CZAS NA ZMIANY
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…
Rozpoczęły się wojny klonów, republika pokonuje separatystów w większości bitwach, separatyści tracą kontrole na coraz większej liczbie planet, lecz ich uwagę przykuła nowo odkryta planeta, która znajduje się na bardzo odległych rubieżach postanawiają dowiedzieć się o niej coś więcej…
ROZDZIAŁ 1
ODKRYCIE
Na niewielkiej planecie zwanej ziemią w kraju który nazywa się Polska w mieście Warszawa żył pewien jedenastoletni chłopiec. Nazywał się Alan Skyer. Był wysoki i szczupły. Miał brązowe oczy i krótkie włosy w kolorze ciemno-brązowym. W szkole jego koledzy strasznie mu dokuczali i byli dla niego złośliwi. Mówili na niego Sky. Tydzień temu rozpoczęły się wakacje i Sky był bardzo zadowolony z tego bo już nie musiał widywać, przez najbliższe dwa miesiące swoich kolegów z klasy. W jego klasie lubił go tylko jeden ale najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miał, a mówili na niego Roki. Dzisiejszy dzień był bardzo piękny i słoneczny. Więc Sky postanowił dzisiejszego dnia wybrać się na niedługą wycieczkę poza miasto. Jechał autobusem. W autobusie niebyło zbyt wiele ludzi, naprzeciwko niego siedziała starsza pani, najprawdopodobniej jechała do domu, a na drugiej stronie autobusu siedział chłopak, był o kilka lat starszy od niego ale niewiele wyższy. Gdy dojechał do przystanku który znajdował się najbliżej pobliskiego lasu, wysiadł i powolnym krokiem zmierzał w kierunku leśnej ścieżki. Po 5 minutach które ciągły się strasznie długo, doszedł do wielkiego lasu. Przecisnął się między gałęziami i wszedł do środka. Szedł niewielką ścieżką, a wokół niego rosły wysokie i potężne drzewa, a na nich było wiele pięknych szyszek, żołędzi i wiele innych owoców które wydają drzewa. W pewnej chwili doszedł do niewielkiej skarpy wysokiej na nie więcej niż dwa lub trzy metry. – Chyba nic mi się nie powinno stać jeśli zeskoczę – pomyślał.
Postanowił z niej zeskoczyć na duł. Kiedy spadł na ziemę, zapadł się w głębokiej stercie liści które pokrywały całe zbocze . Niezgrabnie wygrzebał się z nich, a gdy się obrócił, ujrzał że liście zasłaniały coś co przypominało kamienne drzwi.
- Co to jest ? – zastanowił się przez chwilkę.
Odrzucił staranie na boki wszystkie liście i jego oczom się ukazały wielkie kamienne drzwi na których było coś napisane przedziwnym językiem którego Sky nie rozumiał ale miał wrażenie że gdzieś już go widział. – Co to może być – powiedział nagłos bardzo zdziwiony – nigdy czegoś takiego nie widziałem i to w takim miejscu ! Wygląda jak jakieś bardzo stare wrota ale co może się za nimi znajdować ? – zadał sobie pytanie na które bardzo chciał odpowiedzieć. Obok wrót znajdowała się niewielka dziura do której zmieścić powinna się dłoń.
– Ciekawe co się stanie jak tam włożę dłoń ? - I gdy to zrobił dziura zaświeciła na zielono a ziemia się lekko zatrzęsła i wrota powoli zaczęły się rozsuwać na boki
- Oops chyba jednak niemiałem tego robić – powiedział do siebie w myślach.
Po kilku bardzo wielkiego napięcia i strachu sekundach wrota rozsunęły się do końca a Sky-owi ukazała się bezdenna ciemność i początek bardzo długich schodów.
– A niech mnie ! – wykrzykną i po chwili i z wielkim biciem serca to ze strachu to z ciekawości zaczął schodzić po bardzo starych i zniszczonych schodach.
