Zgadzam się z osobami które wpisały się nade mną - StarForce był genialny i podobnie jak dla paru osób, dla mnie był najlepszym konwencie, na którym byłem (pomimo, że byłem na 3.).
Piątek:
Na początek dzięki wielkie za prawie dziesięciogodzinną podróż do Bydgoszczy dla Akashy, X-Yuriego i Ogóra. I dla pani z dwoma pieskami.
LaserFight. Jezu, no tak epickiej atrakcji jeszcze nie było. Świetna zabawa, człowiek się czuje jak w jakiejś grze komputerowej. Tej muzyki z Mortal Kombat podczas strzelania do Solara, Amadeusza, czy Moofa i wielu innych nie zapomnę do końca życia. Po prostu atrakcja byłe MEGA. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będzie mi dane pobawić się w takim miejscu, chociaż najbliższy taki punkt jest w Łodzi, więc trochę daleko. :<
Karaoke. Czyli na początku jęczenie z Solarem, Sky`em, Moofem, Amadeuszem, Bolkiem i Bóg wie kim jeszcze, które sprawiło, że zostaliśmy sami na sali. Ale później przemieniło się to w tak genialny koncert, że sala była pełna. W tej sali zaśpiewaliśmy chyba każdy możliwy kawałek. King Bruce Lee Karate Mistrz, Pola Monola, Lemon Tree, I can`t dance... Wciąż to słyszę.
BTW: na komie mam nagrany filmik ze śpiewania "Poli Monoli" - zapewniam Was, okropny bełkot.
No i wszystkiego najlepszego jeszcze raz dla Heaviego! <3
Nocleg dnia pierwszego był znakomity, chociaż nie wszystkim spodobały się nasze rozmowy. ("SZEPTEM KU*WA!", czyli pozdro dla pani, która jeździ od 15stu lat na konwenty. ). Najzabawniej było jednak nad ranem, kiedy to dzwoniliśmy z Solarem, Malakiem i Aq po ludziach. Pozdrawiamy też mamę Ogóra, która jako zatroskana kobieta, postanowiła zadzwonić do syna o 5 rano!
Sobota:
Na początek pytanie do Bydgoszczan: gdzie Wy macie jakieś sklep typu TESCO, czy coś w tym stylu? Rano w sobotę spędziliśmy z Moofem chyba z pół godziny na szukaniu jakiegoś sklepu, po czym ostatecznie wybraliśmy delikatesy, tanie w sumie. No i przypadkiem wpadliśmy na paradę. Świetnie to wyglądało, robiło wrażenie.
Opera Nova. Kolejka która do niej prowadziła była porażająca. oO Podziwiam ludzi, którym chciało się tam stać. Dzięki wielkie dla Dragona, który załatwił nam wejścia bocznymi drzwiami, jesteś dobrym człowiekiem. Chociaż fakt, że chwilę stalismy w tej kolejce zaowocował możliwością poznania na żywo Comnda. Pozdrów tatę, fajny z niego człeczyna! Sama opera wyglądała po prostu... świetnie i przede wszystkim nowocześnie. Sale prelekcyjne były świetne, a ta, na której odbywało się spotkanie z tłumaczami Amberu i Jackiem Drewnowskim, była genialna.
Wprost genialna w operze była wystawa braci Kuleszów. Była ona po prostu... PIĘKNA. Miało się ochotę stać w tym miejscu i podziwiać te modele przez najbliższe kilka dni. Podziwiam obu panów, że im się chce tworzyć takie małe dzieła sztuki i jeszcze je wozić na konwenty, żeby inni mogli się pozachwycać.
Sklepiki - dla mnie spełniły rolę podobnie jak wystawa, o której wspominam wyżej. Świetny asortyment, oglądanie tych wszystkich figurek, komiksów i wszelakich gadżetów też sprawiło mi ogromną radość. <3
Teraz coś z punktów programu:
*Spotkanie z tłumaczami Amberu całkiem ciekawe, szczególnie na + zaliczam opowieść FF o problemach z korektą. No i pozdro dla Moofa, który siedział ze mną na tym spotkaniu, choć było mu bardzo wesoło!
