TCW wraca po dłuższej niż zwykle przerwie na ekrany telewizorów brytyjskich i kanadyjskich poddanych Jej Królewskiej Mości. Czy to powrót wynagradzający fanów tak długie oczekiwanie? Nie do końca.
Filoni i spółka zaserwowali nam tym razem kryminał z polityczną intrygą w tle. Sprawą morderstw na senatorach, którzy sprzeciwiają się planom rozbudowy WAR zajmuje się Padme Amidala, która w TCW była już komandosem i szpiegiem oraz - dopiero jakby przy okazji - politykiem. Czemu więc nie detektywem? A za sidekicka robi Bail Prestor Organa (w fajnym golfie). Dostajemy więc odcinek bez rycerzy Jedi, co stanowi zaletę, ponieważ pozwala od nich zwyczajnie odpocząć. Umiejscowienie akcji w Senacie staje się pretekstem do pokazania młodszemu widzowi-fanowi, że wojna nie rozgrywa się tylko na polach bitew, lecz jest przede wszystkim polityką (prowadzoną innymi środkami, jak pisał klasyk Clausewitz). Sceny na sali obrad to jednak tylko migawki, ale dobre i to. Fajnie, że Mon Mothma dostała kilka kwestii i przestała pełnić rolę paprotki w doniczce jak w poprzednim odcinku.
Fabuła? Strawna, ale...cóż, już dokładne oglądanie scen w dokach pozwala domyślić się, kto jest winny, ale nic to. Dwudziestominutowy czas projekcji odcinków zdążył już przyzwyczaić do tego, że pewne elementy fabuły po prostu muszą być oczywiste. Nic się na to nie poradzi, więc przestaję już na przewidywalność narzekać. Muszę jednak oddać twórcom sprawiedliwość i przyznać, że Umbaranin (mimo, iż grubo ciosany) został wykreowany należycie i sprawnie posłużył do mylenia tropów.
Show wszystkim postaciom kradnie tu porucznik CSF Tan Divo (który wygląda jak wypisz-wymaluj Peter Lorre http://www.filmbuffonline.com/images/PeterLorre.jpg ). Kapitalna postać charakterystyczna z uwagi na akcent Południowca (?) i wygląd. Facet zachowuje się megairytująco, jest lekko arogancki, ale nie sposób go nie lubić. Chcę go więcej w TCW.
Z kwestii technicznych: jeżeli jeszcze raz zobaczę w tym serialu Ithorianina albo Bitha to chyba zwymiotuję. Nie chodzi mi o to, że nie przepadam za tymi rasami. On the contrary, lubię je i są mi drogie, ale ileż można? Od kilku już odcinków przedstawiciele tych ras to jedyne poza ludźmi i Rodianami zasiedlające Coruscant w TCW. Wiem, że projekty nowych postaci kosztują, tylko że wrzucanie dwóch na krzyż nie wygląda profesjonalnie (przecież twórcy pokazali już Pantoran, Weequeyów, Trandoshan nawet Gungan, po nich sięgnąć nie można?). Widoki Coruscant za dnia są w "Senate Murders" istotnie najlepsze spośród dotychczas wyemitowanych odcinków.
To jeden z takich odcinków, o których nie ma w zasadzie co pisać, bo powtarza się to, co przy okazji recenzowania poprzednich. Niezły, ale bez rewelacji. Po tak długim oczekiwaniach liczyłem na coś ciekawszego.
Dam 6/10 (byłoby 5,5/10, ale pół oczka w górę za Divo).
Dla wyjaśnienia: poprzedniego odcinka nie recenzowałem (może to jeszcze zrobię), a chcę obliczyć średnią sezonu, więc tu podam ocenę dla 2x14 - 7/10.
Średnia sezonu so far: 100:15 ~ 6,66/10 ~ 7/10