Każdy krok stawiał bardzo ostrożnie i niepewnie. Na ścianach widniały jakieś płaskorzeźby które przedstawiały wojnę. I kiedy w końcu doszedł do końca schodów jego oczom ukazała się wielka czarna przestrzeń, a gdy zrobił pierwszy krok z kamiennych schodów na metalowe podłoże, cała przestrzeń rozjaśniała bardzo ostrym blaskiem. Sky teraz już widział co to jest, to był długi na około sto, szeroki na około sześćdziesiąt i wysoki na dziesięć metrów hangar. Całe podłoże, ściany oraz sufit były z metalu. Bez słowa i z otwartą szczęką szedł wzdłuż hangaru. Hangar wydawał się niemieć końca ponieważ niebyło w nim nic oprócz dwóch rzeczy które znajdowały się na samym końcu hangaru. Kiedy wreszcie doszedł do samego końca staną naprzeciwko jednego z urządzeń. Było one wielkości zwykłego biurka z pułkami, lecz w miejscu półek wstawiono konsole z wieloma kolorowymi przyciskami i lampkami. Poniżej konsoli znajdowało się blat na którym leżała walizka średniej wielkości. Niebyła ona zamknięta na klucz więc Sky postanowił ją otworzyć i sprawdzić co jest w środku. – Jak to się otwiera … a tutaj – powiedział i nacisnął niewielki guzik. – Wow co to jest ? wygląda jak jakieś małe metalowe części do jakiegoś sprzętu… a to co jest ! – wykrzyknął ponieważ zobaczył zielony błyszczący kryształ który spoczywał sobie spokojnie w rogu walizki obwinięty w przeźroczystą cienką folie.
Obok walizki leżała wielka księga która wyglądała na bardzo starą i wyeksploatowaną. Na okładce pisało coś w tym samym języku co na kamiennych wrotach do hangaru. Powoli z wyczuciem bo nie chciał zniszczyć księgi, zaczął ją otwierać.
– Powoli, powoli , o udało się nie zniszczyłem jej za pierwszym razem – powiedział do siebie w żartach i z uśmiechem na twarzy. – A teraz zobaczymy co się znajduje na następnych stronach – i zaczął powoli przekładać kartki. I nagle stało się coś dziwnego czego niemiał opisać słowami, jakby ktoś mu przekazał jakąś nową umiejętność. Niemiał pojęcia co to było ale zaczęło się dziać coś bardzo dziwnego co go bardzo przeraziło.
– Co ! to niemożliwe ! ja.. ja.. – zająknął się z przerażenia i uświadomił sobie że w tej chwili zaczął rozumieć to co pisze w księdze. Ze zdziwienia i z przerażenia otworzył usta bo chciał coś wykrzyknąć ale zabrakło mu powietrza w płucach by wyjąkać jakiekolwiek słowo. Przerażony pośpiesznie zamknął księgę i zaczął biec w stronę schodów. Gdy dobiegał do schodów zgasło światło i było widać tylko niewielki blask światła który bił ze schodów. Kiedy dobiegł do schodów potknął się o pierwszy stopień ponieważ było bardzo ciemno. Wstał pospiesznie i zaczął biec w górę schodów. Podczas gdy biegł po schodach to mówił sobie głośno w myślach „to niemożliwe to musi mi się śnić !’’ Kiedy dobiegł do wyjścia i przebiegł przez wciąż otwarte kamienne wrota, ziemia się znów lekko zatrzęsła, a wrota zaczęły się powoli zamykać. Wrota się zamknęły w niewielkim hukiem i niespodziewanie wiatr zaczął wiać i znów zasypał liśćmi stare kamienne wrota do wielkiego hangaru. – To niemożliwe, to się niestało, to tylko moja wyobraźnia, musiałem upaść i uderzyć się w głowę kiedy zeskakiwałem ze skarpy i stracić przytomność na kilka minut – powtarzał ciągle mówiąc sobie to w myślach, i zaczął biec truchtem w stronę wyjścia z lasu. Biegł i biegł aż dobiegł do wyjścia z lasu. Obrócił się i spojrzał w miejsce gdzie znajdowała się skarpa z wejściem do hangaru i poczuł dziwne uczucie że musi tam wrócić.
