TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Klasyczna Trylogia

„Imperium kontratakuje” skończyło 30 lat

ogór 2010-05-24 23:43:00

ogór

avek

Rejestracja: 2004-02-20

Ostatnia wizyta: 2024-11-15

Skąd: Bielsko-Biała

21 maja 1980 do kin wszedł film będący jedną z najbardziej wyczekiwanych kontynuacji w historii kina, która wszystkim, nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, zapadła w pamięci.

Sam po raz pierwszy „Imperium kontratakuje” obejrzałem w 1997 roku mając zaledwie 7 lat. Wszędzie był wielki „boom” na Gwiezdne Wojny spowodowany powrotem do kin Oryginalnej Trylogii w wersji specjalnej z okazji dwudziestolecia premiery „Nowej nadziei”. Sam do dziś się zastanawiam dlaczego nie poszedłem do kina na żaden z trzech filmów... Z jednej strony straciłem możliwość obejrzenia tych filmów na dużym ekranie, z drugiej miałem możliwość obejrzeć je na video w wersjach całkowicie nie zmienionych, czyli w takich w jakich trafiały do kin w dniu swoich premier.

Od samego początku „Imperium..” było w mojej hierarchii filmów na ostatnim miejscu... Nie wiem czemu, po prostu ten film był chyba dla mnie zbyt trudny w wieku 7 lat, choć scena gdy Vader wyjawia Luke’owi prawdę zapadła mi w pamięci od razu.

Z perspektywy czasu stwierdzam, że do tego filmu musiałem „dorosnąć”, z czasem stał się moim ulubionym epizodem, sama kaseta z epizodem V jest chyba najbardziej zmasakrowaną kasetą w mojej kolekcji

Co urzekło mnie w „Imperium..” ? Przede wszystkim bitwa na planecie Hot i porażka Rebelii, ucieczka Sokołem przed Imperium, zamrożenie Hana w karbonicie, wcześniej wspomniana scena z Vaderem i Luke’iem oraz.. Boba Fett

A wy jakie macie wspomnienia związane z tym filmem? Czy są fani, którzy pamiętają czasy premiery, którzy mogliby podzielić się z nami swoimi wspomnieniami, refleksjami? A co Wy macie do powiedzenia na temat „Imperium kontratakuje” w Waszym życiu? :]

LINK
  • :)

    Matek 2010-05-25 00:21:00

    Matek

    avek

    Rejestracja: 2004-10-04

    Ostatnia wizyta: 2018-06-22

    Skąd: Skierniewice

    Niemal identyczna historia Tyle, że ja obejrzałem Trylogię ŚWIADOMIE w 1998 chyba... Bo na NIEŚWIADOMCE to od maleńkości No ja pamiętam, że gdzieś już to pisałem, ale...

    Mój stary był fanem starej trylogii. Kasety walały się po domu i rodzice puszczali mi ESB, bym siedział grzecznie. A to dlatego, że zawsze gdy była scena bitwy o Hoth siedziałem cichutko, brałem kartkę i rysowałem te "wielkie potwory" Tak, aż tak mi się AT-AT spodobały To moje pierwsze wspomnienie z SW

    Kasety niestety się zjechały, a ja polazłem do podstawówki. Zapomniałem o SW. W tym czasie gdy Przenajświętsza Trylogia trafiła do kin, Polsat zalewał nas chłamem który na popularności SW powstał. Obejrzałem też na Canale+ jakiegoś Star Treka i niemiłosiernie mi się niespodobał (widzicie ? Fan SW z krwi i kości )

    Niestety, przez te doświadczenia olewałem każdy seans SW w telewizji, bo wrzucałem je z polsatowym chłamem do 1 worka. Do czasu.

    Było lato 98 (jak zakładam !). Szponciłem ojca by mnie zawiózł do wypożyczalni kaset, bo chciałem obejrzeć kolejną Godzillę z Toho A stary mnie namawiał na ANH Ja nie chciałem ni cholerę tego nudnego czegoś o statkach kosmicznych NA SZCZĘŚCIE godzilli żadnej nie mieli i z braku laku wziąłem te ANH. No cóż, skonczyło się na tym, że następnego dnia trzeba było jechać po ESB i RotJ

    ESB oglądałem na 3 razy :/ Ale nic to, przeżyłem. Sam początek, jeszcze nim wampa zrzuciła Luke`a z tautana zobaczyłem u babci, która mieszkała koło wypożyczalni. Potem musielismy jechać do domu. O Boże nie zapomnę tego dnia, ściemnia się, upał, a ja oglądam te niesamowite filmidło Gdy Sokół lądował na Bespinie, mama wygnała mnie do sklepu po coś. Do sklepu było 100 metrów ale i tak wziąłem rower, aby było szybciej Wróciłem i obejrzałem do końca, razem z RotJ, który mi się podobał równie mocno.. m.in dzieki temu, że "ten w fajnej zbroi co porwał" Hana tutaj też był i walczył z Lukiem Haha, fanowstwo w genach

    Byłem niesamowicie smutny, że nie ma tego więcej, a tu niecałe dwa dni później stary mi daje dodatek do wyborczej o E1 i pokazuje, że gadają o tym w rowerze błażeja Mało się nie posrałem
    Ale to już inna historia

    LINK
  • cóż

    Lord Bart 2010-05-25 00:43:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    moim ulubionym epizodem pozostaje VI, ale V jest na drugim miejscu.

