"Przynajmniej dobrze, że w galaktyce sojusz działa w najlepsze... W przeciwieństwie do mnie. Na tysiąc Gammoreańskich wojowników, muszę się dowiedzieć, co się stało w kantynie!" - pomyślał. Było zostać na Lorthes i przygotowywać kolejny sabotaż, a nie pchać do Imperialnego Centrum. "Po co mi to było? Jestem mechanikiem, powinienem zostać w Lorthes-1, a ja głupi zgłosiłem się na ochotnika do tej samobójczej misji. Co mi odbiło?" - zastanawiał się. Zauważył jakieś informacje o fregatach Nebulon-B. "To te najnowsze statki od Kuat Drive Yards? Jak tak dalej pójdzie, to nasze przestarzałe statki nie wystarczą na atakowanie tych konwojów!" - pomyślał. Po chwili wyłączył terminal i skierował się do łóżka. Dość szybko zasnął.
***
Lorthes. Główna ulica dzielnicy Astrain. Białe pancerze Imperialnych szturmowców błyszczą, nawet pokryte pyłem. Wybuch. Rebelianci desperacko bronią się przy wejściu do jednego z wieżowców. Osłony z gruzu, członkowie Sojuszu strzelają praktycznie na ślepo ze zdobytej na wrogu broni. Kolejny wybuch. Imperialny robot kroczący AT-ST wystrzelił prosto w jednego z walczących o życie. Flaki i krew rozbryznęły na wszystkie strony. Oddział plastikowych rozłożył działo E-Web. Strzał. Kilka kawałków barykady wzbiło się w powietrze, kiedy czerwona wiązka uderzyła zaryła po gruzie. Leci rakieta wystrzelona z starego karabinu przeciwpancernego. Trafiła w nogę AT-ST, który przewracając się, zgniótł jeden z E-Webów, wysyłając przy okazji pluton szturmowców na herbatkę do... jak to mówią Zabracy? Aaa, Boga! Krwawa kanonada trwa już całe popołudnie. Jeden z ukrytych za barykadą rebeliantów, Trosh Deron, szybko przeładowuje zdobyczną E-jedenastkę. Koło niego zdenerwowany Ers Go’trai szybko podrzuca wrogom pod nogi detonator termiczny, sekundę później przeładowując ogniwo karabinu snajperskiego E-11s. Huk. Rebeliantowi wystającemu trochę nad barykadę odleciała głowa, oderwana wybuchem detonatora termicznego rzuconego przez jednego z wrogów. Kolejny wybuch. Biało przed oczami. Gdzie ja jestem? To pole bitwy, ale gdzie barykada, gdzie Ers, gdzie wieżowiec? Nie, wieżowiec jest kilkaset metrów dalej, ale... Nie mam nóg! Ers leży obok, nie ma ręki oraz jednego lekku. Nad nami stoi kilku szturmowców. Dźwięk odbezpieczanego blastera. Strzał.
***
Mechanik obudził się, ciężko oddychając. „Okropny sen! Mówią, że sny przepowiadają przyszłość... Mam nadzieję, że to kłamstwa.” – pomyślał, naiwnie upewniając się czy jednak ma wszystkie części ciała. Spojrzał przez okno. Była 10 rano, spał wyjątkowo długo. Ciężko westchnął. Na zewnątrz dalej szalała burza. Deron ani myślał fundować sobie kolejnej wycieczki do dolnego miasta, ale przecież nie będzie siedział cały dzień w pokoju! Zastanawiając się, co będzie robił, poszedł do łazienki wziąć prysznic. Po chwili wrócił i ubrał się. Usiadł do terminala, sprawdzając czy nie dostał z Lorthes jakiejś kodowanej wiadomości, przy okazji patrząc, czy nie ma w sieci jakichś ciekawych informacji