Nie masz pomysłu na fabułę? Skopiuj go!. Te słowa chyba stały się dewizą twórców TCW. Od kilku odcinków permanentnie powielają pomysły z klasyki kina, przy tym oddalając się od głównej tematyki serialu, czyli wojny. Bowiem bitwy pojawiają się w nim coraz rzadziej, a te prawdziwe można policzyć na palcach jednej ręki i zostałby nam spory zapas. Odcinki opowiadają oderwane od głównego nurtu historii Galaktyki pojedyncze przygody. Jedi zamiast pilnować pokoju urządzają sobie piesze wycieczki. Odnoszę wrażenie, że twórcy nie mają żadnego pomysłu na ten serial. Fabuła nie zmierza donikąd, ot wyrwane z kontekstu epizody. Zakończenie wojny jest tak samo odległe jak na jej początku. Żadna ze stron nie podejmuje taktycznych posunięć, nikt nie stara się ostatecznie pokonać wroga. Serial będzie trwał dopóki, dopóty będą pomysły na kolejne odcinki, albo dopóty będą zyski. Zależnie co prędzej się skończy. Jeśli miałbym rozpatrywać serial w kontekście jakościowym to dobre pomysły nawet się nie zaczęły. Zawsze mieliśmy jakiś tani kicz dla dzieci, który z czasem stał się coraz bardziej tandetny. Na nasze nieszczęście klasyków jest dużo, więc twórcy mogą spokojnie produkować kolejne odcinki nie martwiąc się o ich fabułę. Te swoja nie są oznaką mojej złej woli. Wręcz przeciwnie, pokazują mój entuzjazm, który szybko zaniknął. Będąc naiwnym udzieliłem drugiemu sezonowi kredytu zaufania, niestety znowu się zawiodłem.
To tyle wstępu na temat serialu. Teraz skupię się na samym odcinku, chociaż tak jak w poprzednich odcinkach nie ma tutaj na czym się skupiać. Wszystko zaczęło się od nonsensownej decyzji kanclerza, której nawet nie staram się zrozumieć. Bowiem kazał on przetransportować Zillo na Coruscant i ukryć przed opinią publiczną. Ciekawe, prawda? Nie dość, że jest to potencjalnie niebezpieczne to realnych szans na ukrycie tego olbrzyma w samym centrum Galaktyki nie ma. Może Palpatine wierzył, że naprawdę pod latarnią najciemniej, nie wiem. Jak zapewne zauważyliście stężenie polityków w odcinku było wysokie. Co to oznacza? Oczywiście kolejną intrygę. Sidious kazał zabić bestię bez wiedzy Jedi, by móc przeprowadzić na niej badania. Jakby nie mogli go zostawić przy życiu. Jakby nie mogli oderwać kawałek łuski, a gada wypuścić na jakiejś niezamieszkałej planecie. Niestety nasz ukochany kanclerz jest osobą podłą i niegodziwą, musi więc knuć nawet wtedy kiedy nie musi. Przeprowadzenie kilku humanitarnych badań nie pasuje do jego nikczemnej natury. Musi wykombinować coś niemoralnego, by dzieciaki zrozumiały, że ten miły staruszek tak naprawdę jest zły do szpiku kości. Wszystko poszło o łuski Zillo, które wszyscy tak przeżywają jakby nigdy wcześniej nie widzieli materiału o podobnych właściwościach. Na marginesie pragnę zauważyć, że chyba Zillo nie czytał scenariusza do "The Mandalore Plot", gdzie było wyraźnie podkreślone, że nie ma materiału, który byłby w stanie powstrzymać klingę miecza świetlnego. Bestia była pewnie niepiśmienna, chociaż muszę jej oddać, że z rozumieniem ze słuchu radziła sobie doskonale. Co więcej doskonale radziła sobie z orientacją w terenie. Pierwszy raz była w Coruscant, a mimo to trafiła do rezydencji kanclerza, gdzie właśnie odbywała się narada w sprawie przyszłości Zillo. Nasza bestia chciała zapewne wyrazić własne zdanie, bo jak narazie jego zwolennicy byli w zdecydowanej mniejszości. Tak