    Właściwie to nie pamiętam bardzo jakie emocje związane były z oglądaniem IV-VI... i to jeszcze przed edycją specjalną.

    Za to po dziś dzień wiem, że jest to jeden z nielicznych filmów, który pokazuje zwycięstwo "tych złych" i robi to naprawdę z klasą.

    Jeden z kilku sequeli naprawdę bijących pierwowzór.

    The son of Skywalker must not become a Jedi.
    *
    Mudhole? Slimy? My home this is!
    *
    Size matters not. Look at me. Judge me by my size, do you? Hmm?
    *
    The force is with you, young Skywalker, but you are not a Jedi yet.
    *
    Wars not make one great.
    *
    No. Try not. Do... or do not. There is no try.
    *
    Impressive. Most impressive. Obi-Wan has taught you well.
    *
    If you only knew the power of the Dark Side.
    *
    You are free to use any methods necessary, but I want them alive. No disintegrations.

    I na koniec chyba jeden z najbardziej niszczących cytatów ever. Aż zazdrość bierze gdy pomyśli się o ludziach, którzy doznali zonka słysząc to pierwszy raz w kinie
    No. *I* am your father.


    P.S. Wszystkie cytaty dzięki uprzejmości imdb.com

    P.S.2 Ale tak ogólnie to jakoś specjalnie nie obchodzę -lecia kolejnego epizodu...

    P.S.3 Znacie szkicowe propozycje co słynniejszych rzeczy z TESB?
    http://img541.imageshack.us/img541/5379/atat.jpg
    http://img9.imageshack.us/img9/7599/tauntaund.jpg
    http://img210.imageshack.us/img210/2825/yoda1.jpg
    http://img683.imageshack.us/img683/5062/yoda2v.jpg
    http://img710.imageshack.us/img710/98/bobag.jpg

    LINK
  • hmm

    Hego Damask 2010-05-25 11:07:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Niewiele pamiętam, bo było to bardzo dawno, jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku
    Przypominam sobie, że wrażenie zrobiła na mnie, jak pewnie na większości, bitwa o Hoth. Niestety nie pamiętam swojej reakcji po raz pierwszy na wieść, że Luke jest synem Vadera. A potem jakoś przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Cóż jeszcze? Podobali mi się łowcy i pojedynek panów V. i S.
    Ogólnie to tyle.

    LINK
  • hehe

    Bolek 2010-05-25 11:29:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    V obejrzałem mając 3 czy 4 latka. Pamiętam, bo to było jeszcze w starym mieszkaniu z którego wyprowadziliśmy się jak miałem 6 lat

    Otóż "Imperium" było pierwszym filmem Star Wars jaki obejrzałem. Dlaczego tak mocno to pamiętam? Bo pudełka się w wypożyczalni pomyliły. Pamiętam jak dzisiaj, że z tyłu były zdjęcia z IV. Dzisiaj pamiętam już tylko Luke`a siedzącego obok R2.

    W każdym razie byłem za mały, żeby dużo z tego pamiętać, ale pamiętam wyraźnie asteroidy i Bitwę o Hoth. Tego nie zapomnę nigdy Dziwne, żę np. pojedynek Vadera i Luke`a już nie pamiętam :]

    Potem zaczęło się kopiowanie kaset by mieć na stałe Do dzisiaj mam "Imperium" przegrane na VHSie. Zaczyna się niestety dopiero w momencie Kosmicznego Ślimaka. Wcześniej ktoś nagrał "Maskę" z Jimmem Carreyem

    Imperium to z pewnością najlepsza część sagi. Będę to powtarzał do śmierci.

    P.S. Z początku myślałem, że zielony stworek to pachołek wielkiego wojownika Yody

    P.S. 2 Dzięki Star Wars i "Imperium" zacząłem poznawać pierwsze słówka po angielsku. Powtarzanie cytatów, czy haseł (eks łing klass ) dało efekty. Rozszerzona matura 85%, podstawowa 100% Kocham cię Imperium <3

    "You could use a good kiss!"

    LINK
  • Wspomnień czar...

    Balav 2010-05-25 12:40:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Będę powtarzał frazesy, ale muszę to napisać: The Empire Strikes Back to najlepsza i niedościgniona pod względem poziomu całości część sagi Star Wars. End off.

