolejny przelot i ostrzeliwanie droidów, ale dalej nie zapowiadało się na jej lądowanie. Tymczasem mogło by się wydawać, że liczba droidów nie ulega zmianie. Kolejne ich dziesiątki, były wysyłane do walki wprost z taśmy produkcyjnej. Nieopodal Mundiego rozległ się ogromny huk, eksplodował za nimi jeden z AT-TE. Eksplozja powaliła na ziemi kilku z pobliskich klonów, dwóch z nich z trudem podniosło się z ziemi, reszta leżała bez ruchu. Było słychać pokrzykiwania medyków i innych klonów. Niedaleko nich spadł Torrent pozostawiając za sobą ciemną chmurę dymu. Teren nie posiadał żadnych osłon, przez co piechota miała ciężkie warunki. Jedyną ich osłoną były pojazdy lub ich wraki, które nie mogły zapewnić osłony dla wszystkich żołnierzy. Mundi stał na przedzie swojego oddziału odbijając dziesiątki blasterowych błyskawic. W tym samym czasie zauważył Deltę lądującą trochę dalej, prawdopodobnie gdzieś w pobliżu Mistrzyni Ti i innych Jedi. Drugi oddział miał trudniejsze zadanie, ponieważ musiał się przebijać przez zastępy droidów, które jakby się zdawało niemiały końca. Po chwili rozległ się głos komunikatora Mundiego, który wyświetlił postać Pellaeon.
    - Generale, chciałbym prosić o pozwolenie na odpalenie kilku pocisków w stronę fabryki – zapytał zadowolony Pellaeon. - Bez żadnych problemów powinny przebić się przez kilkumetrową warstwę skalną. Munificent trafiony dwoma takimi pociskami rozpadł się na kilka części.
    Mundi zastanowił się chwile, prawdopodobnie myślał o dwójce Jedi, którzy znajdowali się w pobliżu fabryki.
    - Komandorze Bacara – wykrzyknął Cereanin. – skontaktuj się z Barrekiem i nakaż mu opuszczenie fabryki.
    - Tak Generale.
    Chwile milczenia przerwał dopiero glos Pellaeona.
    - Generale – odezwał się Pellaeon, spoglądając na hologram przedstawiający Mistrza Jedi.
    Mundi dalej nie odpowiadał, jednak gdy otrzymał potwierdzenie od Bacary, odezwał się ze spokojem i poważną miną.
    - Wyrażam zgodę Kapitanie.
    - Dziękuje Generale - odparł Pellaeon wyłączając komunikator.
    Przez iluminatory Levelera można było dostrzec Torrenty i Y-wingi wracające do swoich macierzystych okrętów. Kilka z nich wracało z poważnymi uszkodzeniami, dało się też zauważyć, ciągnące się za nimi kłęby dymu i braki poszycia kadłuba. Jeden z Torrentów wracał bez lewego skrzydła, tylko dzięki nowoczesnemu oprogramowaniu i komputerom utrzymywał się w powietrzu. Dzięki zmianie położenia hangarów pod okrętem, możliwy był bezpieczny start i lądowanie nawet podczas walki, gdyż całe uzbrojenie krążownika umiejscowione było na górnej lub bocznych częściach okrętu. Minęło kilkanaście sekund ciszy, wtem rozległ się głos jednego z oficerów.
    - Cel został namierzony, czekamy na pański rozkaz.
    - Odpalić - rozkazał z zadowoleniem Pellaeon spoglądając przez iluminatory w stronę planety.
    Zauważył rakietę, zmierzającą w stronę Hypori z prędkością, której nie były wstanie osiągnąć żadne myśliwce. Po chwili krzykną ponownie.
    - Odpalić drugą.
    Cały czas śledząc ich lot w kierunki planety. Chwile potem pociski jeden po drugim wbiły się w powierzchnie skalne, potężne eksplozje wyrwały tony gruzu, rozsypując je we wszystkich kierunkach. Tak jak wcześniej wspomniał Bacara, bombardowanie na niewiele się zdało, jedynie tylko w niektórych miejscach fabryki zadrżały ściany.
    - Co to było? – zapytał zdenerwowany Grievous stojącego obok droida.
    - Generale, bombardują naszą fabrykę za pomocą nieznanej broni.
    Grievous nic nie odpowiedział, przechadzając się powoli lekko przygarbiony po pomieszczeniu głównego dowodzenia armii Separatystów, znajdującego się we wnętrzu fabryki.
    - Druga grupa będzie za piętnaście minut – kontynuował droid.
    - Doskonale - rzekł Grievous. – Teraz czas na dwójkę naszych przyjaciół.
    Szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia. Jednak przed drzwiami odwrócił się jeszcze w stronę droida.
    - Wyślijcie wszystkie bombowce do sektora jeden-trzy – rzekł.
    - Tak jest – odparł szybko droid.
    Po chwili udał się dalej długim korytarzem znikając w ciemnościach.

