Minęło prawie 20 lat od mej ostatnie lektury tej trylogii, zaskakująco dużo pamiętałem a i tak "rereading" dał mi sporo satysfakcji.
Fabuła ma spory rozmach, poza biografią młodego Solo śledzimy losy Huttów, rebeliantów i wielu postaci drugoplanowych. Autorka chyba przeczytała cały wydany wtedy kanon ("zaledwie" 20 powieści i kilkadziesiąt zeszytów komiksowych) i za punkt honoru postawiła sobie nawiązać praktycznie do każdej pozycji. Każdy przemytnik/przestępca z Nowej Rebelli, Kryształowej Gwiazdy, serii Dark Empire, Cieni Imperium, który powoływał się na znajomość z Hanem pojawia się tu chociaż na chwilę, czasem odgrywa też ważną rolę. Coś wspaniałego, po dziś dzień obok "Darth Plagueisa" książki Pani Crispin zawierają najwięcej smaczków dla fanów starego kanonu.
Jedyne co irytowało mnie obecnie to przedziwne momentami sploty okoliczności typu "jakie są szanse by dwie osoby wpadły na siebie przypadkiem w odległej galaktyce" - jest tego trochę, ale przynajmniej opowiadana tu historia wciąga i ma dobre tempo. Wątek z Fett też dosyć kuriozalny, ale ok, wtedy nie był jeszcze tak eksploatowany, w dodatku oparty był na starych źródłach, sprzed retconów związanych z Epizodem II. Fajnie, że Solo jest tu trochę takim chadem i korzysta z życia, autorka nie bawi się w konwenase i dosyć odważnie opisuje jego romanse. Najbardziej urzekła mnie perspektywa Huttów i ich logika, coś pięknego, ich długowieczność, wzgarda dla innych gatunków, brak empatii oraz inteligencja - Jabba jest tu niezwykle przenikliwy, sprawdza raporty, zestawienia finansowe. To samo Durga - oddany co prawda zmarłemu ojcu, ale potrafi brutalnie rozegrać walkę o władzę. Do tego Xizzor i Guri mają swoje 5 minut, Fel, Vader, kogo tu nie ma!
Cała trylogia dostaje ode mnie solidne 8.5/10, mam wrażenie, że scenarzyści Solo zapoznali się z nią, kilka wątków rozegrali inaczej, kilka może i lepiej ale inspiracje są widoczne.