    Czy to najlepszy sequel w historii kinematografii? Trudno stawiać kategoryczne wyroki w tej materii, ale to niewątpliwie jedna z niewielu kontynuacji, która bije pierwowzór na głowę, zarówno pod względem fabuły, tempa akcji, ścieżki dźwiękowej, humoru, jak też tzw. klimatu.

    Pierwszy raz obejrzałem TESB (podobnie jak pozostałe części OT) podczas ich emisji w telewizji Canal+. Przegapiłem Edycję Specjalną w kinach (i jak już wcześniej wspominałem, do dziś pluję sobie w brodę), ale przeczytałem wówczas wiele z dostępnych wtedy materiałów prasowych, toteż tak istotne twisty fabularne jak zdrada Lando, wizerunek Yody i ojcostwo Luke`a nie były dla mnie tajemnicą. Początkowo Imperium kontratakuje nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia, jakie wywarło na mnie później (a wywarło olbrzymi zachwyt). Tak jak napisał ogór - do TESB trzeba dojrzeć. Gdy byłem trzynastolatkiem w tym filmie brakowało mi spektakularnej bitwy kosmicznej w finale oraz jednoznacznego zwycięstwa "dobrych". Po latach i po kolejnych seansach (m.in. video, Polsat) utwierdziłem się w przekonaniu, że te owe rzekome "braki" nie są wadami, lecz zaletami. Dopiero po osiągnięciu pewnego wieku zacząłem doceniać posępny, przygnębiający klimat tego filmu, misternie prowadzoną akcję, chwilowy sukces Imperium, czy też kończący film, jakże przejmujący cliffhanger.

    Duże zasługi leżą w rękach dwóch ludzi. Pierwszy z nich to Lawrence Kasdan który z pomysłów George`a Lucasa wykroił fantastyczny scenariusz. Pogłębił rysy psychologiczne głównych postaci, włożył im usta kapitalne dialogi, umiejętnie budował napięcie. Irvin Kershner nie uległ naciskom swojego dawnego studenta i nakręcił TESB "po swojemu" kładąc nacisk na relacje między postaciami, ich wewnętrzne zmagania, podkreślając wielką wagę tajemnic wyjawionych w tym filmie. Pomimo wielkiego szacunku dla George`a Lucasa za stworzenie SW trzeba przyznać, że najlepszym filmem Sagi jest ten, który jest najmniej Lucasowski, a przez to najbardziej dojrzały (ciekawostka: Kershner popełnił również w 1990 roku RoboCopa 2- jeden z najgorszych sequeli w historii X Muzy).

    Nie należy również pomijać fenomenalnej ścieżki dźwiękowej pióra Johna Williamsa z tak pamiętnymi utworami jak "Lando`s Palace", "Yoda`s Theme", "The Asteroid Field" i oczywiście "The Imperial March". Ten ostatni to IMHO (obok motywu przewodniego do Listy Schindleraoraz "The Raiders March") najlepszy kawałek muzyki ilustracyjnej, jaki wyszedł spod jego ręki. Majstersztyk.

    W TESB są sekwencje niezapomniane, do dziś wywołujące na moich plecach ciarki, pomimo wielokrotnego oglądania tego filmu. Takich scen jak atak AT-AT na bazę Echo (gdzie pojawia się gen. Maximilian Veers, jedna z moich ulubionych postaci Sagi, co widać po awatarze na forum), ucieczka Sokoła w pas asteroid, pierwsza scena ukazująca Eskadrę Śmierci i przelatujący Egzekutor(gdy pierwszy raz rozbrzmiewa "The Imperial March"), zamrożenie Solo w karbonicie, pojedynek father vs son w Cloud City się nie zapomina. Nie tak dawno oglądałem OT z mamą mojej narzeczonej (coby pokazać o co chodzi w fascynacji przyszłego zięcia). Widziała Gwiezdne wojny po raz pierwszy w życiu.Imperium kontratakujezrobiło na niej największe wrażenie, udzieliły się jej autentyczne emocje - to świadczy o niezwykłej sile tego filmu nawet trzydzieści lat po premierze.

    Warto też dodać, że TESB to aktorski koncert Harrisona Forda. Ford dostał w tym filmie najlepsze one-linery, jest postacią istotniejszą, niż to miało miejsce w ANH, gra bardzo swobodnie i aż się wierzy, że ten szelmowski błysk w oku jest prawdziwy, nie zaś grany (dlatego tak bardzo widać zmęczenie rolą, jakie przejawia Ford w RotJ).

    Dla osoby kibicującej lub interesującej się Imperium (e.g. like me)ten film to dodatkowa gratka, umożliwiająca zobaczenie potęgi sił zbrojnych Imperium Galaktycznego w pełnej krasie, tak w przestrzeni kosmicznej, jak i na lądzie.

