TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Coruscant

Dolne Poziomy - Kanały

Bolek 2009-05-12 12:00:00

Bolek

avek

Rejestracja: 2007-03-18

Ostatnia wizyta: 2024-05-22

Skąd: Inowrocław



Kanały znajdują się pod cała powierzchnią planety i z racji tego, jak Coruscant przez tysiąclecia było rozbudowywane, istnieje ich wiele poziomów.

Wejście do sieci kanalizacji jest surowo zabronione. Było tak zarówno w czasach CSF, jak i obecnych szturmowców, stanowiących władzę w Centrum Imperialnym.

Tutejsze kanały, jak i na wielu innych planetach są brudne jak tyłek Hutta i wypełnione... no cóż... ekskrementami miliardów mieszkańców IC.

Nie istnieje żadna mapa wskazująca na układ tej, jakby nie patrzeć niesamowicie skomplikowanej konstrukcji, rozwijanej przez wiele tysiącleci istnienia zindustrializowanej powierzchni. Łatwo się pod nią zgubić, a historie o dawno zaginionych stworzeniach zamieszkujących te podziemia, odstraszają nie jednego bohatera.

---------

Saf zeskoczyła w dół. Jej nogi wylądowały po kostka w... no cóż "kupie". Chociaż wolałaby użyć innego słowa. Nikt nigdy nie powiedział, że bycie Jedi jest przyjemne. Popatrzyła w górę i czekała, aż Leiv, następnie Terry, a na końcu Rodney zeskoczą na dół.
Dokładnie wiedziała w którą stronę iść. Bardziej jednak martwiły ją zakłócenia w Mocy. Nie były jednak powodowane obecnością inkwizytora.
- Trzymajcie się blisko. Pilnujcie się nawzajem. Rodney do mnie z przodu. Chłopaki, wy pilnujcie tyłów. Uważajcie. Jest strasznie ślisko.
Ruszyła do przodu biegiem. Jej szata falowała za jej nogami, a miecz świetlny w gotowości znajdował się w jej ręce. Oczywiście wyłączony.
Było niesamowicie ciemno. Światła w tej części kanałów musiały paść już podczas Wojen Unifikacyjnych. "Jakież to licho musiało tu wyewoluować?" - zastanowiła się.

Jeżeli chcecie coś powiedzieć, to piszcie. Jeżeli nie, to w poście napiszcie, że biegniecie za dziewczyną.

LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-12 13:51:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -Wolałbym się nie przekonac o tym na wlasnej skorze - odpowiedzial Leiv Kel Dorce. Odporny na zapachy ze wzgledu na swoja maske, i tak sie skrzywil brodzac w tym gnojowisku. `W co ja sie kurwa wpakowalem?! Oby zaraz bylo po wszystkim` - Jak daleko lecimy moja droga? Nie kryje, nie pisalem sie na brodzenie w sciekach

    Szedl dalej brodzac w gnojowisku liczac ze szybko wyjda. Marzyl mu sie prysznic i lozko.

    Szepnął do byłego detektywa, gdyż tak nazywał go w myślach nadal - Jak juz mamy chwile zeby pogadac, co Cie sklonilo zeby strzelac do tych bialych kutasow? Przeciez nie po Ciebie przyszli, a wydaje mi sie ze nie znasz sie z nikim z tej naszej nowej, o zgrozo, ekipy? Ja ich wyobraz sobie znam od wczoraj

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-12 16:46:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Choć zapach ekskrementów nie należał do najbardziej subtelnych, czy pożądanych w Galaktyce (swoją drogą, zaznaczyć trzeba, iż istniały w niej dużo gorsze wonie), a świadomość brodzenia markowymi, skórzanymi butami w tym, co naukowo określa się mianem produktów ubocznych przemiany materii nie nastrajała optymistycznie na najbliższą przyszłość, Terry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w żaden sposób nie upoważnia go to do ograniczenia czujności. Zamykał pochód, lufą nowego karabinu omiatając pogrążone w mroku ściany zasyfionego tunelu. Przez chwilę rozważał nawet wyciągnięcie z futerału latarki - szybko doszedł jednak do wniosku, że nie był to najbardziej trafiony pomysł, jako iż poruszanie się w ciemności w znacznym stopniu ograniczało widoczność grupy. Zakładając, oczywiście, że ewentualni przeciwnicy - mężczyzna nie miał pojęcia, kto (lub co) mógł czaić się w takim miejscu - nie posiedli zdolności widzenia w ciemności... albo średnio zaawansowanej technologii.

    Jego skupienie zaburzył dopiero szept idącego nieopodal Kel Dorianina.
    - Uważam, że szturmowcy Imperium nie są godni miana następców funkcjonariuszy odchodzącego powoli w niepamięć CSF. - Zażartował Terry, choć był zdania, że rozmowy mogą zaczekać, aż wszyscy znajdą się we w miarę bezpiecznym miejscu. Ostatecznie założył, że krótka pogawędka nie zaszkodzi, a pozwoli na chwilę odwrócić uwagę od drażniących nozdrza zapachów. - Przyznam, że nie zastanawiałem się zbyt długo nad dołączeniem do zabawy, za co z Waszego punktu widzenia należało by podziękować losowi. - To powiedziawszy, zaśmiał się cicho. - Zadziałał instynkt i powiem szczerze, że gdybym jeszcze raz stanął przed podobnym wyborem, postąpiłbym pewnie podobnie. W ten sposób zaoszczędziłem sobie masy nużących, standardowych procedur typu przesłuchiwanie wszystkich klientów knajpy, co dla szturmowców znaczy ni mniej ni więcej tyle, co uprzykrzanie im życia. No, a dodatkowo - koniec końców - zdobyłem całkiem sprawną E-jedenastkę... Choć żałuję nieco, że nie zabraliśmy ze sobą kilku kompletów zbroi żołnierzyków. Mogłyby się kiedyś przydać...