– Nie ! – krzyknął na głos i ruszył szybkim krokiem w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Spojrzał na zegarek i zobaczył że odkąd wysiadł z autobusu minęły 2 godziny. – Dosyć długo musiałem leżeć tam nieprzytomny skoro minęło tyle czasu – powiedział do siebie i zauważył że na przystanku nieopodal podjechał autobus do którego miał wsiąść. – Nie stójcie ! czekajcie na mnie ! – zaczął krzyczeć i biec jak najszybciej umiał w stronę przystanku. Krzyki i wrzaski pomogły, ponieważ kierowca autobusu usłyszał je i poczekał na Sky’a. Zdyszany i zmęczony Sky wbiegł do autobusu i usiadł na najbliższym wolnym miejscu. I tak jak za poprzednim razem w autobusie niebyło zbyt wielu ludzi. Zaledwie pięć osób nie licząc jego. Podczas gdy jechał w stronę miasta zastanawiał się czy to co mu się przytrafiło było tylko snem kiedy był nieprzytomny czy też rzeczywistością. Autobus wjechał na przedmieścia gdzie mieszkał Sky. W pewnej chwili autobus się zatrzymał. – Oj, to już tu – powiedział i wyszedł z autobusu.
Kierował się w stronę swojego domu. Szedł szerokim chodnikiem, i niekiedy mijali go pojedynczy przechodnie. Wyszedł z za rogu i zobaczył swój dom. Jego dom był średniej wielkości z szpiczastym dachem i kwadratową budową parteru. Ściany na zewnątrz były pomalowane na biało a dachówki miały kolor rudawo – czerwony. Gdy wreszcie doszedł do furtki swojego domu otworzył ją i zaczął się kierować w stronę drzwi frontowych. Wszedł do domu, ściągnął buty i poszedł do kuchni. Doszedłszy do kuchni zrobił sobie kolacje. Po zjedzeniu kolacji udał się do swojego pokoju gdzie zaczął jeszcze raz wszystko od nowa rozmyślać. – Jeszcze raz, wszedłem do lasu następnie zeskoczyłem ze skarpy i teraz co ?! Zemdlałem czy nie ? Dobrze przypuśćmy że nie zemdlałem, odgrzebałem liście włożyłem rękę do dziury, wrota się rozsunęły, zeszedłem po schodach do wielkiego hangaru, znalazłem dwa urządzenia : jakieś urządzenie z wieloma przyciskami i biurkiem na kutym leżała walizka z jakimiś częściami oraz księga, a obok jakieś bardzo durze urządzenia które wyglądało jak .. ehh mogłem się mu lepiej przyjrzeć – westchnął – ale powróćmy do księgi. Zacząłem ją oglądać i w pewnej chwili przeszło mnie jakieś dziwne uczucie, jakby ktoś coś mi podpowiedział i od tamtej chwili zdawało mi się że rozumiem to przedziwne pismo w księdze… - znowu się zamyślił – ale jak to się mogło stać i dlaczego jak stamtąd uciekłem to coś mnie tam powrotem ciągło ? – zadał sobie to pytanie poczym popatrzał w stronę zegarka który wisiał na ścianie. Zegar pokazywał 22:30. – Chyba już się położę szybciej niż zwykle. Ahh to był długi i męczący dzień – westchnął ciężko po czym położył się do łóżka. – W nocy przyśniła mu się jakaś osoba która wyglądała jak jakiś duch ale było dokładnie widać rysy twarzy. Osobą był starszy mężczyzną o długich wąsach i częściowo łysej głowie. Zaczął podchodzić coraz bliżej i bliżej aż w końcu powiedział „ jutro wróć z powrotem do hangaru i zacznij czytać i czynić to co pisze w wielkiej księdze.’’ Po tych słowach mężczyzna zniknął a Sky się obudził.
– Która to już godzina – zastanowił się i spojrzał na zegar na ścianie. Zegar wskazywał godzinę 11:30.
– O już ta godzina! – uświadomił sobie to i pospiesznie pobiegł do łazienki. Kiedy skończył się myć, poszedł do kuchni i zjadł obiad o wcześniejszej porze niż zwykle.
– Gdzie ci się tak śpieszy ? - zagadnęła mama.
– Dzisiaj idę znowu do lasu tak jak wczoraj, i może sie okazać że wrócę wieczorem - powiedział i zaczął iść w stronę holu. – Tylko nie wracaj zbyt późno – powiedziała głośnym tonem mama do Sky’a tak by ten ją usłyszał.
– Dobrze – odpowiedział Sky i wyszedł z domu.