własciwie to tylko Padme była przeciwna zabiciu naszego tasiemca. Anakin, który miał jej pomóc przeszedł do obozu kanclerza. Co za tupet, zdradzać Amidalę z Sidiousem. Może i miałaby jakieś szanse w tej dyskusji, gdyby z odsieczą przybyliby inni politycy, którzy są przeciwni zabijaniu bestii, ale byli oni wówczas zajęci chodzeniem w kółko po korytarzu Senatu Galaktycznego. No cóż, nawet na sprzymierzeńców nie można liczyć. Dobrze, że chociaż Zillo zgadzał się ze zdaniem Padme, ale mimo posiadania podobnego zdania w tym sporze i tak chciał ją zabić razem z Anakinem i Palpatinem. Nie wiem tylko czemu zamiast zgnieść jacht tasiemiec wolał machać nim we wszystkie strony. Może nie miał dość siły w swoich cienkich ramiączkach. W każdym bądź razie zwłoka ze strony Zillo dała czas Skywalkerowi na obmyślenie kolejnego planu. Przy jego pomysłach nawet Ferdynand Kiepski może się skryć. Nikt bowiem w całej Republice Galaktycznej nie ma odpowiednich kompetencji, by wpadać na genialne plany, nawet jeśli się wydają z pozoru prozaiczne, jak ten teraz. Jego pomysły są po prostu genialne w swojej prostocie, kto inny by wpadł na to, by przeciąć statek na pół i uciec? Był w nim jednak jeden mankament, Anakin potrzebował bowiem czasu na jego realizację. Na szczęście Yoda wraz z Aaylą postanowili mu go trochę dostarczyć. Biegali w kółko po grzbiecie bestii jak małe pchełki próbując go chociaż musnąć swoimi mieczami. Dzięki temu Skywalker po raz kolejny uratował dzień. W międzyczasie odkrył kolejny mankament swojego planu, bowiem nie przewidział w nim lądowania, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Padme uratował Ani, a Palpatine przejechał się na Artoo. Co za blamaż, z królewskiego astromecha R2 stał się skuterem. W tym odcinku przez przypadek twórcy ukazali niecna naturę Windu. Nie kazał ostrzeliwać bestii kiedy w jej rękach był kanclerz, poczekał aż wskoczy mu na grzbiet Yoda i dopiero teraz kazał zrzucić bomby. Nieźle to wymyślił, pod przykrywką ratowania najważniejszych osób w państwie pozbędzie się swojego rywala o status największego Jedi swoich czasów i przejmię jego stolik w Zakonie. Niestety jego plan się nie powiódł i zginął tylko Zillo. Jak już mówiłem od obmyślania genialnych pomysłów jest Anakin, reszta za próbę wchodzenia w jego uprawnienia będzie natychmiastowo wyrzucana z serwera. Oczywiście nie obyło się bez patetycznej gadki nad truchłem Zillo, która była de facto kryptoreklamą proekologicznej postawy i miała na celu indoktrynację młodych widzów i przekształcenie ich w zielonych bojowników. Genialny plan, ergo musiał na niego wpaść sam Anakin. Palpatine rzucił nam jeszcze na odchodne kolejną intrygą, która miała pokazać jakim to on nie jest niegodziwcem i umożliwić twórcom zrobienie kolejnego odcinka z Zillo w roli głównej, który znając życie będzie sie nazywać "Return of the Zillo Beast", nie pytajcie stąd to wiem. A gdy Republika wyrpodukuje więcej klonów tasiemca to będzie jeszcze jeden "Attack of the Zillo Clones". To tyle w temacie. Ajć, dziwię się sam sobie, że mi się jeszcze chce.
Plusy:
+ nie było aż tak nudno
+ jakby nie patrzeć akcja
+ brak Ahsoki
+ Coruscant
Minusy:
- zielona propaganda
- durna intryga
- Lucas zaprzecza sam sobie
- znowu ci sami senatorowie
- pomysł klonowania Zillo
- walka Jedi z bestią
- Anakin chyba zapomniał kto jest jego żoną
Ocena: 5/10