Kryształowa gwiazda jest fajna bo jest mało starwarsowa.

Ogólnie, wszystkie książki z sw są słabe o/

seria młodzieżowa, a tego typu książki są krótsze. Więc to jakby narzekać na film krótkometrażowy, że jest krótki.


Moim zdaniem najgorszą książką jest Nadchodząca burza. Książkę napisał Alan Dean Foster, autor scenariusza do filmu Star Trek (1979), który jest najgorszym i najnudniejszym filmem z tej serii. Książka też jest nudna. Całą książkę zajmuje nudna jak flaki z olejem podróż. W dodatku książka jest niby wstępem do Ataku klonów, podczas, gdy fabuła praktycznie nie jest powiązana z tym filmem.

Kryształowa Gwiazda ? Spotkanie na Mimban ?
Z młodzieżówek Galaxy of Fear.

The Force Unleashed. Jedyna książka, przy której wymiękłem.

Teraz na pewno się niektórym narażę. Dla mnie jedną z najgorszych książek jest "Posłuszeństwo". Nie będę tu pisać recenzji tej książki, ale... No cóż... Kolejna ręka, tym razem sprawiedliwości, bunt szturmowców... Nie, to chyba nie tak powinno być. Tak naprawdę broni się tylko Mara Jade. Długo przechodziłam przez tą pozycję. ;p

ja obstawiam nowelizacje filmów - wszystkie 6. Odtwórcze, nudne, sztampowe, w przypadku Stovera nadmuchane i nachalnie przeintelektualizowane.

II tom w szczególności. Czytam go już chyba z rok albo nawet dłużej i nie jestem w stanie przebrnąć nawet połowy.

Kryzys Czarnej FLoty - 3 rozwleczone na siłę tomy, gdyby najciekawsze wątki zmieścić w jednym tytule wyszłąby z tego niezłą lektura

trylogia Heretyk Mocy - j.w. lanie wody aż do obrzydzenia

trylogia Morczne Gniazdo - j.w. XD


Nadchodząca Burza - z kamerą wśród zwierząt, 4 Jedi przedziera się
przez planetę i ten kretyński moment gdzie rycerze stoją pośrodku nacierających na siebie armii rozbrajając wojowników bez rozlewu krwii mimo, że trochę wcześniej Anakin rozpłatał gardło dwóm leszczom stojącym na warcie


z nowszych mocno podpadło mi warsztatowo TFU - autor pisać nie umie i to widać, oj dana dana

osotatnio kupiłem sobie Krzystałową Gwiazdę w ramach uzupełniaia kolekcji, zobaczymy co to będzie

Dzieci Jedi męczyłem przez jakieś 3 tygodnie zamiast przeczytać w góra 2 dni... A tak to młodzieżowy Atak Klonów...

Jak dotąd najgorsza, jaką czytałem to Komandosi Republiki: Prawdziwe Barwy.

Poprzednia część komandosów, Potrójne Zero, miała takie wady, jak gloryfikowanie Mando ponad wszystko, posłuszeństwo Etain, która zamiast sama myśleć, przyjmowała (ciach) od innych, robienie z klonów-komandosów na siłę Mandalorian i parę innych rzeczy, przez które książka się cholernie dłużyła.

W "Prawdziwych Barwach" jest dokładnie to samo i jest tego 2x więcej, przez co książka była w ogóle niestrawna.

Kryształowa Gwiazda co jak co ale tego gówna nic nie pobije, chyba w żadnej innej książce SW nie ma tylu bzdur czytając to "cudo" to nie wiedziałem czy płakać czy się śmiać.

Moim zdaniem najgorszą książką z całego uniwersum SW jest `Planeta życia`. Przy żadnej innej książce nie spędziłem tak dużo czasu i przy żadnej innej książce nie musiałem zmuszać się do czytania, a tutaj?: dramat.

czytalem 5 książek star wars i wszystkie mi sie podobaly.