Popędził w stronę przystanku, a kiedy dobiegł akurat podjechał autobus na który miał czekać. Tym razem musiał się trochę przeciskać między ludzi by móc się czegoś złapać. W autobusie było bardzo dużo ludzi, na tyle dużo że Sky musiał się przeciskać by muc stanąć w jakimkolwiek wolnym miejscu. I tak jechał, i jechał, a co następny przystanek ludzi przybywało. Sky domyślił się że ci wszyscy ludzie jadą do pracy ponieważ to tylko szkoły są zamknięte w wakacje. I gdy tak jechał rozmyślał co mu się przyśniło.
– Pamiętam tyle że jakiś starszy mężczyzna który wyglądał jak duch, powiedział mi że ma wrócić do hangaru i zacząć czytać i robić to co pisze w księdze. Jestem strasznie ciekawy czy dzisiaj będę rozumiał co tam pisze – powiedział to i postarał sobie przypomnieć jak wyglądał i w co był ubrany ten człowiek.
– Nie pamiętam dokładnie jego twarzy ale pamiętam w co był ubrany. Dałbym sobie głowę uciąć że ten człowiek był ubrany w szaty jedi, a u boku miał miecz świetlny – powiedział to i zaczął się nad czymś zastanawiać.
– Sky był wielkim fanem gwiezdnych wojen dlatego od razu rozpoznał ubiór jedi i miecz świetlny.
I tak jak poprzednim razem wysiadł na tym samym przystanku, poszedł do lasu, szedł tą samą ścieżką, i doszedł to skarpy. Lecz tym razem nie zeskoczył z niej by mieć pewność że wszystko co robi jest rzeczywistością. Poszedł naokoło skarpy i stanął naprzeciwko sterty liści które pokrywały zbocze. Szybko je odgarnął i tak jak przypuszczał za stertą liści znajdowały się kamienne wrota. I ku jego zdziwieniu tym razem umiał przeczytać co pisało na wrotach, a pisało tak „Z odległego świata przybędzie dziecko, z pomocą wybranej dla niego przez moc osobą przywróci równowagę mocy…‘’ po przeczytaniu tych słów Sky westchnął ciężko, przełknął ślinę i wsadził rękę w tę samą dziurę co przedtem. Ziemia się lekko zatrzęsła, a wrota zaczęły się powoli rozsuwać. Sky poczekał aż wrota się do końca rozsuną a następnie wszedł przez nie na stare kamienne schody. Na ścianach obok schodów były płaskorzeźby które Sky widział poprzednim razem ale tamtego dnia była inna godzina i słońce nie wpadało na schody. Teraz było inaczej. Słońce idealnie rozświetlało całe schody, a Sky mógł się dokładni przyjrzeć płaskorzeźbą. Przedstawiały one najprawdopodobniej wojnę a żołnierze albo raczej rycerze używali mieczy, ale nie metalowych tylko świetlnych. W tej chwili Sky zdał sobie sprawę że to wszystko może mieć związek z jego ulubionym filmem i książkami o gwiezdnych wojnach. Z lekkim niedowierzaniem w to co widzi Sky zszedł do hangaru, a kiedy postawił pierwszy krok na metalową podłogę tak jak poprzednim razem cały hangar się rozjaśnił.
– Ja nie śpię, ja nie śpię to się musi dziać naprawdę – powtarzał szeptem i zaczął zmierzać w stronę przeciwległego kąta hangaru gdzie znajdowały się dwa urządzenia. W końcu doszedł do pierwszego urządzenia na którym leżała księga i walizka. Z lekką niechęcią otworzył księgę i zaczął ją czytać i zdawał sobie sprawę że rozumie co tam pisze. – Cóż skoro rozumie co tam pisze to czemu miałbym tego nie zacząć czytać ? – powiedział do siebie i przysunął niewielkie krzesełko. Usiadłszy na krześle zaczął czytać pierwszą stronę księgi. Na pierwszej stronie pisało jak złożyć jakąś rzecz. Sky niemiał pojęcia jaka to rzecz ale było tam dokładnie opisane jak to złożyć. I w tej chwili Sky’a olśniło
- Hej ! – wykrzyknął – czy czasami tu nie są opisane te części które znajdują się w walizce ?!