    V
    Sha’a Gi wypalał mieczem świetlnym otwór w kilkumetrowych stalowych wrotach, w których bez problemu zmieściłby się czołg Separatystów. Ich wielkość spowodowana była tym, że służyły do transportu surowców. Miał na sobie zwyczajne szaty Jedi, podobne do tych noszonych przez swojego Mistrza. Wyróżniały go włosy, nieco dłuższe od charakterystycznych krótko ostrzyżonych fryzur innych Padawanów. Barrek w tym czasie rozmawiał z Securą przez komunikator.
    - Przed wejściem nie ma żadnych droidów. Musimy działać szybko – rozpoczął Barrek.
    - Postaramy się jak najszybciej tam dotrzeć – odpowiedziała Twi’lekanka.
    - Wejdziemy do fabryki i postaramy się ich tam zatrzymać.
    - Skończyłem Mistrzu – wypowiedział dumnie Gi, jak gdyby dokonał czegoś wielkiego, wyłączając swój miecz świetlny.
    - Zaczekamy na was w centrum kom…
    Jego wypowiedź przerwały odgłosy blasterowych strzałów
    - Zbliżają się droidy! – krzykną Gi zapalając swój miecz i odbijając kila strzałów.
    Barrek szybko wyłączył komunikator chwytając rękojeść swojej broni, po czym skierował się w stronę wejścia. Z długiego korytarza prowadzącego w głąb fabryki nadchodziły Super Droidy Bojowe. Mimo to bez problemu przebili się kilkanaście metrów dalej, pozostawiając z droidów bezużyteczne szczątki. Z oddali dochodziły odgłosy mechanicznych kroków jakiegoś droida. W korytarzu panował mrok, który rozświetlały tylko zielone klingi ich mieczy świetlnych. Po chwili z mroku wyłoniła się postać ponad dwumetrowego cyborga. Niespodziewanie dla obu Jedi Grievous wyciągnął dwa miecze świetlne. Barrek cofnął się o kilka kroków.
    - Witajcie Jedi. Cóż za niespodzianka – wypowiedział pewnie Grievous swoim zachrypłym głosem.
    - Spokojnie Sha – wykrztusił z siebie Daakman, widząc cofającego się w stronę wyjścia Padawana.
    Grievous nie czekając na ich ruch zaatakował Barreka. Jednak mistrz nie dawał za wygraną blokując wszystkie jego ciosy. Sha Gi włączył się do walki ale na nic się to zdało . Po chwili Grievous odepchnął Padawana, który uderzył głową w skalistą ścianę korytarza. Gi runął na ziemie wypuszczając miecz, Barrek widząc to uderzył cyborga w ramie lecz klinga miecza tylko lekko drasnęła pancerz Grievousa. Co kilka chwil Grievous skutecznie parował ciosy Mistrza Jedi wyprowadzając groźne kontry. Barrek widząc, że nic nie zdziała samym mieczem lekko się cofną, kątem oka zauważył też podnoszącego się powoli swojego Padawana, pchnął mocą części droidów w kierunku rywala. Niestety dla niego Grievous zdołał uniknąć ataku, powalając następnie Barreka na ziemię ciosem Shiim, którego nauczył go niekwestionowany mistrz Makashi - Hrabia Dooku. Leżącego Jedi dobił przeszywając mu klatkę piersiową dwoma mieczami.
    - Nieee! –krzyknął Sha Gi, który chwyciwszy swój miecz, podbiegł w stronę cyborga.
    Grievous nie kryjąc swojego zadowolenia zaczął z nim walczyć. Rozpaczliwe ciosy młodego Jedi nie były wstanie przebić bloku cyborga. Dla niego było to wręcz zabawą. Szybkim ruchem miecza odciął mu prawą dłoń. Gi chwycił się lewą dłonią za okaleczoną kończynę, pochylając głowę w stronę skalistego podłoża korytarza.
    - Nie bądź żałosny Jedi – odezwał się tryumfalnie Grievous. - Pozwolę ci zginąć z honorem, jak przystało na prawdziwego wojownika.
    W całym korytarzu unosił się ironiczny śmiech Grievousa. Kopnął leżący miecz w stronę młodego Jedi. Gi z ogromnym wyrazem bólu na twarzy, z pomocą mocy przyciągnął swój miecz lewą ręką i bez namysłu zaczął nim okładać cyborga. Ten chcący zakończyć szybko pojedynek, najpierw odciął mu lewą rękę, następnie przebijając klatkę piersiową. Okaleczone ciało Sha Gi’ego padło bezwładnie na ziemię, a Grievous nie namyślając się ani chwili podniósł miecze Barreka i jego Padawana, zabierając je ze sobą.