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-12 21:31:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Oddech się uspokoił. Rodney dopiero teraz zaczął odczuwać że adrenalina schodziła. Czuł coraz większy ból, jednak minęło oszołomienie. W tej chwili wróciła też świadomość. Był w kanale. Wszystko jakby dotąd działo się błyskawicznie. NAgle jakaś niewdiczona siła uderzyłą w umysł Rodneya.
    Jedi potknął się i poleciał na ścianę. Czuł eksplodujący ból, ale był w stanie wstać na równe nogi.
    Postawił pierwszy krok w stronę Leiv`a. Był na granicy śmierci. Był na granicy strachu. Otarł się o Ciemną Stronę Mocy. Rodney z trudnością układał wszystko w głowie. Przez moment agonii, stwierdził że zawiódł sam siebie. Patrzył na siebie z nienawiścią, jakby jego nowa świadomość trzymała się z dala od umsyłu Jedi. Obserwował go cień. "Dałem ci życie".
    Rodney zatrzymał się w miejscu. Do oczu napłynęły łzy.
    "Odejdź!" - ryknął w myślach Rodney. Ale, cały cas czuł obecność swojej drugiej osobowości. Cień obserwował go cały czas, przenikając go na wylot. Znając każdą jego myśl. Jednak z drugiej strony, nie chciał jego odejścia. Bo cień został jedyną rzeczą, która mu pozostała. "Poszerzam swe wpływy". Core zacisnął wargi i oparł się o ścianę. "Odejdź!".
    Core przyległ do ściany. Poczuł ulgę. Wygonił Cień daleko. W myślach trwało to jedno zdanie. "Poszerzam swe wpływy". Rodney, wydał z siebie krzyk rozpaczy. "Mistrzu, czemu mnie zostawiłeś" - wyjąkał Rodney szeptem. Jego obecność nie pozostawiła po sobie żadnego śladu. Był tylko on sam. I Cień. Shaenn Hev opuścił go już na zawsze.
    Jedi podniósł głowę i warknął do Leiva:
    - Co się dzieje? Kim on jest ?! - dopiero teraz zawuważył osobę idącją wraz z nimi. Ręka Jedi powędrowała w stronę miecza świetlnego.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-12 21:45:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Saf biegnąc mówiła.
    - Musimy przebiec piętnaście kilometrów, a następnie wrócić na powierzchnię i dojść do klatki schodowej do podmiasta. Tam udamy się do naszej kryjówki wydrążonej w fundamentach planety. - skręciła w prawo i dodała. - Przepraszam, że idziemy naokoło, ale wolałabym ominąć ewentualny patrol szturmowców.

    Biegła dalej, aż przystanęła. Dokładnie w tym samym momencie, kiedy Terry podzielił się z nimi swoimi przemyśleniami odnośnie zbroi szturmowców.
    - Jeżeli chciałeś ją tu teraz wlec ze sobą, to nie życzyłabym ci długiego życia. Przebieranie się za szturmowców jest według mnie najgorszym pomysłem na jaki może wpaść inteligentna istota.
    Popatrzyła przez chwilę w lewo, potem w prawo i postanowił ruszyć w lewo.

    Po drodze mijali kolonie granitoślimaków, kiedy nagle Rodney warknął. Saf szybko wyciągnęła rękę i wyrwała Rodneyowi miecz świetlny z ręki za pomocą mocy (24>15).
    - Uspokój się Rodney! On nam pomaga! - stała przez chwilę w pozycji obronnej, lecz po dwóch sekundach oddała chłopakowi jego miecz. - Używaj intuicji. Nie oczu. - skarciła go i ruszyła dalej. Tym razem na skrzyżowaniu skręciła w lewo. Wszystkim wydawało się, że poziom... płynów się zwiększa. Teraz brodzili w kale po kolana. Ruch stał się uciążliwy.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-13 02:16:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    `Że co?! 15 klików? Będę śmierdział łajnem na kilometr przez miesiąc!` pomyślał, a pod nosem mruknął jakby sam do siebie - Pięknie kurwa, pięknie

    Cały czas biegnąc zwrócił się do Saf - Myślisz że te zakute łby wpadłby by na pomysł żeby nas tu szukać? Z ich latarkami, klekotem pancerza? Jeśli są tu stwory czy inne mutanty, szturmowcy by ich jak magnes ściągnęli, nie możemy pójść na skróty?

    Odpowiedź byłego, z naciskiem na byłego detektywa rozbawiła go, spotykał na dworze Jabby ludzi tego typu i był z nimi zawsze w dobrej komitywie - Nie przeczę, że pomoc okazała się trafna i w porę. Pozatym czuję, że się dogadamy. Ale zbroje zbyt rzucają się w oczy, i ciężko byłoby je nieść, ale przyznam że też o tym myślałem - a na uwagę Saf odpowiedział - a pomysł nie jest głupi, patrol który nie ma kontaktu z dowództwem nie rozpoznałby nas jako wrogów, jakbyśmy tylko znali ich sposób identyfikacji. Za dużo ich jest w Stolicy, i nauczyli się, że Biały Pancerz to sojusznik, no questions asked i tak dalej.

    Na warknięcie Rodneya nie znalazł odpowiedzi, bo go po prostu zatkało. Jedi, który ściągnął na niego, i całą resztę tej drużyny z przypadku, kłopoty, dał się poszatkować blasterami jak młodzik prosto z Akademii, którego Leiv na szybko poskładał aby mógł jako tako chodzić warczał na niego jak jakieś opętane zwierze. Saf na szczęście go szybko przyprowadziła do porządku, ale widać obrażenia mu pomieszały w głowie. Od tej pory idąc (teraz już bardziej brodząc) bacznie patrzył na człowieka, starając się przewidzieć jego następny atak, jeśli taki by wystąpił. Popatrzył na byłego detektywa pytająco, co on o tym sądzi i szepnął prawie bezgłośnie - Nie pytaj mnie co mu jest, jak mówiłem, znam ich od wczoraj

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-13 10:35:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Na holofilmach pomysł się sprawdzał... - Skomentował Terry ripostę przywódczyni głosem zgaszonego człowieka. - Droga Pani nie zaprzeczy jednak, że jakaś tęga głowa w Waszym sztabie sabotaży czy innych dywersji mogłaby zrobić z nich pożytek. Nie wspominając już o stricte bitewnej użyteczności tych zabawek. Materiały z których tworzy się pancerze szturmowców może i nie są najlepszej jakości, zapewniają jednak jako-takie bezpieczeństwo. - Skończywszy, odchrząknął, a następnie wzdrygnął się, natychmiast unosząc broń, biorąc niezrównoważonego Jedi na cel. Wiedział, że dopóki dowodzi nimi Kel Dorka (Kel Dorianka?), nie musi się go obawiać, jednak przezorny zawsze ubezpieczony.

