Jak zapewne wiecie pierwsze dwa odcinki sezonu drugiego obejrzałem w dość nietypowym towarzystwie. Otóż tę część przygód drużyny A oglądałem siedząc na jednej kanapie z Gromem i Rodzynem. Atmosfera była wyśmienita, popcorn wyborny, after party... no dobra, dosyć o nas. Przejdźmy do TCW. Czas na kwas! Bym zapomniał, występuje tutaj od groma spojlerów więc jak chcecie nie psuć sobie zabawy to olejcie dalszą część.
Szybkie wstępik z narratorem i przechodzimy do bitwy kosmicznej. Jak wiadomo potyczki w przesteni były jedną z mocniejszych aspektów TCW, ta podtrzymuje ten wysoki standard. Następnie przenosimy się na Felucię. I co też się na jej powierzchni dzieje? A no bitwa się dzieje, i to taka, w której Republika... przegrywa. Duet Obi i Ani nie dają sobie rady z pojawiającymi się zewsząd droidami. Ale gdzie Ahsoka? A no, Ahsoka zatyka gębę popcornem bawi się w najlepsze kiedy jej mistrz ma poważne tarapaty. Z radością na ustach wywija mieczem i ze smutkiem przyjmuje to, że pora wracać do domu... znaczy trzeba robić odwrót. Nie posłuchała rodziców... znaczy mistrza i została na karuzeli... transportowcu (wiem, że robię sie nudny ). I o dziwo mimo, że nic z tego nie wynikło, bo koniec końców wycofała się razem z Anim i Obim dostała ochrzan (czy ktoś pomyślał, że żeby się wycofać musiała zaczekać za kanonierkami, które by ją zabrały?) i stanęła na dywaniku. Mimo, że w moim mniemaniu nic takie się nie stało została ukarana. Co z tego, że Ani za podobny wybryk został pasowany na rycerza? Za karę wyszoruje pokład Śmiałka... zostanie oddelegowana do Biblioteki Jedi... wiem, wiem, więcej już nie będę tak żartował. Dzięki oddelegowaniu Ahsoka trafi w sam środek intrygi uknutej przez Cada i Palpiego. Czemu takie zbiegi okoliczności zawsze jej albo Jar-Jarowi się zdarzają? Wypluwa popcorn. Dobra element ponarzekania mamy już za sobą, mogę teraz przejść dalej. Gościmy teraz u Bane`a, który dostaje zlecenie od samego Sidiousa na zajumanie holokronu. Trochę nie pasi mi przeznaczenie tego holokronu, ale kiedyś wypowiadałem się na ten temat i w miarę logicznie to wytłumaczyłem. Po krótkich negocjacjach Clint, no dobra ostatni raz, Cad zgodził się. Równie szybko sprawił sobie sztywnego Jedi i Clawditkę, która przyjęła jego postać. Tutaj większość ludzi dawała malutki minusik za to, że przy zmienianiu kształtu zachowywała się jak Proxy, ale jak się dowiedziałem po prostu pomagała sobie hologramami. Potem akcja w Świątyni. Za to należą się brawa, bo wygląda o niebo lepiej niż zajęcie Senatu. Nie ma tutaj piątki łowców nagród, którzy szturmem zajęli jeden z najlepiej strzeżonych budynków calusieńkiej Galaktyki. Bane ma teraz plan. Kiedy Cato dezaktywuje zabezpieczenia (ciekawe czy u mnie w szkole mogę takie rzeczy z biblioteki zrobić?) on wraz z Todem przedziera się przez trochę oklepaną już wentylacją. Jednak nie idzie im tak łatwo, bo ci parszywi Jedi wszędzie muszą wsadzić swoje kanciate gęby. Yoda wyczuł zuo poruszające się w Świątyni i wysyła Obiego i Aniego po pizzę, to silniejsze ode mnie, żeby zbadali sprawę. Duros całkiem sprawnie robi Jedi w jajo, przy okazji nie robiąc z nich idiotów tak jak w Hostage Crisis. Sprawa się komplikuje gdy Madame Nu zainteresowała się postacią Cato. Na nieszczęście dla staruszki Parasitti oprócz robienia Skrillinga umie robić ku-ku. Przyjęła postać babuni i wróciła do kompa. Cad dostał się do skarbca z holokronami (wzorowany na skarbcach w bankach, za co plusik) i bierze co chce, a Todo kończy w dość komiczny sposób. I wydawałoby się, że akcja zakończy się całkowitym sukcesem, ale zapomnieliśmy o Ahsoce, która we właściwym momencie zostałe powiadomiona co się święci i znajduję Clawditkę w przebraniu. I tutaj staje się rzecz, którą średnią rozumiem. Spostrzegłem się, że nagły atak pseudo-Jocasty miał być nawiązaniem do niespodzianki, która spotkała Jedi aresztujących Palpiego, ale taka finezja u zwykłego łowcy nagród? Chociaż można było spotkać kilku sprawnych szermierzy niewrażliwych na Moc. Jak to by jednak nie było Cato zostaje zatrzymana i od razu zaczęła sypać, ale to nie zatrzyma sprytnego Durosa, który w przebraniu Jedi wymknie się ze Światyni. No i to koniec odcinka, a teraz coś o czym każdy czekał prawie tak jak na kolejny odcinek... cotygodniowa porcja, tak, tak... plusów i minusów.
Plusy
+ Bitwa w przestrzeni (więcej takich!)
+ Plo Koon, Luminara i Kit (epizodycznie, ale są)
+ mhrokh i zuo (może nie jest tak mrocznie jak zapowiadali, ale jest o niebo lepiej niż w poprzednim sezonie)
+ Felucia i Coruscant (świetne widoczki)
+ Wielowątkowość (wprowadza dynamizm do akcji)
+ Cad vs Światynia (nie ma takich durnot jak w Hostage Crisis)
Minusy
- Akcja Ahsoki na Felucii (jej reakcja, kara, wszystko)
- Ahsoka vs Cato (nie żeby tylko Jedi umieli walczyć, ale jak na nie-Jedi radziła sobie zdecydowanie za dobrze, no chyba, że Moc nie jest jej obca)
- Wyłączanie zabezpieczeń z poziomu kompa w Bibliotece (niezbyt realne)
- Grafa (mieli poprawić a tu zonk)
Ocena: 7/10