Przedstawiam wam moje pierwsze opowiadanie. Opowiada nam o tym, jak 30 lat po zabiciu Dartha Krayta Imperium i Republika połączyły się w jedno. Jednak Republika Galaktyczna została znowu podzielona na dwie części. Dalsze informacje w opowiadaniu A więc zapraszam na moje wypociny A i jeszcze jedno ta cześć opowiadania jest jak narazie pierwsza. Obecnie poprawiam drugą.
--------------------------------------------------------------------
„Wojny republik”
Przez parszywą dzielnicę Coruscant szedł młody chłopiec o niebieskich oczach i śniadej skórze przypominającej taką, jaką mają mieszkańcy Tatooine. Był ubrany w skórzaną kurtkę koloru brązowego i miał na niej czarny pas. Wyróżniały go wręcz „słomiane” włosy. Miał bardzo uwydatnione rysy twarzy. Posiadał także kolczyk w prawym uchu.
Nagle, pewna brudna kobieta przyłożyła mu lufę od blastera do skroni.
- Kasa albo życie! – powiedziała mu.
- Wiesz, że tego nie chcesz zrobić – odpowiedział chłopak.
- Nie chcę tego robić – powtórzyła.
- Teraz oddasz mi pistolet – rozkazał.
- A teraz oddam ci pistolet – znowu powtórzyła i oddała mu go.
- A teraz idź stąd! – ostatni raz rozkazał. Kobieta uciekła, a chłopiec poszedł dalej jakby nic się nie stało.
Ten chłopiec nazywał się Groot Skywalker i miał 16 lat. Był synem znanego Jedi Cade’a Skywalkera, który jak wiadomo pokonał samego Dartha Krayta trzydzieści pięć lat temu.
Od tego czasu zmieniło się wiele. Republika podzieliła się na dwie części: Republike Jedi ze stolicą na Coruscant oraz Republikę Kalamarian ze stolicą na Mon Calamaria. Sithowie zostali zabici. Jednak w galaktyce i tak wciąż panowały walki pomiędzy dwoma rozłączonymi Republikami. Armia Kalamarian była wyposażona w 40 milionów żołnierzy – klonów wykonanych na zlecenie przez klonerów z Kamino. Mieli oni pomarańczowy strój; kapitana wyróżniał fioletowy naramiennik. Ich maski były w kształcie litery „V”. Każdy klon został stworzony na wzór Marekk`a Heryu. Armię Republiki Jedi stanowiło zaledwie 10 milionów żołnierzy, którzy byli prawdziwymi ludźmi z cechą która odróżniała ich od klonów Kalamarian czyli kreatywnością. Republika Jedi jednak przegrywała w walkach z żołnierzami Kalamarian. W ostatniej bitwie o Coruscant republika Jedi straciła panowanie nad stolicą i przeniosła ją na Dantooine. Groot tylko dlatego mógł się przechadzać po Coruscant ponieważ jego tata nie stał po żadnej z walczących stron co czyniło go neutralnym. A jako że Mon Calamaria była tolerancyjna pozwoliła Cade`owi i jego synowi na przebywanie w dawnej stolicy Republiki Jedi. Groot dlatego szedł przez slumsy, ponieważ chciał się spotkać z dawnym kolegą z dzieciństwa Nickiem Gerrylem. Podobno miał coś ważnego mu do powiedzenia. Ominął złoty baner z napisem: „ Knajpa u Valoruma” i zapukał do drzwi mieszkania Nick`a. Czekał jakieś 3 minuty na otworzenie drzwi, jednak nie było słychać, żeby ktoś był w domu. Zapukał jeszcze raz, ale nikt nie otwierał . W końcu wyjął z pochwy rękojeść miecza świetlnego. Zapaliło się żółte światło. Zaczął na drzwiach „rysować” kółko mieczem świetlnym aż było pełne. Wtedy kopnął koło które wtedy wleciało do środka. Przez otwór wszedł do domu i zawołał:
- Heeej! Nick! Jesteś tu?
Nikt jednak nie odpowiedział. Wszedł dalej do pokoju, gdzie stała zapalona lampa.
- Hmmm… O co do cholery chodzi!
Nagle usłyszał przeraźliwe szepty:
- Raz, dwa, trzy twój przyjaciel zginął, zginiesz i ty…
Wtedy ujrzał ciało swego przyjaciela. Leżało na podłodze całe zmasakrowane. Zauważył karteczkę na jego klatce piersiowej. Było na niej napisane:
- „UCIEKAJ!”