    Terry nie skomentował w żaden sposób zachowania jeszcze przed chwilą umierającego mężczyzny - słowa pozostałych towarzyszy tej niezbyt przyjemnej wędrówki wystarczyły. Podjął za to temat podróży.
    - Nie przejdziemy 15 kilometrów. Nie w takim tempie, nie w takich warunkach i nie bez przerw. A przerwy nie pozwolą na dostatecznie szybką regenerację sił - ciężko jest odpoczywać przy takim poziomie wilgoci... i smrodu. Nie wątpię, że wiesz, co robisz... - Zwrócił się do przywódczyni. - Jednak nie wszyscy tutaj dysponują legendarną wytrzymałością Jedi, a i Twój podziurawiony kolega może nie dać rady dotrzeć do samego końca tej przyjemnej wędrówki. Może więc warto, byś przemyślała opcję wcześniejszej ewakuacji z kanałów. - Terry zamilkł, a po chwili na myśl przyszedł mu jeszcze jeden problem. - Jesteśmy pewni, że nie ma tu żadnych błyskawicznie atakujących organizm toksyn? Nie każdy z nas posiada maskę filtrującą...

    - Stres w różny sposób działa na różne istoty. - Odpowiedział Kel Dorowi. - Nie każdy dorósł do odgrywania twardziela w przekonujący sposób.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-13 21:57:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney podszedł do Saf, odbierając swój miecz świetlny, błyskawicznie chowając go w element lekkiej zbroji pod łokciem. Gniewnym spojrzeniem spojrzał się na obcego człowieka.
    - Nie chcę w to wnikać, ale zgadzam sie z nim. Ja mogę wytrzymać dzieki umiejętności mocy, ale z nim może być gorzej. Proponuję, inną drogę, w innym wypadku skontaktuj się z nimi.

    Core wiedział że sam jest w fatalnym stanie. Jedyną ulgą była świadomość, że nie czuł już obecności ciemego oblicza. Jednak nadal odczuwał ostry ból w klatce piersiowej, a opary ściekó przyprawiały go o mdłości.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-14 15:03:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Jeżeli wyjdziemy wcześniej, stracimy wiele godzin drogi w labiryncie budynków. Zaufajcie mi. Sprawdzałam już tą drogę i.. - nagle znalazła się pod wodą, która teraz już dosięgała jej do pasa. Wyglądało na to, że coś wciągnęło ją za nogi wbrew jej woli. Po dziewczynie nie było śladu, a przed sekundą wzburzona woda, była teraz tajemniczo spokojna.

    LINK
  • Leiv

    pgkrzywy 2009-05-14 15:38:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    `Co do kurwy...` - tyle zdążył Kel Dor pomyśleć, zanim po omacku rzucił się w `wodę`. I tak był brudny jak cholera, już mu nie robiło to różnicy. Dobrze, że jego maska miała gogle, gorzej - że breja była mało przejrzysta. Młócił rękami, próbując złapać Saf, nie było tu straszliwie głęboko przecież. `Co się mogło stać, co ją wciągnęło, gdzie podziały się jej zmysły Jedi!?`. Był przerażony.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-14 23:55:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Terry zaklął paskudnie, natychmiast się zatrzymując.
    - Chyba nie sprawdziłaś jej do końca. - Skomentował złośliwie, wzrokiem szukając najmniejszego choćby skrawka "suchego lądu", na którym mógłby stanąć i z tej - w miarę bezpiecznej - pozycji rozpocząć poszukiwania nowego napastnika.
    W tym samym czasie chwycił karabin pod prawą pachę, zwolnioną ręką sięgając do przewieszonego przez plecy pokrowca. Wyciągnął z niego apteczkę, w której błyskawicznie odszukał właściwy iniektor. Bez chwili zwłoki wbił strzykawkę w prawe przedramię (tuż obok poparzonego nadgarstka), uwalniając do swojego organizmu podwójną dawkę wysoce uzależniającego narkotyku - błyszczostymu. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w zaistniałej sytuacji będzie potrzebował obydwu sprawnych rąk (oraz maksymalnego skupienia), a z obecnie dostępnymi środkami jedynym godnym realizacji pomysłem było oszukanie własnego mózgu. Błyszczostym miał zakomunikować jego głównemu ośrodkowi nerwowemu, iż właściciel czuje się doskonale, nic mu nie dolega, jednocześnie maksymalizując jego koncentrację i wrażliwość na wszelkie sygnały świata zewnętrznego. Innymi słowy - mimo dość poważnej rany, Terry miał nadzieję, iż przez kilka następnych minut związany z nią ból zostanie całkowicie zagłuszony przez działający narkotyk.

    Odłożywszy apteczkę do futerału, Terry wyjął z niego latarkę plazmową. Pewnie chwycił E-11 prawą dłonią, lewą przyciskając źródło światła do spodu lufy karabinu (jednocześnie stabilizując broń oburęcznym chwytem). Nie ruszając się nawet o krok, zaczął światłem latarki (a tym samym i wylotem karabinu) omiatać miejsce, w którym Kel Doriańska Jedi zniknęła pod wodą. Jednocześnie nasłuchiwał, wykorzystując chemicznie wyostrzone zmysły oraz akustykę kanału, w którym świetnie rozchodził się dźwięk. Chciał w miarę możliwości jak najszybciej pozbyć się napastnika (którym musiała być jakaś zmutowana kreatura, bo co innego zamieszkałoby w tak nieprzyjaznym miejscu?), nie zamierzał jednak ryzykować uszkodzenia przywódczyni - postanowił, że strzeli tylko wtedy, gdy będzie miał pewność, iż trafi (w tym miejscu, jeśli nadarzy się okazja, można wykorzystać 1 pkt. Mocy, by Terry trafił).

