Po dłuższej przerwie "The Clone Wars" powróciły i uraczyły nas dwuodcinkową opowieścią o pościgu za Grievousem. By nie owijać w bawełnę to od razu rzeknę, że odcinek 2x09 jest z obu tym słabszym (co nie znaczy, że całkowicie nadającym się do rzyci) i generalnie idealnie wpasowuje się w typowy schemat fabularny serialu, czyli badguy robi coś odrażającego, Jedi go powstrzymują, szwarccharakter wieje i cała zabawa zaczyna się od nowa, bo przecież nie od dziś wiadomo, że chodzi o to, by gonić króliczka, a nie go złapać.
Zacznę od minusów: cóż, po pierwsze pojawienie się Eetha Kotha. Po wizycie na Wookiee widzę, że już w jego dossier pojawiła się nowa wersja zdarzeń na Geonosis z jego udziałem. Z jednej strony uważam, że Lucasfilm mógł sobie dać spokój z jego "wskrzeszaniem", czy jak to tam w końcu było i zabrać się za innego Jedi, ale pewnie to jakoś wkrótce naprostują. Nieważne. Szkoda jednak, że po jego "zmartwychwstaniu" zrobiono z niego zakładnika. Koth dostał tu jeden pojedynek i resztę odcinka oczekiwał na ratunek. Skoro już wprowadza się do serialu kolejnego filmowego Jedi, to wypadałoby go solidnie wykorzystać, no ale pewnie Koth jeszcze powróci. Po wtóre: Grievous znów przegrywa i wieje. Ja wiem, że to serial dla młodszego widza, który potrzebuje jednoznacznych wzorców i musi tu być typowy zły, który zostanie ukarany za swe niecne występki i upokorzony czmychnie z podkulonym ogonem. Tyle tylko, że generał mógłby w końcu dać dyla po tym jak wygra. Dziecięca psychika nie ucierpi. Fakt, że w tym odcinku wywijał mieczami najbardziej kozacko w dotychczasowej historii TCW schodzi na dalszy plan, gdyż na pierwszy przebija się jego kolejna porażka. Po trzecie: nie przypadły mi do gustu projekty nowych okrętów Republiki: prom ambasadora Jedi (taką nazwę podaje Wookiee, póki co) wygląda jak kiepski mix promu klasy Lambda z TIE Phantomem, zaś ten nowy krążownik jak brzydal złożony z części Consulara i Venatora. Poza tym tactical droid był tak samo irytujący jak zwykle.
Plusy: kolejny raz droid commandos, którzy są jednym z lepszych pomysłów, jakie ten serial wprowadził do uniwersum (nie żartują, nie gadają tylko mordują, poza tym ich wersja z wibroostrzami w garści to fajna stylizacja na ninja). Poprawiła się animacja płomieni, co widać na doskonale na eksplodującym "venatoconsularze". Jest tu kilka świetne wykadrowanych ujęć podczas pojedynku generała z Obim, uroczo też sobie znów dogadują. Świetnie też zrealizowano ujęcie wyjścia promu z nadprzestrzeni ukazywane z wnętrza tego pojazdu, niby nic takiego, ale wygląda nieźle. W ogóle przelot tego statku w bitewnym zgiełku skojarzył mi się z lotem Sokoła nad Endorem w RotJ. And last but not least: Adi Gallia - kolejnych znanych Jedi w serialu nigdy za wiele, chociaż chciałoby się, aby byli sensowniej wykorzystywani w fabule niźli Koth. Z Adi nie było najgorzej, aczkolwiek biorąc pod uwagę, iż Grievous jak wiemy początek spoilera pozbawi Gallię życia w 19 BBY koniec spoilera, to aż się prosi, by twórcy pozwolili im na jakąś chociaż drobną konfrontację face to face w tym odcinku, dodałoby to klimatu. Z drobnostek: miło, że w końcu pojawił się Recusant, jeden z niewielu typów okrętów sił CIS, który mi się podoba.
To sum up: średnie stany średnie z kilkoma lepszymi momentami.
Ocena odcinka: sześć.
Średnia sezonu so far: 63:9 = 7/10