Zależy od autora. Są tacy, którzy lepiej sprawdzają się w krótkiej formie (np. H.P.Lovecraft) są tacy, którym lepiej idzie w długiej (np. Stephen King). Jeżeli chodzi o tego drugiego to jego dwie, przez wielu uznawane za najlepsze, książki mają ponad 1200 i 1300 stron. Są jednak tacy pisarze, których w długiej formie bym pewnie nie strawił, mimo że ogólnie jestem raczej zwolennikiem cegieł. W powieściach najbardziej cenie żywe postacie, a te w grubszych książkach są zwykle lepiej wykreowane (oczywiście to nie reguła
). Jednak w przypadku takich książek jak Star Wars, 300 stron mi w zupełności wystarcza na jedną historię. Czsami też lubię przeczytać jakąś prostą, banalną Fabrykę Słów z megaczcionką, grubym papierem i ograniczoną objętością.