Zakładam ten temat, bo chciałbym Wam pokazać te opowiadanie, które dzisiaj skończyłem pisać.
Zdrada
Czas akcji – równolegle do „Zemsty Sithów” - 19 BBY
-Za pięć standardowych minut wychodzimy z nadprzestrzestrzeni. -powiedział jeden z oficerów pracujących przy komputerach.
-Dobrze, musimy jak najszybciej dostarczyć te plany.-odpowiedział generał, jego głos niczym się nie różnił od głosu oficera, wszyscy tu byli klonami, niczym się nie różnili. Byli zmodyfikowanymi klonami Jango Fetta, łowcy nagród.
Wielki gigant z dwoma mostkami wyszedł z nadprzestrzeni. Nigdzie w pobliżu nie było floty do której zmierzali. Była tylko nieskończona czerń na której znajdowały się gwiazdy i jeszcze coś, wraki wielu statków i tylko jeden sprawny -fregata typu Munificent. Chwilę po tym jak niszczyciel wyszedł z nadprzestrzeni, separatystyczna fregata otworzyła ogień. Nikt nie spodziewał się ataku.
-Włączyć osłony. -polecił generał. Na powierzchni atakowanego statku zaczęły rozbłyskiwać na niebiesko osłony pod wpływem silnego ognia.
-Wysłać oddziały abordażujące i myśliwce. -rozkazał droid taktyczny, który znajdował się na mostku statku separatystów. Wszystkie ekrany na mostku jarzyły się na zielono, a gdzie by się nie popatrzeć były droidy.
-Wysłać sygnał alarmowy! Mam jakieś złe przeczucia. -dodał po cichu generał. Z obu statków zaczęły wylatywać myśliwce. Dwa giganty bez przerwy ostrzeliwały się, a myśliwce walczyły ze myśliwcami. -jak w większości bitw. Promy abordażujące droidów jak komary wbijały się w krążownik republiki.
-Straciliśmy osłony! -krzyknął jeden z oficerów.
-Statek wroga został unieszkodliwiony! -krzyknął po chwili inny oficer. Ocalały statek próbował niszczyć myśliwce wroga. Republice zostały cztery myśliwce ARC-170, a separatystom ocalało 20 droidów-myśliwców typu Vulture. Nazywano je „droidy-sępy”. Myśliwce separatystów wystrzeliły w kierunku niszczyciela republiki.
-Proszę o raport. -powiedział generał.
-Straciliśmy hipernapęd, osłony, system łączności oraz większość dział. Niektóre sekcje zostały poważnie uszkodzone. Statek wroga został zniszczony, a według naszych obliczeń myśliwce wroga też zaraz będą zniszczone. Niestety oddziały abordażujące już wtargneły, obawiam się, że ich nie powstrzymamy. -odpowiedział obszerni oficer. W hangarze wrzała nieustanna walka między siłami Konfederacji Niezależnych Systemów i Wielkiej Armii Republiki. Znajdowało się tam mnóstwo żołnierzy klonów wyposażonych w karabiny blasterowe DC-15s i DC-15a, kilku z nich miało wyrzutnię rakiet. Oprócz nich, było tam dużo mechaników, którzy oczywiście też byli klonami, przed chwilą pracowali przy maszynach oraz naprawiali je, a teraz muszą z nimi walczyć. Większość mechaników nie miało broni, a reszta miała karabiny blasterowe DC-15s. Siły separatystów składały się głównie z droidów typu B1, które były wyposażone w karabin blasterowy E-5 i B2 które miały „wszczepione” w rękę podwójne działka blasterowe. Po godzinie nieustannej walki wyglądało na to, że „blaszaki” wygrały. Oddział droidów wtargnął na mostek, wszyscy razem wzięci nie mieli broni, oprócz dwóch stażników-klonów po bokach drzwi, mieli karabiny blasterowe DC-15s. Gdy droidy B1 wchodziły, strażnicy z zaskoczenia niszczyli je jeden po drugim, jak zaczęły wchodzić droidy typu B2, nie było tak łatwo, pierwszy droid B2, który wszedł, po otrzymaniu kilku strzałów, chwycił jednego strażnika za gardło i cisnął nim w ścianę po czym klon umarł. Wtedy drugi strażnik zastrzelił tą „puszkę”, ale następna „puszka” uderzyła go z pięści w głowę, a później rozstrzelała jego martwe ciało działkiem blasterowym. W tym czasie generał i pozostali próbowali się schować i bezskutecznie coś wymyślić. Droidy powybijały każdą żywą istotę na mostku.