    Wszystkie powyższe elementy składowe łączą się w dzieło kompleksowe, skończone, pozbawione istotnych mankamentów.

    To cut the long story short: TESB to klejnot w koronie Gwiezdnej Sagi. Najlepszy z epizodów SW i jeden z grupy kilkudziesięciu moim zdaniem najwybitniejszych filmów jakie miałem okazję oglądać.

    LINK
  • Temat wspominkowy :D

    Kasis 2010-05-25 13:14:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Rzeszów

    No to jedziemy. Częściowo będę się powtarzać

    „Imperium kontratakuje” po raz pierwszy ujrzałam tego samego dnia co „Nową nadzieję”, od razu, ciurkiem leciały. Miałam 5 lat, byłam z rodzicami u ich przyjaciół, a oni mieli SW na VHSach (swoją drogą, to były stare wersje). Ten wieczór do dziś pozostaje jednym z najważniejszych i najbardziej niesamowitych wspomnień z mojego dzieciństwa. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, byłam pod olbrzymim wrażeniem. Przy czym nie jestem pewna, czy TESB dane mi było wtedy obejrzeć do końca. Niewiele pamiętam (więcej scen z ANH), głównie zapadła mi w pamięci Dagobah, jak R2 wpadł do bagna i coś go zaatakowało, Luke rozmawiający z Yodą. Duże wrażenie zrobiła na mnie ta mgła, zagrożenie czające się wokół. Zapamiętałam to jakby Luke chodził po wąskim pasie stabilnej ziemi (a to był X-wing ), a po obu stronach miał bezdenne bagno. Ciekawe czy teraz uprawiam wielką nadinterpretację, ale pamiętam, że w dzieciństwie od czasu do czasu śniły mi się bezdenne zbiorniki wody.
    Zastanawiam się czy gdybym obejrzała całość, to czy nie zapamiętałabym więcej? Pewnie albo pojechaliśmy do domu, albo jeśli tam nocowaliśmy to zostałam położona spać. Ale nastrój, uczucia, to wszystko we mnie zostało i narastało. Przez lata żyłam tymi wspomnieniami, próbowałam sobie przypomnieć jak najwięcej. Moim skarbem była recenzja z Gazety telewizyjnej, w której na czarno-białym zdjęciu widniał Luke i Yoda. Może właśnie dlatego łatwiej było mi przywołać i utrwalić wspomnienia o Dagobah?
    Z drugiej strony możliwe, że obejrzałam całość, a przynajmniej pojedynek Luke’a z Vaderem na Bespin. Przez te wszystkie lata odczuwałam wielki brak SW, nie miałam video, tamci znajomi pozbyli się swoich kaset, byłam więc wyczulona na wszystko co mi się z SW kojarzyło. Pamiętam, że oglądając jeden z odcinków „Wojowniczych Żółwi Ninja” od razu wiedziałam, że widzę scenę niczym z Gwiezdnych Wojen. Chodziło o pojedynek Shreddera ze Splinterem na takim moście. Wyglądało to bardzo podobnie do sceny z Miasta w Chmurach, na krótko przed tym nim Vader obciął dłoń Luke’owi. Nie pamiętałam wtedy co i jak, ale wiedziałam, że już to widziałam i że to były właśnie Gwiezdne Wojny. Pierwsze rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy, to faktycznie dłuższy pierwszy seans z 1988 roku niż mi się wydawało. Może jednak obejrzałam nawet całość? Tego już nigdy się nie dowiem.

    Ale z „Imperium…” wiąże się też moje olbrzymie gwiezdnowojenne rozczarowanie. Jakie? Okropna dziura w pamięci. Nie wiem, nie pamiętam, jak i kiedy dowiedziałam się, że Vader to ojciec Luke’a. Nie pamiętam sytuacji, a co gorsza jak na to zareagowałam. No bo, kiedyś musiałam się dowiedzieć, nie? Zero, tabula rasa. I strasznie tego żałuję. Jest to jeden z powodów, dla których chciałabym móc na chwilę „wykasować” z mojej pamięci SW i obejrzeć je na nowo, zupełnie na świeżo… ech…

