Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale od jakiegoś roku mamy w polskim komiksie własnego superbohatera, który nie jest żadną parodią w stylu KOPSów czy Człowieka Szynszyli, ale całkiem udanym przeniesieniem marvelowego stylu superbohaterskich komiksów na polski grunt. Warto popularyzować tą inicjatywę, bo goście, którzy to tworzą (Maciej i Adam Kmiołek) chyba naprawdę mają ambicję stworzenia na bazie "Białego Orła" całego uniwersum, tyle, że osadzonego na naszym rodzimym gruncie
Póki co wyszło 4 numery, niestety, pojawiają się z bardzo małą częstotliwością, ale fani SW jak nikt inny wiedzą co to znaczy czekać długo na komiksy (vide Dark Times). 3ci i 4ty zeszyt pojawiły się w dwóch wariantach okładki, a ponadto pierwsza trylogia pojawiła się w przyzwoitym wydaniu zbiorczym, które podobno można dorwać nawet w Empikach. Pojedyncze zeszyty raczej trudniej znaleźć (ja na nie natrafiłem w Komiksiarni w Krakowie, na facebookowym fanpage`u jest lista wszystkich miejsc, w których BO jest dostępny https://www.facebook.com/BialyOrzelPolskiSuperbohater).
O czym to jest? No, jak sama nazwa wskazuje o niejakim Białym Orle, który łączy w sobie cechy Iron Man`a i Kapitana Ameryki. Brzmi to dziwnie, ale naprawdę, idzie się przyzwyczaić do polskich imion superbohaterów czy do rodzimych realiów opowieści. Komiksy stoją na dobrym poziomie, zarówno pod względem fabuły jak i rysunków. Odnoszę wspomniane już wyżej wrażenie, że może to być początek większego uniwersum, bo z numeru na numer przybywa ciekawych postaci, które aż się proszą o rozbudowanie. Jest to o tyle niedobre, że przy rzadko wychodzącej serii autorzy mogliby dać czytelnikom chociaż nadzieję na szybkie rozwiązanie wątków i odpowiedzi na pytania, bez ciągłego ich mnożenia, bo to może spowodować, że świetnie zapowiadające się postaci typu brutalnie wymierzający sprawiedliwość Obywatel zostaną potraktowane po macoszemu.
Fabułę streszczę w kilku słowach z okładki wydania zbiorczego:
"Aleks Poniatowski wypadł z biurowca. Nie miał prawa przeżyć. Złamał nie tylko większość kości w swoim ciele, ale i podstawową zasadę - uciekł z objęć śmierci. Cztery lata później, dzięki specjalnej surowicy, powraca jako superbohater, Biały Orzeł. Nie pamiętając szczegółów wypadku, poszukuje swojego zaginionego ojca, osób, które usiłowały go zgładzić oraz... ukochanej żony. W walce z niebezpieczeństwami, które grożą Polsce, korporacją Techcorp oraz jego dawnym przyjacielem Wiktorem Rossem, wspiera go młody geniusz i wynalazca - Hudini."
Brzmi bardzo typowo, prawda? Ale ma to swoje zalety, widać, że autorzy nie tworzą na siłę ambitnego dzieła, tylko zajmują się czymś co dobrze im wychodzi, czyli typowym superbohaterskim komiksem, w dużym stopniu inspirowanym świetnymi wzorcami z zachodu. A dochodzą do tego postaci czy sytuacje typowo polskie, bo do małego grona superbohaterów z BO dołączyli już wyklęty Rycerz Polski czy syrenka warszawska i całkiem nieźle sobie radzą.
Komiks trzyma niezły poziom, ale polecam go bardziej z innego względu - chyba warto wesprzeć polskie komiksy, szczególnie coś tak oryginalnego na polskim rynku wydawniczym jak historię o polskim superbohaterze