-Odebrałem sygnał alarmowy. -oznajmił klon-komandos RC-1002 zwany również Dash. -Sugerowałbym, polecieć tam, sir. Skonczyliśmy właśnie misję na Geonosis, nie mamy nic do roboty. -kontynuował klon.
-Zgadzam się z tobą, Dash, polećmy tam. -odpowiedział Rycerz Jedi Kyle.
Godzinę później...
-Wychodzimy z nadprzestrzeni. -oznajmił komandos. Awizo typu Consular nagle pojawiło się niedaleko półsprawnego statku. Wszędzie panoszyły się części wraków. -Trochę tu ponuro. -rzekł znów RC-1002
-Tak, ale wyczuwam, że są tu jeszcze żywi. -Jedi zapatrzył się na cmentarzysko statków. -Dash, spójrz, tam jest jakiś sprawny statek. -zwracając uwagę przyjaciela na republikański krążownik.
-To Gwiezdny Niszczyciel typu Venator. -odpowiedział klon.
-Lećmy tam. -rozkazał Kyle.
-Jak pan sobie życzy, sir. -odpowiedział posłusznie. Awizo typu Consular zbliżało się do niszczyciela.
-Zbliża się jakiś republikański prom, czy mamy otworzyć ogień? -zapytał się droid B1 dowódcy
-Nie. Wpuście ich. -odezwał się droid dowódca.
-Rozkaz, rozkaz.
Awizo wylądowało w głównym hangarze, wszędzie można było zauważyć martwe ciała klonów i mnóstwo droidów i tych działających i tych zepsutych.
-Sir. Tu jest masa droidów. -oznajmił lekko zaniepokojony klon.
-Wiem. Nie ma się czym martwić. -spokojnie odpowiedział Jedi. Rampa statku opuściła się z wielkim wyciem, pierwszy wyszedł Dash. Przed żołnierzem stał droid typu B1. Komandos zwinnym ruchem wyciągnął karabin blasterowy typu DC-15m i szybko rozprawił się z droidem oddawając dwa strzały w głowę. Po tym zaskoczył go od tyłu droid B2, uderzył go z pięści w plecy, klon upadł, Jedi schodząc z rampy, szybkim cięciem przeciął maszynę na pół. Żołnierz zmienił karabin blasterowy w wyrzutnię granatów. Zaczął „strzelać” granatami w największe grupki droidów. Kyle pobiegł na drugi koniec hangaru, by unicestwić wielką grupę droidów typu B2, które się tam znajdowały, Dash został tam gdzie był -przy statku. W końcu klon musiał wyrzutnię granatów zmienić w karabin blasterowy, ponieważ brakło mu pocisków, schował się pod rampą. Jedi właśnie rozcinał ostatnie dwa droidy B2, gdy kilka droidów B1 rzuciło detonatorami termicznymi w kierunku awizo.
-Dash! -krzyknął Kyle. W tym samym momencie przyciągając towarzysza do siebi mocą, po czym puszczając go. Prom wybuchł z wielkim hukiem. Odepchnął mocą o ścianę kilka ostatnich droidów B1. Jedi podbiegł do przyjaciela.
-Nic ci nie jest? -zapytał Kyle.
-Nic, sir. Jestem zdrów jak colo w wodzie. -odpowiedział klon. Po chwili zza rogu wyszła postać w białym pancerzu z karabinem blasterowym DC-15a – to był klon. Zbliżał się do nich, nagle Dash zauważył za nim droida B1, który zaczął biegnąć w kierunku nieznanego klona.
-Padnij! -polecił komandos. Żołnierz posłusznie „padnął”, wtedy Dash oddał dwa strzały w jego kierunku, które trafiły w korpus droida. Klon wstał, odwrócił się w kierunku zepsutej maszyny i dobrze się jej przyjrzał, nie miała karabinu, tylko wibronóż. Komandos wraz z Jedi podeszli do żołnierza, zanim on podszedł do nich.
-Dzięki. -powiedział klon.
-Jaki masz numer służbowy? -zapytał Dash.
-CT-20311
-Co tu się stało? -zapytał Jedi.
-Mieliśmy dostarczyć plany jakiejś broni separatystów. Zaatakowali nas...
-Gdzie są te plany? -przerwał mu RC-1002.
-W głównym komputerze na mostku. -odpowiedział CT-20311. Komandos spojrzał wyczekująco na Jedi.
-Idziemy. -oznajmił Kyle. Zanim doszli do wind, spotkali po drodze kilka droidów B1, oczwiście zniszczyli je. Gdy byli przy windach „przyjechały” tam dwie droideki. Jedi załączył miecz świetlny, odbijał strzały droidek, a klony stały częściowo za nim i prowadziły ostrzał na dwa droidy. CT-20311 został trafiony w klatkę piersiową, a Dash w nogę, lecz jego pancerzowi nie zrobiło to szkód.