    A potem nadszedł 1997 rok i szał ciał, SW było wszędzie. Szalałam ze szczęścia. Postery do edycji specjalnej są mi bardzo drogie, bo doskonale pamiętam oplakatowane nimi całe miasto. To było coś wspaniałego. Na początku, idąc na ANH, chciałam spełnić marzenie z dzieciństwa i sprawdzić jak ma się to, co zobaczę do moich wspomnień. Ale już w trakcie seansu wiedziałam, że muszę zobaczyć i resztę.
    Pamiętam, jak co chwilę wydzwaniałam do kina Zorza z pytaniami czy można już rezerwować bilety, a starszy pan znużonym głosem odpowiadał po raz kolejny, że jeszcze nie, że jeszcze za wcześnie. I tak przy wszystkich trzech epizodach
    Idąc na „Imperium kontratakuje” po raz drugi w życiu poszłam sama do kina. Pamiętam jak stałam w holu, jeszcze nie skończył się poprzedni seans. Wokół dużo ludzi. Pani otwiera drzwi i zaprasza do środka. A ja ściskając swój bilet, weszłam jako pierwsza na salę. Doskonale pamiętam, gdzie siedziałam na wszystkich trzech filmach. Co prawda teraz w tym kinie są inne fotele i inna ilość rzędów, ale mam głupi sentyment do tamtego miejsca i bardzo często będąc w Zorzy, patrzę na nie z nostalgią (zresztą AOTC i ROTS oglądałam z tego samego rzędu).

    Nawiązując jeszcze do tych dziur w pamięci i istotnych zwrotów akcji. Jestem pewna, że w 1997 nie wiedziałam jeszcze, że Luke i Leia są rodzeństwem (do obejrzenia ROTJ). Pamiętam, że tato odebrał mnie z kina (i było to właśnie na 90% po seansie TESB) i kiedy jechaliśmy do domu mówiłam o konkursie SW z jakiejś gazety, na głos analizowałam pytania. I jedno brzmiało „co łączy Luke’a i Leię?”. Zastanowiłam się i powiedziałam coś w stylu „No, Luke się w niej kocha”. Pamiętam, że byliśmy wtedy na rondzie obok starego Hotelu Rzeszów i ojciec spojrzał na mnie z zagadkowym uśmieszkiem i spytał: „Jesteś pewna, że tylko o to chodzi?” Zbił mnie tym z tropu, nie miałam zielonego pojęcia o co mu może jeszcze chodzić, ale nic nie zdradził. Ale niedługo sama się dowiedziałam

    V epizod do dziś pozostaje moją ulubioną częścią, na równi z IV. Ujrzałam je tego samego dnia i to one oba zaraziły mnie tą magią. Uwielbiam w nim wszystko, historię, dialogi, nastrój, większe zawirowania i pogmatwanie życia bohaterów, zwroty akcji, uczucia, które niesie, najlepsze sceny i dialogi miłosne w filmach SW, muzykę, sceny pościgów, pole asteroid, Vadera w całej krasie itd., itp. I za to, że pomimo kolejnych seansów (tak samo jak w przypadku innych części), za każdym razem zauważam coś nowego :] To bogactwo jest cudowne.
    Czasami myślę sobie, jak wspaniałe są te filmy skoro przetrwały zderzenie z moimi wspomnieniami, wyidealizowanym wręcz obrazem, oczekiwaniami, które narastały przez tak wiele lat. A tymczasem one okazały się jeszcze lepsze

    To niesamowite, że czas płynie tak szybko i że najstarszy epizod ma już 33 lata, a najmłodszy 5. A mimo tego upływu lat, nadal rozbudzają wyobraźnię milionów i nie schodzą ze sceny. To wzruszające, że na świecie ciągle przybywają nowi fani, a świat SW ma się tak dobrze. Bardzo się cieszę, że mogę świętować kolejne urodziny jednego z „elementów” tego uniwersum. Oby do setki w takiej formie!

    LINK
  • No cóż

    Mistrz Seller 2010-05-25 16:37:00

    Mistrz Seller

    avek

    Rejestracja: 2006-11-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-10

    Skąd: Skierniewice

    ja widziałem na TESB na polsacie w 2002. Film ten był puszczony ponad miesiąc po Nowej nadziei i w dodatkowo leciał jakoś późno. Dlatego też pierwszy raz oglądając film przysnąłem. Co ciekawe śniło mi się, ze Luke, Leia i Han są w bazie Echo i Luke zapytał ich:
    -Vader jest moim ojcem?- a oni pokiwali głową
    Przez długi czas myślałem, że to scena z filmu.

    Na szczęscie w lisopadzie 2003 puszczono film jeszcze raz, o jeszcze późniejszej porze. Na szczęście wideo było sprawne Była to edycja specjalna. Film mi się spodobał, ale ja wtedy wolałem AotC i to był mój ulubiony epizod. Dopiero po kilku latach przejrzałem na oczy.

    LINK
  • ...

