Kolejny numer SWK, w którym otrzymujemy dwie historie i kolejny, gdzie moim zdaniem Tales-zapychacz jest lepszy od dania głównego.
"Jedi: Yoda". Lubię krótką serię Jedi, ale ten komiks nie przypadł mi zbytnio do gustu. Zdaję sobie sprawę, że wydawnictwo zdecydowało się umieścić go w SWK głównie z uwagi na protagonistę czyli Yodę, ponieważ jest (z marketingowego punktu widzenia, bo przecież nie tylko fani kupują te komiksy, ale też rodzice małoletnich widzów TCW, którzy dopiero wdrażają się uniwersum) o wiele lepiej rozpoznawalny niż np. Shaak Ti czy Aayla Secura. A komiksy tej serii z tymi bohaterkami są o wiele lepsze niż "Yoda". Do fabuły nie można się zbytnio przyczepić, niemniej nie jest specjalnie porywająca; troszkę jest w niej klisz i zbytnich "oczywistych oczywistości" że zacytuję Brata jego Brata, ale ujdzie. O wiele bardziej niestrawne są dla mnie rysunki Hoona. Świetne są otwierające opowieść kadry (nocna bitwa), później jest o wiele gorzej. Postaci wyglądają nieco karykaturalnie, co może nie byłoby minusem, gdyby komiks był humorystyczny, ale tu scenariusz uderza w patetyczne tony i taki wygląd bohaterów nie pasuje do konwencji. Nie podoba mi się też łączenie odręcznej kreski z grafikami komputerowymi na szerokich planach (a chyba ma to tu miejsce), ale to już kwestia gustu, a o nim - jak wiadomo - się nie dyskutuje. Z kolei Obi - Wan wygląda w "Yodzie" jak Jezus z obrazu jakiegoś malarza - prymitywisty z dobrym warsztatem, co ponownie mnie rozśmieszyło podczas lektury. Przyznaję jednak, że rysownikowi świetnie wyszedł naburmuszony wyraz twarzy Cala. Przy okazji: Troszkę dziwi mnie pewien brak konsekwencji wydawnictwa odnośnie kolejności wydawania komiksów. "Za linią wroga" dostaliśmy przed ukazaniem się "Bitwy o Jabiim", teraz zaś Egmont wydał komiks, którego akcja rozgrywa się po "Hate and Fear", który - o ile mnie pamięć nie myli, jeśli tak poprawcie mnie - też ma być wydany w SWK. To sum up: 6/10
"Smuggler`s Blues"
"You be cool for twenty hours, and I`ll pay you twenty grand. I`m sorry it went down like this, but someone had to lose. It`s the nature of the business, it`s the smugglers` blues"*
Bardzo sympatyczny tales o tym, że życie przemytnika w GFFA nie jest usłane różami. Han i Chewie siedzą w Chalmun`s Cantina w Mos Eisley i szukają roboty. Prosty, ale zabawny pomysł; wykonanie z tzw. jajem. Bardzo kolorowe, pasujące do konwencji rysunki dopełniają dziełka. Dodatkowo komiks zmyślnie nawiązuje do scen kantynowych w Ep. IV. Znów muszę powiedzieć: mała rzecz a cieszy. 8/10
Ocena SWK 12/2009 - 7/10
Aha, zaiste świetna okładka.Za miesiąc znów Boba na niej wyląduje, toteż (włączając w to jutrzejsze "Open Seasons") przełom roku 09/10 będzie stał w SWK po znakiem Mando.
*Glenn Frey "Smuggler`s Blues".