Ja świetlówki połączonej z latarką (niebieski miecz), oraz lubie machac sobie niebieskim długopisem xD
Ja świetlówki połączonej z latarką (niebieski miecz), oraz lubie machac sobie niebieskim długopisem xD
ja używam zabawek TCW (miecze świetlne) albo latarka albo z rolki po papierze toatelowym.
To dosyć intymne pytanie.
Calsann napisał(a):
To dosyć intymne pytanie.
________
Calsann , jesteś mistrzem ...
Jakie tam intymne...Ja lubie z kuzynem tłuc się po głowach ``Mieczami świetlnymi" (dlugopisami) xD
...beztroskie.
W moim poprzednim poście zawarłem chyba wyłącznie cyniczną kpinę.
Osobiście chyba nie bawiłem się nigdy "w miecze świetlne". Wiadomo, jak byłem dzieciakiem to z bratem naparzaliśmy się jakimiś drewnianymi mieczami, tudzież aluminiowymi rurkami (szkielet jakiegoś namiotu, czy coś).
No, jeszcze jakiś czas temu z kumplem trochę sobie pomachaliśmy plastikowymi mieczami świetlnymi z "Smyku", ale pod wpływem spojrzeń pracowników sklepu szybko skończyliśmy zabawę.
Aha, i zanim zostaniesz zaatakowany przez Mistrza Sellera - przeczytaj Regulamin Użytkownika: http://gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=537
Bardzo pomoże Ci w efektywnym korzystaniu z forum.
Ja w liceum z kolegami, gdy wagary nasz odbywały się na dworze, zawsze się tłukliśmy "mieczami" (jakkolwiek by to nie zabrzmiało ). Za miecze zawsze służyły kije, ale najlepsze było to, że w naszych zabawach nie było "przebacz" Laliśmy się tak, że dzień później zawsze były ślady
Aaahhhh... good old times.
Niestety, niczego nie używam.
Tak jak ze mną
Ostatecznie czasami kijek, którym lubię czasem pomachać
Hmm ja używam rur hydraulicznych z Castoramy. I powiem, że tłucze się nimi całkiem dobrze Kiedyś jeszcze była dorobiona latarka (jako rękojeść i laser) ale wtedy nie można za mocno uderzać, więc wywaliłam. Poza tym fajnie się chodzi z nimi przez miasto, ludzie się gapią xD
Tonks napisał(a):
Hmm ja używam rur hydraulicznych z Castoramy. I powiem, że tłucze się nimi całkiem dobrze Kiedyś jeszcze była dorobiona latarka (jako rękojeść i laser) ale wtedy nie można za mocno uderzać
________
Z koleżanką jak byłyśmy młodsze to też zrobiłyśmy takie miecze,ale nie przetrwały do końca dnia... No,ale rury hydrauliczne miałyśmy z Leroy Merlin.
a nie pomyślałaś, że patrzą jak na... kogoś mniej mądrego? bez urazy
Oczywiście, że pomyślałam Ale to jakoś dziwnie przyciąga innych: jak wracałam ze świeżo-kupionymi dwoma rurami i czekałam na przystanku na autobus, podjechał jakiś gościu w aucie i akurat mnie (a było tam więcej ludzi) spytał o drogę. ^^ Chociaż przyznaję, że trochę dziwnie się gapił
A jeśli chodzi o samą walkę na dworze, to staram się, żeby miejsca były mało zaludnione.
Ja jako mieczy świetlnych używam zabawkowych mieczy świetlnych z TCW (genialne,co nie?). Kiedyś wyszłam z kumplem na podwórko z mieczami świetlnymi i tam się nimi tłukliśmy. Potem przemierzaliśmy całe osiedle z rękojeściami w dłoniach (nie mieliśmy gdzie ich potem schować) i zyskaliśmy miano fanatyków wśród mijających nas znajomych.