*Spotkanie z Jackiem Drewnowskim było bardzo fajne. Zapowiedzi na następne pół roku są naprawdę ciekawe, szczególnie cieszy nowe pismo, pomimo faktu, że pierwsze dwa numery to TCW. A chyba najlepszym momentem spotkania było pytanie od jakiejś laski:
-"Czemu czasem do SW komiksu ładujecie taki chłam?"
-"No cóż, decyduje o tym parę rzeczy. Po pierwsze: mój gust."
I cała sala w śmiech i zaczyna klaskać.
Prelekcja Aquenrala i Bolka (ta, Bolka... ) o Vongach - pomimo, że dla mnie niezbyt odkrywcza, choć i tak paru rzeczy się dowiedziałem, to bardzo miło spędziłem czas, ponieważ były zabawna!
Przyjemnie było posłuchać niektórych żartów prowadzących, czy też osób siedzących obok mnie (czyli Solar, HMM, Amadeósz). Fajnie też się bawiło blatami od stołków - nasza koordynacja ruchów nie zna granic. Choć i tak najlepszymi momentami tej prelekcji był kolega, który bardzo lubił odpowiadać na pytania.
Aquenral: blablabla, pojawili się w Planecie życia, blablalba
Kolega, który zgłosił się i dostał głos: Ta książka to Planeta życia!
I tak kilkukrotnie.
Na spotkanie z Prowsem nie udało mi się jednak wejść, z powodu ogromnych tłumów, czego bardzo żałuje, ale za to świetnie spędził czas w LaserFightcie, do którego wróciłem z KOLEGAMI-FANAMI.
Kubryk:
Powiem szczerze, mi i paru osobom, na początku, wydawało się, że będzie do dupy. Już nawet mieliśmy się zbierać do szkoły, podczas gdy okazało się, że była to chyba najlepsza część konwentu (no, może poza malowaniem Sky`a xD). Genialna muzyka sprawiła, że większość się świetnie bawiła, a nawet ruszyła na parkiet. Na parkiecie faktycznie było świetnie, chociaż gdy z niego zszedłem to po prostu z koszulki mógłbym wykręcić z pół litra wody.
Bardzo też cieszy fakt, że w Kubryku odwiedził nas pan Prowse i pan Drewnowski. Wejście Prowse`a było genialne (organizatorzy puścili muzykę z SW i cała sala zaczęła klaskać), ale na tym się skończyło, bo z jakiegoś powodu, oprócz Nadiru, nikt z panem Prowsem za bardzo nie rozmawiał, co mnie ogromnie zdziwiło. Prawdopodobnie powodami była za głośna muzyka, brak znajomości angielskiego lub też po prostu wstyd. Szkoda w sumie.
Za to z p. Drewnowskim rozmawiali chyba wszyscy (szczególnie rozwalił mnie Bolek, który za każdy następny ujawniony miesiąc zapowiedzi proponował jedno piwo. ). Ciekaw jestem czy pan Jacek coś napisze o tej imprezie, w SW Komiksie. A fakt, że i on się świetnie bawił, choć tak naprawdę nas nie zna, dowodzi tego, jak genialna była ta impreza.
I podsumowując tą imprezę, mam pytanie do Miamiego: wiesz, że piłeś piwo z Red Bullem i nawet nie zaregowałes?
Świetnie się też wracało. Z pijanym Moofem, który obił się chyba o każdą ścianę w Bydgoszczy i z którym to polazłem w zupełnie inną stronę. Pozdrawiam również Aquenrala, który zniósł nasz pijacki bełkot w noclegowni. xD
Zabawy w noclegowni były równie przednie. Malowanie Sky`a z Solarem, Amadeuszem, Aquenralem, Minim, Moofem i HMM było epickie. Herman Cortez powrócił w pełnej krasie! Sky, wiesz w ogóle, że obudziłeś się z 10 razy (dosłownie!), powiedziałeś "spier*****, Malak" (choć go tam nie było xDDD) i zasypiałeś znów? xD Epickie były też reakcje przebudzonego Sky`a, który umył twarz, a dopiero później odkrywał, że ma również pomalowany brzuch, ręce i nogi.
Chryste, ale się rozpisałem. Chyba wystarczy, bo i tak pewnie tej chaotycznej `recenzji` nikt nie przeczyta.
Na koniec jednak powiem:
StarForce 2010 był GE NIAL NY!