-Niszczyciele. Dash, granat jonowy. -powiedział Jedi
-Tak, sir. -odpowiedział komandos i rzucił w kierunku niszczycieli granatem jonowym. Droideki po rzuceniu granatem jonowym zostały zbędnym złomem. Komandos klęknął przy martwym klonie.
-CT-20311 nie daje oznak życia. -oznajmił.
-Dobra, teraz na mostek. -powiedział Kyle, spoglądając ze współczuciem na martwego klona. Weszli do windy, za kilka minut, winda stanęła. Drzwi się otworzyły, Kyle i Dash weszli na mostek. Jedi włączył miecz, a klon wyciągnął karabin i zaczął strzelać do droidów. Kyle ciągle stał przy klonie, ochraniając mieczem świetlnym ich obydwóch przed śmiercionośnymi strzałami, żołnierz eliminował droidy jeden po drugim.
-Spróbuję odzyskać dane z głównego komputera, a ty stój tu i pilnuj drzwi. -oznajmił Kyle
-Tak, sir.
Kyle podszedł do głównego komputera, wyciągnął swój cyfronotes i zaczął odzyskiwać dane. Nagle rozległ się cichy dźwięk, Dash wyciągnął komunikator holograficzny, a Jedi nie zwracając na nic uwagi, dalej pracował. Z komunikatora wypłyneła jasnoniebieska smuga światła, przedstawiająca jakiegoś humanoida z kapturem na głowie.
-Wykonać rozkaz 66. -rozkazał przyszły imperator Palpatine.
-Tak, sir. -odpowiedział posłuszny klon. Pochłonięty pracą Jedi dopiero teraz zorientował się, że coś za nim się dzieje, odwrócił się.
-Eee...Co to było? -zapytał się zdezorientowany klona. Dash chwycił za karabin.
-Przykro mi, sir. -po czym wymierzył broń w swojego przyjaciela.
-Co? Co ty wyprawiasz! -w tej chwili klon oddał dwa strzały z karabinu, Jedi dzięki wielkiej zręczności udało się uniknąć trafienia. Załączył miecz świetlny. Dash oddał krótką serię z karabinu, którą w ostatnim momencie Kyle zablokował mieczem świetlnym. Komandos rzucił granatem jonowym w kierunku wroga, by unieszkodliwić jego miecz, lecz w tym momencie Jedi przyciągnął go do siebie mocą. Wszystkie ich bronie stały się bezużyteczne. Klon kopnął Kyle`a w brzuch, który przez to upadł na ziemię. Gdy próbował wstać, klon właśnie wyciągał wibroostrze, które mimo braku ultradrgań nadal było zabójcze. Kyle wyrwał mu broń mocą. Rycerz Jedi ciął poziomo w głowę wroga, klon zablokował cios lewą ręką, wibroostrze nie zadawało jego pancerzowi najmniejszych uszkodzeń. W tej samej chwili komandos prawą ręką uderzył z pięści Jedi w twarz i kopnął z kolana w krok. Kyle skulił się i upadł na ziemię, wiedział że to koniec.
-Wybacz. -powiedział Dash i ciął poziomo w Jedi. Na podłodze powstała kolejna plama krwi, a głowa pokonanego potoczyła się przed nogi klona. Żołnierz podszedł do komputera przy którym przed chwilą pracował nieszczęsny Jedi. Kilka razy coś przełączył i uderzył w panel komputera. Odzyskanie danych było niemożliwe, główny komputer został poważnie uszkodzony, przez walkę która odbyła się tu przed chwilą, a cyfronotes Kyle`a jest unieszkodliwiony granatem jonowym. Dash zeszedł do hangaru, droga do niego była wcześniej „oczyszczona”, ale spotkał po drodze kilka „blaszaków” z którymi poradził sobie bez problemu. W hangarze panowała nieznośna cisza, co chwilę przerywały ją odgłosy spięć elektrycznych. Było tylko tam kilka kanionerek LAAT/i i dwa promy klasy Nu. Prom Dasha został zniszczony , więc musiał wybrać coś z pozostałego asortymentu. Wsiadł do jednego z promów klasy Nu. Wyleciał z hangaru, skoczył w nadprzestrzeń – kierował się na Coruscant. Dalej nie rozumiał dlaczego miał wykonać rozkaz 66, może pewnego dnia... zrozumie.
Bardzo proszę oceniajcie od 1 do 10.