    - Starajcie się nie ruszać... - Polecił, wciąż obserwując taflę wody. - I bądźcie cicho. - Powiedział to jednak zbyt późno - nie zdążył powstrzymać Kel Dora Catha przed rzuceniem się w gównianą breję. Westchnał. - Machajkiju. - Zwrócił się do amatora-Jedi. - Spróbuj użyć jednej z tych Waszych kuglarskich sztuczek i zlokalizuj swoją koleżankę. Albo jej oprawcę. A najlepiej jedno i drugie...

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-15 16:04:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney poruszył się niespokojnie na słowo "Machajkiju". Momentalnie spojrzał na Terry`ego z wyrzutem:
    - Nie nazywaj mnie tak - przelał w te słowa całą swą złość i stres tego dnia. Core wbił wzrok w miejsce gdzie przed chwilą jeszcze stała Saf. Wytężył wici mocy, starając sie nawiązać z nią kontakt.
    Najpewniej dianoga - mruknął pod nosem, próbując nawiązać kontakt z Jedi.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-15 19:08:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leiv wskakując pod wodę zastanawiał się, co się mogło stać. Ochrona na oczy szybko kazała się przydatna. Chłopak od razu znalazł Saf. Okazało się, że przed nimi był nagły spadek dna. Kiedy zanurkował, dziewczyna akurat wypływała do góry z rozdartym kawałkiem szaty. Obydwoje Kel Dorów wyszło na powierzchnię. Saf spróbowała się uśmiechnąć i powiedziała.
    - Przepraszam. Poślizgnęłam się. - spojrzała na Terryego i machnęła ostrożnie ręką. - Spokojnie. Nic się nie stało. Nawet Jedi zdarzają się potknięcia. - uśmiechnęła się teraz i oparła rękę na ramieniu Leiva. - Chodźmy dalej.

    ---------

    Zagrożenie okazało się zwykłą pomyłką. Co dziwne, wyostrzone zmysły Terryego dawały mu znać, że to jeszcze nie koniec i narkotyk będzie mu jeszcze potrzebny. I to w najbliższym czasie. Latarka oświetlała dwóch Kel Dorów stojących obok siebie. Kątem oka wydawało mu się, że zauważył mięsisty element, lecz to mógł być tylko większy kawał gówna.

    ---------

    Rodney otworzył się na wpływy Mocy, próbując wyczuć Saf. Zdążył się skupić, kiedy dziewczyna się wynurzyła. Udało mu się jednak zauważyć w polu mocy słabe zakłócenie. Zobaczył urywek obrazu. Dziki syk i okrągły otwór gębowy, otoczony kilkoma mackami. Otworzył oczy i w szoku zdał sobie sprawę z tego, że jedna z macek zaraz złapie za nogę Leiva. Śmiejący się Kel Dorianie nie zdawali sobie sprawy z tego, że zarz mogą stracić życia.

    Tylko Rodney zdaje sobie sprawę o zagrożeniu. W razie czego, uznaję, że bonusy Befreego nadal działają.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-15 22:30:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    - Nie rób tego więcej, znikasz na chwile z oczu a my tu odchodzimy od zmysłow i muszę taplać się w tym... bagnie - powiedział żartobliwym tonem - sugeruję znaleźć najbliższe wyjście zanim ktoś inny znajdzie się pod wodą gdy go coś pod nią wciągnie... Wolę połazić dłużej po dolnych poziomach, niźli w tych ciemnościach, tam przynajmniej wiem czego się spodziewać, a tutaj aż mnie ciarki przechodzą - wzdrygnął się na samą myśl, po czym dodał do wszystkich - Kto jest za tym, żeby się z tych kanałów ewakuować?

    Pomimo, że Saf przejęła prowadzenie nad ekipą, i jako jedyna wiedziała gdzie się kierują, to bądź co bądź mieli własną wolę i nie musieli się jej przyporządkować. Jedi nie Jedi, ale musiała liczyć się z jej zdaniem. Miał nadzieję, że Rodney i ich wspólnik z przypadku podzielają jego zdanie.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-16 11:03:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Jestem za jak najszybszym opuszczeniem tego miejsca. - Odpowiedział zdenerwowanym głosem Terry, wciąż omiatając kanał skoncentrowanym światłem latarki plazmowej. Jednocześnie walczył z cały czas bombardującymi jego umysł bodźcami, co związane było bezpośrednio z wpływem błyszczostymu na jego organizm. Tak zwany siódmy zmysł, uaktywniony przez narkotyk, mówił mu, że powinni wracać do cywilizacji. - Coś tu nie gra i myślę, że tym razem Jedi powinna zdać się na nasze przeczucie. Jej podpowiada Moc, a mi instynkt przetrwania. - Nie opuszczał broni, w napięciu starając się dostrzec cokolwiek w mętnym ścieku. Trzymał palec na spuście, pozostając w gotowości do działania.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-16 11:12:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Świadomość zagrożenia uderzyła w umysł Rodneya bardzo szybko. Momentalnie sięgnął po miecz świetlny z okrzykiem:
    - Uważajcie! - ryknął Jedi, rzucając się w stronę Leiva i Saf. Wylądował przed nimi, trzymając w rękach zapalony miecz świetlny. Teraz już tylko czekał. Chwila dzieliła go od ataku.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-16 17:48:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Rodney wskoczył za Saf i w porę ściął mackę, która miała ją złapać w pasie (19>10). Kawał mięsa spadł do wody, ochlapując twarze obydwu Kel Dorów.
    Nagle z wody wyrósł ogromne cielsko czegoś, co przypominało Dianogę, lecz z pewnością nią nie było. Wyglądało jak potwór którego zwykle spotykało się w kanałach, lecz ten miał przezroczystą skórę na całym ciele, oprócz macek. Po za tym był o wiele większy i miał więcej macek. Przerażający otwór gębowy mógł połknąć Yuzzema w całości. Z pewnością lata życia w ciemności i zjadanie co popadnie wpłynęło na kod genetyczny tej bestii.

    ---------

    Leiv mógł tylko patrzeć jak ogromny otwór gębowy wyrasta przed nim, a z czubka cielska wystaje czerwone oko. Po chwili Saf i Rodney stali przed nim z włączonymi mieczami świetlnymi. Przerażenie zwiększał efekt, jaki dawała latarka omiatająca jedynie szczękę potwora.