Groot uciekł czym prędzej. Miał zdrowy rozsądek i wolał jeszcze żyć, był dopiero padawanem i na pewno nie poradził by sobie z tym. Groot szybko zmykał i po pół godziny był w domu. Opowiedział całą historię ojcu. Cade powiedział, że zapewne w domu Nicka musiała zagnieździć się Ciemna Strona Mocy i zabić przyjaciela. Jednak tak naprawdę Cade w ogóle nie wiedział co się stało. Nie chciał straszyć zbyt bardzo syna.
********************************************
W tym samym czasie na Dantooine trwała obrada Jedi w sprawie przegranej ostatnio bitwy o Coruscant. Obrada dotyczyła także podatków na nową 20-milionową armię. Mistrz Jedi Wolf Sazen mówił, że Republice Jedi która i tak składa się z zaledwie Dantooine, Endoru, Kashhyk, Utapau oraz Felucii i nie potrzebuje tak dużej armii. W końcu Rada Jedi zakończyła swe obrady i postanowiła pieniądze z podatków zainwestować w piętnastomilionowe wojsko. Celami tej armii miało być jak na razie zdobycie Coruscant, a następnie Jabiim oraz Geonosis. Żaden z Jedi nie wiedział jednak, że całe obrady podsłuchują Kalamariańscy szpiedzy. Gdy Rada już chciała opuścić salę obrad w drzwiach pojawił się znany oddział `Lwy Coruscant` na którego czele stał wesoły jak zwykle kapitan Hassu w wypolerowanej pomarańczowej zbroi oraz z obowiązkowym fioletowym naramiennikiem.
- Hej! Dawnośmy się nie widzieli! – zagadał przyjaźnie.
- Lepiej stąd spadaj marny klonie – odrzekł Wolf Sazen.
- Hej, hej, hej! Ja tylko wykonuje swoja robotę! – oburzył się.
- Tak, ale zapewne czerpiesz z tego przyjemność! Przecież zabiłeś K`krukha który był bez broni! – zaripostował Wolf.
- Ehhh… Ja tylko wykonuję rozkazy wielkiego Kalamariana. A teraz wyjdziecie ze mną i żołnierzami i spokojnie polecicie na Mon Calamari – rozkazał.
- NIGDY! – krzyknął Sazen.
Wtedy rozbłysło wiele kling w kolorach żółtych, niebieskich i zielonych. Słychać było strzały i krzyki. Czuć było spalenizną. Po jakiś 20 minutach z klonów pozostał tylko Hassu i 10 klonów. Z Jedi został Wolf Sazen, Till Qua, Traa Saa`y oraz kilku innych mistrzów. Wolf zabił 10 klonów, aż przyłożył do gardła Hassu ostrze miecza.
- No i co teraz, cwaniaczku? – zapytał z ironią Wolf.
- Umm.. Darrujj mi żżyccie, błłłaggam cięę. Prrosszę! – zaczął jąkać się Hassu.
- Hmm… Nie zabiję cię po jednym warunkiem. Wskażesz mi miejsce gdzie dokładnie jest Wielki Kalamarian – rozkazał mistrz Jedi.
- Dobrze – zgodził się Hassu.
- I jeszcze jedno. Nie wypuścimy cię, bo wiadomo, że byś wszystkim o tym powiedział i z całej akcji byłaby klapa – powiedział jeden z Jedi.
- Dobry pomysł, Hert’un – pochwalił go Wolf.
- Że niby co! – zdenerwował się Hassu.
- Chyba nie chcesz umierać, prawda? – zapytał się Sazen.
- No dobrze – powiedział klon ze spuszczoną głową.
Następnie klon dokładnie opisał położenie siedziby Wielkiego Kalamariana. Mistrz Wolf Sazen był bardzo zadowolony. W końcu odprawił klona. Od tej pory miał być ciągle pilnowany przez strażników i nie wypuszczany poza okręg „Nowej Świątyni Jedi”. Rada Jedi przygotowała nowy projekt zwany „Wielkim oblężeniem”. Został tak nazwany bo siły republiki Jedi miały zaatakować twierdzę Wielkiego Kalamariana od każdej strony i stopniowo przemieszczać się w przód. Projekt ten miał nastąpić za dwa tygodnie. Republika Jedi już szykowała armię oblężniczą. Za te dwa tygodnie być może Republika przejmie całe tereny Republiki Kalamarian. Ale nic nie wiadomo…..