    Darth Kasa 2010-05-25 17:10:00

    Darth Kasa

    avek

    Rejestracja: 2009-01-25

    Ostatnia wizyta: 2023-01-20

    Skąd:

    Z dawnych czasów bardziej pamiętam, jak ściskałem kciuki za Luke`a, aby zniszczył Gwiazdę Śmierci oraz - co ciekawe - sceny w kantynie Chalmuna, niż cokolwiek z TESB. Widocznie ANH wywarło na mnie większe wrażenie, choć z tego co pamiętam, V i VI część także uwielbiałem.
    Niestety, prawdopodobnie nigdy nie miałem okazji obejrzeć oryginalnego TESB. Wersja, na której się wychowałem, to był nagrany na kasetę (eh, były czasy, kiedy nie wiedziałem, co to znaczy "nielegalne") film puszczony kiedyś w TVP z polskim lektorem; chyba była to wersja z 1997 r. O dziwo, pomimo lektora musiało mi się podobać, bo pamiętam, że kiedyś oglądałem OT na okrągło. Później nastąpił regres, i przez dłuższy czas nie oglądałem starszych filmów, wystarczały mi TPM i AotC. Dziś natomiast posiadam edycję specjalną z 2004 r. (tym razem oczywiście oryginalną). Kiedyś będę musiał kupić pierwotną wersję, co do tego nie ma wątpliwości

    LINK
  • |-o-|

    Darth Kamil 2010-05-25 17:19:00

    Darth Kamil

    avek

    Rejestracja: 2008-01-11

    Ostatnia wizyta: 2019-07-05

    Skąd: Coruscant

    Mój ulubiony epizod ma już 30 lat? Wszystkiego najlepszego staruszku

    Cóż, niestety nie miałem okazji być ani na premierze, ani obejrzenia TESB w kinie. Pierwszym epizodem, który widziałem było "Mroczne Widmo" (z płyty i z dubbingiem). Gwiezdne Wojny strasznie mi się spodobały i... chciałem więcej. Szczęśliwym trafem kuzyn miał całą OT na VHS. Nawet nie wiem ile razy pożyczałem te kasety i oglądałem w kółko (dziś stoją na mojej półce ).

    Za co kocham "Imperium..."?
    * bitwa o Hoth i wygrana Imperium
    * walka Dartha Vadera z Lukiem (wyznanie Sitha było dla mnie szokiem )
    * miasto w chmurach i Lando - strasznie lubię jego postać i tą kolorystykę miasteczka nad Bespin,
    * niedokończony problem Hana z karbonitem - jakie było moje zdziwienie, kiedy nagle okazało się, że nie dowiem się co dalej z Hanem w tym samym filmie
    * kosmiczny ślimak <3
    * szkolenie Luke`a na Dagobah i Yoda (zielony strasznie mi się spodobał. I ten jego humor )
    * Imperator na tym wielkim holoprojektorze (czy jak to tam nazwać). W końcu pokazali "tego bardzo złego".

    A jak pomyśleć, że mnie te prawie całe trzydzieści lat ominęło, to aż się smutno robi. Szkoda, że nie urodziłem się prędzej... chociaż kto wie, może wtedy bym nie lubił Star Łorsów?

    LINK
  • Nie tak dawno temu

    Vergesso 2010-05-25 18:10:00

    Vergesso

    avek

    Rejestracja: 2007-08-29

    Ostatnia wizyta: 2024-05-05

    Skąd: Toruń

    Po raz pierwszy "Imperium Kontratakuje" obejrzałem niezbyt dawno temu, bo kilka miesięcy przed premierą "Zemsty Sithów". Pamiętam, że strasznie się irytowałem, że do premiery ROTS zostało kilka miesięcy, a ja jeszcze nie miałem okazji obejrzeć TESB(nie było wtedy wersji na DVD, a wideo nie miałem, więc nawet jakbym pożyczył kasetę, to i tak bym nie obejrzał). Pierwszym epizodem jaki widziałem była Nowa Nadzieja jak miałem 9 lat, potem przegapiłem Imperium Kontratakuje i obejrzałem Powrót Jedi. O tym, że Vader jest ojcem Luke`a albo gdzieś przeczytałem, albo ktoś mi powiedział, więc siłą rzeczy nie zrobiło to na mnie wrażenia. Potem był Atak Klonów w kinie, potem Mroczne Widmo w telewizji przy powtórkach, znów TESB przegapiłem...w każdym razie ciągnęło się to aż do momentu, gdy znów były powtórki SW w telewizji, kilka miesięcy przed premierą Zemsty Sithów.
    Pamiętam, że było wtedy w Toruniu dużo śniegu, w pewnym momencie przypomniałem sobie, jak byłem na sankach o filmie i zacząłem zasuwać do chaty . Na szczęście zdążyłem.

