Jaro napisał(a):
najbardziej wkurza patos. Jak jeszcze nie ma Jedi/Sithów, to pół biedy, ale jak już są, no to... mogiła.
No i właśnie, Sithowie. Oni mnie strasznie denerwują. Że Jedi mówią na stosowaną przez nich Moc "ciemna strona", to jest zrozumiałe. Ale że oni sam tak ją nazywają? I ciągle pieprzą o tej ciemności, mroku, że są takie cool i potężne... no i mówią, że są źli i są z tego dumni. No na litość, kto normalny uważa się za złego? I to nie są przecież pojedyncze przypadki, tylko właściwie reguła! Chodzą albo w tatuażach i/albo w ciemnych płaszczach, żeby wyglądać tak "mhocznie". Nawet gadać ze sobą w ogóle nie potrafią - nie ma tam żadnych normalnych relacji, tylko uczniowie jak mantrę powtarzają "Yes, my Master", a mistrzowie non stop "Feel the power of the dark side". Nie potrafią się w ogóle uśmiechnąć, nie potrafią normalnie, tak na luzie, pogadać. Twórcy SW stosują w ich przypadku takie oklepane zabiegi. Nie można w żaden sposób się z Sithami utożsamić, zrozumieć ich, a może nawet kibicować.
Zresztą w przypadku Jedi wygląda to niewiele lepiej. Łażą tylko w tych durnych szatach, pieprzą jak potłuczeni o tej Mocy (i ani razu o dupie Maryni) i o tym, że "fear and anger are the pathway to the dark side". A Rebelianci i Imperium? Prawie tak samo. Ci pierwsi to dzielni amerykańscy chłopcy, walczący z tymi złymi, których doskonale znamy z milionów innych historii. Imperium? Nazistowsko-komunistyczny reżim, który nie wiadomo, jak mógł w ogóle trwać przez tyle lat. Rządzony na dodatek przez idiotę (bo jak inaczej nazwać kogoś, kto niszczy swojego politycznego przeciwnika razem z milionami innych mieszkańców? Czego się potem spodziewał? Że się inni przestraszą czy może raczej wezmą dupy w troki i dadzą mu popalić?). Oficerów, którzy popełnią jakiś błąd, od razu się morduje (nic dziwnego, że jak cała kadra im się skończyła, to angażowali samych kretynów), nie istnieje coś takiego jak zwolnienie. Wszelkimi siłami Imperium stara się, by cała galaktyka go znienawidziła. Dlaczego? A któż by się nad tym zastanawiał?
No i to jest to, czego najbardziej nie znoszę w SW. Znalazłoby się jeszcze parę innych rzeczy, ale na razie to tyle.
________
czyli, podsumowójąc, wkurzają Cię "filary" SW? Tylko nie mów, że całe Gwiezdne Wojny na patosie się nie opierają. 99% sagi to mistycyzm, honor, posłuszeństwo i walka za Moc (Jasną lub Ciemną). Prawda, zgadzam się, że Imperialcy łącznie z Palpatinem byli zidiociałą bandą agresywnych głupców. Ale gdy napisałeś że Sithowie się do siebie nie odzywają po nic innego, tylko żeby skarcić/pouczyć ucznia "...Poczuj potęgę Ciemnej Strony...", albo "...Idź, zabij Jedi ile się da i powróć z godnością" tylko stwierdziłeś fakt. G.Lucasowi właśnie o to chodziło. Pokazać uosobienie zła, mroku i śmierci. Zależy, z jakiego "punktu widzenia" (cytuję pewną osobę) spojrzysz. Dla jednych Jedi są szlachetni i wielcy, a inni depczą ich opinię. Co prawda, to prawda, trochę sztywni są, a przynajmniej w erze Starej Republiki. Niektóre punkty ich kodeksu, np. zakaz brania ślubów, był trochę idiotyczny, ale z drugiej strony w ten sposób chciano ustrzec osoby pokroju Vadera przed obsesją. Jednak i tak wiele to nie pomogło. OK, założyłam ten temat, żeby każdy "swobodnie wypowiadał swoją opinię", więc szanuję Twoje zdanie i liczę na podobną reakcję z Twojej strony.