Jak oceniać mocno dwuznaczne postaci, bo przecież nie można zaciemniać prawdy w imię robienia laurek na siłę.
Z jednej strony wiadomo - uczestnik obu powstań w Warszawie, działacz podziemny, niby go wywalili w 1968 roku z roboty, niby się nie zgadzał w pełni z komunizmem, to fakt.
A z drugiej strony same problemy w ocenie. Przed wojną działacz szkodzącej państwu Polskiemu komunistycznej organizacji, stanowiącej przyszły kręgosłup ŻOB, jakimś cudem nie zdążył za członkostwo w niej załapać się na urlop w Berezie Kartuskiej. Jak doskonale ujął go jeden wybitny polski pisarz, fałszywy "bojowiec monopolista", który nawymyślał że był dowódcą powstania w Gettcie. A prawdziwymi bohaterami był założony przez polskich oficerów ŻZW, a nie marginalna bojówka Anielewicza. No ale porblem był taki że ci co ocaleli po wojnie dołączyli do "zaplutych karłów reakcji", dlatego Edelman zadowolony mógł tworzyć swój mit. Znienawidzony za te kłamstwa przez wielu ludzi nawet wśród krajanów w Izraelu. Walczył w powstaniu warszawskim, co nie przeszkadzało mu potem szydzić z AK, jak to rzekomo chcieli go zastrzelić za bycie Żydem.
A dodatkowo jeszcze czas III RP, kompromitując się nierzadko. Wyniesiony przez lewicowy Salon na panteon różnych "autorytetów moralnych". Podpisywanie się pod wieloma komrpomitującymi listami, głównie wymierzonymi we władze rządzące krajem. Nazywanie np. rządów PiS-u i LPR-u "dyktaturą", "zagrożeniem demokracji" i podobne brednie. Częste kpiny z ceh typowych dla Polaków. No i pamiętna sprawa pomnika wielkiego patrioty Romana Dmowskiego, bredząc o kimś kto ukształtował nasze granice w Wersalu "niegodnym bycia w panteonie polskich bohaterów". Ta i wiele innych przykrych dla wielu rzeczy.
Niemożna prawdy zamiatać pod dywan. Dlatego tym trudniej powiedzieć znając te fakty więcej pozytywów. Więc żeby powiedzieć coś milszego na koniec o nim - niewątpliwie bardzo ciekawa postać, jednak o niesympatycznych poglądach. I to zdanie w skrócie potrafi dobrze podsumować ową osobę.