    Imperium Kontratakuje jest moim trzecim ulubionym epizodem: pierwsza jest Zemsta Sithów, drugi Powrót Jedi. Za co cenię TESB? Za piękną planetę Hoth, za jak zawsze wymiatającego Hana Solo, za jak zawsze fenomenalnego Vadera, za Yodę, za Admirała Pietta, za poświęcenie Kapitana Needy, za pojedynek między Luke`em a Vaderem, za duet C-3PO&R2-D2 za zaskoczenie Hana, Leii i Chewiego jak Vader wstał z fotela, za Bobę Fetta, za IG-88, za "Marsz Imperialny" i jego przewijanie się w całym filmie! Najlepsza nuta, najlepszy utwór muzyczny jaki słyszałem w życiu! Za pierwsze pojawienie się Imperatora Palpatine`a - co prawda rozmawiającego przez hologram z Vaderem, ale jednak. No i za kapitalne dialogi, jak:
    -"Ja jestem twoim ojcem"
    -"Rób, albo nie rób. Nie ma próbowania"
    -"Przeprosiny przyjęte, kapitanie Needa"
    -"Kapitanie Piett[...] Pan tu dowodzi, admirale Piett" (czyli błyskawiczny awans Pietta)
    -dialog między Vaderem a Fettem
    "Trup mi niepotrzebny"
    "Nie będzie trwale uszkodzony"
    -"Umowa robi się coraz gorsza"
    -i kilka innych dialogów. A zwłaszcza za:
    "No! That`s not true! That`s impossible" - Nie! To nieprawda! To niemożliwe" i to, jak to wymówił Luke!
    Razem z kolegą, a czasem i z dwoma lubiliśmy tym tekstem wkurwiać wychowawczynię na godzinach wychowawczych lub historii i WOS-ie(mieliśmy z nią histę i wos) w gimnazjum. Ona jakieś wiadomości przekazuje, dla nas złe, to my na cały głos "No! That`s not true! That`s impossible"

    Ehh, stare, dobre czasy. I niech mi ktoś powie, że gimnazjum to wyłącznie zły okres nauki

    LINK
  • This is where the fun begins

    Lord Sidious 2010-05-25 22:53:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Dla mnie "Imperium kontratakuje" to absolutny początek. Była jesień roku 1985, jeszcze chodziłem do "0" w przedszkolu. Czytać nie umiałem. W przedszkolu chyba nawet słyszałem coś o jakimś Vaderze, ale nie wiedziałem o co chodzi. Pewnego dnia Tata zabrał mnie do kina, nieistniejącego już "Piasta". Lubiłem chodzić na filmy, acz wolałem te z dubbingiem. To chyba był jeden z pierwszych, na którym były napisy. Oczywiście sam sobie bym nie poradził. Tata czytał mi wszystko. Każdy tekst. A ja chłonąłem jak mogłem. I powiem tylko, to było coś. Gdy wróciliśmy z kina, zwłaszcza w ciągu następnych dni, starałem się wszystko zapamiętać. Przeżyć jeszcze raz. Kto wie, może zapisać, gdybym umiał. Ale głównie starałem się narysować. Zapamiętać fabułę i wspaniałe, kolorowe obrazy. Tak, to jest właśnie najśmieszniejsze, ale ten film wtedy wydawał się niesamowicie kolorowy, zwłaszcza Miasto w Chmurach. Cóż barwy urzekły mnie także w Mrocznym widmie, ale to już inna historia. Natomiast w 1985 to były trochę inne czasy, mniej barwne, bardziej ponure, gdzieś w połowie drogi po 1981 i przed zmianami z 1989. Chyba wtedy nikt nie myślał o zmianie i to się czuło. Zresztą, jeśli dziecko pamięta TESB jako film niesamowicie barwny i kolorowy to chyba coś w tym jest.
    Dziś trudno sobie przypomnieć wszystko, ale mam kilka wspomnień z tamtego okresu. Przede wszystkim nie uwierzyłem Vaderowi. Byłem przekonany, że kłamał mówiąc Luke`owi, że jest jego ojcem. To niemożliwe, prawda? I chciałem by Luke jeszcze raz zmierzył się z Vaderem i odciął mu rękę. Zemścił się (co w końcu miało miejsce). Pamiętam też Artu i złotego robota. I imperialnych oficerów, którzy w pewien sposób kojarzyli się z armią radziecką, tak zupełnie naturalnie. W końcu oni też stacjonowali u nas wbrew naszej woli, ta niechęć była, może nie nazwana, ale wyczuwalna. W to Imperium doskonale się wpasowywało. I to sprawiało, że ten film, poza tym, że był fascynujący, sprawiał wrażenie prawdziwego. Chciałem, by tamten świat istniał i pewnie chciałbym się tam znaleźć.
    I pamiętałem jeszcze postać o wielkiej charyzmie, która robiła wrażenie - Lorda Vadera. Wtedy jeszcze coś mi się ubzdurało i myślałem, że to jakiś Lorde Wejder czy coś w tym stylu. Z czasem to wspomnienie się trochę zatarło, zgrało z tym, co zobaczyłem 2,5 roku później w "Powrocie Jedi". Gdy po jakimś czasie (już w latach 90. oglądałem na niemieckiej stacji epizod V), byłem zaskoczony, że brakuje jednej sceny, gdy Vader przybywa na okręt. Ta scena pojawiła się w ROTJ, i to nie był okręt, a Gwiazda Śmierci w dodatku druga.
    Ale było jeszcze coś, coś co sprawiło, że zapragnąłem wrócić do Gwiezdnych Wojen i oglądać je nawet w tym prawie niezrozumiałym wówczas dla mnie języku. Oglądać, niekoniecznie rozumieć. To coś, to pewna melodia, która łaziła mi po głowie, ale nie potrafiłem przypomnieć sobie gdzie ją słyszałem. Oczywiście mowa o marszu imperialnym. Chyba usłyszałem go i skojarzyłem z sagą przy okazji TIE Fightera (albo X-Winga, nie pamiętam już dziś). Dopiero wtedy skojarzyłem go z sagą i wiedziałem, że muszę do niej wrócić. Podobnie jak długo polowałem na muzykę z filmu. Moja pierwsza płyta CD to właśnie niektóre kawałki z sagi, nagrane przez Utah Symphony Orchiestra. Również do nich podchodzę z dużym entuzjazmem, choć z tego, co pamiętam to chyba nie słuchałem tej płyty z 10 lat. Pewnie dlatego, że wolę tę bardziej filmową (obecnie słucham muzy z ROTS).
    Przez wiele lat TESB na zmianę z TPM był albo pierwszym albo ostatnim filmem jaki widziałem w danym roku. A ostatni raz widziałem go jakieś 1,5 miesiąca temu. Dziś jednak jest już tylko częścią sagi, prawdę mówiąc ostatnio nie oglądam jej pojedynczo. Zbieram się i w krótkim czasie oglądam wszystkie epizody. Ale właśnie te dwa - TESB i TPM są moimi ulubionymi (choć ostatnio jakoś najbardziej mi ROTS podeszło, ale czasem tak mam, że czuję głód na któryś konkretny).
    Niestety większość innych przeżyć, w tym wersja specjalna, jest raczej związane z trylogią lub sagą i trudno mi coś do TESBu jeszcze dodać .