    ---------

    Siódmy zmysł Terryego okazał się niezwykle przydatny. Jak tylko zobaczył, że Dianoga wynurza się z wody, wystrzelił ze swego nowego karabinu E-11 w ciało potwora. (16>7) Trafił bestię w paszczę bestii, odstrzeliwując jeden z mniejszych zębo-kłów ją otaczających (-7 HP).

    --------

    Saf widząc atak Rodneya, szybko dołączyła do walki. Stanęła w pozycji bojowej w ściekach i zaczęła machać mieczem, tnąc macki. (17, 16 > 7) Dwoma ciosami odcięła dwie macki, które próbowały je złapać. Leiv stojący obok widział w jej oczach przerażenie. Rodney czuł to samo. Po za krótkim kontaktem, Dianoga, nie był wyczuwalna w Mocy.
    - Na Moc! To efekt alchemii Sithów!
    Kel Dora, aż przeszły ciarki gdy to usłyszał. O Sithach wiedział jeszcze mniej niż o Jedi, lecz wiedział że toczyli kilka wojen z Republiką.

    --------

    Bestia musiała być niesamowicie głodna, gdyż szybko swoimi mackami złapała Leiva i nie bawiąc się z nim zaczęła zbliżać go do swego otworu gębowego (25>16).

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-16 17:53:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv nie wiele mógł zrobić, jako że bestia go chwyciła za nogę i chciała pożreć. Nie wiele myśląc (za to głośno krzycząc) sięgnął po blaster i wystrzelił prosto w mackę, która go złapała, licząc na to, że bestia bo wypuści. (używam 1 Punktu Mocy)

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-17 11:36:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - O kurwa! - Wrzasnął Terry, instynktownie odskakując kilka kroków w tył. Sporo już w życiu widział, ale to przebijało wszelkie dotychczasowe doświadczenia. Monstrum było naprawdę ohydne. - Na koc! - Sparodiował lubiącą pływać w ściekach Jedi. - To efekt nienaturalnego syfu!

    Jednocześnie namierzał i posyłał kolejne błyskawice blasterowe w macki potwora, celując w miejsca, w którym łączyły się one z jego korpusem z prostego powodu - to tu szansa na trafienie była największa. Miał jednak niestety wrażenie, że w ten sposób nie pozbędą się monstra wystarczająco szybko. A wizja rychłego zniknięcia Kel Dora w ogromnej paszczy nie należała do takich, których realizację Terry pragnąłby ujrzeć.

    - Tnijcie to gówno szybciej! - Krzyknął w stronę dwójki Jedi. - Waszemu koledze może nie spodobać się wycieczka do układu trawiennego tego słodziutkiego zwierzaczka.
    I w tym momencie dostrzegł jeden charakterystyczny element ciała bestii. Ogromne, ohydne, czerwone oko. Wziął je na cel bez chwili wahania - warto było spróbować, a nuż okaże się, że odstrzelenie go sprawi, iż potwór straci większą część swej bojowej skuteczności.

    Poczekał chwilę na odpowiedni moment, upewniając się, że jego chwyt jest pewny. Uniósł broń w górę, prawy policzek przyciskając do ramienia, dzięki czemu jego oko znajdowało się teraz w prostej linii do muszki broni. Musiał trafić w sam środek oka, najlepiej dwoma wiązkami. Naprawdę liczył na to, że mu się uda, perspektywa bezpośredniej konfrontacji (która bez wątpienia nadejdzie, jeśli potwór upora się z resztą jego towarzyszy) przerażała go do szpiku kości. (Daję 1 punkt Mocy za dokopanie tej bestii )

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-17 13:18:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney starał się osłaniać Saf przed wielkimi mackami stworzenia. Zobaczył gdy jedna z macek chwyciła za Leiva. Jedi zareagował momentalnie. Wykonał skok w stronę Kel Dora, tnąc mackę potężnej bestii.
    Czekał na Terry`ego który właśnie mierzył prosto w oko potwora.
    - Strzelaj! - krzyknął zadając cięcie w mackę dianogi.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-17 16:34:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leiv wyciągnął blaster i wystrzelił w mackę, przestrzeliwując ją na wylot (23>7). Potwór jęknął, lecz po chwili warknął groźnie (-11 HP) i skierował cztery zdrowe macki na przeciwnika.
    Sam "Cath" wpadł do wody i cały przemoczony, ciężko oddychając i potykając się, odsunął się od Dianogi i stanął za obydwoma Jedi.

    --------

    Strzał Terryego był dziewiczym swojej nowej E-11. Pocisk pomknął w stronę potwora, trafiając go w oko (23>17). Gałka eksplodowała, rozsyłając flaki wokół całego kanału. Policjant nieźle się zdziwił, widząc ilość posoki wylatującej z tak małego oka (w porównaniu do cielska).

    --------

    Rodney już miał ciąć mackę bestii, kiedy Leiv wpadł do wody, tuż przed nim.

    --------

    Saf widząc, że Terry strzela w oko Dianogi zawołała.
    - Tylko nie to! - lecz było już za późno.

    Przez chwilę wszystkim się wydawało, że potwór zginął. Tępo poruszył cielskiem, jakby nie wiedział co się stało. Po sekundzie jednak z wściekłością zaczął rzucać swymi ciężkimi mackami na wszystkie strony, próbując trafić wszystkich z drużyny.

    Saf miała oberwać w głowę (naturalna 1), lecz udało jej się wskoczył na mackę, która trafiła w ścianę, rozwalając spory kawał ściany. Dziewczyna zaczęła biec po kończynie Dianogi, aż wskoczyła na jej grzbiet. Z okrzykiem bojowym wbiła broń w miejsce gdzie powinien znajdować się mózg bestii i... nic się nie stało. Miecz świetlny odbił się od skóry potwora, jak żelazny miecz od ściany.
    - Co jest? - zapytała z niedowierzaniem. Nagle kolejna macka złapała ją w pasie. Ścisnęła ją mocno, unieruchamiając jej ręce. Kel Dorianka została połknięta przez potwora w kilka sekund.

    ---------

    Leiv oberwał w brzuch z pierwszej macki (16=16 ) i padł w szoku pod wodę (- 16 HP). Kiedy się wynurzył zauważył, że Saf nie ma wśród nich, a jej miecz świetlny utrzymuje się na wodzie.

