No cóż, coś tym twórcom nie wychodzą trylogie. Zawsze zaczynają w miarę dobrze, a potem jest już gorzej. Tutaj jest tak samo, początek pomimo swoich licznych wad był do zniesienie, niestety kolejny odcinek to powrót do starych standardów tegoż serialu. Było nudnawo, a o logice możemy zapomnieć. Odcinek zaczyna się w tym miejscu, w którym skończył się poprzedni. Anakin wraz ze swoim starym, dobrym kumplem Windu wybrali się na powierzchnię planety, by zbadać wrak krążownika. Mieli sprawdzić czy ktoś przeżył kraksę. O ironio stuknięty admirał obył się bez najmniejszego zadraśnięcia, a miał przecież zginąć z własnym statkiem. Szkoda, bo irytował mnie swoim irracjonalizmem. Chciał de facto popełnić samobójstwo, bo zamarzyła mu się patetyczna śmierć w starym stylu. Dziwne, że Mace i Ani przyjęli to z takim spokojem. Jakby nie mogli go ogłuszyć i zabrać ze statku. Skoro on przeżył to na jedno by wyszło, a nasz duet nie musiałby nadstawiać karku we wraku. Zaskoczyło mnie też to, że oprócz niego na pokładzie było mnóstwo klonów. Oczywiście klon to nie admirał, można wyprodukować nowych, ale po co narażać się na koszta? Czemu więc się nie ewakuowali? Nie wiadomo w każdym bądź razie zostali zastrzeleni przez naszą ekipę. Zdziwiła mnie precyzja z jaką ich zabijano. Każdy z nich miał idealnie taki sam ślad na pancerzu. Co za dokładność. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale Mace uznał to za wskazówkę. Może Aurra była znana z chirurgicznej dokładności. Nie ważne, w każdym bądź razie nasi Jedi dotarli do mostku. Zameldowali komandorowi, że nikogo nie znaleźli. Dlatego też ten zostawił ich na lodzie i odleciał. Jak według nich mieliby dotrzeć z powrotem do bazy? Lot myśliwcem przez pół Galaktyki ogarniętej wojną to nie najlepszy pomysł. Ani znalazł na statku hełm Jango, który okazał się pułapką. Gdyby nie Windu to rycerzyk zginąłby. Co za czasy, nie dość, że Jules kumpluje się z Skywalkerem to jeszcze ratuje mu życie. Jednak bomba i tak wybuchł i nasz duet został przysypany gruzem. Jeśli już mowa o hełmie to kto normalny poświęciłby pamiątkę po ojcu, by go pomścić, zwłaszcza kiedy jest to w ogóle nie potrzebne? Przydał się jedynie tylko po to, by wskazać Windu kto za tym stoi i streścić dzieciakom historię Boby. A teraz z powrotem do fabuły. Jedyną nadzieją Jedi jest Artoo. Pozwolę sobie nie komentować tego. Twórcy z niewiadomych przyczyn uparli się, że będą stylizować się na klasyki filmy. Teraz mieliśmy elementy Kevina samego w domu. W roli tytułowej nasz astromech. Podobnie jak w tamtym filmie Artoo próbuje przepędzić przestępców z pokładu statku. Trochę spadającego żelastwa i nasi łowcy stwierdzili, że jest to zbyt niebezpieczne i zawrócili. Wtedy nasz droid mógł ze spokojem lecieć do Świątyni. Nie, jeszcze nie. Ech, co znowu. Koło myśliwców kręcił się Gundark, wyjątkowo brzydka bestia. Prawie udałoby się mu rozerwać Artoo, ale poślizgnął się na karoserii wozu Julesa. Kolejna próba złapania też się nie powiodła, bo kiedy trzymał astromecha w łapie też strzelił w niego straszliwą miękką poduszką przyssawką. Ogłuszone zwierze miotało się, co Artoo wykorzystał. Przyczepił drugą przyssawkę do myśliwca, który następnie odpalił. Efektowna śmierć jak na pokracznego futrzaka. Niestety wybuch zaalarmował łowców nagród, którzy ruszyli w pościg za naszym droidem. Na szczęście Boba zapomniał swoich szkieł kontaktowych i nie mógł trafić nawet z bliska. Pewnie zostawił je w tamtym krążowniku. Następnie był emocjonujący wyścig i trzymająca w napięciu wątpliwość, który pierścień zostanie wybrany przez Artoo. Krótki lot i jesteśmy już w Świątyni. W dwie strony w mniej niż jedno południe, rekordy Sokoła Millenium mogą się schować. W Świątyni był jeszcze wątek, który chyba miał być komiczny, tj. sprzeczka z innym droidem. Na ratunek wyruszyła oczywiście Ahsoka. Swoją drogą czemu statek wybuchł dopiero po tym jak Ani i Mace byli już bezpieczni? Czemu gdy leżeli pod stertą złomu krążownik się jedynie tlił? I czemu ulicha nie mogli sami się wydostać?
Plusy:
+ Boba
+ Aurra
+ Bossk
Minusy:
- tylko czemu używa Basicu
- za dużo naładowali w ten krótki odcinek
- R2 kolejnym bohaterem Republiki
- naciągana fabuła
- nuda
- łowcy się przestraszyli spadającego złomu
- w obie strony przed dwunastą
Ocena: 3/10