    LINK
  • imperium kontratakuje

    general kota 2010-06-10 20:09:00

    general kota

    avek

    Rejestracja: 2010-03-21

    Ostatnia wizyta: 2010-07-25

    Skąd:

    imperium kontratakuje to jednak jedna z lepszych częsci star wars jak z reszta wszystkie

    LINK
  • Stare dobre TESB

    Admiral 2010-10-01 19:12:00

    Admiral

    avek

    Rejestracja: 2010-09-30

    Ostatnia wizyta: 2012-08-17

    Skąd:

    "Imperium Kontratakuje" to dla mnie najlepsza obok "Powrotu Jedi" część Star Wars. Szczególnie pod względem fabuły. Dodatkowo ta oryginalność tej części. Nie stoczono starcia floty rebelii z imperium tak jak to było w ANH i ROTJ. Pojedynek na Bespinie jest epicki. Jak dla mnie lepszy nawet od tego z ROTJ. Wspaniałe lokacje takie jak Miasto w Chmurach i lodowa planeta Hoth. Szczególnie spodobała mi się ta z miasta w chmurach. Można się w niej zakochać i nigdy nie odkochać. Pamiętam, jak jeszcze byłem młodszy i grałem w pierwszą część klasycznej już gry "Rogue Squadron 3D" ta muzyka towarzyszyła mi podczas przechodzenia misji właśnie koło miasta w chmurach. Niezapomniane wspomnienia z bardzo wczesnej młodości. Z Hoth mam takie same wspomnienia. Też z gry, ale to jeszcze nie to co Bespin.
    "Imperium" kocham również za to, że pojawiło się w nim wiele utworów, które zostały wykorzystane w następnych częściach, a także stały się "wizytówką" muzyki Star Wars.
    I wreszcie to co najbardziej lubię w TESB. Klimat. Ta część jest tak dojrzała, że można ją oglądać bez końca. Z tej strony "Imperium" bije na łeb dosłownie wszystkie epizody. I nowe i stare. Mimo upływu tak wielu lat nadal oglądam ten film kiedy przydarzy się okazja oraz wtedy kiedy mam na tą część ochotę.
    Wspaniała bitwa o Hoth. Dla mnie najlepsza bitwa lądowa Starej Trylogii. Szczególnie spodobały mi się Snowspedeery oraz maszyny kroczące AT-AT. Coś pięknego. Dodatkowo krajobraz lodowej planety.
    Z "The Empire Strikes Back" zapadła mi mocno w sercu czystka oficerów floty Galaktycznego Imperium. Również te mroczne sceny oddają ponury klimat filmu.

    Podsumowując. Moje wspomnienia z "The Empire Strikes Back" są bardzo silniejsze niż z innych części. Po prostu uwielbiam ten film. Moim zdaniem najlepszy film Science-Fiction jaki kiedykolwiek wyszedł i najlepszy obok "Return of the Jedi" epizod sagi.

    Admiral

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..