Uwielbiam takie. Chyba będę okropna na starość, wszystkich będę zanudzała opowieściami z młodości De facto już zanudzam, ale Wy macie przynajmniej możliwość wyboru i nie musicie tego czytać.
Ogólnie rzecz biorąc to ja jestem bardzo wdzięcznym odbiorcą prezentów :] Cieszą mnie zawsze i wszystkie (przy czym 99% szczerze ). Dostaję raczej trafione upominki. A te najbardziej pamiętne? Proszę bardzo:
1. Chodzący robot. Niebiesko-żółto-czerwony, chodził, ruszał rękami, a oczka się mu świeciły. Miałam wtedy jakieś 5 lat i baaaardzo chciałam go mieć. No i obudziłam się 6 grudnia i zobaczyłam go w worku z prezentami, pomiędzy pomarańczami. Doskonale pamiętam jaka byłam szczęśliwa. Mam go do dziś, choć już nie działa. Długo był sposobem na strachy, jak się bałam to gasiłam światło (!) i go uruchamiałam :]
2. Zestaw gumowych figurek z serialu „He-man”. Męczyłam rodziców i męczyłam. Miałam wtedy 6 czy 7 lat. Dzień dziecka, wracam do domu z podwórka, na stole leżą rozłożone prezenty, a między nimi gumowy He-man (i reszta). Szał-ciał, miesiącami bawiłam się tylko nimi. Do dziś leżą w pudle z zabawkami. I tylko straszliwie nie mogłam przeboleć, że w którymś momencie mama wywaliła blister, na którym był wykaz wszystkich figurek :/ Mniej więcej w tym samym czasie dostałam od kuzyna zmasakrowany malusi komiks He-man, który był po włosku czy hiszpańsku. Skarb, istny skarb.
3. Pierwsze klocki Lego Kupione w Pewexie. Miałam 5 lat i dość ciężko przechodziłam świnkę. Zestaw (o ten: http://www.brickset.com/detail/?Set=520-2) był nagrodą za to, że grzecznie leżałam w łóżku. Do dziś pamiętam jak siedzę w łóżku i oglądam pudełko (żeby było śmieszniej klockami bawiłam się dopiero jak wyzdrowiałam na tyle, żeby wyjść z łóżka i nie pogubić elementów). Później jeszcze jeden zestaw Lego był takim pamiętnym prezentem (taki: http://www.brickset.com/detail/?Set=6388-1) Dostałam go od znajomych Holendrów, kiedy przyjechali z wizytą. Zresztą wszystkie ich prezenty zawsze był rewelacyjne, zwłaszcza w tamtych czasach.
4. Jak wszystkie dziewczynki chciałam mieć lalkę Barbie. No i rodzice dostali specjalnie na ten cel dolary od wyżej wspomnianych holenderskich przyjaciół. Miałam wtedy jakieś 5-6 lat. Pamiętam jak jechaliśmy specjalnie do Pewexu i jak wybierałam. A koniec końców zdecydowałam się na Dianę, a nie Barbie
(Dochodzę do wniosku, że jak miałam 5 lat to byłam najszczęśliwsza W końcu wtedy poznałam też SW)
5. Domek dla lalek zrobiony w kartonowym pudełku przez moją przyszywaną kuzynkę. Firanki w oknach, obrazki na ścianach, prawdziwa tapeta i mebelki (łóżeczko z tego zestawu wystąpiło na plakacie do listopadowego spotkania rzeszowskich fanów). W ogóle wszelkie akcesoria dla zabawek, mebelki, malutkie naczynia itp. bardzo mnie zawsze cieszyły.
6. Pamiętam jak tata, chyba bez okazji, kupił mi wszystkie tomy Tomków Szklarskiego. W domu były stare wydania, ale on kupił wtedy najnowsze, zapakowane w reklamówkę z podobiznami bohaterów. Mam ją do dziś, bo zwykłam dziwne rzeczy traktować jak pamiątki Długo przeglądałam świetne ilustracje Józefa Marka i czekałam, aż będę wystarczająco duża by zacząć czytać te książki, które mój rodziciel tak zachwalał.
7. Od koleżanki mamy dostaliśmy z bratem całą dużą puszkę klocków Lego po jej dzieciach. Byliśmy wniebowzięci.
8. Rower Wigry 3 Niebieski.
9. Gwiazdka 1997 – Stara Trylogia na VHSach od rodziców. Z podekscytowania dostałam aż wypieków
10. Liceum, koleżanki z klasy na urodziny wręczyły mi pokaźną kolekcję plakatów Star Wars (i wycinków z gazet :]).
Było więcej pamiętny zabawek (np. koniki Pony ) i wszelkiej maści puzderek, puszek i bransoletek, które bardzo lubię. Poza tym to mnóstwo książek i komiksów. Zawsze trafionych. Podziwiam upór z jakim pewien pan stara się skompletować jedno, konkretne wydanie Opowieści z Narnii, żeby mnie zadowolić Te najbardziej pamiętne prezenty chyba wymieniłam. Aha, mogę jeszcze dorzucić zdobyty ostatnio przez moją mamę plakat reklamujący wystawę Alfonsa Muchy :]
Na koniec mogę tylko stwierdzić, że jestem beznadziejną „gadułą”, która uwielbia pisać długaśne posty na błahe tematy. Myślałby kto, że nie mam co robić.... :/