    ----------

    Terry miał wielkiego pecha. Oszalała bestia wysłała ku niemu z wielką siłą, jedną ze swoich macek (19>14). Mężczyzna dostał w twarz (-18 HP) i podobnie jak Leiv, na chwilę stracił przytomność i wylądował głową w wodzie. Na szczęście na tyle głębokie, by nie oberwać o dno.

    --------

    Rodney miał najwięcej szczęście. Macka, która miała go zbić z nóg, po prostu nie dotarła do celu, gdyż padawan wskoczył do góry, unikając trafienia (naturalna 1). Jednak jako jedyny zauważył moment połknięcia przez bestię Saf.

    -------

    Potwór cały czas ze wściekłością wymachiwał mackami i próbował złapać drużynę przypadkowych przyjaciół.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-18 00:03:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv pomyślał o ryknięciu na wszystkich, aby uciekali gdzie pieprz rośnie (nikomu nie było potrzebne tu bohaterstwo) lecz gdy podniósł się z wody (`Cholera, ale napierdala, oberwałem!`) zobaczył unoszący się miecz Saf w brei. Potwór rzucał się na wszystkie strony świata i ciemnego kanału w którym się znajdowali, a Kel Dorki nie było nigdzie widać. Ryknął do towarzyszy - Gdzie jest Saf do cholery?! - i puścił się szczupakiem w stronę jej miecza świetlnego (jak w końcu się znajdzie, to będzie jej potrzebny, ale widać sprawy nie miały się dobrze skoro go straciła) więc chciał go złapać. W międzyczasie oddał kilka strzałów w stronę bestii (celując tak, że gdyby chybił ruchliwe macki, strzały trafiły by bestie w korpus)

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-18 13:58:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Ptfffu! - Wydusił z siebie półprzytomnie Terry, wynurzając się ze śmierdzącej brei. Chwilowa utrata świadomości wystarczyła, by cały - od stóp do głów - wytaplał się w odchodach. Być może jednak to właśnie te odchody (a raczej ich intensywny zapach) sprawiły, że nie odpłynął na dłużej. Niech Moc błogosławi gówno!

    Kręciło mu się w głowie, miał nudności... co w sumie nie powinno dziwić, smród wciąż wisiał w powietrzu i nigdzie się nie wybierał. Objawy zdawały się jednak nie dotyczyć (przynajmniej nie tym razem) owego fetoru. Terry był na skraju wytrzymałości, dwoiło i troiło mu się przed oczami, mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Klęczał w ściekach po same ramiona i mimo szczerej woli podniesienia się, nie potrafił przezwyciężyć własnego organizmu. Zaciskał zęby w spazmach wściekłości, bezradnie obserwując coraz bardziej dramatyczną batalię.

    A bestia wciąż szaleńczo wywijała mackami na wszystkie strony. Atakowała obydwu mężczyzn - wyglądało na to, że Jedi znów zniknęła pod wodą - którzy z coraz większym trudem odpierali jej natarcie. Stworzenie w pewien sposób imponowało Terry`emu. Było ranne, straciło swoje jedyne oko (choć mężczyzna nie miał już teraz złudzeń, że jest w stanie orientować się w otoczeniu bez jego pomocy, co było raczej do przewidzenia), wiele z jego kończyn pływało sobie obecnie w ścieku. A ono wciąż walczyło, z coraz większą zawziętością. Nie odpuszczało.

    On też nie zamierzał. Zebrał się w sobie, uruchamiając wszystkie dostępne - oraz te niedostępne - rezerwy sił. Napiął wszystkie mięśnie, zamknął oczy i jednym zdecydowanym, płynnym ruchem wstał z klęczek. Na równe nogi. I nie upadł. (Drugi wiatr ;p)
    - Porozmawiamy inaczej, Ty zmutowana, gównożerna gnido... - Wydusił przez zaciśnięte zęby, powoli ruszając w stronę przerośniętej ośmiornicy. Przerzucił E-11 przez ramię, wyciągając do przodu lewą rękę. Prawą sięgnął do znajdującej się na nadgarstku bransoletę i równo dziesięć razy, w krótkich odstępach czasu i przy delikatnych zmianach pozycji ręki naduszając znajdujący się na niej przycisk. Miał w wyrzutni równo dziesięć strzałek paraliżujących i zamierzał wykorzystać wszystkie z nich, posyłając je w kolejne macki bestii. Dwie wystarczyłyby, by położyć Wookieego. Chciał sprawdzić, z iloma Wookiee miał do czynienia.

    Gdyby się okazało, że małpoludów jest więcej niż pięciu, Terry miał dla nich kolejną niespodziankę. Nie wahał się nawet przez chwilę - z pełną determinacją dobył z zamocowanej w okolicach krzyża pochwy pokryty neurotoksyną nóż, rzucając się z nim na jedną z macek stworzenia (i znów - w okolice miejsca, w którym macka łączyła się z korpusem, żeby toksyna szybciej rozeszła się po całym organizmie). Nie chodziło o głębokość czy wielość (choć im więcej, tym lepiej) ran ciętych, a raczej o ich obecność. Neurotoksyna powinna zrobić swoje - większość istot humanoidalnych wytrzymywała około sekundy jej obecności w ich organizmie.

    Trzeba jednak było wejść w bezpośrednio kontakt z bestią, a to stanowiło ryzyko. Terry wiedział jednak, że musi je podjąć - znajdował się na granicy wytrzymałości i nim zemdleje (lub umrze) musiał upewnić się, że zrobił wszystko, co w jego mocy, by unieszkodliwić sukinsyna, który go skrzywdził.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-18 14:53:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney był w szoku. Saf zniknęła. Ale bardziej niepokoiło go to że miecz świetlny był tak nieskuteczny podczas jej ataku. Jedi zrobił unik przed jedną z potężnych macek bestii.
    - Leiv! - krzyknął do Kel Dora nie spuszczając oka z Terry`ego.
    - Nie damy rady! Ta bestia sama się wykończy! Musimy uciekać! - Core wiedział że mają małe szanse w starciu z tym potworem. Podbiegł do Kel Dora, by osłaniać go przed mackami bestii. Otworzył się na działanie mocy, by sprawdzić czy Saf jeszcze żyje. Mógł zaatakować stwora, ale wiedział że nie ma to sensu. Dianoga była zbyt wytrzymała.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-18 18:38:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leiv wystrzelił ze swego blastera, trafiając bestię w szczękę. Jego szczątkowe umiejętności we władaniu Mocą podpowiadały mu, że Saf żyje, mimo że jego na skraju śmierci. Bardzo się o nią martwił, lecz nie przeszkadzało mu to w walce. Jej miecz świetlny znajdował się w dłoni Kel Dora, dając mu siłę do dalszej walki.