    VI
    - Kapitanie, jesteśmy w zasięgu ich turbo laserów. Dlaczego nie strzelają? - zapytał jeden z oficerów.
    - Nie wiem - szybko odpowiedział Pellaeon. - Na pewno coś kombinują. Rozpocząć ostrzał.
    Dziesiątki błyskawic poleciało w stronę okrętów Separatystów, tym samym odpowiedziały okręty Konfederacji. Przestrzeń pomiędzy okrętami wypełniły niebieskie i czerwone pociski z turbolaserów. Co kilka chwil pociski uderzały w okręty czy to Republiki czy Separatystów lecz wszystko pochłaniały ich tarcze.
    - Nasze bombowce za chwile uderzą na ich okręty – odezwał się członek załogi.
    - Dobrze, wyślijcie natychmiast wszystkie bombowce i myśliwce jakie pozostały jeszcze w hangarach – odpowiedział nerwowo Pellaeon.
    - Już się robi Kapitanie.
    - Skierować całą siłę ognia na najbliższego Recusanta, celować w mostek.
    Okręt posyłał serie z turbo laserów w wrogi okręt, jednak bez widocznych rezultatów. Pellaeon stał chwile z założonymi rękoma, wpatrując się przez iluminatory w smugi błyskawic, zmierzające do wrogiego okrętu. Nagle usłyszał głos oficera pokładowego.
    - Immersed stracił tarcze!
    - Wycofajcie go! – odrzekł Pellaeon, nie odwracając się.
    - Kapitanie - dało się słyszeć jakiś głos. - Pociski załadowane w dziewięćdziesięciu procentach.
    - Doskonale – odpowiedział, podchodząc do wyświetlacza przedstawiającego okręty Republiki i Separatystów. - Namierzcie oba okręty - wskazując dwa z nich.
    Zastanawiał się nad tym, czy uda się rozdzielić ich siły na dwie grupy. Jak na razie nie prowadził żadnych walk z Separatystami. Nie wiedział kto dowodzi ich flotą, nie wiedział też czego się dokładnie spodziewać. Jeżeli okręty traktują tak jak droidy, nie wycofają z walki nawet uszkodzonych. Z wywiadu wynikało, że znajduje się co najwyżej dziesięć okrętów. Jednak od samego początku ich informacje znacząco różniły się od tego, z czym przyszło się im zmierzyć. Mógł mieć jedynie nadzieje, że Jedi szybko uporają się z wysadzeniem fabryki.
    - Bombowce są już na pozycji – powiadomił ktoś z załogi.
    - Niech celują w ich silniki – rozkazał Pellaeon.
    - Tak jest – odparł oficer. – Celujcie w ich silniki – powtórzył po chwili przez mikrofon.
    - Kapitanie! – krzyknął jeden z oficerów. - Okręty Separatystów wyłaniają się z nadprzestrzeni, w odległości umożliwiającej im ostrzał naszych okrętów!
    - Połącz mnie z Sorcerorem.
    - Tak jest.
    Na hologramie, zamiast okrętów na polu bitwy pojawił się oficer Sorcerora.
    - Przejmij dowodzenie nad piątką okrętów, spróbujcie ich powstrzymać jak najdłużej – rozkazał Pellaeon.
    - Tak jest Komandorze – odrzekł oficer, po czym się rozłączył.
    - Pociski gotowe do odpalenia.
    - Odpalić je równocześnie.
    - Tak jest.
    - Jedynka poszła, dwójka poszła - odpowiedział operator uzbrojenia.
    - Zbliżają się myśliwce i bombowce Separatystów kapitanie – wykrzykną nerwowo jeden z operatorów radaru.
    - Wysłać myśliwce, które eskortują Y-wingi. Ich bombowce nie mogą się przebić do naszych okrętów.
    - Tak jest.