Teraz wpadłem na pomysł, że skoro są Złote Artoo dla najlepszych produktów marki SW to powinny być Złoci Gunganie dla najgorszych.
Ale wróćmy do sedna sprawy. Co jest dla mnie najgorszą książką SW? Taką, która mnie śmiertelnie wynudziła, a rozwiązania fabularne przyprawiły o zawrót głowy? Tak, to z całą pewnością Cienie Mindora.

szturmowcy smierci, za to niestety,ze temat jest mocno ograny..i spodziewalem sie cegos bardziej plynnego i nie porozdzieranego na kawalki..

i Cienie Mindora. Naprawdę spory niewypał. Pełno dziwnych rzeczy, karykaturalny wszechobecny "mhrok" (autoparodia Stovera). Z trudem dobrnąłem do końca. Naprawdę nie rozumiem wysokiej ocena na Bastionie, to coś powinno stać w jednym rzędzie z "Kryształową gwiazdą" czy "Spotkaniem na Mimban". No ale w sumie co tu się dziwić skoro dla wielu im "mhroczniej" tym lepiej....

Myślę że była to Nadchodząca Burza. Po prostu program przyrodniczy z czwórką Jedi-prezenterami. A miałam nadzieję na ciekawy wstęp do Ataku Klonów

Huncwoty Zahna. Nie dałem rady.

hej,

jaka wg. Was jest najgorsza książka z cyklu Star Wars jaką kiedykolwiek czytaliście? bez wchodzenia w zbędne dyskusje, bo wiadomo, są gusta i guściki

się z Rennem. Każda książka coś wnosi.

Nie napiszę że najgorsza, ale adaptacja TFA wywołała u mnie chyba największy dysonans poznawczy.

Np. Scena gdy Kylo wali mieczykiem po panelach kontrolnych. No jak ja to zobaczyłam...
Myślałam że się ze śmiechu uduszę, tak mnie ten najprymitywniejszy pokaz focha rozbawił.

Siadam do adaptacji TFA a tam komentarz do tej scenki rodem z Mela Brooksa (tyle że u niego to było celowe) brzmi:

"Gniew Kylo Rena nie znał granic ".

Ja rozumiem że to gniew wg Myszy ale mimo wszystko...

Dowolna książka z NEJ

"Planeta Życia". Dawno się tak nie wynudziłem.

Nudne, pretensjonalne i z niestrawnym głównym bohaterem.
Fatalnie napisane Aftermatch miało przynajmniej ciekawe postaci, tu nic.

Czytałem tak uwielbiane przez wszystkich pozycje jak Planeta Życia, Aftermath czy Dziedzic Jedi, ale żadna z nich nie zrobiła na mnie tak złego wrażenia jak książkowa adaptacja Nowej Nadziei.

Ale pomyślałem, że lista wymaga sporej aktualizacji. Jednej najgorszej chyba nie potrafię wskazać, ale konkurencja jest spora.
Gwiazda śmierci,
TOR: Oszukani,
Zaginione plemię Sithów.

To takie moje TOP3, kolejność przypadkowa. Mroczne gniazdo, tak po latach, wydaje mi się mieć nawet jakieś zalety.

Czytałam, jak dotąd, tylko kilka pozycji z Legend i jak na razie zdecydowanie najgorsza jest "Ślub księżniczki Lei". To... po prostu żenujące, nie wiem, autor chciał być dowcipny czy co, ale książka jak dla mnie odpychająca.
Rajska cywilizacja Hapes, która jest najbogatsza, najpiękniejsza i najcudowniejsza pod każdym względem, dziwne zafiksowanie autora na punkcie przepięknych kobiet, które niewolą chętnych mężczyzn (rzyg), dziury fabularne, Han jako psychol, który powrywa Leię, Leia przedstawiona jako kretynka, która ślini się do przystojnego księcia, wkurzające podkreślanie książęcej urody, głupawe scenki z Hanem i Isolderem "walczącymi" o Leię, Luke jako stary maleńki mędrzec, który głosi natchnione banały.
Uch. Jak ktoś narzeka, że skasowano stary kanon, to może się pocieszać, że przynajmniej skasowano też takie kiepskie książki.

Heh, krócej byłoby napisać, która jest dobra.

Początek i start

Najgorszy rak według mnie to ruiny dantooine.

Ostatnio widziałem "Kryształową Gwiazdę" za 12 zł, gdzieś w antykwariacie. Zastanawiałem się czy nie kupić, w końcu książki słabe i ultra-słabe też są w pewnym sensie kultowe

Dla mnie to jest Zwycięstwo na Centerpoint. Nigdy w życiu tego nie skończyłem. A próbowałem wielokrotnie.

Strasznie też się męczyłem przy Mrocznym Gnieździe (straszna wpadka po arcyciekawym NEJ. FotJ jednak nieco zrehabilitował tę trylogię w moich oczach.)

Star Wars Przebudzenie Mocy