    --------

    Dziesięć strzałek poleciało prosto w ogromne cielsko Dianogi. Małe igiełki powbijały się w tułów bestii. Potwór zawył i zatoczył się kilka razy. Przestał machać mackami i uspokoił się jak niemowlę. Z dźwiękiem konfuzji z gardła, zatoczył się ostatni raz i padł rozchlapując odchody na wszystkie strony.
    Nie był jednak martwy. Jedynie sparaliżowany na jakieś cztery minuty. Nadal oddychał, a macki wykonywały małe drgające ruchy.

    Nie wiedziałem do końca jak to ma działać, tak więc złączyłem DMG wszystkich strzałek, które przebiły Wytrzymałość Bestii. Uznałem też, że w takim razie uderzenie wibroostrzem nie jest potrzebne.

    ---------

    Rodney zdążył krzyknąć "Musimy uciekać!", kiedy ze stoickim spokojem policjant wystrzelił serię strzałek. Bestia padła do wody, a Rodney nie musiał wykorzystywać Mocy, by poczuć, czy Saf żyje gdyż...

    --------

    Kel Dorianka nie była głupia. Została złapana w sidła Dianogi. Mogła się uwolnić, lecz tego nie chciała. Została połknięta, lecz umyślnie. Będąc już w trzewiach potwora skupiła w sobie Moc. Musiało to chwilę potrwać, a upadek ciężkiego ciała do wody odrobinę ją zdekoncentrował. Nagle rozwarła ręce...

    --------

    Dianoga nagle się podniosła. Osoby, które widziały to z zewnątrz, aż się przestraszyły. Potwór nagle zaczął wyglądać jak piłka. Rozszerzał się i rozszerzał. Gdyby miał oko, zapewne by je wytrzeszczał z przerażenia. Z ogromnym hukiem Dianoga eksplodowała.
    Flaki i krew wypełniły całe kanały, a pośród jeziora krwi stała ciężko dysząca Saf. Była cała brudna i mokra, a ubranie i skórę miała nadpaloną od kwasów żołądkowych.
    Powoli, podeszła do drużyny. Wyglądała na zadowoloną.
    - Wszyscy cali? - zapytała i podniosła rękę do góry. Z chlustem do ścieków wpadła zakrywa od kanalizacji. - Jadą państwo do góry?

    Wszystkich albo zadziwiło, albo poddenerwowało zachowanie Jedi. Była bardzo zuchwała jak na Rycerza Jedi.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-18 18:48:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    - No proszę, my tu umieramy ze strachu, a Ty się bawisz w nonszalanckiego pogromcę potworów? - rzekł Kel Dor podając jej miecz świetlny
    - Masz swoją zabawkę. Co to do cholery było!? Chyba jednak nie chcę wiedzieć... Widzę jednak, że posłuchasz nas w końcu i wyjdziemy z tej brei do miejsca gdzie pada choć cień cywilizacji. Zamawiam okład z Bacty, prysznic, nowe ciuchy, obiad, prysznic, łóżko i raz jeszcze prysznic - Leiv nie był zły czy zdenerwowany, a Saf nie irytowała go. Nawet nie miał na to siły, był po prostu zmęczony. Spojrzał na chronometr, sprawdzając ile już czasu upłynęło.
    - Którędy uciekał Skarrot i Jozzel? Nie powiesz mi, że oni też 15 kilometrów uciekali przez kanały w towarzystwie takich zmutowanych gówien?

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-18 18:55:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Osłoniwszy się najpierw przed resztkami wybuchowej dianogi, Terry odczekał chwilę, a następnie podszedł do trójki równie co on utaplanych w gównie istot.
    - Doigrasz się kiedyś. - Oznajmił zimnym głosem, wskazując na kobietę-Jedi. - I miejmy nadzieję, że wtedy przeżyjesz, by móc popracować nieco nad swoją zarozumiałością. Wychodzimy? - Zapytał, spoglądając w górę, gdzie znajdować się powinno przejście utworzone przez usunięcie włazu. - Jestem na skraju wyczerpania, a wolałbym nie obarczać żadnego z Was ciężarem swojego ciała. Zwłaszcza, że trochę ważę. - To powiedziawszy, dodał jeszcze w myślach: "Pomijając fakt, że nie ufam Wam na tyle, by wierzyć, że zabralibyście mnie ze sobą, mogąc zaoszczędzić sobie sporo kłopotu..."

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-19 13:37:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney miał już zaatakować stwora, gdy ten eksplodował i pojawiła się Saf. Jedi zaśmiał się szyderczo i zgasił miecz.
    - Ładna sztuczka - rzekł z podziwem w stronę Kel Dorianki.
    Resztki potężnej dianogi leżały na około. Core przeszedł koło Saf, rozglądając się wokół.
    - Ruszajmy, nie możemy zwlekać, by znów coś nas zaskoczyło. Czy jest jakaś krótsza droga? Powinniśmy odpocząć.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-19 15:21:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Dziewczyna ponownie wyciągnęła rękę w górę i przyciągnęła Mocą drabinkę, dzięki której mogli wszyscy wspiąć się na górę.
    - Macie racje. Skarott i Jozzel musieli wyjść z kanałów mniej więcej w tym miejscu. Nie możemy jednak iść prosto w stronę kryjówki. Nadal mogą nas śledzić.
    Przypięła miecz świetlny do pasa i zaczęła się wspinać na górę. Wychyliła się na zewnątrz, wyjrzała, po czym zawołała na dół.
    - Przed nami znajduje się sklep Kaysona. Tam możemy otrzymać szybką pomoc medyczną, jeżeli nie czujecie się na siłach.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-19 19:38:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Panie przodem. - Oznajmił sztucznym głosem Terry, oblepioną przez ekskrementy dłonią wskazując powierzchnię. Jednocześnie ruszył za Jedi, podążając razem z nią w stronę wspomnianego sklepu. "Ciekawe..." - Pomyślał. - "Co w nim sprzedają?" - Na dolnych poziomach nie otwierano raczej hurtowni sprzętu medycznego, więc takiej opcji nie brał pod rozwagę. Spożywczak z rebeliancką meliną na zapleczu był równie mało prawdopodobny. "Pewnie coś wybuchowego. Albo wystrzałowego."