    Przez iluminatory można było bez problemu dostrzec potężne eksplozje, spowodowane uderzeniami pocisków w okręty Separatystów.
    - Kapitanie, kolejny z naszych okrętów znalazł się pod ciężkim ostrzałem. Meldują nam ze są poważnie uszkodzeni.
    - Skontaktuj się z którymkolwiek okrętem, niech go osłania.
    Pellaeon przyglądał sie teraz jak spadał jeden z Recusantów, z jego tylnej części było widać ogromne płomienie, został trafiony w silniki przez Y-wingi. Po chwili na okręcie dało się wyczuć drgania, spowodowane przez trafiające go pociski.
    - Połącz mnie z generałem Mundim – powiedział szybko.
    Na stole komunikacyjnym pojawił się hologram przedstawiający Cereanina.
    - Generale, mamy problemy, kolejne okręty Separatystów przyłączyły się do walki, mają nad nami ponad trzykrotną przewagę. Niewinem jak długo się utrzymamy. Proszę o przysłanie posiłków.
    - Zaraz skontaktuje się z Radą Komandorze.
    - Dziękuje Generale – odpowiedział lekko podenerwowany, po czy szybko się rozłączył.
    - Zbliżają się bombowce! - krzykną jeden z oficerów - jest ich za dużo!
    Przez iluminatory dało się zobaczyć myśliwce Separatystów i Republiki walczące obok okrętów. Nagle coś wstrząsnęło okrętem.
    - Dostaliśmy! - ktoś wykrzykną.
    - Wszystkie systemy sprawne, tarcze sześćdziesiąt dwa procent.
    Chwile potem kolejne eksplozje wstrząsnęły krążownikiem.
    - Tarcze dwadzieścia osiem procent!
    - Wstrzymać ogień, całą moc do tarcz! - wykrzykną Pellaeon przytrzymując się stołu komunikacyjnego żeby nie upaść.
    Mundi próbował skontaktować się z Radą ale bezskutecznie.
    - Prawdopodobnie Separatyści zagłuszają nasze sygnały - odrzekł Bacara.
    Po kilku następnych próbach udało mu się nawiązać łączność z Mace’em Windu. Sygnał był niewyraźny ale nie to było teraz najważniejsze.
    - Tak Ki-Adi - rozpoczął Windu, którego rozmazany obraz wystrzeliwał z komunikatora.
    - Wpadliśmy w zasadzkę! Potrzebujemy jak najszybciej posiłków, zaraz zniszczą nam flotę!
    - Zaraz skontaktuje się z Yodą – odparł lekko zaskoczony Windu takim obrotem sprawy.
    - Pośpiesz się Mace, albo nie wrócimy stąd żywi – zakończył Cereanin wyłączając komunikator.
    Korun natychmiast pobiegł do Yody. Zastał go w jednym z pomieszczeń służących do medytacji. Stary Mistrz siedząc na okrągłym fotelu oddawał się medytacji, mimo zamkniętych oczu wyczuł, że Mace przyniósł złe wieści.
    - Niedobrze dzieje się – rozpoczął Yoda otwierając oczy.
    - Flota Mundiego została zniszczona, trzeba wysłać kolejne okręty.
    - Zorganizować ewakuacje musimy - odparł Yoda. - kolejnych okrętów Kanclerz wysłać nie zgodzi się.

    LINK
  • Bitwa o Hypori całość

    Zbyszek O_o 2010-09-24 11:48:00

    Zbyszek O_o

    avek

    Rejestracja: 2009-12-18

    Ostatnia wizyta: 2013-07-14

    Skąd:

    Wrzuciłem poprawioną całość na:

    http://www.megaupload.com/?d=LXEQSPN0
    http://www.speedyshare.com/files/24386732/Bitwa_o_Hypori.pdf
    http://www.sendspace.com/file/uiwqog

    bo nie zmieści się w jednym poście. Możecie teraz krytykować do woli

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..