W szkole to też jak mi coś odbije to walczę na długopisy ze znajomymi Kiedyś biliśmy się linijkami,ale jakaś nauczycielka kazała nam przestać...
Różnie to bywało. Kiedyś z bratem używaliśmy plastikowych butelek, jednak się nie sprawdzały, bo były krótkie i łatwo ulegały zgnieceniu. Ostatnio nawalaliśmy się rakietkami do badmintona. Bardzo dobrze się nimi walczyło, ale niestety po tym co przeszły na skutek tej zabawy, w badmintona już sobie nimi nie pogramy
Przypominają mi się otulinowce (dość grube kije owinięte gąbką i taśmą klejącą tak dla niedoinformowanych :> którymi naparzali się ludzie z obozu RPG na których swego czasu krzywo patrzyłem/patrzałem(niepoprawne skreślić). Ogółem to czasem z kumplami naparzamy się sztachetami obrobionymi żeby pasowały do ręki...
cóż, kije to najpopularniejszy materiał. Chociaż na youtube jest pełno filmików o nazwie: "jak zbudować miecz świetlny". Jednak miecze zbudowane w ten sposób mają trwałość ok. 0,5 min.
Używałem kijków ew. kija od miotły.
Będąc małą padawanką chciałam się popisać przed koleżankami i pokazać "jak Vader wymachiwał mieczem". Na podwórku znalazłam złamany,metalowy kij od miotły o kolorze czerwonym i zaczął się "pokaz". W konsekwencji wbiłam sobie "ostrze miecza" powyżej kolana i skończyło się na wizycie w szpitalu oraz przełożonym wyjeździe na wakacje. Na dodatek lekarz dał tylko 4 czy 3 szwy na zewnątrz rany (w środku też miałam szyte) i została dość duża (gdzieś tak 4 cm długości i 2 szerokości)blizna.
Mam dziwne, mieszane,ale chyba wyjaśnione uczucia, co do kijów od miotły jako mieczy świetlnych...
Bo kijki się spiłowuje przed zabawą... Każdy mały chłopiec to wie.
Ja wolałem broń bardziej konwencjonalną. W czasach walk o "bazy" pod blokiem, używałem grubej pały od jakiegoś narzędzia ogrodniczego owiniętej izolacją, zwanej "bejzbolem". Ciągle leży gdzieś na szafie... W późniejszych czasach wystrugałem jeszcze szabelkę z kawałka drewna odłupanego od pnia w lesie. Doprawiłem jelec z drutu, głowicę z jakiegoś wielkiego kolczyka, rękojeść owinąłem rzemieniem i tak sobie wisi kilka lat na ścianie. Nigdy się nim nie biłem. Za cienkie drewno. Mógłby się połamać przy pierwszym uderzeniu.
Fechtunek ćwiczyłem półmetrowym nożem do pieczywa. Rękojeść była jednak za krótka na dwie dłonie i po tym jak jedna zjechała na ostrze, skutecznie się zniechęciłem do takich zabaw.
I jeszcze anegdotka z dzieciństwa:
W pięknych czasach podstawówki, zbieraliśmy każde drewno na miecze. Jako jedyny mogłem robić z mieszkania drewutnię, więc trzymałem kije wszystkich znajomych. Podczas pewnej wyprawy na nieużytki (Tłumiki ul Robotnicza 20a Wrocław; bawił się ktoś? ) znaleźliśmy, na jakiejś przedwojennej rampie kolejowej, kawał drewna, wyglądający dokładnie jak maczuga jaskiniowców. oczywiście kto pierwszy, ten lepszy, a ja pierwszy nie byłem. Pała i tak wylądowała u mnie na przechowaniu. Była tak piękna i kusząca, że nie mogłem się powstrzymać od chodzenia z nią. Podczas kolejnej wyprawy (Ciekawe co jest pod Mostem Mieszczańskim?) ku wielkiej dumie, wziąłem tą pałę. Jak to dzieci lubią, stukałem nią o pręty barierki. Po trzech stuknięciach, kij połamał się na trzy kawałki. Lepsze to, niż kompromitacja podczas pojedynku z kimś... Nie pamiętam, jak wytłumaczyłem to rozczłonkowanie właścicielowi pały.