    - Kim jest Skarrot i Jozzel? - Zapytał, gdy wyszli już na powierzchnię. Jednocześnie rozglądał się po okolicy, starając się pogrzebać nieco w pamięci by określić, czy zna miejsce, w którym się znalazł. Wciąż przebywał wśród obcych, musiał uważać. I przygotować się na każdą okoliczność.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-19 20:13:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Core poczekał, by Saf, Terry i Leiv wyszli na powierzchnię. Czuł ulgę wychodząc z kanałów. Gdy towarzysze opuścili kanały, Rodney jako ostatni wszedł po drabinie. Saf i reszta kierowali się w stronę sklepu, tak więc Jedi ruszył za nimi. Czuł wewnętrzny niepokój. Być może było to zmęczenie i jego krytyczny stan. Potrzebował odpoczynku. Medytacji. Spokoju w Mocy.
    "Oby Feron był u rebeliantów..." - pomyślał znurzony Jedi.

    Idąc za resztą grupy, Rodney przywrócił w myślach ostatnie godziny. Tak wiele się działo. Imperium, szturmowcy, potężna dianoga. Ale na końcu tego pasma retrospekcji stanęło coś innego.
    Ciemna Strona Mocy. Śmierć.
    Core stanął w miejscu. Teraz zdał sobie sprawę z całej tej sytuacji. Być może Saf nic w nim nie wyczuwała, ale działo się coś złego.
    W tej właśnie chwili powracała obecność ciemnej skazy.
    Cień się zbliżał. Był blisko.
    Rodney ruszył przed siebie. Odejdź. Te słowa jużnie pomagały. Bo Cień nadal istniał. Był jak żelazny mur. Niezniszczalny.
    Tak jakby źródło, jego własnego strachu było czymś żywym. Źródłem Ciemnej Strony Mocy. Gdzieś tutaj, na Coruscant byli tropieni.

    "To złudzenie." Rodney Core, dogonił Saf, Leiva i Terry`ego.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-19 21:42:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Ruszył za towarzyszami po drabinie, i w stronę sklepu. Myślał tylko o opatrunku i prysznicu.
    - Skarrot i Jozzel to ta dwójka, która wyszła z naszej ostatniej imprezy w Minii przed nami kolego - zwrócił się do pytającego go człowieka.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-20 10:40:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Aha... - Mruknął niewyraźnie Terry. Taaak, właśnie tego typu informacji potrzebował, naprawdę wiele mu to mówiło. Darował sobie dalsze pytania: albo Kel Dor również nie znał pozostałej dwójki rebeliantów (lub rebeliantów z przypadku), albo najzwyczajniej w świecie nie zamierzał dzielić się z nim swoją wiedzą. Trudno. Dogonił prowadzącą grupę Jedi i zwrócił się do niej. - Skoro mamy chwilkę... - Podjął, przywołując na twarz niezbyt przyjemny grymas. - ... Czy Wy, Jedi, nie powinniście byli czasem wyginąć jakieś... 15 lat temu? Rozumiem, niedobitki, relikty i te sprawy, ale czy w takim razie nie powinnaś się trzymać, razem ze swoim świętym, czarodziejskim życiem z dala od Coruscant? - Terry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta nie jest idiotką (o to podejrzewałby raczej jej ludzkiego podopiecznego) i nie sądził, by tak po prostu zdradziła mu cel swojej wycieczki po Imperialnym Centrum. Warto było jednak podjąć temat, w końcu nie codziennie spotyka się Jedi. - Jasne, pod latarnią zawsze najciemniej, ale nie wydaje mi się, by to ludowe porzekadło miało jakiekolwiek przełożenie na obecną sytuację. Zagęszczenie szturmowców na metr kwadratowy jest tu zdecydowanie zbyt duże, by mówić o szczątkowym choćby bezpieczeństwie. Podejmujesz więc naprawdę duże ryzyko. Pytanie: w jakiej sprawie? Ktoś o legendarnej mądrości Jedi nie może przecież wierzyć w jakiekolwiek szanse popularnej ostatnimi czasy zgrai rebeliantów...

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-20 12:28:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney udawał że nie słyszał pytania Terry`ego. Jednak wzbudziło to w nim pewną frustrację. Salvano wydawał się być zbyt mało wtajemniczony w wydarzenia które położyły kres Erze Jedi.
    "Mało wie" - pomyślał Rodney. "I niech tak zostanie."

    Jedi wszedł do sklepu Kaysona

    Coruscant: Kanały --> Sklep z bronią Kaysona

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-20 13:35:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Saf spojrzała na niego z miną, z jaką miała w zwyczaju kiedyś karać ludzi za niestosowne pytania.
    - Nie lekceważ potęgi Mocy... Terry. - jego imię wypowiedziała bardzo cicho, nie dając możliwości reszcie drużyny, by ją usłyszała. Salvano uświadomił sobie, że powinien uważać na liderkę grupy. Okazało już swoje możliwości rozrywając Dianogę, lecz wiedziała że jeszcze nie raz go zaskoczy.
    - Cel mojej misji rozjaśni się, kiedy dojdziemy do enklawy. Na razie wolała bym o tym nie rozmawiać. Nigdy nie wiadomo kto może podsłuchiwać. Na razie odpocznijmy chwilę i Kaysona.
    Kayson był znany Terryemu. Był kiedyś aresztowany pod zarzutem rozprowadzania prochów, lecz nikt mu tego nie udowodnił. Prowadził swój sklep całkiem legalnie. Podobnie jak z narkotykami, nikt nie udowodnił mu przestępstwa, a imperialna broń mogła pochodzić z różnych źródeł. Wszyscy razem weszli do środka...

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..