-[Mój pierwszy post, ale idealny na przywitanie].
Ja się wychowałam na starej trylogii.
Pamiętam, że kiedy przyjechał mój wujek z Niemiec, a miałam wtedy 4 może 5 lat, przywiózł na VHS Imperium Kontratakuje. Wiecie, to była jeszcze wersja przed poprawinami. Oglądałam tę część z moją siostrą, i pamiętałam z niej przede wszytkim walkę Luke`a z Vaderem. Najbardziej ta udcięta dłoń utknęła mi w pamięci.
Potem do kin weszła wersja poprawiona, a ponieważ moja mama wyświetlała filmy (była kinooperatorem) wszystkie 3 części (IV, V i VI) oglądałam za darmo, sama nie wiem po ile razy. Ale naprawdę... wiele. Pamiętam jednak doskonale ten wieczór, kiedy po raz pierwszy oglądałam Nową Nadzieję. To, co się działo na sali kinowej - tłum. Zajęłam drugi rząd od ekranu i zajadałam chipsy o smaku śmietankowym. Zabawne jakie rzeczy zapamiętuje człowiek...
No, a potem to mnie kompletnie i do dzisiaj pochłonęło całe to uniwersum.
Wychowałam się więc na klasycznej trylogii. Potem nastał szał naklejek, takich żetonów z Leys`ów, książek i innych takich (całe kieszonkowe leciało na obsesję nazywającą się GW).
Właśnie dlatego zaliczam się do tych fanów bardzo... bardzo konserwatywnych, choć to pewnie złe słowo. Mam na myśli, że cała ta nowa trylogia, epizoty I, II, III nie oddają tego, co czułam oglądając starą trylogię i nie spełniły moich oczekiwań.
Fajny był Palpatine. Dopóki nie s***i Maul w TCW (tak, oglądałam też i ten serial) Maul był, ale i jest moją ulubioną postacią (mimo, że z nowej trylogii), a może raczej wciaż lubię jego wspomnienie o nim z Mrocznego Widma. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie.