TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Coruscant

Dolne Poziomy - Dolno miejski most

Bolek 2009-05-24 16:53:00

Bolek

avek

Rejestracja: 2007-03-18

Ostatnia wizyta: 2024-05-22

Skąd: Inowrocław



Most Dolnych Poziomów kiedyś łączył dwie dzielnice dolnego miasta, póki jedna z nich nie została zamknięta w wyniku pradopodobieństwa rozwinięcia zarazy Raghghouli. Od czasów zakończenia Wojen Klonów, nikt tutaj nie przebywał, a sama budowla znajduje się w stanie rozkładu.
Poniżej znajduje się pas ziemi, niezagospodarowanej. Można tutaj znaleźć tereny, które jeszcze kilkaset lat temu, miały zostać przeznaczone pod sztuczne ogrody. Dzisiaj miejsce to służy za okoliczne wysypisko śmieci.
Druga strona mostu została zablokowana kilka alt temu masą blachy, drutu kolczastego i innych materiałów, zagradzających mutantom przejście.
Sam most miał zostać wysadzony, lecz z racji braku funduszy na takie akcje, pozostawiono go samemu sobie. Teraz jest już w stanie rozkładu. Znajduje się w nim wiele dziur, a fragmenty betonu walą się po moście, niczym odłamki od starych pocisków.
Most jest popularnym miejscem spotykania się dwóch rywalizujących gangów i częstym miejscem załatwiania spraw łowców nagród, gladiatorów itp. ludzi, którzy chcą załatwić swoje niesnaski po cichu, z dala od gapiów.

LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-24 22:29:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -Domyślam się, że mamy pisać tutaj?

    Leiv popatrzył na linę i spytał Saf
    - A nie możemy po prostu wszyscy przejść, zanim nas tamten `Mroczny Jedi` dogoni? - mimo wszystko wykonał polecenie.
    - Domyślam się, że to ten jebaniec świdrował mi w głowie przed chwilą? I moja droga, zakładając że zrobimy jak mówisz i spieprzymy stąd, to skąd do cholery mamy wiedzieć gdzie się kierować?! Nie lepiej żebyśmy ubili gnoja wspólnie?

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-25 19:47:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Nie bardzo rozumiem... - Odparł Terry, spoglądając to na dość solidnie wyglądający węzeł, to na gotową do walki Jedi. Całkiem nieźle wyglądającą Jedi. Kel Dorianka potrafiła zrobić wrażenie, tego nie mógł jej odmówić. Mężczyzna miał nawet wrażenie, że poczuł nieco tego orzeźwiającego, motywującego wpływu o którym tak rozwlekle rozpisywano się w legendach o Obrońcach Galaktyki. Nie był jednak pewien, czy stało się tak naprawdę, czy jego umysł bardzo chciał doznać podobnego impulsu, oszukując jednocześnie właściciela. - Mamy zejść po tej linie na dół, podczas gdy Ty będziesz... będziecie zgrywali bohaterów? Nie jestem specjalnie sentymentalny ale zgadzam się z Cathem... Nie myślałem, że to kiedykolwiek powiem, ale: w kupie siła. A rozmawiamy chyba o jednym gościu. Jak bardzo niebezpieczny może być?

    Niezależnie od reakcji Jedi, Terry przyklęknął obok wejścia na moc, unosząc karabin w górę. Rozglądał się po okolicy, chcąc wychwycić najdrobniejszy choćby szczegół świadczący o pojawieniu się w niej intruza. Korzystając z chwili, zmienił ustawienia broni tak, by bardziej odpowiadały one jego osobistym preferencjom - kosztem wydajności i ilości pocisków, zmaksymalizował ich moc.

    Terry nie zamierzał się spierać, jeśli Saf dalej będzie obstawała przy swoim. Zakładał, że mimo wszystko to ona jest w ich grupie najbardziej doświadczona (i przy okazji zorientowana) a w związku z tym upoważniona do wydawania rozkazów.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-26 17:55:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Nie dacie mu rady. Jest dla was zbyt potężny. Jedynie Rodney i ja jesteśmy zdolni do walki. - Saf obejrzała się na Leiva. Zielone światło w mroku, padało jej na twarz. - Odnajdź Jozzel. Jesteś dla nas ważny Cath. I dla mnie. - zapewne gdyby mogła, skoczyła by do niego i przytuliła mocno, zważywszy na to, że ze względu na maski, na pocałunek nie było szans.

    ---------

    Terry skupił swój wzrok na ciemnych zakamarkach, kiedy nagle poczuł pchnięcie. Poleciał kilka metrów do tyłu, do miejsca, gdzie Cath przywiązał linę. Wtedy usłyszał głos.
    - Imperator uczył mnie, żeby atakować z ukrycia i zaskakiwać przeciwnika. - z cienia wyszedł wysoki, umięśniony mężczyzna. Miał krótkie ciemne włosy i szatę z elementami lekkiego pancerza. - Lecz jaki to ma cel, kiedy staję przeciw Jedi. Prawda? - zapytał uśmiechając się. Odgarnął fragment płaszczu i sięgnął po broń. Czerwony miecz świetlny dołączył do niebieskiego i zielonego.
    Twarz mężczyzny nagle przybrała wyraz obsesji, na tle czerwonego ostrza.
    - Już wystarczająco długo mi uciekaliście. - skoczył na Rodneya, tnąc mieczem z góry na dół. Padawan na szczęście zdążył w porę odskoczyć w prawo i przyszpilić jego miecz do ziemi.
    - Sprytnie PADAWANIE. - powiedział, z uśmiechem na ustach, tak jakby to określenie miało uderzyć w serce Rodneya. Nigdy nie został Rycerzem Jedi, tak więc to miano mogło go zdenerwować.




    Gdyby opis nie starczył
    http://images1.wikia.nocookie.net/starwars/images/6/64/Vess_Koga.jpg
    Za mapką musicie niestety jeszcze chwilę poczekać. Nie mam pomysłu jak ją zrobić

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-26 19:41:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney jednak nie został poruszony określeniem Inkwizytora. Odczekał chwilę, po czym odskoczył w tył odstępując Sithowi. Wpatrując się w jego twarz, uświadomił sobie że to mógł być ten sam mężczyzna, którego zauważył na szczycie jednego z budynków. Młody Jedi starał się walczyć ze strachem, który chciał nad nim zapanować.
    - Zaraz zobaczymy, czy Imperator nauczył cię radzić sobie z Jedi - rzekł ze spokojem Rodney okrążając Inkwizytora, z zamiarem ataku z boku. Czekał jednocześnie na pomoc Saf. Skinął głową w jej stronę. Core rzucił się na Sitha tnąc w ramię.


    (Rodney stara się być ostrożny, dlatego w przypadku szybszej reakcji przeciwnika jest gotów wycofać się z ataku).

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-27 22:20:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -Mapka od Bolka
    http://picasaweb.google.com/bolewicki/MapyRPG#5340580108497803250
    Zielony - Saf ; Czarny - Dark Jedi; Niebieski - Rodney ; Żółty - Terry; Czerwony - Leiv
    Rodney, Leiv, Terry, NPCi. Taki układ pisania postów.


    `Kurwa, znowu, kurwa mać!` pomyślał Kel Dor analizując nową sytuację, a znów działo się, i to nie mało. Ledwo co umknęli szturmowcom i bestii w kanałach, teraz ten zły machajkij... Ścisnęło go w dołku, gdy widział Saf, która rzuciła się na przybysza (a nawet Leiv czuł od niego złą aurę, co napawało go bądź co bądź strachem). Miał dziwne przeczucie, że jeśli teraz się odwróci, to widzi ją ostatni raz... Widział jej desperackie spojrzenie w jego stronę i wręcz czuł jej chęć, by go uściskać, ale zabrakło na to czasu. Przypomniał sobie też jej gadanie o nieuchronnym przeznaczeniu, do czego jeszcze parę godzin temu obiecywał nie dopuścić. Nie wiedział co robić.

    O Rodneya się nie martwił, bo mimo najszczerszych chęci nie zdołał go polubić, modlił się tylko do jakichkolwiek Bóstw gotowych go wysłuchać, aby pomógł on jego rodaczce i nie skrewił tym razem... Poczuł za to sympatię do drugiego towarzysza rasy ludzkiej, którego dziś poznał, i miał nadzieję na jego wsparcie.

    Omiótł spojrzeniem sytuację która zaczynała się klarować. Otaczała ich ciemność, klingi laserowych mieczy rzucały niemrawe światło. Przed sobą miał zmagających się Jedi, po prawej Axela który jeszcze nie zdążył zareagować. Rzucił okiem na linę podaną przez Saf, powinno jej wystarczyć na zejście z mostu, na którym się znajdowali. Nie życzył nikomu upadku, oddzielało ich conajmniej 10 pięter od czegoś, w rodzaju grutnu.

    Spojrzał pytającą na Axela i spytał - Chcemy spierdalać? Most za nami zawalony, jedyna droga na dół to na tej linie, ale nie chce myśleć co będzie, gdy tamten gość ją przetnie i pieprzniemy o glebę! Poza tym nie wiemy gdzie zmierzać, wie to tylko Saf, i będziemy w ciemnej dupie gdy ruszymy stąd teraz! Co proponujesz kolego?!

    Jeśli Terry zdecyduje się zostać i walczyć, Leiv przykucnie za jakimiś rupieciami po jego lewej, wyciągnie blaster, użyje dwóch Punktów Mocy, wyceluje i wystrzeli kilka razy w Ciemnego Jedi nawołując Terrego by robił to samo z drugiej flanki /widzę że żaden Jedi nie zasłania mi czystej linii strzału po kratkach, jeśli przesunę się trochę w lewo, a nawet zostanę w miejscu, Terry też powinien uzyskać czystą linię strzału/;
    Jeśli zaś Terry będzie chciał uciekać, to Leiv zacznie przywiązywać linę i poprosi by go osłaniał, ale i tak nie będzie jeszcze zdecydowany z tej liny skorzystać

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-28 19:45:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    -Sorry, że tak długo. Mała, osobista zawierucha.

    - Ja pasuję. - Odparł beznamiętnym tonem Terry, nawet nie kwapiąc się, by spojrzeć w stronę walczących. Przykucnął przy krawędzi mostu, chwytając linę, a następnie upewniając się, że jest solidnie przywiązana. To zrobiwszy, zaczął mocować ją do sprzączki. Wiedział, że to, co robi, jest ważne. Nie mógł pozwolić na to, by kolejny wzbudzony przez lokaja samego Imperatora powiew zmiótł go ze starego mostu bez żadnego zabezpieczenia. - Ta imprezka nabrała dla mnie stanowczo zbyt dużego tempa. Mee jewz ku!

    To powiedziawszy, mężczyzna zbliżył się do krawędzi mostu, spoglądając w dół. Następnie oparł się o wystający, zagięty kawał durastali, markując płytki skok. Tylko markując. W rzeczywistości nie zamierzał jeszcze opuszczać, jak to ujął, imprezy. Może za chwilę, ale jeszcze nie teraz. Płynnie przeszedł do leżenia, przewracając się na prawy bok. Błyskawicznym ruchem uniósł w górę E-11 (wcześniej - w poprzednim poście? - zmieniwszy jego ustawienia, to podchodzi pod Spersonalizowane modyfikacje?) [Szybka kabura], mierząc w okolice krocza złego Jedi [Dokładny strzał + 2 punkty mocy]. Nacisnął spust dwa razy w krótkim odstępie czasu [Bliski strzał, Atak z zaskoczenia, Szczęście głupiego - +1 do ataku], w duchu modląc się, by Cath postąpił dokładnie tak jak on, dokładnie w tym samym czasie. W przeciwnym razie nie liczył na jakiekolwiek efekty - zabójcy Imperatora nie byli pewnie w ciemię bici. Tylko idealna synchronizacja mogła przynieść sukces. Albo namiastkę takowego.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-29 20:21:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Saf oczywiście pomogła Rodneyowi. Nim jednak Kel Dorka ruszyła do ataku, Rodney zaatakował przeciwnika od boku, niszcząc mu kawałek pancerza i tnąc fragment szaty na ramieniu (27>24). Wielki człowiek ryknął ze wściekłością i tnąc poziomo spróbował trafić Rodneya.

    ---------

    Leiv, widząc że Terry nie zamierza jeszcze opuścić imprezy, skoczył za gruz po swojej lewej i wystrzelił w przeciwnika, niestety nie trafiając (23<24). Strzał pomknął tuż obok Rodneya, prawie trafiając go w głowę. Trójka "machajkijów" poruszała się na tyle szybko, bo zdezelowanym moście, że z łatwością jeden przypadkowy strzał, mógł się okazać ostatnim widokiem, jaki zobaczyła by osoba przypadkowo trafiona.

    ----------

    Terry świetnie wyczuł moment, trafiając sługę imperatora, idealnie w lewy bark. (24=24) strzał był na tyle potężny, że spory fragment pancerza na lewym braku rozjarzył się do czerwoności i odpadł od ciała przeciwnika. Rozgrzany kawał blachy padł na ziemię, gdzie się rozpuścił pod wpływem wysokiej temperatury (-16 HP).

    ---------

    Saf widząc, że Rodney zablokował miecz świetlny przeciwnika, spróbowała ściąć mu głowę, lecz przeciwnik w porę się schylił, unikając śmiertelnej rany.
    Saf następnie widząc atak padawana, pomogła mu, uderzając inkwizytora z góry na dół (24=24), a następnie próbując rozorać mu brzuch drugim cięciem poziomo (22<24). Pierwszy atak zadziałał idealnie, robiąc mu mu paskudną ranę na czole i łuku brwiowym, po którym prawie na pewno zostanie blizna (-17 HP). W wyniku bólu, Dark Jedi przesunął się o metr, unikając drugiego trafienia.

    ---------

    - Przyznam, że mnie zaskoczyliście. - powiedział inkwizytor, osuwając się na bok. Miał skaleczoną głowę i obydwie ręce, lecz wyglądał na twardego i widocznie nie zamierzał się poddać. Dotknął dłonią rany na czole i uśmiechnął się.
    Nagle niczym błyskawica, skoczył na Rodneya, tnąc go w prawe ramię, dzierżące miecz świetlny. Był to klasyczny ruch cho mai(krytyk).
    Rodney z palącym bólem stracił prawą rękę. Ramię na wysokości łokcia opadło na ziemię, wraz ze zdezaktywowanym mieczem świetlnym. Z kikuta unosił się popiół (-26 HP).
    Dark Jedi nie zabił jeszcze Rodneya. Po wykonaniu ciosu z ramienia w dół, przystanął i kopnął kończynę rannego w bok. Jedi mimowolnie padł na ziemię.
    - Nie doceniłem was Jedi. - powiedział zabójca z uśmiechem. - Mój pan się pomylił. Nie jesteście byle padawanami.
    - Nie mylisz się. Jesteśmy kimś więcej. - Saf wyciągnęła lewą rękę i przyciągnęła niebieski miecz Rodneya. Teraz była wyposażona w dwie bronie. - Jak każda osoba wokół ciebie, jesteśmy kimś więcej od pionka Imperatora. Inkwizytorze.
    Mroczny Jedi, nadal gotowy do walki i odbijania ewentualnych pocisków zaśmiał się. Zarówno mrocznie, jak i tajemniczo.
    - Inkwizytorze? - Mroczny Jedi przestał się śmiać, przyjmując zabójczą postawę Vaapad. - Nawet nie wiesz jak się mylisz ścierwo.
    Miecze świetlne wróciły do zabójczego tańca. Rodney leżał cały czas na kolanach, patrząc jak zahipnotyzowany na walczące istoty. Dobro, kontra zło. Kto wyjdzie z tej batalii zwycięsko? Mógł się tylko przyglądać, niezdolny do dalszej walki. Nagle poczuł myśl w swym mózgu. "BIEGNIJ". Był to wyraźny rozkaz. Wyraźny rozkaz od Saf.


    sorry za słabą jakość mapki, ale nie mam dostępu do PCta
    http://picasaweb.google.pl/bolewicki/MapyRPG#5341312426001604946

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-29 21:15:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney osunął się na ziemię. Ból był straszny. Lewa ręka powędrowała do kikuta. Jedi ścisnął ranę zaciskając zęby. Nie miał siły wstać, sidła bólu opętały jego umysł. Lecz przez mur potężnego cierpienia przebiła się ta jedna wiadomość: "Begnij"
    Ostatkiem sił, Core podniósł się na równe nogi. Zmusił własne nogi, by ponosiły go w stronę Terry`ego i Leiva. Z tyłu słyszał dźwięki cięć i bloków wydawane przez miecze świetlne.

    Właśnie teraz Rodney zaczął się bać.
    Własnie teraz bał się że zjawi się Cień. Ale było coś jeszcze. Śmierć. Jedi umierał.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-30 14:19:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv mimo usilnych wysiłków nie trafił przeciwnika. Zaklnął siarczyście, przeraził się widząc jak jego strzał prawie strącił głowę Rodneya. Nic nie mógł zrobić, poczuł się całkowicie bezsilny, ale Axel miał więcej szczęścia. Ich przeciwnik dostał, ale stało się coś strasznego, Machajkij Rodney stracił rękę. Po prostu. Kel Dor nigdy nie widział rany zadanej mieczem świetlnym, a było to coś strasznego, jednak nie dał się panice i chowając się za gruzem podbiegł na, wydaje mu się, bezpieczną odległość i krzyczał do Rodneya - Chodź tutaj, już nic nie zdziałasz, będziesz żył?! - Trzeba mu było jak najszybciej opatrzeć rękę, i zatamować krwawienie jeśli rana się nie zasklepiła. `Tylko mi tu kurwa nie zemdlej, bo bądź co bądź nie chcę Cie zostawiać!` pomyślał. Kątem oka przerażony patrzył na Saf. Do Axela zwrócił się - Osłaniaj mnie kolego, lepiej idzie Ci strzelanie!

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-31 18:33:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Aha... - Terry wątpił, by udało mu się jeszcze raz powtórzyć ten niewątpliwy sukces. Rozumiał jednak logikę zastosowaną przez Catha. Nie wdawał się więc w zbędną dyskusję. - Nic mu nie będzie. - Krzyknął, mając zapewne na myśli Jedi, który właśnie stał się kaleką. - O ile znam się na technologii - a znam się - miecz świetlny zostawił czystą ranę, kauteryzując kikut na całej długości. Nie wiem, jak z zakończeniami nerwowymi, ale załóżmy, że go nie boli. Może walczyć? Bo jeśli nie, to naprawdę czas się zbierać. - Przerwał, przeklinając w duchu. Mężczyzna, który ich zaatakował, dostał dość mocno. Gdyby udało się go trafić jeszcze kilka razy... - Mamy jeszcze linę? - Zapytał po chwili. - Jeśli tak, to powinieneś przywiązać siebie i swojego kolegę. Musimy być gotowi na ewentualną ewakuację... - Zawahał się. Chciał zapytać ich przewodniczkę o pomoc, jednak nie był to chyba najlepszy moment na konsultację. Kobieta była zajęta. W całości pochłonięta śmiertelnie niebezpiecznym - i diabelsko efektownym - tańcem.

    Terry przeczołgał się do krawędzi mostu, jeszcze raz spoglądając w dół, zupełnie tak, jak gdyby mogło mu to w jakikolwiek sposób pomóc. Zerknął na swoją bransoletę.
    - E chu ta... - Zaklął jeszcze raz. Gdyby tylko miał jeszcze jedną strzałkę. Wystarczyło sparaliżować inkwizytora tylko na chwilę i po prostu zepchnąć go z mostu... Strzałki jednak nie było. "Zaraz..." - Pomyślał. - "Neurotoksyna!"
    Szybko zdjął z pleców futerał, wyjmując z niego apteczkę. Szybko odnalazł w niej to, czego szukał: niewielki flakonik z fosforyzującą, zieloną cieczą oraz standardowy, pusty iniektor. Bez wahania przymocował strzykawkę do ampułki, wypełniając jej zbiorniczek toksyną. To zrobiwszy, ostrożnie zabezpieczył pozostałą w probówce ciecz, umieszczając ją z powrotem w apteczce. Następnie kilkoma zwinnymi ruchami pozbył się durastalowej osłony swojej bransolety (mechanika), pobieżnie studiując jej budowę.

    Szybko podjął decyzję. Umieścił iniektor w mechanizmie uwalniającym strzałki, doskonale zdając sobie sprawę, że urządzenie najprawdopodobniej ulegnie zniszczeniu po uwolnieniu pierwszego, niestandardowego pocisku, jakim w tym wypadku była strzykawka. Stawka była jednak warta ryzyka - wywijający na lewo i prawo latarką koleś przyprawiał go o dreszcze. A poza tym, nie lubił, gdy ktoś go popychał.
    Ułożył lewe ramię wygodnie na zimnej powierzchni mostu. Manewrował jedynie nadgarstkiem, ustawiając odpowiedni kąt strzału. Czekał na odpowiedni moment - chciał, by walczący bez chwili oddechu znaleźli się do niego profilem. Zależnie od okazji, mierzył w udo lub ramię Inkwizytora (Ostatnie 2 punkty mocy na trafienie, Atak z zaskoczenia - może nie sam atak, ale jego forma zaskoczeniem, Bliski strzał, Dokładny strzał i wszystko co może się przydać ;p). Wiedział, że ryzykuje trafienie swojej sojuszniczki. Wiedział, że wtedy ich sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. Diametralnemu pogorszeniu.

    Musiał zaryzykować. Ostatecznie nie było pewności, jak neurotoksyna działa na nadnaturalnie wytrzymałe organizmy użytkowników Mocy. Ale skoro zabijała zwykłego człowieka w przeciągu kilku sekund...

    Hello, my name is McGyver.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-06-01 18:00:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Rodney pobiegł w stronę kompanów. Po drodze dołączył do niego Leiv i pomógł mu iść (a przynajmniej tak to zrozumiałem). Rodney wcale nie wyglądał, ani na śmiertelnie rannego, ani na bliskiego omdleniu. Gdyby nie ręka, byłby w pełni sił. Właściwie był cały czas zdolny do walki. Tyle, że musiał używać lewej ręki.
    Obydwaj patrzyli na Saf, która teraz stanęła do nich plecami, robiąc wiatrak z obydwu mieczy świetlnych. Zagrodziła mrocznemu jedi przejście.
    Wyglądał na porządnie zdenerwowanego. Wyraźnie nie docenił Kel Dorianki.
    Nagle od widoku dwóch "machajkijów" uwagę Kel Dora i człowieka odwrócił cichy świst. Malutka strzałka pomknęła w stronę Mrocznego Jedi, lecz została zdezintegrowana przez potężnego człowieka i czerwonym ostrzu jego zabójczego miecza świetlnego (19<24).
    Uśmiechnął się chytrze i z całej siły uderzył mieczem świetlnym w blokadę Saf (trafienie krytyczne). Cios rozbił obronę dziewczyny. Jej niebieskie ostrze padło nieszczęśliwie, raniąc ją w ucho. Straciła płat na głowie, służący Kel Dorom za zmysł słuchu. Złapała się z bólu, za ranny narząd. Jej zielone ostrze padło na ziemię, które natychmiast przyciągnął Mroczny Jedi i wykonał atak, mający ściąć jej głowę (7<26, 8<26, 24<26). Przed atakami każdego z ostrz jednak się uchyliła.
    Ostatni atak zablokowała własną klingą, krzyżując trzy ostrza. Zieleń, czerwień i błękit wytwarzały setki ciepłych iskier, rozświetlających mroki podmiasta.
    Zaczęła się przepychanka. Zwycięzca uścisku miał zostać zwycięzcą pojedynku.
    Saf skupiła w sobie Moc i zaczęła zwyciężać w uścisku, dzięki specjalnej zdolności, o nazwie Bitewne Uderzenie. Mroczny Jedi zaczął przychylać się do tyłu. Rycerz Jedi uzyskała niesamowitą siłę. Zaczęła wygrywać. Brzegi trzech ostrzy, zaczęły palić skórę przeciwnika. Po okolicy zaczął rozchodzić się charakterystyczny zapach spalonych włosów.
    - Cokolwiek zrobisz i tak wygram. - przemówił Mroczny Jedi, pełnym bólu głosem. - Zraniona Ręka Imperatora, zemści się ze zdwojoną siła! (-22 HP).
    - Niech się mści, ale na kimś innym! - krzyknęła Saf i pchnęła Mocą swego przeciwnika po za obręb mostu.
    Dziewczyna ciężko dysząc wyłączyła miecz świetlny i sięgnęła po upuszczone przez przeciwnika bronie. Obejrzała się i zobaczyła Leiva i Rodneya, patrzących na nią. Deszcz nagle przestał padać. Z nieba przebiło się kilka promieni słonecznych.
    Kel Dorianka podbiegła do Leiva i przytuliła się do niego mocno. Przeżyła ten pojedynek.
    - Nic wam nie jest? - cały czas tuląc się do Leiva, Jedi spojrzała na Rodneya. - Co z ręką, Core? - spojrzała w dal na Terryego i kiwnęła głową w niemym "dziękuję".

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-06-01 20:02:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney odetchnął z ulgą, gdy zobaczył że Saf zwyciężyła w pojedynku z Mrocznym Jedi. Jego sprawna ręka nadal zaciskała ranę - Core czerpał siłę z mocy by ukoić ból.
    - W porządku - odrzekł młody Jedi, na pytanie Saf. Jednak sam wiedział że nie był zbyt wiarygodny. Potrzebował jak najszybszej pomocy medycznej, a możliwe było to tylko wtedy gdy znajdą się w kryjówce buntowników.
    - Ruszajmy dalej, powinienem wytrzymać do tego czasu. Na miejscu musimy porozmawiać - zwrócił się do Saf.

    Rodney powrócił myslami do swojego głównego celu przebywania na Coruscant. Miał zamiar czym prędzej odnaleźć Ferona G`Hasa.
    Core, nadal czuł swój obowiązek. Odnaleźć innych ocalałych Jedi. Spojrzał na Saf. Byłą pierwszą osobą, która od 15 lat miała na niego potężny wpływ. Ponieważ był również Jedi. Rodney miał nadzieję, że Kel Dorianka pomoże mu w jego misji.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-06-01 20:33:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Kel Dor z zapartym tchem śledził ostatnie chwile pojedynku na Jedi, a jego serce przeszył szpikulec lodu, gdy widział karmazynowe ostrze raniące Saf. Rodney mimo straty kończyny nie wyglądał źle.

    Zaskoczony był, gdy Saf go objęła. Bez skrempowania odwzajemnił uścisk szepcząc jej do ucha - Moja droga, byłaś niesamowita, ale nie przemęczaj się już. Potrzebujesz pomocy, więc kierujemy się prosto do kryjówki, punktu medycznego, gdziekolwiek gdzie możemy odpocząć, prowadź.

    Gdy wypuścił ją z rąk, spojrzał po wszystkich - Gotowi do drogi? Jeśli tak, to ruszajmy - i spojrzał na Saf po raz kolejny - Myślisz, że już mamy tego osiłka z głowy? Jesteś w stanie go... wyczuć? Jedi chyba wiedzą takie rzeczy, prawda?

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-06-02 15:36:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Terry uśmiechnął się, widząc gest Kel Dorianki. Odpowiedział jej nieznacznym skinieniem głowy, a następnie przymocował osłonę bransolety tam gdzie jej miejsce i wstał z mostu, otrzepując ubranie z kurzu i pyłu. Następnie ruszył w stronę trójki nowych znajomych, w międzyczasie przywracając ustawienia E-11 do domyślnych.

    - Zwijamy się stąd? - Zapytał, palcem wskazując na przewiązaną przez jego pas linę. - Na dziś wystarczy niespodzianek, zwłaszcza, że nie mam już chyba nic, czym mógłbym je zaskoczyć. - Dodał, nawiązując do wyczerpanego zapasu strzałek, zniszczonej bransolety i zmarnowanej neurotoksyny. - Rebelia wisi mi sporo kredytów, więc, jeśli nikt nie ma nic przeciwko, proponuję udać się kilka pięter w dół. - To powiedziawszy, Terry zmierzył spojrzeniem kikut Rodneya. Był pod wrażeniem możliwości miecza świetlnego - nie dość, że broń jak w masło wbijała się w każdy materiał, to jeszcze rany przez nią pozostawione były idealnie równe i sterylnie czyste. Chirurgiczna precyzja. Świetna zabawka.

    Odwrócił się od reszty grupy. Przerzuciwszy karabin przez ramię, uniósł lekko głowę, podziwiając przeciskające się pomiędzy fundamentami dziesiątek wieżowców promienie słońca. Widok był naprawdę imponujący - mężczyzna nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek wcześniej zaobserwował podobne zjawisko na Dolnych Poziomach. Nie miał wątpliwości co do tego, że znajdowali się w wyjątkowym miejscu. Nagle naszła go ochota na spędzenie kilku chwil w wyłącznym towarzystwie quetarry.

