Jako pracownik ratusza (wiadomo którego), oczywiście głosowałem na Rafała, ponieważ od kiedy zastąpił Kidawą, wiadomym było, że w drugiej turze będziemy mieli wybór pomiędzy obecnym rezydentem, a potencjalnym jego zmiennikiem.
Wahałem się, czy nie oddać głos właśnie na Hołownię, ale on jak na razie jest jak ten rodzynek w cieście. Może politycznie jeszcze urośnie, bo jak rozumiem, teraz zacznie budować struktury, by za jakiś czas ogłosić budowę nowej partii.
Zaś towarzystwo bosakowe, które jak widać po wynikach oczarowało część wyborców, jest dla mnie ze scenariusza pisanego wprost cyrylicą, więc nawet nie warto mi ich/jego wymieniać w tym gronie.
Tak, bo pomimo, że wybieramy prezydenta, to i tak w większości nasz głos przy urnie wyborczej, pokrywa się z tym, na jaką partię głosowalibyśmy, gdyby to były wybory do sejmu.
Co do samych wyników pierwszej tury, to moim zdaniem duda dostał czytelny sygnał. Pomimo tych dziesiątków rozdanych miliardów przez obecną ekipę, podporządkowanych mediów, zawłaszczeniu totalnemu państwa, niszczeniu tych, co nie z nami, kupowania wybranych grup społecznych, to efekt tych działań jest daleki od oczekiwań.
Tak, tak, w pisie spodziewano się przecież jedno-turowego blitzkriegu, nawet wirusowa korona temu sprzyjała, bowiem główna kontr-kandydatka szybko zawiesiła swoją kampanię, gubiąc hurtem procenty sondażowe, natomiast Andrju wojażował w tym czasie - podobno służbowo, i robił sobie wynik. Wszystko więc wskazywało, że zakończy się to na jednej turze, aż tu rezydent pałacu wykopyrknął się o nogi wbiegającego z marszu nowego kandydata. Ojej ...
Przy okazji, nie sposób nie wspomnieć o brzydkiej zagrywce obecnie rządzących, którzy kombinowali, jakby tu zrobić, by nie udało się tych wymaganych podpisów Rafałowi zebrać ...
No, ale był czas się przyzwyczaić, w końcu Tusk obierał swoją premierowską nominację z rąk braci - w korytarzu ...
Wracając zaś do drugiej tury, niestety - dla portfela podatnika, Andrju będzie musiał przejść samego siebie w obietnicach sypnięcia pańskim groszem. Tu już przysłowiowa obiecana czternastka może nie zadziałać. Tym bardziej, że inflacja, ceny jak na drożdżach wyrosły, a wydatki obateli na życie, zjadają te pincet plus aż niemiło. A tu rodacy jeszcze chcą mieć najniższy w Europie wiek emerytalny (o głodowej emeryturze wynikającej wprost, nie wspomnę, bo i po co - pan da), bo przecie kto to słyszał, by pracować jak za złego Niemca, znaczy Tuska, prawda ?
Bo tak naprawdę, wybór znaczącej wyborczo części obywateli jest i będzie prosty. Co tam, nasza - naszych dzieci, wnuków, przyszłość w UE, co tam nasze związanie z Europą, bezpieczeństwo i stabilność polityczna, gospodarcza, trój-podział władzy, praworządność, Konstytucja, itp., itd. Wszystko to, o czym marzyły i do tego dążyły pokolenia wcześniej.
Dzisiaj moi rodacy w dupie to mają.
Bo dzisiaj zagłosują na tego, kto obieca, źe jak wygra, to DA WIĘCEJ nie swoich pieniędzy. WTF, co się z wami ludzie porobiło ?, coście uczynili z tą krainą ?. Dlaczego ten gen destrukcji wciąż jest, i jest tak zaraźliwy ?.
Nie ogarniam tego i zwyczajnie nie rozumiem ... ale rozumiem i wiem na kogo będę głosował w drugiej turze, bo rozumiem, że nasza przyszłość leży i zależy od naszego miejsca w Unii Europejskiej, i wiem, że tylko j e d e n z kandydatów mi tego nie odbierze, i w konsekwencji wszystkiego nie spie*rzy.