Najlepiej nadaje się do tego prosty (hm, nie zawsze - te rozgałęzione powodują jednak nieziemski chaos), wytrzymały (niestety też nie zawsze) kij prosto z najbliższego lasu. Zdarzało mi się walczyć taką "bronią" z kumplami. Poza tym, jeżeli chcę sobie czymś powymachiwać w domu to używam do tego swojej półmetrowej linijki, chociaż ze względu na to, że linijek nie tworzy się do walki, trenuję nią w samotności
Latarka z niebieskim światłem i to owinąć w papier xero A3
spróbujcie w ciemnym pokoju wygląda to super
Ja stworzyłem własną rękojeść, do której wkładam zwykły kij od miotły xD
ja ostatnio wpadłem na pomysł zbudowania miecza z korpusu po długopisie i anteny. Naprwade fajna sprawa, tylko ze jak sie tym kogos uderzy to baaaardzo boli xD
Z kuzynem i siostra robilismy miecze z kiji wszelkiego pochodzenia i malowalismy na jaki kolor sie chcialo.
Ja używam długopisów kolorowych (dużo kolorów), mam patyk owinięty w wszelkiego rodzaju taśmy, zabawek o rodzaju miecza świetlnego, z klocków (łatwo się łamał
Ja tam używam zielonej linijki, albo pilota od telewizora. Jak nim wymachuje to wydaje dźwięki podobne do tych przy walce.
jak miałem 11 - 12 lat bawiłem się w SW u mojej babci na wsi. Wtedy to było dopiero . Pamiętam ferie zimowe, kiedy zawsze byłem na Hoth , a śnieżnym potworom(czyt. bałwanom) odlatywały głowy od mojego miecza . Mój miecz to był po prostu patyk, ale rękojeść obklejałem izolacją, przez co miałem zajebisty efekt .
Lat kilka temu prowadziło się dni otwarte w LO. Jako że wielu ludzi jakoś przychodzić nie chciało do sali gdzie opiewywaliśmy zalety naszego kierunku, szybko się z kumplem zaczęliśmy nudzić. Tak więc dwie ulotki + trochę taśmy klejącej - i zabawy co niemiara^^ Piękne salta (prowadzone jak w erpegach: "Przeskakuję nad tobą!" Przynajmniej nie było rzutów na zręczność) przy akompaniamencie "Duel of the Fates" i "Battle of the Heroes"
Gdzie te czasy się podziały ja się pytam szanownych państwa?
ja używam zazwyczaj kijów albo metalowych prętów^^
miałam też kiedyś taki ładny miecz a`la vader, lecz podczas walki ciutkę się popsuł.. xD
Swiete slowa kupne miecze sa dobre zeby co najwyzej pocwiczyc techniki samemu, w walce z realnym przeciwnikiem niezbyt sie nadaja. Pamietam jak z kuzynem walczylismy dobre 4 godziny praktycznie bez przerwy, sporo kiji znaczy mieczy poszlo. Udalo mi sie wtedy wygrac desperackim rzutem miecza we wroga. Do tej pory mi brakuje chetnych do walki, a cwiczyc przeciez trzeba. A probowaliscie kiedys zdobyc nowy miecz w czasie gdy sciga was rozwscieczony przeciwnik?
Zapomniałem powiedzieć o mojej linijce świetlnej...Z Anglii!
Tak do machania to wyrzeźbiony i pomalowany kij.
A tak na pokaz to FX Windu.
na święta dostałem zabawkowy miecz świetlny, więc mam co używać. Nie za duży, nie za mały
jako staffa & stuffa używam.
jeszcze, że ostatnio zacząłem używać butelki po Tymbarku, używanej również jako szpada.