    Na taki relaks będzie jednak musiał jeszcze poczekać.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-06-02 19:27:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Saf popatrzyła na swych towarzyszy z uśmiechem. Ucho bolało ją niemiłosiernie. Ciekła z niego mała stróżka krwi. Atrakcyjna dla samców jej rasy głowa, została oszpecona paskudną bliznę na prawej części głowy.
    Dziewczyna podeszła do liny i i sprawdzając, czy jest dobrze zawiązana, zjechała na dół. Za nią zjechał sznur towarzyszy. Leiv musiał pomóc odrobinę Rodneyowi, który bez prawej miał utrudnione ruchy.
    Kiedy wszyscy byli już na dole, dziewczyna rozejrzała się i podbiegła jak porażona pod most. Po chwili wróciła z kawałkiem szmaty. Pokazała go trójce, i ścisnęła w ręce. W jej oczach malował się gniew i uczucie porażki.
    - Nasza "Ręka Imperatora" żyje. Widać Imperator znalazł sobie nowego ucznia, na miejsce Vadera. - ścisnęła mocniej rękę. - Nie dałam mu rady, jednak udało się nam go powstrzymać. - zamknęła oczy i westchnęła z ulgą. - Nie wyczuwam go w pobliżu. Jesteśmy bezpieczni. - odwróciła się i zaczęła ciężko iść w górze śmieci, na północ. - Wejście do bazy jest już niedaleko. Tam w końcu odpoczniemy.
    Po jeszcze kilku krokach, doszli do większego zbiorowiska rupieci. Jedi odsunęła Mocą kilka worków ze śmieciami i odsłoniła wejście do antycznych podziemi.
    Wszyscy razem weszli do mrocznych fundamentów planety. Po godzinie marszu w ciemności i krótkich rozmowach, doszli do rozwidlenia. Po lewej stronie znajdowały się archaiczne kamiennie drzwi ze starożytnymi płaskorzeźbami. Saf pchnęła wrota i wszyscy razem weszli do oświetlonej -> Coruscańskiej Bazy Rebeliantów.

    [b]Nim powstanie nowa lokacja, możecie sobie porozmawiać. Rodneya nie ma, tak więc zaczyna Leiv.[/cytat]

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-06-02 21:30:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv omiótł wzrokiem wejście, zadowolony że w końcu dotarli na miejsce. Zaraz będą już mogli wyjaśnić sobie wszystko, opatrzyć rany, zjeść, umyć się... Przynajmniej miał taką szczerą nadzieję.
    - Co masz moja droga na myśli mówiąc `zamiast Vadera`? Ta istna maszyna do zabijania będąca twarzą naszego wspaniałego rządu nadal chyba funkcjonuje? A co do naszego nowego przyjaciela, to chyba jednak dałaś mu popalić, skoro zawinął się w te pędy i uciekł

    Prosze o zliczenie Exp i Pktów Mocy

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-06-03 09:58:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Nie miałem pojęcia, że takie miejsce w ogóle istnieje... - Rzucił w próżnię Terry, z na wpół otwartymi ustami przemierzając pełne wilgoci, pogrążone w półmroku, zimne korytarze. Jego komentarz nie powinien dziwić - o ile podobne zjawiska architektoniczne można było spotkać w każdej niemal części znanej Galaktyki, to tu, na Coruscant, w ogóle nie pasowały. - Te korytarze muszą mieć dziesiątki tysięcy lat. Pewnie pamiętają czasy sprzed powstania Republiki... - Dodał, podziwiając archaiczne płaskorzeźby. Czuł się tu dziwnie i nieswojo, zupełnie inaczej niż pośród setek nieskończenie wysokich wieżowców. Przeszedł go dreszcz. - Nazwał się Ręką Imperatora. - Podjął wreszcie, odsuwając swe myśli od antycznych budowniczych. - Co to znaczy? Udało mi się go trafić, więc na tej podstawie zakładam, że nie należy do najpotężniejszych żołnierzy Imperium...

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-06-04 17:44:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Pamiętają o wiele więcej. - powiedziała Saf zmęczonym głosem. Na komentarz o sile Ręki Imperatora, Saf powiedziała. - Nie lekceważ go. Moc była po naszej stronie. Jednak wkrótce może się to odwrócić. Ty nazwałbyś to pewnie szczęśliwym strzałem.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..