Bez wahania Sky przyciągnął do siebie walizkę i szybko ją otworzył. W walizce znajdowały się wszystkie części jakie były opisane w księdze. Opanowując się z emocji Sky zaczął powoli zgodnie z instrukcją jaka była w księdze składać części. Po kilku minutach składania niewielkich części, rzecz zaczęła nabierać kształtu. Po dwóch godzinach składania Sky otrzymał z części dwie połówki jakby jakiejś rękojeści. A w księdze jeszcze był tylko jedno zdania jak zakończyć montaż. Pisało tam coś o krysztale. – O jaki kryształ może cho … aaa o ten kryształ – i od razu rzucił mu się w oczy średniej wielkości zielony kryształ.
Włożywszy go na odpowiednie miejsce w jednej z połówek rękojeści, wziął do rąk obie połówki i przykładając końce obu do siebie przekręcił je a rękojeść wydała cichy trzask.
– Koniec. Teraz ciekawe jak się to uruchamia i do czego służy ta rzecz ? – powiedział i w postanowił nacisnąć przycisk który wystawał z rękojeści. – A niech mnie ! – wykrzyknął.
Po naciśnięciu przycisku z rękojeści wysunęła się jaskrawo zielone ostrze miecza świetlnego. – To niemożliwe ! – wrzasnął z przejęcia – autentyczny miecz świetlny ! To co zbudowałem było rękojeścią miecza… - i w przez przypadek rzucił okiem na grubą okładkę księgi na której pisało w języku wspólnym „ księga nauk jedi „ - Po przeczytaniu tego zdania na okładce Sky prawie zemdlał z przejęcia. Uświadomił sobie że w tej księdze są zawarte wszystkie informacje jak zostać jedi. Szybko wyłączył miecz i położył go na stole, a sam zaczął czytać kolejne strony księgi. Po trzech godzinach czytania Sky niewiele rozumiał o co chodzi w księdze. Wiedział tyle ze głównie pisze jak połączyć się z „mocą”. Dzięki temu ze Sky był fanem gwiezdnych wojen to wiedział co to jest „moc”, a to mu bardzo pomagało w zrozumieniu księgi. Odłożył księgę na bok i podszedł aby przyjrzeć się lepiej drugiemu urządzeniu któremu wcześniej się nie przyjrzał. Urządzenie było bardzo durze miało wysokość sześć, a szerokość dziesięć metrów, a może i więcej. Podszedł do niewielkiej konsoli która znajdowała się z boku urządzenia. Nacisnął jakiś czerwony przycisk, i od razu odezwał się mechaniczny głos. – Proszę wprowadzić plik z projektem – powiedział mechaniczny głos w języku wspólnym. Metr obok konsoli znajdowała się wypalona laserowym palnikiem instrukcja obsługi. Sky przeczytał ją całą uważnie. – Ta cała sprawa zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Mam miecz świetlny, mogę rozpocząć trening jedi dzięki księdze, a na dodatek mam maszynę do produkcji niewielkich okrętów kosmicznych i uzbrojenia! – powiedział podniecony. Przeszedł dookoła całą maszynę. Z przodu miała wielki rozsuwany właz którędy wychodziły gotowe maszyny. A z drugiego boku był malutki właz z którego wychodziło uzbrojenie takie jak blastery, karabiny blasterowe, granaty, rakiety, bomby i torpedy do myśliwców.
– Jestem ciekawy czy mi się uda zrobić to… o właśnie takie coś – i wprowadził projekt.
Po pięciu minutach z małego włazy wyleciała niewielka kula. Była to kula której jedi używali do szkolenia padawanów.
– No teraz mogę rozpocząć prawdziwy trening jedi, a po drodze wybuduje sobie X - WINGA z kilkoma ulepszeniami - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy – ale teraz czas wracać do domu bo mama będzie się złościła. Sky wyszedł bez pospiechu z hangaru a w kieszeni spodni trzymał swój nowy miecz świetlny. Gdy wyszedł z hangaru wrota zamknęły się i znowu zawiał wiatr i zasypał wszystko liśćmi. Wyszedłszy z lasu ruszył w stronę przystanku. Doszedł do przystanku i poczekał pięć minut na autobus. Gdy wsiadł do autobusu upewnił się że ma w kieszeni miecz. Na szczęście miecz spokojnie spoczywał w jego kieszeni. I znowu Sky się uśmiechnął, a autobus ruszył w stronę jego domu.